Masz powtarzające się problemy w związku albo w pracy. Coś cię uwiera w życiu, coś przeszkadza cieszyć się nim w pełni. Od jakiegoś czasu rozmyślasz o tym, czy nie pójść do psychoterapeuty. Ale czy warto? I jak znaleźć dobrego i odpowiedniego?
Agnieszka stoi przed lustrem. Wybiera się na spotkanie z przyjaciółmi. Jest już spóźniona, ale i tak zmienia po raz piąty strój. W żadnym nie czuje się dobrze ani pewnie. Tak jak w całym swoim życiu. Znajomi odbierają ją jako silną, chłodną i zdystansowaną, a ona tak naprawdę jest słaba i zagubiona. Ma wrażenie, że to co ważne dopiero się wydarzy, ciągle czeka na coś, sama nie wie na co. Nie lubi swojej pracy, tęskni za prawdziwym związkiem, ale wciąż się czegoś boi i przez to rezygnuje z wielu propozycji, jakie przynosi jej los. No i te dziwne napady duszności, których powodów żaden lekarz nie potrafi znaleźć. Czasem myśli, żeby pójść do terapeuty. Ale po pierwsze zastanawia się, czy warto, a po drugie jak znaleźć takiego, któremu mogłaby zaufać. Koleżanka z pracy chodziła rok do jakiegoś terapeuty, który ciągle jej wmawiał, że sama sobie jest winna, bo nie chce się zmienić. Wydała masę pieniędzy, a poprawy nie widać. Inna chodzi od dwóch lat i wygląda, że jej się pogorszyło, a według Agnieszki jest po prostu uzależniona od tych spotkań. Dla niej samej to trochę dziwne opowiadać o sobie obcemu człowiekowi i płacić mu za to, że będzie radził jak żyć.
Tej ostatniej rzeczy żaden dobry terapeuta na pewno nie będzie robił. Nie na tym polega terapia. Najkrócej mówiąc polega na uleczeniu starych ran i odnalezieniu wewnętrznej mocy. Nie musimy się też obawiać, że zaraz na pierwszym spotkaniu trzeba będzie opowiedzieć najintymniejsze szczegóły ze swego życia. Po pierwsze na początku, jak w każdej relacji, trzeba się z terapeutą poznać i sprawdzić, czy mamy do niego zaufanie, czy czujemy się bezpiecznie. Po drugie to my decydujemy ile o sobie mówimy, jak bardzo chcemy się zwierzyć. Natomiast my, bez żadnego skrępowania, mamy prawo zapytać terapeutę o jego uprawnienia, metodę w jakiej pracuje, u kogo odbywa superwizję i w jakiej organizacji psychoterapeutów jest zrzeszony. Jeśli nie będzie chciał nam udzielić jasnych odpowiedzi lub oburzał się na te pytania, lepiej od razu zrezygnować z niego. Źle świadczy o terapeucie, jeśli spóźnia się na spotkania lub w ogóle na nie nie przychodzi, odwołuje wizyty nagle, nie dba o schludny wygląd, podwyższa opłaty bez uprzedzenia, wchodzi w prywatne relacje z klientem w czasie trwania terapii, opowiada o swoich problemach, obwinia nas (może uświadamiać nam konsekwencje naszych zachowań, ale nie powinien oceniać naszej osoby), dyskredytuje pracę innych psychoterapeutów.
Na pierwszym spotkaniu większość terapeutów zada nam pytanie jakie są nasze oczekiwania wobec terapii, jaki cel nam przyświeca. Już samo głośne sformułowanie tego działa terapeutycznie, ponieważ uświadamiamy sobie, czego nam brakuje. Może się zdarzyć, że po kilku spotkaniach terapeuta zaproponuje nam innego specjalistę lub rodzaj terapii, jeśli tego potrzebujemy. To zależy od naszych problemów, czy najlepsza w tym momencie byłaby dla nas na przykład terapia małżeńska, dla uzależnionych lub współuzależnionych, grupowa czy indywidualna. Często będziemy pytani o to, co czujemy. Pogorszenie nastroju w czasie trwania terapii, poczucie zagubienia, napady smutku, złości czy żalu to normalne objawy procesu uzdrawiania. Nasz dotychczasowy sposób funkcjonowania, nasze systemy obronne, stara struktura naszej osobowości, czasem muszą się rozpaść, żebyśmy mogli na nowych warunkach ułożyć relacje ze sobą samym i ze światem. To jest właśnie najczęstsza przyczyna lęku przed terapią – obawa, że będziemy musieli się zmienić. Wolimy coś znanego, chociaż nam już nie służy. Ta część nas, która jest przywiązana do cierpienia i bezradności, podkopuje naszą wiarę w sens terapii.
Niewątpliwie podejmując terapię, nie dostaniemy gwarancji, że zakończy się ona powodzeniem. Zależy ono w równym stopniu od umiejętności, doświadczenia i talentu psychoterapeuty, co od zaangażowania, determinacji i odwagi klienta.