Może pora otrząsnąć się z emocjonalnego marazmu, wyjść z roli ofiary. Zaakceptować rzeczywistość taką jaka jest, bo innej nie będzie. Spróbować się odnaleźć w tym świecie na nowo.
Kilka dni temu brałam udział w spotkaniu on-line z kolegami z branży: psychiatrami, psychoterapeutami, psychologami. Wymienialiśmy doświadczenia z pracy w ,,stanie wyjątkowym”. Część z nas koncentrowała się na negatywnych konsekwencjach długotrwałego napięcia lękowego, nasilających się zaburzeniach i chorobach psychicznych. Byli tacy, którzy uważali, że po pandemii zaleje nas fala samobójstw i w ogóle będziemy mieć pełne ręce roboty. Jednak większość z nas zgodnie stwierdziła, że nasi stali pacjenci, nawet ci najbardziej lękowi w czasach zarazy radzą sobie całkiem dobrze. Prawdopodobnie umiejętność autoanalizy i nawyk uruchamiania wszelkich dostępnych metod radzenia sobie ze stresem to dla nich chleb powszedni. Gorzej mają nowi pacjenci – ludzie, którzy do tej pory żyli przede wszystkim w zewnętrznym świecie, swoją tożsamość i wartość definiowali sukcesami zawodowymi, ilością zgromadzonych dóbr materialnych, bujnym życiem towarzyskim, podróżami itp. Dziś zamknięci w domach nie rozumieją, co się z nimi dzieje - bardziej szukają magicznej pigułki, aniżeli zdobycia umiejętności konfrontacji z samym sobą.
Dla nas terapeutów najtrudniejsze jest to, że wirus, na dodatek o tak globalnym zasięgu, jest realnym zagrożeniem dlatego trudno jest złagodzić stres, lęk i inne emocje, które są reakcją pacjenta na rzeczywistość. To się dzieje naprawdę, a nie jest jedynie neurotyczną reakcją pacjenta. Choć terapeuta nie jest od dawania rad, dziś, w tych wyjątkowych czasach jedyne co możemy i co działa to pokazywać pacjentowi jak może radzić sobie z lękiem, m.in. mówiąc jak my sami sobie z nim radzimy, czy jak dbać o poczucie bezpieczeństwa na tyle, na ile to możliwe w obecnych warunkach. Wszyscy pomagający mamy obowiązek być razem z pacjentami w tej trudnej pod każdym względem (emocjonalnie, materialnie, psychicznie, relacyjnie) rzeczywistości. A także pokazywać jasne i pozytywne strony tego, co nam wszystkim się przydarzyło. Ale najpierw musimy przeżyć tę „katastrofę” - każdy w swój zależny od temperamentu sposób.
Kwarantanna, izolacja, praca z domu, ograniczenie kontaktów – to nas wszystkich gwałtownie zatrzymało w biegu. Ten moment zatrzymania jest najtrudniejszy. Ci którzy ciągle łudzą się, że jeszcze będzie tak jak dawniej zaprzeczają rzeczywistości. A ci, którzy rzucają się w wir nadmiarowego działania – uciekają od lęku. Zatrzymanie to punkt zwrotny, to czas, kiedy stare już nie działa, a nowego jeszcze nie ma i długo nie będzie. Nikt nie wie, kiedy to wszystko się skończy i jak będzie wyglądał nasz nowy świat. Jedyne co możemy, to czekać, sprawdzać co nam w duszy gra i ufać, że nowe będzie dobre.
Reakcje na pandemię ewaluują. Lęk i złość zamieniają się w nas miejscami: raz więcej jednego, raz drugiego. Na dodatek wszyscy dookoła radzą nam jak powinniśmy żyć w tym szaleństwie: bądź blisko z rodziną, pobaw się z dziećmi, posprzątaj piwnicę i strych, naucz się hiszpańskiego, schudnij w dwa tygodnie, a w międzyczasie skorzystaj z darmowego kursu jogi i obejrzyj webinar na FB. Wiesz co, olej te wszystkie rady, huknij pięścią w stół, poczuj swoją złość. Złość to mocna emocja, która pozwoli ci naprawdę poczuć, skontaktować się ze sobą, twoim ciałem, twoimi przekonaniami.
Większość z nas prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu ma okazję doświadczyć jak pracuje nasz mózg w sytuacji walki o przetrwanie, realnego zagrożenia życia i bycia. I jest to bardzo autentyczne doświadczenie. Mózg lubi takie wyzwania, byle nie za długo. Gdy ten stan przeciąga się w czasie, ciało opada z energii. Pomyśl jak to jest w twoim przypadku. Być może na początku pandemii byłaś aktywna za dwoje, pracowałaś więcej niż zwykle, miałaś dużo energii, może nawet tryskałaś poczuciem humoru. A potem nadszedł etap totalnego osłabienia; rano z trudem zwlekasz się z łóżka, pojawiają się chwile zwątpienia. Spokojnie, te etapy będą się pojawiać i znikać. Jedyne co możesz zrobić, to od czasu do czasu celowo wracać do fazy zatrzymania - możesz wtedy medytować, siedzieć w bezruchu albo przyjąć pozę z gry dla dzieci w ,,Raz, dwa, trzy baba Jaga patrzy”. Ważne, żeby po raz kolejny wrócić do początku (zatrzymania pociągu), poczuć zatrzymanie i reset: starego już nie ma, nowe jeszcze nie nadeszło. Stopniowo oswajaj się z tym stanem.
Zuzanna Skalska, znana polska obserwatorka trendów, przekonuje że koronawirus to kompletny reset na wszystkich frontach i jednocześnie globalne wyzwanie. Jej zdaniem wszyscy musimy spojrzeć sobie głęboko w oczy i zastanowić się, czy system, który do tego doprowadził ma jeszcze sens? Musimy zresetować cały system i postawić go na nowo.
Koronawirus wywrócił nasze plany do góry nogami: te wielkie (biznes) i te małe (wakacje). Powoli oswajamy się z myślą, że wirus być może rozgości się w świecie na dobre. Ale wierzymy też, że nasze życie powoli wróci do równowagi. Wychodzimy z domów pewnie bardziej ostrożni, może bardziej refleksyjni i mniej pewni siebie, ale też mądrzejsi o wiedzę na temat samego siebie. Zaczęliśmy się cieszyć drobiazgami. I przede wszystkim pogodzeni z faktem, że nie jesteśmy bogami, że nie nad wszystkim mamy kontrolę, nie wszystko możemy przewidzieć a nasz skrupulatnie zaplanowany plan na życie właściwie każdego dnia, w jednej chwili może przewrócić się jak domek z kart. Jeszcze przez długie miesiące a może nawet lata będziemy zadawać sobie pytania: Co zyskałem a co straciłem? Czego się pozbyłem? Czego dowiedziałem się o sobie, o czym wcześniej nie miałem pojęcia? Co zrobiłem po raz pierwszy? Do czego wróciłem po latach?
Być może wielu z nas będzie musiała zacząć wszystko od zera, jeszcze raz znaleźć swoje miejsce na tej planecie, odbudować swoją rodzinę, zbudować nowy dom, znaleźć nowy sposób zarabiania na życie, zbudować od początku relacje, odnaleźć nowy sens życia… najważniejsze, że nie jesteś z tym sama. Inni czują podobnie i nie wstydzą się o tym mówić, bo za panowania wirusa w koronie słabość nie jest piętnowana, wszyscy przyznajemy sobie do niej prawo.
Testerzy trendów fantazjują o człowieku przyszłości – postczłowieku: mądrzejszym, wrażliwszym, rozumiejącym, który w pełni pojmuje kruchość i delikatność życia, który wybierze miłość a nie lęk.
Zuzanna Skalska przekonuje, że pandemia to doskonała szansa na zmiany, przede wszystkim przeniesienia uwagi z Ja na My. W tej chwili wszyscy powinniśmy zadać sobie pytanie: co chcę zostawić po sobie? W jaki sposób żyć, pracować, prowadzić firmę, by pozostawić po sobie świat dla następnych generacji?
Ewa Klepacka-Gryz – psycholog, terapeutka, autorka wielu poradników psychologicznych. Prowadzi warsztaty dla osób cierpiących na choroby psychosomatyczne, kobiet w trudnych sytuacjach życiowych oraz par w kryzysach. Polecamy najnowszą książkę Ewy Klepackiej-Gryz „Kiedy Twoja wrażliwość staje się zaletą”.