Jak wynika z ostatnich badań, odpoczynek jest dla Polaków bardzo ważny. Jednocześnie przeszło połowa badanych nie wyznacza wyraźnych granic między relaksem a pracą. Deklarujemy też, że najbardziej lubimy spędzać czas aktywnie, jednak gdy tylko mamy wolną chwilę, najchętniej… scrollujemy Internet. Jak zatem wypoczywamy i czy robimy to efektywnie? Pytamy dr Ewę Jarczewską-Gerc, psycholożkę społeczną i trenerkę biznesu.
Według badania „Me-time, czas wolny Polaków”, przeprowadzonego na zlecenie marki Kinley, aż 55 proc. badanych nie wyznacza wyraźnych granic między relaksem a wykonywaniem obowiązków. Często rezygnacja z odpoczynku jest świadoma – szczególnie jeśli ktoś naprawdę lubi swoją pracę. Jak to zmienić i od czego najlepiej zacząć?
Aktualne trendy dotyczące tego, w jaki sposób przebiegają wzdłuż siebie nasze życia zawodowe i prywatne, pokazują, że część ludzi dobrze odnajduje się w pracy asynchronicznej. Polega ona na tym, że nie pracuję tradycyjnym ciągiem przez 8 godzin, tylko elastycznie, np. 2 godziny rano, potem idę na spacer z psem, potem znowu pracuję 3 godziny, a następnie gotuję obiad, robię zakupy, odbieram dziecko z przedszkola, spędzam czas z rodziną, a potem wieczorem kończę zadania zawodowe. W takim modelu nie ma wyraźnych granic między relaksem a wykonywaniem obowiązków, ale bywa on mniej wypalający niż model tradycyjny, przynajmniej dla części osób.
Oczywiście czym innym jest brak czasu na relaks. W takiej sytuacji długo nie pociągniemy z efektywnym wykonywaniem zadań, bo to jest po prostu niemożliwe. Jeśli nie uzupełniamy rezerwuarów energetycznych na bieżąco, może się to skończyć wypaleniem lub poważnymi chorobami. Dlatego najważniejsze – niezależnie, czy pracujemy w modelu synchronicznym, czy asynchronicznym – jest świadome codzienne przeznaczanie czasu na odpoczynek. Uniwersalnie skutecznymi sposobami na regenerację są: obcowanie z naturą, uprawianie sportu, masaże, spotkania z ludźmi, odkrywanie nowych miejsc, dźwięków i smaków.
Z badania wynika, że w wolnym czasie najczęściej wybieramy scrollowanie Internetu. Czy oznacza to, że jest to najefektywniejsza forma odpoczynku, czy po prostu najprostsza, bo nie wymaga większego wysiłku i skupienia, w przeciwieństwie do spacerów lub czytania, które w badaniu znalazły się dopiero na trzecim i czwartym miejscu? Czy możemy mówić wtedy o jakościowym odpoczynku?
Nie każda forma wypoczynku musi być bardzo ambitna, aby skutecznie odciążać nasz system poznawczy i emocjonalny od przeciążenia spowodowanego obowiązkami służbowymi i prywatnymi. Ludzie wybierają scrollowanie, bo działa w pewnym sensie odrealniająco, czasem rozśmiesza, bawi, ale bywa nawet inspirujące. Jednakże taka forma odpoczynku zdecydowanie nie powinna dominować, a właśnie tak jest i dlatego – co pokazało badanie „Me-time, czas wolny Polaków” – Polacy nie czują, żeby ich wolny czas dawał im możliwość adekwatnej regeneracji zasobów energetycznych. Jeśli zrobimy sobie przerwę na 5–10 minut i pooglądamy filmiki czy przeczytamy o nowej wystawie w galerii sztuki – scrollowanie nam nie zaszkodzi, a nawet może dzięki temu wybierzemy się na lokalne wydarzenie kulturalne. Jeśli jednak ślęczymy z telefonem godzinami w bezruchu i jednak pewnej bezmyślności, zdecydowanie nie mamy szans na odpowiednią regenerację zasobów.
Nadmierne scrollowanie jest także ogromnym zjadaczem czasu i może sprawiać, że nie wyrabiamy się z pracą w terminie, co zmusza nas np. do pracy po godzinach, kiedy naprawdę moglibyśmy odpoczywać. Dlatego rekomenduję bardziej racjonalne podejście do korzystania z telefonu, social mediów, scrollowania, które zakłada większą kontrolę nad czasem spędzanym w ten sposób, oraz inicjowanie innych form odpoczynku, takich jak spacery, uprawianie sportu, czytanie książek, medytacja czy joga.
Wyniki badania „Me-time, czas wolny Polaków” przeprowadzonego na zlecenie marki Kinley.
Gdy dajemy sobie przyzwolenie na nicnierobienie, często pojawiają się wyrzuty sumienia, że powinniśmy jednak relaksować się w sposób bardziej rozwijający, który przyniesie nam coś dobrego – np. biegając lub ucząc się nowego języka. Czy można zatem powiedzieć, że odpoczynek, który nas nie rozwija, jest zły i tylko marnujemy wtedy czas?
Aby mieć zasoby na rozwój, musimy ładować akumulatory. Jestem zdania, że zdecydowanie większość doświadczeń, jakie mamy w ciągu zwykłego dnia, w pewien sposób nas rozwija. Na tym w ogóle polega uważność społeczno-poznawcza, że zauważamy różne sytuacje, nowe bodźce, zmiany, jakie zachodzą w przyrodzie, architekturze, u bliższych i dalszych nam ludzi. Patrząc z zaciekawieniem na świat, możemy dowiadywać się wielu rzeczy i wykorzystywać natrafiające się okazje do osiągania celów. Jednak nie zawsze i nie każde doświadczenie musi nas rozwijać – czasem po prostu możemy sobie w nim pobyć. Nicnierobienie, czyli lenienie się – o ile nie przesadzamy z ilością czasu tak spędzanego – jest nam potrzebne do regeneracji. Zresztą często jest tak, że pewne procesy poznawcze i emocjonalne i tak wtedy zachodzą – nie zawsze na poziomie w pełni świadomym – i nagle zupełnie znienacka wpadamy na genialny pomysł, leżąc – pozornie bezmyślnie – na kanapie. Warto zatem znaleźć miejsce w grafiku na „marnowanie czasu”, czyli bierny odpoczynek.
Wywiad oparto na wynikach badania opinii „Me-time, czas wolny Polaków” przeprowadzonego w kwietniu 2023 roku przez instytut badawczy SW Research na zlecenie marki Kinley.