1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Najlepsza odpowiedź na bierną agresję w pracy i w związku. Terapeutka radzi, jak unieszkodliwić agresora

Najlepsza odpowiedź na bierną agresję w pracy i w związku. Terapeutka radzi, jak unieszkodliwić agresora

(Fot. Getty Images)
(Fot. Getty Images)
Przykry komunikat opakowany w złotko komplementu. Lekceważenie, niezauważanie, zawoalowane podważanie kompetencji. Z uśmiechem. Znacie? – To bierna agresja. Podważa ona naszą samoocenę. Sprawia, że na skutek sprzecznych komunikatów powstaje w nas szereg lęków i niepewności. Trzeba na nią odpowiednio reagować – mówi psychoterapeutka Barbara Wesołowska-Budka.

Słowo agresja kojarzy nam się z brutalnością, napaścią, bezpośrednim atakiem. Pasywna agresja to coś innego. Nieprzychylny komunikat podany jest w pozornie przyjaznej formie. To może zwodzić.
Tak. Pasywna agresja to celowe zamaskowanie intencji. Ktoś wyraża w ten sposób złość, dąży do sprawienia przykrości, wyrządzenia krzywdy partnerce czy partnerowi, koleżance czy koledze w interakcjach.

Poda pani przykłady?
„Ale ci się dziś udało przygotować obiad, nawet specjalnie nie przeszkadza, że przesoliłaś ziemniaki”. Albo: „Świetna sukienka, dobrze w niej wyglądasz, prawie nie widać, że nie schudłaś po ciąży”. Czyli z jednej strony jest teoretycznie komplement, jest uśmiech – ale czujemy wewnętrzną sprzeczność, bo jest też końcówka albo podtekst, który już komplementem nie jest, jest szpilą, jest krytyką.

Powiedziała pani, że to wyraz złości. Czy to może też być sposób manipulacji nami?
Tak. W ogóle zjawisko biernej agresji jest złożone, wchodzi w nie wiele elementów. Osoby, które stosują bierną agresję, mają świadomie albo mniej świadomie opanowaną do perfekcji manipulację, szantaż emocjonalny. Jeśli widzą, że to działa, doskonalą metodę.

Czy ci, którzy stosują pasywną agresję, to osoby, które źle się czują w sytuacjach konfrontacyjnych? Dlatego wybierają taką drogę?
Tak, to grupa osób, które mają trudności komunikacyjne, nie potrafią mówić wprost o swoich uczuciach czy emocjach. Oczywiście musielibyśmy iść daleko w przeszłość tych ludzi, bo przecież z jakichś względów ten problem powstał, pewnie w ich dzieciństwie otwarte wyrażanie emocji było karane. Tak czy inaczej boją się mówienia wprost, wybierają łatwiejszy – dla nich – sposób dotarcia do celu. Tylko że to łatwość pozorna. W gruncie rzeczy to pułapka. Większość takich osób czuje się niezrozumiana, ma kłopoty w relacjach interpersonalnych, czy to prywatnych, czy zawodowych. To rodzi to w nich cierpienie.

Czytaj też: Mężczyzna niedostępny emocjonalnie – dlaczego wchodzimy z nim w toksyczną relację?

Często zakładamy dobre intencje innych ludzi i z takiego podwójnego komunikatu bierzemy to, co pozytywne, odrzucamy to, co nacechowane nieżyczliwością czy krytyką. Jak rozpoznać, że jest ta podwójność? Że intencje wobec nas nie są czyste?
Wskazówką mogą być drobne gesty. Wzdychanie, wzruszanie ramionami, przewracanie oczami, „miny”. Albo – na przykład w sytuacjach zawodowych – ignorowanie nas, nieodpowiadanie na maile, pomijanie nas w korespondencji. Jeśli czujemy czy widzimy jakąś podwójność – ktoś mówi: jutro wyślę mail, a potem tego nie robi albo uśmiecha się i zapewnia, że wszystko w porządku, ale przewraca oczami czy w jakiś sposób nas dyskredytuje – to dobry moment, żeby zareagować. Na przykład: „widzę, że przewracasz oczami, powiedz, co się dzieje”. Jeśli odpowiedź brzmi: „nic, wszystko ok”, kierujemy komunikat do siebie. Czyli: „czuję dyskomfort, kiedy przewracasz oczami, widzę, że nie mówisz mi wszystkiego, nie chcę tak rozmawiać”. Ważne, żeby starać się zauważyć siebie, to, co ja czuję, powiedzieć, jakich zmian potrzebuję w kontakcie. Nie zawsze da się takich osób unikać, a komunikaty wprost: co widzę, co słyszę, co czuję, co chcę, żeby się zmieniło – wpływają pozytywnie. Pokazują, że my to widzimy, jesteśmy tej manipulacji świadomi, ale stwarzamy warunki bezpiecznej przestrzeni, pokazujemy, że mamy gotowość na mówienie otwarcie. I z czasem ten otwarty przekaz może się udzielić, „zarazić” biernego agresora.

Choć on komunikatów wprost nie lubi.
Tak, ale wszystko zależy od nasilenia objawów. Niektórzy stosują pasywną agresję w 10 procentach swoich zachowań, a niektórzy w 90 procentach. Inaczej będziemy rozmawiać z osobami, u których to główny sposób komunikacji, inaczej z tymi, u których takie zachowania pojawiają się sporadycznie.

A jeżeli nie stać nas na otwartość, bo np. pasywna agresja spotyka nas ze strony szefa, osoby, od której jesteśmy zależni? I jak wpływa na naszą psychikę pozostawanie przez dłuższy czas w takiej relacji?
Jeśli to dotyczy szefa, postarajmy się znaleźć w firmie osobę, z którą o tym porozmawiamy, czy kogoś z HR, czy menedżera, czy kogoś z zespołu. Może to być nawet osoba bliska spoza firmy, której o wszystkim opowiemy i wspólnie pomyślimy o rozwiązaniach. Na pewno nie trzymajmy tego w sobie. Dlaczego? Bo czasem z powodu własnych lęków, wyobrażeń, myśli katastroficznych nie podejmujemy rozmów, choć to jest dobra droga. Więc główne przesłanie: porozmawiajmy o tym, zaopiekujmy się sobą. Nie zostawiajmy tego.

A jak to na nas wpływa? Myślę, że przede wszystkim podważa samoocenę. Możemy nabrać wątpliwości co do naszych kompetencji zawodowych, osobistych, powstaje w nas szereg lęków i niepewności na skutek tych sprzecznych komunikatów. Praca i dom to ważne obszary, kiedy tu jesteśmy narażeni na codzienną bierną agresję, trwanie w tym może spowodować wtórne objawy, np. depresyjne. Bierna agresja bardzo nam szkodzi. I tak jak uczymy się reagować na agresję wyrażaną wprost, tak też ważne jest, żeby reagować na pasywną agresję i również wprost ją nazywać, żeby ochronić siebie i bliskich. To umiejętność powiedzenia „nie” z miłości. Miłości do siebie. Bo każda forma agresji nam szkodzi.

Czytaj też: Gaslighting – co oznacza i jak się bronić przed tą manipulacją?

Takie sączenie nam pod skórę wątpliwości, złych myśli może być trudniejsze niż otwarcie wyrażane agresywne komunikaty. Co, jeśli nasz partner czy partnerka tak się zachowuje?
Ten sam mechanizm. Mówimy, co widzimy. „Powiedziałeś, że dobrze wyglądam, a jednocześnie przemyciłeś informację, że jestem za gruba. Nie podoba mi się to”. Czyli mówimy o sobie, ale też o tym, co ta osoba robi. „Powiedziałaś, że nie ma problemu, żebym wyszedł z kolegami, a jednocześnie przewracasz oczami. Wyjaśnij mi to”.

Bierna agresja to rzeczywiście takie „sączenie”, które powoduje duże utraty w nas samych. Ale jeśli będziemy to nazywać, jeśli to my zaczniemy modelować poprawną komunikację, będziemy sączyć zmianę w dobrym kierunku.

I z pani praktyki wynika, że to „sączenie w dobrym kierunku” może spowodować rzeczywistą zmianę zachowań agresora?
Zmianę zachowań lub jego odejście. Bo często sprawcy wybierają takiego partnera lub podwładnego, wobec którego można stosować bierną agresję. Ale jeśli to nazywamy, jeśli stawiamy granice, jeśli mówimy „nie” z miłości, to albo wymuszamy zmianę zachowań, albo ten ktoś sam kieruje się na terapię, albo odchodzi, bo nie czerpie już przyjemności z tego, co robi. Ja sama coś takiego przeżyłam i otwarte komunikaty spowodowały, że ta osoba odeszła, bo nie miała już satysfakcji z manipulacji, z przemocy w stosunku do mnie. Stawianie granic i nazywanie rzeczy po imieniu zawsze służy dobrej zmianie. Odejście kogoś, z kim relacja nam nie służy, to też dobra zmiana. Nawet jeśli na początku tak nie uważamy.

Bierny agresor to ktoś, kto nie wyraża uczuć wprost, nie daje ujścia emocjom. Jakie koszty to u niego generuje?
Kiedy ktoś nie jest w stanie powiedzieć wprost, co czuje, co myśli, kiedy postrzega jako zagrażającą normalną dojrzałą komunikację, straty dla niego są znaczne. Czuje się niezrozumiany, często nie jest w stanie nawiązać dłuższych relacji ani osobistych, ani zawodowych. Ma poczucie osamotnienia, utrat – może to wpływać na powstawanie zaburzeń psychicznych, depresyjnych, lękowych. Często widzę to w gabinecie. Ci ludzie boją się rozmowy wprost. Zawsze. Każdej.

Ten mechanizm na ogół powstaje w dzieciństwie, kiedy rodzice nie stwarzali bezpiecznych warunków komunikacji, kiedy potrzeby dziecka nie były ważne. Dziecko się adaptuje. Jednak jeśli wtedy jedynym sposobem na funkcjonowanie było dla nich zgadzanie się, niewyrażanie emocji, własnego zdania, to jako dorośli ludzie też tego nie potrafią. Co nie znaczy, że są skazani na kontynuowanie tej destrukcji. Mamy wpływ na to, co chcemy zmienić, jest dużo możliwości wsparcia grupowego czy indywidualnego, są specjaliści, którzy pomogą nam wyposażyć nasz plecak doświadczeń i umiejętności o nowe, korzystne dla nas i naszych bliskich. Jeśli więc u kogoś pojawia się myśl, że może stosuje bierną agresję, to już jest wykrzyknik: zatrzymaj się, skieruj się po pomoc, żeby nauczyć się komunikacji, żeby zidentyfikować lęki, zaobserwować potrzeby, żeby dało się je nazwać, żeby potem przełożyć je na komunikację nieagresywną. To naprawdę piękna podróż nauki siebie i zachęcam do niej każdego, kto ma gotowość i odwagę.

Ale często metoda biernej agresji np. na gruncie zawodowym się, brutalnie mówiąc, sprawdza, manipulowanie ludźmi w zawoalowany sposób przynosi konkretne efekty. Potrzeba zmiany nie będzie więc pewnie mocna…
Tak, ktoś, kto stosuje bierną agresję, potrafi manipulować i realizuje swoje cele, ale proszę uwierzyć, że jeśli zdejmujecie mu maskę i mówicie: robisz to i ja to widzę, zawsze dokonuje się dobra zmiana. Te komunikaty są mocną tarczą dla nas i wskazówką dla agresora. Zmiana to może być także nasza decyzja o odejściu, może być tak, że agresor odejdzie, może być tak, że wymusimy zmianę w sposobie komunikacji w firmie. Największą pułapką jest podążanie za własnym lękiem: co, jeśli stracę pracę, co, jeśli mnie nie zrozumieją, nie, to nie ma sensu, bo ta osoba ma mocną pozycję… Lęk jest najgorszym doradcą. Te obawy wcale nie muszą się ziścić i najczęściej się nie ziszczają.

To jednak teoria. W praktyce perspektywa utraty pracy może działać paraliżująco.
Prowadzę od 12 lat pacjentów, którzy doświadczali biernej agresji i takich, którzy byli agresorami. Proszę mi wierzyć, że osoby, które doświadczały agresji, w momencie, w którym decydowały się komunikować wprost, przekonywały się, że to działa. Ale jeśli ktoś ma dużo lęku przed otwartą komunikacją, to też jest ważna o nas informacja, warto zobaczyć, z czego płynie ten lęk dlaczego tak mi trudno stawić czoła agresorowi. My też możemy mieć pewne cechy, nie lubię tego słowa, ale nie znajduję lepszego, ofiary, mogą przyciągać takie osoby, to też ważna informacja, żeby nad tym popracować.

Mówiła pani, w jaki sposób można zorientować się, że ktoś stosuje wobec nas te metody. Oprócz tych oczywistych: że słyszę i rozumiem, są też sygnały płynące z poziomu ciała.
Nasze ciało zawsze daje nam jakąś informację. Ma trzy możliwe reakcje adaptacyjne: albo walczy, albo ucieka, albo się zamraża. W każdej z tych sytuacji jest napięte i gotowe. Tak jest też, kiedy ktoś stosuje wobec nas bierną agresję: czujemy napięcie, ciało jest gotowe albo do szybkiej ucieczki, albo do walki. Warto zaobserwować, przy kim i jak ciało się zachowuje.

Ja sama od wielu lat pracuję z osobami, które doświadczają biernej agresji i tymi, które ją stosują, znam więc rozmaite symptomy takich zachowań. A jednak kiedy w ubiegłym roku sama doświadczyłam tego od kogoś w moim środowisku zawodowym, nie od razu i nie do końca było to dla mnie czytelne. Pomogła mi właśnie obserwacja ciała. Przy osobie, która stosowała wobec mnie pasywną agresję, moje ciało stawało się napięte, jakby gotowe do walki, choć ta osoba fizycznie mi nie zagrażała. , to jednak ja byłam już gotowa na walkę czy ucieczkę, czyli ten mechanizm, który włącza nam się w sytuacji zagrożenia. Czyli punkt pierwszy: zauważ ciało. Punkt drugi – zauważ emocje. To, co mi pomogło, to obserwować, jakie emocje pojawiają się przy tej osobie – a może być tam dużo niepewności, trochę lęku. I punkt trzeci: zachowanie – nie mamy ochoty na spotkanie, a jak musimy, bo jesteśmy związani zawodowo czy prywatnie, to jesteśmy nieufni, nie chcemy się odsłaniać, nie chcemy mówić o ważnych dla nas obszarach.

Jeśli coś takiego zauważacie, zatrzymajcie się. Nie chodzi o pochopną, impulsywną reakcję, ale o spokojne zastanowienie, co pasuje do opisu biernej agresji, jakie nasze zachowania mogą być pożywką dla agresora. I pamiętajmy, że wpływ mamy jedynie na zmianę naszych zachowań, nie mamy wpływu na zachowania szefa, kolegi, partnera. Jeśli nie chcemy dalej pozostawać w kręgu biernej agresji, zaczynamy od siebie, od tego. Błąd, który często obserwuję, to wzrost wymagań w stosunku do innych. Nie. Zmieniajmy siebie, to daje najlepsze rezultaty.

(Fot. archiwum prywatne) (Fot. archiwum prywatne)

Barbara Wesołowska-Budka, psycholog, certyfikowany psychoterapeuta CBT, właścicielka Psychokliniki – Poradnie Zdrowia Psychicznego (www.psychoklinika.pl). Prowadzi konsultacje psychologiczne, seksuologiczne, psychoterapię dla młodzieży i dorosłych oraz terapię par. Kładzie nacisk na holistyczne patrzenie na trudności pacjenta. Prowadzi profil na Instagramie @psychoterapia_i_życie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze