1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Mój partner – moje odbicie? Co mówią o nas nasze relacje romantyczne?

Mój partner – moje odbicie? Co mówią o nas nasze relacje romantyczne?

„Relacja z inną osobą jest jednym ze sposobów doświadczenia samego siebie” – mówi psychoterapeuta Michał Pozdał. (Fot. FreshSplash/Getty Images)
„Relacja z inną osobą jest jednym ze sposobów doświadczenia samego siebie” – mówi psychoterapeuta Michał Pozdał. (Fot. FreshSplash/Getty Images)
Kiedy czyjeś zachowanie budzi naszą intensywną reakcję, to najprawdopodobniej dlatego, że rozpoznajemy siebie – twierdzi Arnold Mindell, twórca psychologii procesu. Psychoterapeuta Michał Duda wyjaśnia, co to oznacza w kontekście budowania relacji.

Książka Arnolda Mindella „Psychologia procesu w relacjach” doczekała się nowego tłumaczenia. Twórca metody pisze w niej, że relacja z inną osobą jest jednym ze sposobów doświadczenia samego siebie. Na czym to polega?
Jest to jedna z perspektyw patrzenia na relacje, w której ta druga osoba wyraża na nasz temat to, czego sami w sobie nie zauważamy. To może być coś trudnego lub coś atrakcyjnego. Kiedy czyjeś zachowanie budzi naszą intensywną reakcję, to najprawdopodobniej dlatego, że rozpoznajemy siebie: jeśli ktoś nas denerwuje – reprezentuje coś, co denerwuje nas w nas samych; jeśli komuś czegoś zazdrościmy – to być może jest to sposób dostrzegania jakiegoś zmarginalizowanego aspektu siebie.

Miałem kiedyś taką sytuację: jechałem do pracy, na światłach przede mną stał samochód; pomyślałem sobie, że ktoś ma fajny samochód, po czym zdałem sobie sprawę, że jadę takim samym. Czasem dopiero u innych wyraźniej i w pozytywniejszym świetle widzimy, co mamy, kim jesteśmy. U nas samych to nie jest aż tak atrakcyjne, ale u innych często budzi podziw, a nawet jest stawiane na piedestale. Czyli w pewnym stopniu to, co wydarza się w relacjach, nie jest o innych ludziach, tylko o nas i o tym, jak siebie widzimy, lub częściej – jak siebie nie widzimy. Istnieje mnóstwo mechanizmów psychologicznych, które odzwierciedlają to rzutowanie naszych wypartych części, jakości czy cech.

Czy takie mechanizmy uruchamiają się też podczas zakochiwania się?
Zakochanie jest szerszym zjawiskiem niż założenie, że w innych interesuje nas to, co reprezentuje nas samych – to byłoby zbytnim uproszczeniem. Chociaż w osobie, w której się zakochujemy, może podobać nam się coś, co sami chcielibyśmy mieć albo co chcielibyśmy dostać; albo pragniemy tak traktować siebie, jak odnosimy się do tej osoby. Zakochanie jest odzwierciedleniem pewnych sennych mechanizmów, które towarzyszą relacji. W tym sensie zakochanie jest i prawdziwe, i nieprawdziwe.

Mindell pisze, że ludzi wiąże ze sobą śniące ciało i że to ono organizuje życie pary. O co chodzi?
Mindell wyróżnił trzy poziomy rzeczywistości. Uzgodniona rzeczywistość jest wymiarem racjonalnym, w którym działa przyczynowo-skutkowe, rozsądne przewidywanie tego, co może się zdarzyć, a co nie. Według twórcy psychologii procesu uzgodniona rzeczywistość jest tym, co my myślimy, że inni myślą, że jest prawdziwe. Jest to zbiorowa wiedza obowiązująca na poziomie społecznym, w którym jesteśmy wyuczeni pewnych zachowań. To, co może się wydarzyć w relacji, antycypujemy przez to, czego dotąd się nauczyliśmy. Nasza wyobraźnia jest zredukowana do tego, co już wiemy, i jeżeli nawet nauczymy się czegoś nowego, to tylko na bazie doświadczeń – i jedynie na tej podstawie zaczniemy postrzegać ludzi w inny sposób.

Drugim wymiarem jest wymiar snu – senny porządek rzeczywistości. Zanim stworzył własną koncepcję, Mindell był jungistą i stąd wziął się jego pogląd o nieświadomości zbiorowej i należących do niej archetypach. Na tym poziomie znajdujemy wszystko to, co jest opisane w baśniach i mitach, i co jednocześnie dotyczy naszej rzeczywistości wewnętrznej. Te zależności rządzą nami, nie zważając, co racjonalny umysł uważa za sensowne, prawdziwe, prawdopodobne, naukowe czy jakiekolwiek inne. W tym sennym wymiarze zachodzą pewne prawidłowości, które i tak będą się dziać, niezależnie od tego, jak będziemy próbować kontrolować racjonalnie nasze życie również w sferze relacji.

A trzeci poziom?
Trzeci poziom to wymiar esencji, czyli głębokich przeczuć, intuicji. Tutaj dzieją się rzeczy, które nie są już uzasadnione ani w kategoriach racjonalnych wytłumaczeń, ani snów. One zachodzą z niewyjaśnionych przyczyn.

Jeśli nawiązujemy do założenia, że druga osoba jest też mną, operujemy na poziomie sennym, jesteśmy przez sny zaczarowani. Te sny – również w relacjach – wydarzają się, bo chcą się wydarzać. Mity realizują się w naszym życiu od tysiącleci – kolejne generacje w zupełnie innym folklorze, innym wystroju, innej technologii tak naprawdę nieustannie robią to samo. Można by to zredukować do instynktowości pewnych zachowań, ale to nie tłumaczy wszystkiego. Dobrze jest założyć, że poziom snu po prostu istnieje.

W psychologii procesu zwraca się uwagę na efekty hipnotyczne w relacjach – zaśnienia, przeniesienia.
Z hipnozy w pewnym stopniu wyrosła psychoanaliza, wczesne eksperymenty Freuda dotyczyły zajmowania się właśnie tym wymiarem. Bycie w stanie hipnotycznym przenosi w inny stan przytomności. Komunikacja z tego poziomu jest zupełnie inna niż na poziomie uzgodnionej rzeczywistości. Relacja między osobą hipnotyzowaną a hipnotyzerem stała się podstawą koncepcji przeniesienia w terapii. Przeniesienie odnosi się do relacji, która jest oparta na pewnego rodzaju fantazji. To właśnie w tym odmiennym stanie świadomości dzieją się sny. Jeśli znajdujemy się pod wpływem jakiejś osoby, jesteśmy w hipnozie. Żeby się hipnotyzować, nie trzeba stosować określonych technik – my się wzajemnie hipnotyzujemy niemal przez cały czas. Zwłaszcza kiedy jesteśmy pod wpływem silnych emocji, kiedy coś na nas znacząco wpływa – cokolwiek: może to być rozmowa o pracy lub coś, co właśnie słyszymy w telewizji. W wymiarze sennym dzieją się też zjawiska dotyczące relacji. Odzwierciedlają sny, które należą do archetypowych prawidłowości, ale też pochodzą z naszych indywidualnych snów. To, o czym śnimy, wpływa na to, jak wzajemnie hipnotyzujemy się w relacjach.

W tym sennym wymiarze Mindell szukał rozwiązań naszych problemów i bolączek. Zauważył, że działania z poziomu uzgodnionej rzeczywistości, polegające na przykład na nauce komunikacji, owszem, działają, ale często na krótko. Dlaczego tak się dzieje?
Część problemów psychologicznych można rozwiązać zmianą zachowań i przekonań – o tym mówi terapia poznawczo-behawioralna. Dzięki temu, że postępujemy inaczej, uzyskujemy inny rezultat. Możemy wpływać na swój związek, bo zmieniając jakiś swój nawyk czy sposób komunikowania się z drugą osobą, wywołujemy inną reakcję. Ale to nie wpływa na nieświadome wzorce, które działają w tle tej sytuacji. Uświadomienie sobie, jakie one są, może pomóc wyjść z uwikłania.

W podejściach terapeutycznych, które zakładają istnienie tych wzorców, rozwiązujemy problem, dzięki temu, że opowiemy sobie bajkę, w której żyjemy, a także zrozumiemy jej sens. Możemy na przykład wreszcie postawić granice czy zacząć mówić o uczuciach i dzięki temu zmienimy dynamikę w związku, ale to często prowadzi po prostu do zamiany ról. Sama zmiana zachowań zwykle niewiele daje, bo i tak w końcu znowu lądujemy w naszej bajce, która nie została uświadomiona. Przykładowo – w relacji byłem Bestią, a partnerka Piękną, i chociaż teraz jest odwrotnie, bajka wciąż jest ta sama. Rozwiązania, które są nauką kompetencji psychologicznych, są bardzo potrzebne, ale jeśli nie zrozumie się bazowego mechanizmu, jakim jest sen relacji, łatwo wpaść w ten sam schemat albo go tylko odwrócić. Ktoś może się zorientować na przykład, że do tej pory to on był porzucany, a teraz porzuca. Nauczył się pewnych zachowań, ale z jednego kłopotu wpadł w drugi.

Autor książki opisuje, jak w doznaniach cielesnych, przejęzyczeniach, tonie głosu można odkryć to, co dzieje się w tle. Przytoczył przykład mężczyzny, w którego głosie wyczuł agresję, gdy opowiadał o swojej uległości i podporządkowaniu żonie. Nazwał to podwójnymi sygnałami. Gdzie można szukać klucza do opowieści, której nie jesteśmy świadomi?
Przede wszystkim w powtarzających się wzorcach relacyjnych. W pewnym momencie może przyjść refleksja, dlaczego na przykład wciąż spotykam podobnych mężczyzn. Tak się dzieje, bo oni trafiają w pole danej figury sennej, którą odgrywam. Pasują do bajki, w której odkrywają ten sam scenariusz. Odkrycie tego snu może wspomóc zmianę zachowania, bo rozumiemy już, w co się wikłamy. Te postaci senne czy mityczne figury przejawiają się w gestach, spojrzeniach, postawie ciała, ruchach, sposobie patrzenia na innych. Część z tego, jak się zachowujemy, jest kontrolowana przez nasze intencjonalne zachowania, kiedy zarządza nasze „ja”, a część podlega nieuświadomionym wzorcom. Niewerbalna komunikacja hipnotyzuje do tych sennych zachowań, ponieważ reagujemy na te sygnały niezależnie od tego, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie.

Jeżeli na przykład ktoś jest intencjonalnie chętny do rozmowy, a jego ciało odwraca się w inną stronę, można to różnie odebrać – można wyczuć, że nie chce z nami rozmawiać, nie być pewnym, czy rzeczywiście ma na to ochotę, lub nie zauważyć tego podwójnego sygnału. Wtedy toczą się dwie opowieści naraz. Ta, która dzieje się w tle, często sabotuje intencjonalne zamierzenia. Czasem relacje przekształcają się bardziej w sny niż w to, co ludzie próbują robić. W tych nieświadomych zachowaniach można zobaczyć, jaka bajka dzieje się w tej relacji.

Arnold Mindell – zgodnie z tym, jak funkcjonuje przeciw­przeniesienie – poczuł stłumioną irytację wspomnianego mężczyzny.
Trudno nie poczuć własnej reakcji na to, co ktoś robi. Jeśli ktoś jest wobec nas miły i uprzejmy, ale nas irytuje, ta irytacja będzie narastać i ta osoba zaczyna dostrzegać naszą reakcję. Te reakcje przejmują nasze: percepcję, emocje, zachowania. Sytuacja z oficjalnej przemienia się w senną, niejako poza protokołem. Nawet jeśli próbujemy ignorować swoje odczucia, one nie znikają. Możemy nawet stwierdzić, że nam się wydawało, ale gdy spotkamy tę osobę drugi raz i zauważymy ten sam sposób odnoszenia się do nas, znowu te reakcje w nas ożyją i znowu zacznie się odgrywać równoległy spektakl – i z czasem komunikacja zaczyna być bardziej o tym. Trudno w codziennym życiu ten komunikat zaadresować wprost. Ludzie najczęściej zaczynają się z tego poziomu porozumiewać, kiedy dochodzi już do jakiegoś kryzysu.

Na czym może polegać zaśnienie mityczną figurą?
Ktoś może stosować strategię uwodzenia polegającą na tym, że innych traktuje z góry, jest trochę niedostępny, taki niepotrzebujący, osobny, zaradny… jest w tym wszystkim jakby półbogiem. Relacja z kimś takim raczej nie pozwoli stworzyć długiego związku, choć ten ktoś może się podobać. Nie wiadomo jednak, czy pociąga nas jako osoba, czy jako półbóg, którego odgrywa. Kim on w istocie jest, okaże się, kiedy on sam lub ktoś zdejmie z niego kostium mitycznej figury. Czym innym jest rozstać się z kimś, kto jest człowiekiem, a czym innym z kimś, kto jest półbogiem. Wydawać się może, że później trudno będzie znaleźć kogoś takiego i to czyni go jeszcze bardziej pociągającym. Kiedy ktoś dostrzeże te właściwości z poziomu snu i zacznie ich używać, zamienia się senną figurę – nie jest w prawdziwych relacjach z innymi osobami.

Stosowanie strategii figur mitycznych może zacząć się sprawdzać w osiąganiu pewnych celów, ale im bardziej w to brniemy, tym bardziej tracimy kontakt z samym sobą. Jest to forma wygenerowania jakiegoś rodzaju substancji uzależniającej dla innych, kostiumu, który jest przyciągający. Ale ma też w sobie pewną sztywność – jak wyuczona rola z nieustannie tymi samymi reakcjami. Jeśli człowiek za bardzo się z tym kostiumem utożsami, przestaje pamiętać, kim był. Dlatego życie w wymiarze snu niekoniecznie jest korzystne. To, co jest sensowne i logiczne w świecie snów, niekoniecznie jest takie w świecie uzgodnionej rzeczywistości. A gdy sięgniemy poza te trzy poziomy – nie jest dobre dla osób, które są ze sobą w relacji.

Świadomość tego, na którym piętrze rzeczywistości aktualnie jestem, pokazuje, na ile jestem przytomną osobą.

Michał Duda, psycholog, certyfikowany psychoterapeuta i superwizor w podejściu psychologii procesu. Reprezentant Polskiego Stowarzyszenia Psychoterapeutów i Trenerów Psychologii Procesu w Polskiej Radzie Psychoterapii. Prowadzi praktykę psychoterapeutyczną, superwizje, coaching i szkolenia.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze