1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Zakupy w Internecie działają jak szybki poprawiacz nastroju. Kiedy scrollowanie produktów staje się uzależnieniem?

Zakupy w Internecie działają jak szybki poprawiacz nastroju. Kiedy scrollowanie produktów staje się uzależnieniem?

Jeśli uzależnienie od kompulsywnych zakupów jest już na wysokim poziomie, to dana osoba nie jest w stanie powstrzymać przymusu zrobienia zakupu, choć innym trudno to zrozumieć. (Fot. Getty Images)
Jeśli uzależnienie od kompulsywnych zakupów jest już na wysokim poziomie, to dana osoba nie jest w stanie powstrzymać przymusu zrobienia zakupu, choć innym trudno to zrozumieć. (Fot. Getty Images)
Za hasłami „pokochaj siebie”, „zrób sobie przyjemność”, „zasługujesz na to” nieraz ukrywa się marketingowy przekaz: „kup to!”. Jeśli twój mózg zacznie łączyć te komunikaty, z czasem możesz uwierzyć, że zakupy to sposób na dobre samopoczucie. A stąd tylko krok do uzależnienia. Do czego ono prowadzi, a przede wszystkim jak się od niego uwolnić – pytamy psycholożkę Sonię Ziembę-Domańską, kierującą Ogólnopolskim Behawioralnym Telefonem Zaufania Instytutu Psychologii Zdrowia.

Jakie są powody kompulsywnych zakupów?

Zakupy na dobry humor to nic nowego… Mniej lub bardziej świadomie odwołujemy się do tej metody, żeby poprawić sobie nastrój. Od bliskich osób, w najlepszej wierze, słyszymy czasem: „Kup sobie coś nowego, poczujesz się lepiej w czymś modnym”. No i właściwie co w tym złego?
Pokochaj siebie, zrób coś dla siebie… Wraz z tymi hasłami płyną podpowiedzi, jaką przyjemność mogę sobie zrobić, co mogę sobie dać, żeby szybko poczuć się lepiej. Faktycznie, dlaczego miałabym sobie czegoś nie kupić?

Wiele osób tak robi, to jest uznane społecznie, więc w sposób nieświadomy odbieramy przekaz, że to słuszne. Jeśli będziemy za nim podążać i systematycznie odreagowywać jakieś trudne sytuacje zakupami, to w końcu mózg zacznie kojarzyć, że sposobem na poradzenie sobie ze stratą, cierpieniem, bezradnością jest pobudzenie układu nagrody i przyjemności przez kupienie czegoś. Tak zaczyna się mechanizm, który z czasem może doprowadzić do porównywalnej presji jak przy uzależnieniach od nikotyny czy narkotyków. Pojawia się tak silna potrzeba kupienia czegoś, jakbyśmy byli na głodzie.

Mechanizm przypomina inne uzależnienia, co zatem sprawia, że pojawia się problem akurat z kompulsywnymi zakupami? Czy są jakieś predyspozycje do tego, że ktoś wpada w uzależnienie od gier, a ktoś inny w zakupoholizm?
Na rozwój samego uzależnienia wpływa przede wszystkim środowisko, w jakim się rozwijamy, to, czy rodzice, opiekunowie się o nas troszczą; jednak sam rodzaj uzależnienia jest w pewien sposób niezależny. Nie ma czegoś takiego jak skłonności genetyczne do konkretnego uzależnienia, przy czym statystyki mówią, że w przypadku kobiet częściej pojawiają się problemy z zakupami oraz z odżywaniem, a w przypadku mężczyzn – z grami, hazardem online i generalnie uzależnieniem od Internetu. Kompulsywne zakupy można wiązać z kulturą masową i presją dobrego wyglądu, która rośnie pod wpływem mediów społecznościowych.

Przemysł modowy, kosmetyczny wkraczają coraz bardziej na rynek męski, czyli być może niedługo statystyki dotyczące płci zaczną się zmieniać.
Myślę, że to jeszcze daleka droga, bo w badaniach na temat rodzajów uzależnień ten aspekt jest marginalny. Kategorię zdefiniowano dość szeroko jako „dbanie o siebie", a i tak dotyczy to niewielkiej grupy mężczyzn. Ponadto wśród kobiet skala kompulsywnych zakupów rośnie szybciej, co także należy wiązać z zasięgami mediów społecznościowych, bo wiele sklepów prowadzi intensywny marketing za ich pośrednictwem. Możemy nawet mówić o dwóch uzależnieniach, które wzajemnie się stymulują: chcę dobrze wyglądać na profilu, więc kupuję coś nowego; kupuję coś nowego, więc chcę to pokazać na swoim profilu. Do tego wkracza sztuczna inteligencja, algorytmy, więc pojawiają się kolejne reklamy, kolejne sklepy, kolejne podpowiedzi.

Czytaj też: Jak leczyć uzależnienie od telefonu?

Mówiłyśmy o zakupach jako o czymś w rodzaju plasterka emocjonalnego, ale bywa, że jest to także narzędzie nagradzania się.
Tak, na fali euforii także łatwiej coś kupujemy, na zasadzie: „Zasłużyłam na to! Okej, nie kupię nic dużego, bo właściwie nie potrzebuję, ale na przykład skarpetki to już mogę”. W uproszczeniu sprowadza się do tego, że każde okoliczności są odpowiednie: jest mi źle – kupię sobie coś na poprawę nastroju; czuję satysfakcję z zakończonego projektu – kupię sobie coś w nagrodę.

Jak ograniczyć kompulsywne zakupy?

Mam taką refleksję, że z uzależnieniami behawioralnymi trudno walczyć w taki sposób jak w przypadku uzależnień od substancji, bo jak je odstawić? Musielibyśmy zrezygnować chociażby ze smartfonów, które dają dostęp i do gier, i do pornografii, i właśnie do zakupów online.
Jeśli uzależnienie jest już na wysokim poziomie, to właśnie tak się robi – odstawiamy telefon. Bo dana osoba naprawdę nie jest w stanie powstrzymać przymusu robienia zakupu, choć innym trudno to zrozumieć. W zaawansowanej fazie uzależnienia kora przedczołowa jest wyłączona, nie ma miejsca na racjonalne myślenie. Komentarze w rodzaju: „Przecież widzisz, że wyrzucasz pieniądze, po co ci to?”, „Następnym razem nie wchodź na tę stronę”, to tak, jakby osobie uzależnionej do alkoholu powiedzieć, że picie jej szkodzi i powinna przestać. I jeśli faktycznie możemy mówić o czymś w rodzaju zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, to jeśli kobieta – pozostańmy przy takim przykładzie – zaczyna tracić kontrolę nad życiem codziennym, zawala pracę, bo cały czas przegląda sklepy internetowe, sprawdza, co może kupić – to w terapii przychodzi czas, żeby na przykład wyłączyć wszystkie media społecznościowe na tydzień.

To jest ogromne wyzwanie, bo nagle taka osoba nie wie, co ze sobą zrobić. Owszem, może korzystać z samego Internetu, ale to nie jest to samo co szybkie przewijanie profili na przykład na Instagramie, gdy nasz mózg jest tak bardzo pobudzony, że chce coraz więcej adrenaliny. Korzystanie z klasycznej przeglądarki oznacza, że każdą stronę trzeba otworzyć osobno, poczekać, aż się wyświetli, co trwa dłużej i niesie za sobą większy wysiłek. Taka okresowa dieta od mediów społecznościowych jest w wielu przypadkach bardzo skuteczna.

Czytaj też: Jak przestać scrollować? 6 pomysłów na to, co możesz robić w zamian

Oczywiście to nie jest zadanie na początek terapii, najpierw staramy się dociec, jakie emocje prowadzą do napięć i dlaczego są one regulowane w ten sposób. I powiedzmy, na czwartym, piątym spotkaniu można zacząć wprowadzać ograniczenia, żeby pacjentka zobaczyła, że jest w stanie żyć inaczej. Chodzi o naukę adaptacyjnego sposobu kontrolowania emocji, ale także rozładowywania napięcia. Czyli jak można sobie poprawić nastrój albo nagrodzić w zdrowszy sposób.

Kompulsywne zakupy u nastolatków

To osoby, które zarabiają, mają własne dochody. Jak to jednak wygląda w przypadku nastolatków? Skąd biorą pieniądze na zakupy?
Podbierają rodzicom gotówkę, wynoszą coś z domu na sprzedaż, kradną rzeczy ze sklepów, zarabiają drobne sumy na robieniu biżuterii. Z pomocą przychodzą im Internet, gry hazardowe, próbują zarobić na kryptowalutach. Niestety, bardzo potęguje się także proceder pokazywania swoich zdjęć czy występowania przed kamerkami za opłatą. Żeby poznać jego skalę, potrzeba badań, ale słyszę o tym coraz częściej i raczej będzie się to rozwijać, bo z jednej strony technologicznie jest to coraz łatwiejsze, a z drugiej – influencerki i influencerzy o dużych zasięgach w mediach społecznościowych mówią wprost, ile i na czym można zarobić.

I kupować sobie różne rzeczy. Tylko jak to ukryć przed rodzicami?
Czasem pojawia się kombinowanie, że to od babci albo z oszczędności z pieniędzy na urodziny, albo że wymieniła się z koleżanką, albo – jeśli rodzice nie są razem – że kupiło to drugie. Jeśli nie ma dobrej komunikacji w rodzinie, to dziecko może to wykorzystać. Ale zwykle po jakimś czasie takie oszukiwanie wychodzi na jaw, więc nastolatki część zakupów chowają, zostawiają rzeczy poza domem, przebierają się po drodze do szkoły.

Czy z pani doświadczenia, m.in. z telefonu zaufania, wynika, że te młode osoby w jakikolwiek sposób zastanawiają się nad potencjalnymi skutkami na przykład pokazywania ciała w jakimś erotycznym kontekście w Internecie?
Często nie mają świadomości, że te zdjęcia mogą potem zostać ujawnione, codziennie przecież zdarzają się takie rzeczy. A jeszcze mniej są świadome tego, że to może zaszkodzić ich psychice, budowaniu relacji, zaburzyć postrzeganie własnego ciała, seksualność. I nie chodzi tylko o same zdjęcia czy pokazywanie się w kamerce, ale też rozmowy o charakterze seksualnym, bo tzw. sexting obejmuje zarówno obrazy, jak i treści. Badania pokazują, że wśród 14-15-latków to zjawisko się powiększa. Co oznacza, że jest też wielu odbiorców…

Mówiłyśmy już kiedyś o fikcji związanej z zabezpieczeniami serwisów przeznaczonych dla dorosłych.
Tak, nawet jeśli jakaś platforma ma bardziej wymagające zasady weryfikacji, na przykład zdjęcie selfie wraz z identyfikatorem, to programy graficzne pozwalają nastolatkom łatwo to obejść. A jeśli nawet nie, to tych serwisów jest tak wiele i tak zróżnicowanych, że jeśli nie na jednym, to na innych da się założyć konto, mimo że ktoś jest niepełnoletni. W trakcie szkoleń dla rodziców zaleca się zwracać uwagę na różne identyfikatory dziecka, czy przypadkiem gdzieś nie ma fałszywej daty urodzenia.

Na co jeszcze powinni zwracać uwagę rodzice?
Na pewno warto mieć taką systemową kontrolę rodzicielską na telefonie i komputerze. I sprawdzać, jakie i skąd powiadomienia przychodzą, bo nieraz przychodzi komunikat z banku czy od operatora, a my na przykład akurat nie mamy czasu na to spojrzeć i potem zapominamy; albo automatycznie potwierdzamy jakiś zakup.

Rodzice powinni też pamiętać o ochronie prywatności na swoich telefonach, tabletach, komputerach, bo wszyscy często korzystamy z zapamiętania haseł na różnych stronach, więc dziecko może na przykład w nocy gdzieś się zalogować, coś kupić, zamówić, a potem wykasować to z historii, a w zamówieniu podać własny numer czy e-mail do powiadomień.

Dobrze też zaglądać do Librusa i reagować na spóźnienia, nieobecności, nagłe pogorszenie ocen, pojawienie się uwag od nauczycieli.

Ale nawet 18- czy 19-latek, czyli formalnie dorosły, z prawem do samodzielnego konta w banku i podpisywania umów, to nadal bardzo młoda osoba.
Tak, i z tego powodu większość nastolatków nie ma już żadnych blokad na komputerach czy w telefonach.

Na czym może więc polegać niesystemowa, ale jednak kontrola rodzicielska?
Trzeba zachować czujność, obserwować, co się dzieje z tym dzieckiem. Mieć możliwość dostępu do jego komputera. I przede wszystkim liczą się szczerość i autentyczne zainteresowanie. Jeśli dialogi z dzieckiem ograniczają się do: „Masz coś zadane?”, i odpowiedzi: „Tak, idę do siebie”, to trudno zauważyć, że coś się zmieniło, a nagłe zmiany w zachowaniu mogą być sygnałem, że coś się dzieje.

Czytaj też: Początki anoreksji. Jak wyglądają pierwsze objawy choroby?

Zauważamy zmiany i… Jak zweryfikować swoje o­bawy?
W szczerej rozmowie, z założeniem, że być może nie dowiemy się od razu, o co chodzi. Zaczynajmy od pytań, co dziecku ostatnio się spodobało: film, serial, książka, trening, zapytajmy o znajomych, a dopiero potem pojawi się okazja, by przejść do głębszych tematów. I warto obserwować reakcje, bo nawet jeśli dziecko nie odpowie, to wiele można się dowiedzieć z samego zachowania. Czy jest zaskoczone naszym pytaniem? Jeśli zaprzecza, to jak to wygląda: może zagryza wargę, pod jakimś pozorem odwraca się plecami albo zaczyna skubać palce? Jeśli mamy dobry kontakt z dzieckiem, jesteśmy na nie uważni, to te niewerbalne sygnały mogą wiele powiedzieć. Jeśli natomiast zaczniemy na przykład od pretensji o złe oceny czy późne powroty do domu i powiemy, że za karę blokujemy kieszonkowe albo wyłączamy Internet, to usłyszymy, że jemu tam wszystko jedno i mamy spadać.

Pamiętajmy, że wiele szkodliwych zachowań nastolatków to efekt tego, że poszukują docenienia, uznawania, akceptacji. Jeśli dostaną to w domu, jeśli w razie potrzeby będą mogli zwrócić się do rodziców, a ci nie będą na przykład ciągle zajęci pracą, to nie będą budować poczucia bezpieczeństwa przez zakupy.

Wiemy już o zabezpieczeniach systemowych, jak blokada rodzicielska, a gdyby miała pani wskazać jakieś formy profilaktyki psychologicznej, co by to mogło być? Jak budować w dzieciach, nastolatkach odporność na bodźce zachęcające do zakupów?
Z jednej strony warto wyjaśniać i pokazywać różne mechanizmy reklamowe, że coś opisane jako superpromocja i okazja wcale takie nie jest; albo że na tym zdjęciu użyto filtra i ta sama osoba na innym wygląda zupełnie inaczej; albo że modelka jest 20 lat starsza, więc nastolatka nie potrzebuje takiego produktu do pielęgnacji. Z drugiej – tłumaczyć, że kupienie sobie czegoś tylko po to, żeby poczuć się lepiej, działa przez chwilę. Dobrze wspólnie z dzieckiem przejrzeć profile, które ono obserwuje, podpowiedzieć inne, które mogą je zaciekawić, a nie będą tak nasycone ofertami zakupów. Pokazać to, co sami obserwujemy, i powiedzieć dlaczego, a nawet przyznać, że może coś warto wyłączyć, bo właściwie nic nam nie daje…

A patrząc z szerszej perspektywy – to przede wszystkim warto uczyć młodych ludzi bezpiecznego korzystania z Internetu i tego, jak unikać zagrożeń. Starszym nastolatkom można pokazać na przykład dane z policji na temat różnych nadużyć, wyjaśnić, jak wygląda wciąganie w sexting i jakie to może mieć konsekwencje. To, co rodzice mogą zrobić, to organizować szkolenia, prelekcje na ten temat, jednak prowadzone nie przez nauczycielkę czy nauczyciela albo panią psycholog ze szkoły, ani nawet przez jedno z rodziców, choćby się na tym bardzo dobrze znali, ale przez specjalistę zewnętrznego, bo jego autorytet jest większy.

Sonia Ziemba-Domańska, psycholożka, neuropsycholożka, certyfikowana specjalistka TSR oraz Biofeedback. Badaczka, wykładowczyni akademicka. Kieruje Ogólnopolskim Behawioralnym Telefonem Zaufania Instytutu Psychologii Zdrowia.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze