1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Terapia trudnej przyjaźni. Dlaczego przyjaciele coraz częściej nas zawodzą?

Coraz bardziej potrzebujemy przyjaciół, ale też coraz bardziej się nimi rozczarowujemy. (Fot. iStock)
Coraz bardziej potrzebujemy przyjaciół, ale też coraz bardziej się nimi rozczarowujemy. (Fot. iStock)
Coraz bardziej potrzebujemy przyjaciół, ale też coraz bardziej się nimi rozczarowujemy. Dlaczego tak się dzieje - próbuje ustalić psychoterapeutka Ewa Klepacka-Gryz, komentując kłopot swojej pacjentki, Marzeny.

Przede mną siedzi młoda, elegancka kobieta i szlocha jak nastolatka. Rozczula mnie, kiedy wyciera łzy rękawem jedwabnej bluzki. Marzena poprosiła o sesję, ponieważ rozstała się z przyjaciółką. Kiedy spytałam, czego potrzebuje, odpowiedziała, że chce zrozumieć, co tak naprawdę się stało. – Nawet nie wyobrażasz sobie, jak to bardzo boli – wymawia na jednym wydechu. – Wyobrażam sobie – mówię. – Sama przeżyłam dwa rozstania z ważnymi dla mnie przyjaciółkami, a właściwie trzy, bo była jeszcze przyjaźń z mężczyzną. To strata wcale nie mniejsza od straty partnera miłosnego.

Marzena opowiada, że od miesiąca nie może spać, jeść, pracować. Bezustannie rozmyśla, dlaczego tak się stało i czy dałoby się cofnąć czas. Słucham jej uważnie i w pewnej chwili uświadamiam sobie, że tak naprawdę nie wiem, co się stało. Strata przyjaciółki może oznaczać śmierć, wyjazd gdzieś daleko albo po prostu rozstanie, zerwanie przyjaźni. – Czy twoja przyjaciółka zmarła? – pytam, choć intuicja mi podpowiada, że nie o śmierć chodzi. – Skąd, nie – Marzenę przeraża sama myśl o tym. – Czy wasza przyjaźń umarła? – nie wiem dlaczego, ale czuję, że wątek nieodwracalności ma tu znaczenie. Marzena przez chwilę się zastanawia: – Nie, mam nadzieję, że nie. – Czyli jest jeszcze jakaś nadzieja?

Kobieta spuszcza głowę, a potem obejmuje ją dłońmi. – To ja zrezygnowałam z tej przyjaźni – szepcze. – Już dłużej nie mogłam.

Czyli to głowa Marzeny powiedziała: dość. Ciekawe, jakich jej oczekiwań nie spełniała przyjaciółka.

Krok 1. Ustalamy, dlaczego Marzena płacze

Bardzo lubię i cenię sobie te pierwsze momenty sesji, kiedy pracujemy na symbolach; pacjent coś mówi, dużo pokazuje gestem, milczy w znaczących momentach, zastyga, a potem nagle gwałtownie się ożywia…, a ja chwytam te wszystkie znaki i jeśli tylko głowa mi w tym nie przeszkadza – nie włącza się potrzeba zbyt pochopnej interpretacji, nazywania – nanizuję je na sznureczek intuicji i przyglądam się, co z tego powstaje.

– Za czym płaczesz? – pytam. Marzena w lot łapie, o co mi chodzi, podnosi głowę, uśmiecha się i zaczyna snuć swoją opowieść o tym, jak się poznały, jak szybko doszły do wniosku, że są duchowymi siostrami, jak zgadzały się we wszystkim, tylko na szczęście faceci inni im się podobali. – Choć to ostatnie do czasu – Marzena poważnieje. – Anka wspierała mnie w decyzji o rozstaniu z Kubą, właściwie sama mnie do tego zachęcała, a potem została jego najwierniejszą przyjaciółką. Wtedy powiedziałam: dość.

Zatrzymuję ją gestem dłoni: – Zanim przejdziemy dalej, zróbmy krótką przerwę. Oprzyj się wygodnie, zamknij oczy, poobserwuj przez chwilę swój oddech.

Ja robię to samo, w wyobraźni próbując przywołać obraz mojego sznureczka intuicji. Czuję, że na ten moment jest już gotowy: przyjaźnią się od czterech lat, to czas pierwszego kryzysu i spadnięcia różowych okularów, czyli pierwszych rozczarowań przyjaciółką – relacja przyjacielska ma identyczną dynamikę jak relacja miłosna. Idziemy dalej: płacze po rozstaniu, co oznacza, że przyjaciółka jest nadal dla niej ważna, choć to ona zerwała przyjaźń. Zrobiła to, kierując się głosem rozsądku, co oznacza, że Anka nie spełniła jej oczekiwań, zaprzyjaźnienie się z jej byłym chłopakiem było kroplą, która przelała czarę…, ale jest jeszcze jakaś szansa na reaktywację.

Krok 2. Przyglądamy się przekonaniom na temat przyjaźni

Wiem, że Marzena bardzo potrzebuje opowiedzieć, a właściwie wyrzucić z siebie wszystkie przewinienia przyjaciółki. To jest ta potrzeba pacjentów, której nie lubię, bo wiem, że to strata czasu i nie ma żadnego wpływu na efekt terapii, za to pacjenci głównie z jej powodu przychodzą na sesje. Sama nieraz zalewałam potokiem żali swoich terapeutów, choć od dawna wiedziałam, że to jedynie kompulsja i odwlekanie chwili, gdy wreszcie pozwolę sobie czuć. Kiedy nadchodzi ten moment, zawsze zastanawiam się, jak go poprowadzić, żebym ja była w stanie wytrzymać, a pacjent miał poczucie, że opowiedział całą historię z detalami.

Podaję Marzenie kartkę i proszę, żeby wypisała wszystkie cechy dobrej przyjaźni.

– Napisz kilka, kilkanaście zdań zaczynających się od: „Moja prawdziwa przyjaciółka powinna…” – myślę, że to pozwoli Marzenie odreagować napięcie wynikające z rozczarowania przyjaźnią.

Następnie proszę, żeby zaznaczyła te oczekiwania, które spełniała Anka. Nietrudno się domyślić, że na początku – wszystkie, a pod koniec przyjaźni – żadnej. Pytam, czy chce zagłębiać się w wady przyjaciółki, czy bardziej skoncentrować się na swoich uczuciach.

– Tych dziś czy wtedy? – pyta, a ja cieszę się, że zadała to pytanie, i proszę, żeby zaczęła od „wtedy”.

Marzena wylicza wszystkie… no właśnie, chyba bardziej przewinienia niż to, co w naprawdę czuła, bo wygląda to mniej więcej tak: „Myślę, że było mi smutno, kiedy ona kolejny raz obiecała, że gdzieś się razem wybierzemy, a potem odwoływała”, „Pamiętam, że czułam się zawiedziona, gdy zapomniała o moich urodzinach”. Wyliczanka poparta jest gestem odliczania na palcach, a każde zdanie zaczyna się od: „myślę…”, „wydaje mi się…”. Znów wygląda na to, że Marzena kontaktuje się z głową, a nie z sercem.

Przyjaciół, podobnie jak partnerów miłosnych, wybieramy na podstawie tzw. deficytów, czyli emocjonalnego głodu, którego nie zaspokoili nasi rodzice. Stąd oczekiwania, że przyjaciel nigdy nie zawiedzie, będzie rozumiał bez słów itd. Problem w tym, że przyjaciółka również jest głodna i to bardzo często tego samego co my i wtedy pojawiają się pierwsze rozczarowania.

– Co teraz czujesz, kiedy myślisz o przyjaciółce? – pytam. Widzę, że oczy Marzeny znowu się zaszkliły. – Ryczę jak po stracie kochanka, wstyd mi. – To nic wstydliwego, że kochasz przyjaciółkę – mówię. – To piękne i ważne.

Marzena kładzie skrzyżowane dłonie na sercu. – Za bardzo mnie zraniła – szepcze. – Musiałam bronić siebie. Długo dawałam jej szansę.

Krok 3. Obalamy najbardziej szkodliwy mit na temat przyjaźni

Marzena nie tyle chce zrozumieć, co się stało, ile dlaczego jej przyjaciółka tak się zmieniła. – Od jakiegoś roku zaczęła być taka… nierówna; przez tydzień dzwoniła do mnie codziennie, pytała, co w pracy, jak się czuję, czy Kuba znowu nie wywinął mi jakiegoś numeru, a potem przez kolejny tydzień nie odbierała ode mnie telefonów. Kiedy ją w końcu dopadałam, była zła, mówiła, że nie ma czasu, że dużo pracuje, a ja przypadkiem dowiadywałam się, że w ostatni piątek nieźle balowała w klubie. Dowiedziałam się, że plotkuje na mój temat, cieszy się, że nie dostałam tego awansu, który szef obiecywał mi od roku.

Klasyczny przypadek nierównej albo ambiwalentnej przyjaciółki. To drugie to oczywiście określenie amerykańskich psychologów – ich zdaniem mamy wokół siebie coraz więcej ambiwalentnych przyjaciół, czyli takich, co to ranią nas bardziej niż najgorsi wrogowie: zawodzą, umawiają się i odwołują, zgadzają się pomóc nam przy projekcie, a potem wybierają korzystniejszą dla siebie ofertę… Powoli przestajemy móc na nich polegać, przyjaźń z nimi staje się coraz bardziej stresująca, a jednak trudno jest nam z niej zrezygnować.

Broniąc samych siebie, staramy się być asertywni, ale nasza asertywność szybko zamienia się w agresję, a potem w poczucie winy – w efekcie gubimy się w tym wszystkim, zastanawiając się, kto jest bardziej toksyczny: ja czy ona?

– Jak się teraz czujesz? – pytam. – Ciągle zastanawiam się, dlaczego tak bardzo się zmieniła? – Myślę, że ona zastanawia się nad tym samym – mówię. – Jestem pewna, że rozczarowanie jest obopólne.

Marzena sprawia wrażenie jakby mnie nie słyszała. – Z jednej strony czuję ulgę, że to wszystko się już skończyło – mówi wreszcie. – Ile razy można przeżywać rozczarowanie. Z drugiej strony tęsknię za nią, ciągle myślę, żeby do niej zadzwonić. – Co byś jej chciała powiedzieć? – Zapytać, co się stało. – A co ty sądzisz? – Ona chyba mnie już nie potrzebuje. – A co czujesz? – Czuję, że Anka nadal jest dla mnie ważna. – Możesz jej to powiedzieć? – No co ty? A jeśli mnie wyśmieje? Albo powie, że jej już nie zależy? – No właśnie, to co wtedy? – Muszę się jeszcze nad tym zastanowić.

I w tym momencie mogłybyśmy zakończyć sesję. Marzena przyszła do mnie w rozpaczy po zerwaniu przyjaźni. To trudne, bolesne, rozczarowujące – nic dziwnego, że cierpi. W trakcie sesji uświadomiła sobie, że przyjaciółka jest dla niej nadal ważna, a czuje, że ona dla niej nie – to dodatkowe źródło cierpienia. Chciała zrozumieć, co tak naprawdę się stało – właściwie to oczywiste: po czterech latach przyjaźni przyjaciółka przestała spełniać jej oczekiwania, więc zakończyła relację. Dlaczego przestała, a właściwie dlaczego, zdaniem Marzeny, tak się zmieniła? – tego bez samej zainteresowanej nigdy się nie dowiemy. Zwłaszcza że Marzena rozczarowywała się Anką w milczeniu.

To jest właśnie najbardziej szkodliwy mit na temat przyjaźni – przekonanie, że prawdziwa przyjaciółka nigdy nas nie zrani, nie zawiedzie, nie skrytykuje, a kiedy to jednak zrobi – sama się przywoła do porządku, bo powiedzenie jej o tym, co nas rani, przekreśla przyjaźń.

Krok 4. Marzena dostaje pracę domową

Zdałam sobie sprawę, że ta ambiwalencja dotyczy przede wszystkim nas samych, albo nas i naszych przyjaciół w jednakowym stopniu. Pomyślałam, że bardzo chcę, żeby Marzena na zakończenie sesji też to poczuła. – Czy to, że Anka zawiodła twoje oczekiwania, a mimo to nadal jest dla ciebie ważna i nadal jest w twoim sercu (zależało mi, by naprowadzić ją na trop serca ) – jest dla ciebie trudne? – No właśnie tego nie rozumiem. – Wiesz, te wszystkie powinności, które naszym zdaniem ludzie mają wobec nas, zwłaszcza ci ważni, to przekonania idące z głowy. – Nie bardzo rozumiem. – Chociażby to, że przyjaciółka zawsze musi stać przy nas murem albo że nie ma prawa zawieść. – To od czego w takim razie jest przyjaźń? – A może od tego, żebyśmy mieli w sercach wiele osób, które kochamy i które są dla nas ważne?

Marzena przez chwilę się zastanawia: – Rozumiem, ale ja też chciałabym być kochana i ważna. – I na pewno jesteś dla przyjaciół, dla Anki również. – To dlaczego mi tego nie okazuje? – Nie wiem, nigdy jej o to nie zapytałaś – mówię. – Wiesz, największa trudność polega na tym, że przyjaciół wybieramy z serca, a oczekiwania stawiamy im z głowy. Dopóki w sobie nie zintegrujemy głowy i serca, relacje z innymi ludźmi nie przestaną nas ranić.

Po tym zdaniu ogłaszam koniec sesji. Proszę, by Marzena została z tymi słowami i odezwała się do mnie, kiedy poczuje je sercem i zrozumie głową. Jeszcze tego nie zrobiła, ale jestem spokojna, że poczuła i zrozumiała tyle, ile była gotowa w danej chwili.

Autoterapia trudnej przyjaźni

  • Jeśli czujesz się rozczarowana przyjaciółką, przeanalizuj wszystkie swoje przekonania na temat przyjaźni (nie przyjaciółki). Potem zastanów się, ile z tych przekonań/oczekiwań sama spełniasz.
  • Jeśli nie zrobiłyście tego na początku, a teraz czujesz, że przyjaźń bardziej cię rani niż wspiera, wspólnie z przyjaciółką ustalcie, co jest dla was najważniejsze w tej relacji. Powiedz otwarcie i odważnie o swoich oczekiwaniach, ale zaakceptuj fakt, że przyjaciółka może nie chcieć/nie móc ich spełnić.
  • Kiedy czujesz, że wasza przyjaźń przechodzi kryzys – stań z boku i z dystansu spróbuj się zorientować, co się między wami dzieje. Oddziel uczucia od faktów.
  • W sytuacjach spornych, kiedy rozmawiacie o tym, co każdą z was rani, mów o uczuciach, a potem o zachowaniach, np.: „Kocham cię, bardzo wiele dla mnie znaczysz, ale kiedy kolejny raz obiecujesz, że zadzwonisz a nie dzwonisz, czuję się dla ciebie nieważna”.
Ewa Klepacka-Gryz, psycholog, terapeutka, autorka poradników psychologicznych, trenerka warsztatów rozwojowych dla kobiet.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze