Seks nie ma w sobie nic poważnego, a wręcz stanowi dość śmieszny widok. Przestańmy zatem traktować go z doniosłością godną przełomów historycznych. Jak kochać się radośnie – podpowiada trenerka seksualności Joanna Keszka.
W niedawno wydanej książce „Potęga zabawnego seksu” namawiasz do tego, żeby puścić się w seksie. To świetna propozycja, ale trudno to sobie wyobrazić w naszych pełnych dzieci, pracy zdalnej i nas samych mieszkaniach.
Rzeczywiście tej przestrzeni dla nas jest ostatnio niewiele. Ale może do łask wrócą szybkie numerki w kuchni? Nie żartuję, to warte wzięcia pod uwagę rozwiązanie. Lepsze niż rezygnowanie z relaksu i zabawy, które może dać nam seks.
Mówisz o potrzebie seksu i zachęcasz do seksualnych zabaw. Ale mam wrażenie, że czasem jest krępujące powiedzieć, na co się ma ochotę, zwłaszcza jeśli wydaje nam się to szalone albo myślimy, że się nie uda.
Uda się. O ile oczywiście mamy partnera z otwartą głową, który woli spróbować z nami czegoś nowego w łóżku, niż dopieszczać swoje rozdęte czy zbyt kruche ego, odmawiając udziału we wspólnych igraszkach. Jedno z moich ulubionych haseł to: „Ciało raz puszczone w ruch, samo puszcza się dalej”. I to działa. Najważniejsze to zacząć. Ludzie boją się bawić seksem, bo właśnie myślą: „To nie dla mnie”, „Partner mnie wyśmieje”, „Jestem poważnym facetem czy poważną kobietą, nie będę się w to bawić”. A potem się okazuje, że raz spróbują jednej nowej rzeczy i doświadczają takich doznań oraz emocji, jakich wcześniej nie mieli. W każdej nowej dziedzinie zamknięcie rodzi frustrację, a odpowiedzi uzyskujemy wtedy, gdy zdecydujemy się na otwartość. To jak z jedzeniem.
Czyli jak?
Wyobraźmy sobie, że lubisz tylko kotlety mielone i pomidorową, możesz je cały czas jeść, niczego więcej nie potrzebujesz. Nie ma nic złego w tej zupie i mielonych, ale jeśli tylko to będziesz jadła, ominie cię masa przygód kulinarnych, nie będziesz sobie nawet zdawać sprawy z tego, ile straciłaś. Tak samo jest z seksem. Gdy próbujemy nowych rzeczy, odkrywamy nowe emocje i przeżycia.
A masz na to dowody?
Mnóstwo! Dostaję masę pozytywnych maili, że ktoś spróbował bawić się jedzeniem i seksem. Jedna pani skorzystała z podpowiedzi z mojej książki, usiadła na kuchennym stole, zadarła koszulkę do góry, sutki posmarowała bitą śmietaną i zaprosiła męża do zabawy, mówiąc: „Deser podano”. To sprawiło im obojgu wiele radości. Ludzie są zaskoczeni, że trochę sprośności może sprawiać taką radość. Łączmy ze sobą te rzeczy, które nie pasują do siebie na pierwszy rzut oka, na przykład oswojony kuchenny fartuszek z kręceniem gołą pupą, pozwólmy sobie też na słowne świntuszenie, mówmy sprośne komplementy do ucha. Seks lubi różnorodność.
Wydaje mi się, że wiele par myśli, że seks to coś dla dorosłych, a zabawa jest dla dzieci.
Ale seks od początku nie jest poważny! Dwoje ludzi bez majtek w dziwnych pozycjach – to przecież wcale nie jest poważny widok. Zachęcam do tego, żeby sobie od razu odpuścić myślenie, że seks jest poważny, i zacząć patrzeć na niego jak na zabawę dla dorosłych. Nie jest tak, że jak dorośniemy, to natychmiast mamy już przestać się bawić. Nie, po prostu w dorosłym życiu zmienia się rodzaj zabawy oraz zmieniają się zabawki. (śmiech)
A jak to powiesz komuś nieprzekonanemu?
Nasza seksualność ma służyć do zabawy, bo dobry seks nas relaksuje, wprawia w dobry nastrój, powoduje, że czujemy się swobodnie. I w ogóle przestańmy myśleć o seksie w kategoriach tego, czy coś robimy dobrze albo właściwie, trzeba o tym zapomnieć. Uważam, że dobry seks odkrywamy za pomocą wpadek. To chyba Madonna powiedziała, że kto boi się wygłupić, ten nigdy nie będzie wielki. Jeśli zapragniemy być w seksie idealni, eleganccy albo zaczniemy wykorzystywać seks do udowodnienia czegoś sobie czy komuś, to wylądujemy w łóżku spięci. A jeśli idziemy do łóżka, dopuszczając, że możemy zaliczyć jakąś wpadkę, to zaręczam, że będziemy się dobrze bawić.
Zanim ktoś zacznie wdrażać scenariusze seksualnych zabaw, które proponujesz w książce, chyba musi nastąpić faza pierwsza, czyli gotowość do ryzyka, do eksperymentu, zmiana nastawienia. Jak sądzisz?
Myślę, że dobrym pomysłem na zrobienie pierwszego kroku jest już samo przeczytanie pomysłów i scenariuszy zabaw erotycznych. Po pierwsze, mamy okazję zapoznać się z tym, co nowego możemy spróbować w łóżku. Po drugie, jest sposobność, żeby porozmawiać o tym, czy to nas kręci. A potem z różnych propozycji wybrać tę, która wydaje nam się najciekawsza, najprzyjemniejsza. Jeśli chcemy coś dostać, tak samo w życiu, jak i w seksie, dobrze wiedzieć, czego się szuka. Czy chcemy więcej dotyku, frywolności, swobody, luzu, dopieszczania łechtaczki, a może ostrzejszej zabawy w łóżku? Zwykle my, kobiety, wiemy, czego nie lubimy w seksie, ale trudniej nam odpowiedzieć na pytanie, czego w nim chcemy.
Czyli co robimy?
Czytajmy dużo na temat seksu, rozmawiajmy w parze o tym, co wydaje nam się ciekawe czy ekscytujące. Ciekawość w seksie jest bardzo cenna. Jeżeli coś wydaje nam się ciekawe, podniecające, to jest wystarczająco dobry powód, żeby tego spróbować. Polecam też poświęcić odrobinę czasu na to, by obejrzeć i poznać swoją cipkę. Spotykam wiele kobiet, które prowadzą aktywne życie seksualne, a nigdy w życiu nie widziały swoich części intymnych. Bez tego liczenie na przyjemność z seksu jest dość karkołomne.
W książce opisałam zabawę „Tańcząca bez majtek”. Polega na tym, żeby stanąć w pięknej sukni, ale bez majtek nad głową swojego partnera. To prosta, lecz niezwykle wyzwalająca zabawa. Ale ma sens i daje radość, kiedy najpierw same obejrzymy i zaprzyjaźnimy się ze swoją cipką przed lustrem. Zazwyczaj potrzeba dwa, trzy razy obejrzeć swoje części intymne, żeby odkryć, jakie są piękne, delikatne i wyjątkowe. Warto podarować sobie ten czas. Matka natura stworzyła nas do rzeczy wielkich, w końcu tylko my mamy łechtaczkę, jedyny organ ludzkiego ciała wyłącznie dla przyjemności!
Joanna Keszka, edukatorka seksualna, trenerka kreatywnego seksu. Autorka książek i programów edukacyjnych. Prowadzi kursy online i warsztaty seksualności.
- Miłosne wersety na skórze. Weź zlizywalny marker do pisania na skórze, najlepiej w kolorze czerwonym o zapachu wiśniowym. Wymyśl erotyczne wyznania i wypisuj je bardzo powoli na nagim ciele kochanka lub kochanki. To zmysłowa zabawa, która pobudza skórę i mózg (nasze najbardziej erogenne organy), więc postaw na kreatywność, otwartość i bezwstydność. Napisz np. „Jesteś mój/moja, tylko ja cię tu dotykam” – wskazując strzałką intymne sfery albo otaczając je kółkiem; maluj serduszka na pośladkach, plecach; opisz w punktach, co będziecie robić po kolei – mówiąc to na głos; wypisz i odczytaj na głos najbardziej seksowne dla ciebie cechy partnera czy partnerki.
- Potęga słodkiego smaku. Zanurz palce w płynnej czekoladzie, bitej śmietanie albo innym słodkim sosie, „pomaluj” wszystkie te miejsca na ciele, które chcesz zlizywać albo które chcesz dać do zlizywania. Możesz zacząć od twarzy, okolic szyi, karku. Pozwól kochankowi lub kochance zlizywać słodycze z palców.
- Rozmówki dla początkujących. Ćwicz mówienie sprośności, wybieraj to, co do ciebie pasuje; na początek możesz mówić do lustra albo pisać liściki. Oto kilka propozycji, z czasem stworzycie własny język: „Zgadnij, jaki mam kolor majtek”. „Na myśl o tobie sterczą mi sutki”. „Nie mogę się na niczym skoncentrować, myślę tylko o tym, żeby się z tobą kochać”. „Gdybyśmy nie byli w publicznym miejscu, rzuciłabym/rzuciłbym się na ciebie”.
- W ciuciubabkę. Zabawa z opaską na oczach wzmaga wrażliwość na bodźce inne niż wzrok – osoba „niewidząca” nie może obserwować, jaki będzie kolejny krok jej partnera czy partnerki, więc jej pozostałe zmysły będą bardziej wyczulone, żeby skompensować brak możliwości widzenia. Na początku zdecydujcie, która osoba przewiązuje oczy – to ona będzie w tej sytuacji biorcą, a do tej z otwartymi oczami należy, żeby tamta poczuła się swobodna i rozluźniona. Jeśli to ty „rozgrywasz”, nie śpiesz się z rozbieraniem partnera lub partnerki, szepcz do ucha komplementy, sprośności, mów, na co masz ochotę, całuj i pieść jego lub jej ciało dłońmi, piórkiem, przyjaźnie drocz się i zaskakuj.
Więcej scenariuszy w książce: „Potęga zabawnego seksu” Joanny Keszki
Polecamy książkę Joanny Keszki „Potęga zabawnego seksu”.