1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Ona i on, po co nam płeć?

123rf.com
123rf.com
Francuzi mawiają, że wśród wielu odmienności kobietę i mężczyznę przyciąga zwłaszcza ta jedna "petite différence". A co z pozostałymi różnicami? Są istotne czy drugorzędne?

Ona nie potrafi czytać map, on – między wierszami. On w świecie emocji porusza się jak słoń w składzie porcelany, ona w pracy prędzej czy później zderzy się ze szklanym sufitem. Wiadomo – płeć mózgu, stereotypy w wychowaniu, kulturowe uwarunkowania… Teorie teoriami, kiedy jednak do gabinetu terapeuty trafia pacjent, liczy się przede wszystkim jego cierpienie. Trudności z odkryciem i akceptacją własnej siły i słabości, a także pogodzenie tęsknot duszy z rolami pełnionymi w domu, pracy, miłości i przyjaźni – to coraz częstsze dylematy współczesnego człowieka, niezależnie od płci.

Mężczyźni rzadziej zgłaszają się na terapię – to fakt. I to nie dlatego, że jej nie potrzebują, ale dlatego, że od dzieciństwa są uczeni, że facet sam musi radzić sobie z problemami, a prośba o pomoc to oznaka słabości. „Mężczyzna powinien mieć terapeutę mężczyznę” – to, moim zdaniem, mit krążący na rynku psychoterapii. Być może wynika z prastarych rytuałów inicjacyjnych, podczas których tylko ojciec lub inny mężczyzna mógł uczynić chłopca prawdziwym facetem.

Z duszą po pomoc

Michał, 50-letni biznesmen, trafił do mnie na terapię rok temu, po bolesnym rozstaniu z kobietą. Od piątego roku życia był wychowywany przez matkę, ojciec wyjechał za granicę, gdzie jeszcze dwukrotnie się żenił i spłodził w sumie pięciu synów. Michał, odkąd pamięta, grał rolę typowego samca – wiele kobiet równocześnie, żadnego małżeństwa ani dzieci, kurs na karierę zawodową. Mieszkanie w nowoczesnym apartamentowcu, szybki sportowy wóz, markowe ciuchy i cierpienie wypisane na twarzy. Po roku spotkań okazało się, że w tym twardym facecie jest mnóstwo lęku, głównie przed tym, że jest taki jak ojciec, że krzywdzi kobiety, że żadnej partnerce nie potrafi dochować wierności. Pod tym lękiem kryła się wielka tęsknota za bliskością, intymnością, szczerym związkiem z kobietą. To był przełom w terapii. Jednak kiedy po kilku miesiącach Michał – być może po raz pierwszy – naprawdę się zakochał, postanowił zawiesić nasze spotkania, przekonując mnie, że związek zapowiada się na udany, więc nie ma tu czego analizować. Uszanowałam jego zdanie, ale… z doświadczenia wiem, że Michał za jakiś czas wróci. Bo przekonałam się już, że panowie zgłaszają się po pomoc zwykle wtedy, gdy ,,coś przestaje działać”, a kiedy – w ich przekonaniu – dzieje się lepiej, przerywają terapię. Swoją duszę traktują podobnie jak samochód: by naprawić silnik, udają się do warsztatu, ale przepaloną żarówkę w kierunkowskazie każdy ,,prawdziwy” facet naprawia sam.

On na pewno nie przyjdzie

Nie ma co owijać w bawełnę, stereotypy na temat męskich i kobiecych ról nadal rządzą naszym życiem. I wcale nie wychodzi nam to na zdrowie. Z badań wynika, że na przykład skłonność do nadmiernej empatii i poświęcania się dla innych kosztem własnych potrzeb, prezentowana w głównej mierze przez kobiety, może doprowadzić do depresji. Natomiast męscy panowie, nastawieni na karierę i realizację celów, częściej kończą na… oddziale kardiologicznym. Z kolei nadal dominująca zasada: „ona wychowuje dzieci, on zarabia pieniądze” powoduje, że to przeważnie matki biorą wolne, gdy syn czy córka zachoruje, a ojcowie nawiązują słabsze więzi z potomstwem i często są odsuwani od ich problemów.

Kiedy nastolatek zaczyna sprawiać problemy wychowawcze albo odchudzająca się nastolatka trafia do szpitala z rozpoznaniem anoreksji, do terapeuty zostaje oddelegowana matka. Zwykle mówię, by na kolejną sesję zaprosiła męża, i słyszę: ,,On? Na pewno nie zechce przyjść”. Jednak przychodzi. Przeciętny tata przez pierwszych kilkanaście minut ocenia mój profesjonalizm, próbuje mnie zdominować, daje rady, jak powinnam pracować z jego córką czy synem. Kiedy tłumaczę mu, że stawką w tej grze jest dobro, zdrowie, a czasami nawet życie dziecka, mężczyzna łagodnieje. Nierzadko okazuje się, że jest bardzo uważny na problemy dziecka, ma wspaniałe pomysły, wie, jak zmotywować pociechę do terapii. Jak trzydziestoparoletni Andrzej, który zadzwonił do mnie w sprawie siedmioletniego syna. Przez lata pracował za granicą, chłopca widywał raz w miesiącu. Po powrocie na stałe do kraju zorientował się, że jego małżeństwo właściwie nie istnieje. Nasze pierwsze spotkanie nie było przyjazne. Andrzej wyraźnie dawał mi do zrozumienia, że wie, iż stoję po stronie żony, ale ,,on nam jeszcze pokaże”. Moje stwierdzenie: ,,To, jakie będą pana relacje z synem, jest wyłącznie w pana rękach”, obaliło mur niechęci i wrogości. Okazało się, że rozwód, bolesny dla całej trójki, sprawił, że Andrzej, być może po raz pierwszy, naprawdę poczuł się ojcem. I był ogromnie szczęśliwy.

Baba z jajami

Mówi się na nie też: „facet w spódnicy” – to typ silnych kobiet, które trafiają do mnie zmęczone odgrywaniem swojej roli przedsiębiorczych, władczych, nieugiętych. W fotelu naprzeciwko mnie siedziała aktorka z pierwszych stron gazet, pokazywana u boku o 30 lat młodszego partnera. Swoją słabość zagłuszała alkoholem. Miałam na terapii żony alkoholików, które przez lata dźwigały problemy rodziny na swoich barkach, a kiedy partner przestawał pić – traciły sens życia. Coraz częściej przychodzą kobiety cierpiące z powodu kompulsywnego objadania się. Dla nich jedzenie jest jedyną ,,słabością”, na którą są w stanie sobie pozwolić.

Moja kolejna pacjentka, Iza, 32-latka, psycholog biznesu zwierzyła mi się: – Kiedy zaczynam szkolenie i na sali mam 30 facetów, sprośne żarty o blondynkach to mały pikuś. Czasem czuję, że – by mnie szanowali – muszę udowodnić, że mam większą erekcję od nich wszystkich razem wziętych.

Nasza terapia ruszyła z kopyta, kiedy, koncentrując się na otyłości wisceralnej (kumulującej się głównie w okolicach brzucha), namówiłam Izę, żeby poczuła, „co jej w brzuchu gra”. Z płaczem wyznała, że usunęła cztery ciąże, w każdej była z żonatym mężczyzną.

Silna kobieta ma gorzej niż mężczyzna, trudniej jest jej się przyznać do własnej słabości i zrozumieć, że w tej słabości jest jej największa siła. A może tak naprawdę obydwoje jadą na tym samym wózku?

Chodzi o „miękkie” miejsca

Przez lata popełniałam błąd, starając się prowadzić terapię z męskiego lub kobiecego punktu widzenia, w zależności od płci pacjenta. W obecności mężczyzn wchodziłam w rolę edukatorki: pracowałam na konkretach, przytaczałam wyniki badań. Z kobietami koncentrowałam się głównie na emocjach, gadałyśmy jak przyjaciółki. Dziś już wiem, że w obliczu cierpienia płeć przestaje mieć znaczenie. Najważniejsze to cierpliwe wysłuchanie i próba zrozumienia pacjenta, wejście w jego świat, poznanie jego zainteresowań, dotarcie do jego siły i słabości – „miękkich” części, które, bez względu na płeć, boi się ujawnić, bo współczesny świat zjada słabeuszy.

Kiedy przestałam pracować z emocjami z pozycji intelektu, analizując je, okazało się, że nie ma znaczenia, czy siedzi przede mną mężczyzna (który podobno woli taki rodzaj pracy), czy kobieta. Uczucia rodzą się w ciele i trzeba je przeżywać, a nie odreagowywać. W miarę trwania terapii między mną a pacjentem jest coraz mniej słów, więc większe (znów: podobno) zdolności werbalne kobiet też przestają mieć znaczenie.

Współpracuję z terapeutą manualnym (mężczyzną), który, rozładowując napięcie w ciele, budzi emocje. Te negatywne: złość, lęk, bezsilność u panów często gromadzą się w okolicy klatki piersiowej, u pań zaś w brzuchu. Po sesji pracy z ciałem wraca do mnie pacjent, który zaczyna czuć: ma otwarte serce, odblokowaną przeponę, mniej sztywny kark i szczękę. Uwolnione emocje zwykle ożywiają bolesne wspomnienia z przeszłości. Pacjenci z przewagą chromosomu X, czyli tzw. kobiece kobiety i kobiecy mężczyźni, zwykle potrzebują zamknięcia bolesnych urazów z przeszłości. Pacjenci z przewagą chromosomu Y albo osadzeni w męskich rolach chcą gotowych wskazówek: jak radzić sobie z bezsennością, nadciśnieniem czy stresem. Proponuję im odpowiednie ćwiczenia, mające na celu zastosowanie w praktyce tego, co poznali na sesji. Terapia to materiał do samodzielnej pracy. To, w jaki sposób zostanie wykorzystany, zależy od pacjenta.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze