Przekonania mają taką właściwość, że wierzymy w nie, nie zastanawiając się właściwie dlaczego. Na temat związków istnieje sporo stereotypów wątpliwej wiarygodności. Nie które z nich są nie tylko nieprawdziwe, ale również potencjalnie niebezpieczne. Mogą one bowiem utwierdzić ludzi, że ich przypadek jest beznadziejny lub skierować ich rozwój na niewłaściwe tory.
MIT 1 - zainteresowania łączą ludzi
Owszem, wspólne zainteresowania mogą zbliżyć, ale ważniejsza jest jakość relacji między parą. Również w czasie, kiedy oddają się wspólnemu hobby. Partnerzy mogą na przykład uwielbiać górskie wycieczki. Dla jednych będą one cudowną okazją do spędzania czasu razem i jeszcze większego zbliżenia się do siebie. Inni zaś będą na górskich szlakach kłócić się, rywalizować, nie pomagać sobie, mieć zawsze inne zdanie na temat tego, którą drogą należy wchodzić oraz schodzić. Wcale nie musi to korzystnie wpływać na związek.
MIT 2 - przysługa za przysługę
W udanym małżeństwie panuje idealna równowaga. Obydwoje partnerzy po tyle samo biorą i dają. Uśmiech za uśmiech, umycie łazienki za odkurzanie pokojów. Według tej teorii przyczyną kryzysów jest zachwianie szczęściodajnej harmonii. Strona mniej obdarowywana popada we frustrację. Wystarczy zawrzeć umowę i relacje między ludźmi się poprawią. To błędne myślenie. W szczęśliwym związku talerze myją się same. Bo szczęśliwi ludzie nie notują czy partner aby na pewno umył naczynia za przygotowanie romantycznej kolacji. Nie liczą też gestów. Pilnowanie kiedy i ile razy mąż czy żona wykonali jakąś czynność, wskazuje że ten obszar wspólnego życia może być przyczyną napięć w małżeństwie.
MIT 3 - unikanie konfliktów niszczy związek
To ogromne uogólnienie. Nie we wszystkich związkach szczerość popłaca. Wiele ludzi żyje ze sobą przez lata szczęśliwie, nie zwracając na pewne sprawy uwagi i dobrze im z tym. Chodzi o to, że pary w różny sposób rozwiązują konflikty. Jedni unikają starć, inni awanturują się, jeszcze inni siadają i przegadują problem, nie podnosząc głosu, za to osiągając kompromis. Istota polega na tym, żeby dwie strony potrzebowały tego samego sposobu.
MIT 4 - nerwice i problemy osobowościowe rujnują związki
Podobno człowiek, który ma problemy sam ze sobą, nie jest dobrym materiałem na małżonka. Badania wykazują jednak niewielki związek między nerwicami i zaburzeniami osobowości a miłością. Nerwice są problemem, ale nie muszą niszczyć związku. Ważne jest w jaki sposób sobie z nimi radzimy. Jeśli partner podejdzie do tego z troską, zaangażowaniem, szacunkiem, związek przetrwa. Wszyscy mamy swoje dziwactwa, nie zawsze zachowujemy się racjonalnie i mądrze, a to nie musi wpływać źle na nasze relacje. Kluczem do udanego związku nie jest normalność człowieka, ale odpowiednie dobranie się ludzi. Nie jest powiedziane, że kiedy osoba nadmiernie dominująca zwiąże się z uległą, będzie źle. Nie musi być, jeśli dwie strony zaakceptują ten układ.
MIT 5 - romanse są głównym powodem rozwodów
Tak naprawdę jest odwrotnie. Problemy małżeńskie, które najczęściej prowadzą do rozwodu, sprawiają że ktoś szuka bliskości poza związkiem. W romansach bowiem nie szukamy seksu, tylko przyjaźni, wsparcia, zrozumienia, szacunku, uwagi, zainteresowania. To wszystko powinno dawać małżeństwo, a nie daje, skoro romansujemy. Ponieważ tak naprawdę już się oddaliliśmy od partnera. Zdrada jest tylko konsekwencją, a nie przyczyną rozpadu.
MIT 6 - mężczyźni są „biologicznie nieprzystosowani” do małżeństwa
W następstwie przekonania, że właśnie zdrada jest główną przyczyną rozwodów powstała teoria, że mężczyźni z natury są niepoprawnymi kobieciarzami i monogamia jest nie dla nich. Prawo dżungli obowiązywało kiedyś - samiec starał się spłodzić jak najwięcej potomstwa, samica dążyła do zapewnienia potomstwu jak najlepszej opieki, a do tego potrzebna jej była wierność samca. Naturalne prawa rządzące gatunkami to jedno, a u ludzi w XXI wieku częstotliwość związków pozamałżeńskich zależy nie tak bardzo od płci, lecz od okazji. Odkąd kobiety zaczęły pracować, spełniać się poza domem, częściej zdradzają.
MIT 7 - kobiety i mężczyźni są z innych planet
Bestsellery ogłosiły, że mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus. Coś pewnie w tym jest, jednak przecież istnieją szczęśliwe związki zawierane przez mieszkańców tych tak różnych planet. Różnice między płciami, których obecności nikt nie neguje, mogą się przyczyniać do kłopotów małżeńskich, ale same w sobie ich nie wywołują. Czynnikiem decydującym o tym, czy żonę satysfakcjonuje seks, romantyzm i namiętność w małżeństwie, jest w 70 proc. jakość przyjaźni pomiędzy małżonkami. Również 70 proc. mężczyzn opowiada się za tym czynnikiem. Wniosek? Mężczyźni i kobiety pochodzą jednak z tej samej planety.
Więcej w książce „Siedem zasad udanego małżeństwa”, John M.Gottman, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego