Nieustanna rywalizacja, wybujałe oczekiwania kibiców i sponsorów, a do tego rygorystyczne trzymanie wagi. Permanentna presja, z którą mierzą się zawodnicy potrafi zabić motywację i radość z uprawiania sportu. Tak się stało w przypadku Klemensa Murańki.
Tłumy wiwatujące pod skocznią i miliony fanów ekscytujących się przed telewizorem to w sezonie zimowym norma. Skoki narciarskie to jeden z ulubionych sportów Polaków. Z pewnością za sprawą sukcesów, które przez lata osiągali nasi skoczkowie z Adamem Małyszem na czele. Niestety odkąd nasz orzeł zakończył karierę entuzjazm osłabł, bo i większych osiągnięć brak. Od lat nerwowo poszukiwano wśród polskich skoczków nowego króla.
Wielką nadzieję pokładano w Klemensie Murańce, który jawił się jako wielki talent. Pierwsze sukcesy osiągał, mając zaledwie 10 lat, trzy lata później zadebiutował w Pucharze Świata. Już wówczas zaczęto upatrywać w nim następcę Adama Małysza. Doświadczony skoczek usiłował na początku temperować nadmierne oczekiwania: - Nie można na (…) Klimku Murańce wywierać presji. Fajnie skaczą, ale to młodzi chłopcy. Zdobywali już punkty, ale mają czas. Nie wolno im zrobić krzywdy nadmiernymi oczekiwaniami - mówił Małysz w rozmowie z Przeglądem Sportowym w 2012 roku.
Jednak z roku na rok presja rosła – choć Murańka ma koncie wiele trofeów: brązowe, srebrne, złote medale i tytuł Mistrza Polski, od pewnego czasu nie odnosi sukcesów, jakich oczekują kibice, sponsorzy i członkowie Polskiego Związku Narciarskiego. W tej sytuacji sportowiec może brnąć dalej, żyłować się ponad siły, usiłując sprostać oczekiwaniom i poddając ogromnej presji. Może również wybrać inną drogę: zejść ze sceny i zakończyć karierę.
Klemens Murańka dokonał wyboru.
– Zdecydowałem się zakończyć karierę. (…) Uznałem, że z roku na rok coraz trudniej znaleźć mi motywację. (…) Mój organizm fizycznie i psychicznie odmówił posłuszeństwa, a skoki nie sprawiały mi na tyle dużo przyjemności, abym to kontynuował. (…) Stwierdziłem, że nie ma to sensu i wolę zakończyć – powiedział w wywiadzie w skijumping.pl. – Skoki narciarskie nie są mi potrzebne, by być szczęśliwym człowiekiem. Mogę sobie pozwolić na wszystko, mogę wszystko zjeść i nikt nie patrzy mi na talerz. W skokach było to bardzo uciążliwe – dodał.
Choć Murańka zrezygnował z dalszej kariery sportowej i na razie zamierza odpocząć od skoków narciarskich, nie wyklucza, że w przyszłości zajmie się szkoleniem kolejnego pokolenia skoczków. Pozostaje mieć nadzieję, że jego osobiste doświadczenia sprawią, że nie będzie wywierał nadmiernej presji na młodzików, choć w zawodowym sporcie jest to niezwykle trudne, jeśli nie niemożliwe.