1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. To ona ma w tym roku największe szanse na Oscara. Kim jest Fernanda Torres, gwiazda filmu „I’m Still Here”?

To ona ma w tym roku największe szanse na Oscara. Kim jest Fernanda Torres, gwiazda filmu „I’m Still Here”?

Fernanda Torres ze Złotym Globem dla najlepszej aktorki za rolę Eunice Paivy w nominowanym do Oscara dramacie „I’m Still Here” (Fot. Kevin Mazur/Getty Images)
Fernanda Torres ze Złotym Globem dla najlepszej aktorki za rolę Eunice Paivy w nominowanym do Oscara dramacie „I’m Still Here” (Fot. Kevin Mazur/Getty Images)
Historia lubi się powtarzać – nie tylko w kinie, ale również w życiu. Najlepszym tego przykładem jest nominowana do Oscara za rolę w filmie „I’m Still Here” Waltera Sallesa Fernanda Torres, druga Brazylijka, której Akademia postanowiła dać szansę na statuetkę kategorii aktorskiej. Pierwszą była jej matka, Fernanda Montenegro, która w 1999 roku zagrała w filmie „Dworzec Centralny”, również w reżyserii Sallesa.

– To cud – powiedziała Fernanda Torres, gdy dowiedziała się o tym, że jej kreację we wstrząsającym dramacie biograficznym „I’m Still Here” doceniono nominacją do Złotego Globu. Ta zapewne nie zrobiłaby na niej takiego wrażenia – aktorka ma bowiem na koncie wiele innych nagród, w tym m.in. Złotą Palmę – gdyby nie fakt, że zaszczyt ten spotkał ją 26 lat po tym jak matka gwiazdy, brazylijska legenda kina Fernanda Montenegro, otrzymała to samo wyróżnienie za rolę w „Dworcu nadziei” (1999). Wówczas była to pierwsza nominacja dla pochodzącej z Brazylii aktorki w historii. Co ciekawe, oba filmy wyreżyserował ten sam twórca – laureat BAFTA Walter Salles. Różnicę stanowi jednak to, że to Torres, w odróżnieniu do swojej rodzicielki, opuściła galę z nagrodą dla najlepszej aktorki. Czy wkrótce dołączy do niej również Oscar? Dowiemy się już niebawem.

Fernanda Torres: cztery dekady na szczycie

Chociaż jej nazwisko niewiele mówi polskim widzom, w Brazylii Fernanda Torres jest prawdziwą ikoną. Urodzona 15 września 1965 roku w Rio de Janeiro gwiazda karierę rozpoczęła mając zaledwie 13 lat i od tej pory zagrała w wielu brazylijskich projektach teatralnych, telewizyjnych i filmowych. Co ciekawe, jej rodzice również są legenadami ekranu, więc o tym, że zostanie aktorką Torres wiedziała od najmłodszych lat. – Mój ojciec miał na imię Fernando. Mama ma na imię Fernanda. Ja też jestem Fernanda. Przypadkiem naszej rodziny powinien zająć się Freud – śmieje się Torres. – Dziś ktoś mógłby nazwać mnie „nepo baby”, ale dla mnie to rodzinna tradycja, coś pięknego – dodaje aktorka.

Jak łatwo więc obliczyć, kariera 59-latki trwa już przeszło cztery dekady. Aktorka debiutowała w 1979 roku, najpierw na deskach teatru, a cztery lata później na dużym ekranie, w filmie „Innocence”, który szybko zrobił z niej jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek w kraju. Na pierwsze laury nie trzeba było zatem długo czekać: już w 1986 roku wyróżniono ją Złotą Palmą w Cannes za porywający występ w dramacie małżeńskim „Love Me Forever or Never”. Do dziś wyrzuca sobie, że zamiast przyjechać wtedy na Lazurowe Wybrzeże, została w domu, aby grać w operze mydlanej, czego szczerze nienawidziła. I chociaż mówiono o tym, że jest faworytką do nagrody dla najlepszej aktorki, nie chciała rezygnować z codziennej pracy. – Było mi przykro, że ​​nie odebrałam nagrody z jego rąk samego Stinga. Odebrałam ją za to w Brazylii i to było mistrzostwo świata – wspomina.

Najważniejszymi tytułami, w których zagrała, są przede wszystkim dramat „Obca ziemia” (1996), nominowany do Oscara thriller „Cztery dni we wrześniu” (1997) oraz serial komediowy „Os Normais”. – Lubię tragikomedię. Brazylia to kraj tragikomiczny, a ja jestem tragikomiczną aktorką – mówi. Jej komediowa działalność, szczególnie na małym ekranie, obrosła zresztą legendą. – Wśród młodego pokolenia przetrwałam, bo stałam się memem. Memy ze mną w Brazylii były jak gorączka. Uważam, że to wyższa forma sztuki i jestem z nich bardzo dumna – mówi z zachwytem, ale zaznacza też, że jest czymś więcej niż tylko memem.

Jej drugą wielką pasją, tuż obok aktorstwa, jest pisanie scenariuszy filmów fabularnych i seriali telewizyjnych, felietonów i książek. Na swoim koncie ma nawet dwie poczytne powieści: wyróżnioną prestiżową nagrodą „The End” i „Glory and Its Litany of Horrors”.

Teraz o Torres znów jest głośno, a wszystko to za sprawą poruszającej kreacji w dramacie biograficznym „I’m Still Here” Waltera Sallesa. To właśnie dzięki niej gwiazda przeszła do historii jako pierwsza Brazylijka ze Złotym Globem dla najlepszej aktorki oraz druga, która otrzymała nominację – pierwszą była jej matka Fernanda Montenegro, którą doceniono za rolę w „Dworcu nadziei” (1999), również w reżyserii Sallesa.

Osiągnięcie to imponuje również dlatego, że w wyścigu po Złotego Globa pokonała prawdziwe ikony kina: Nicole Kidman, Kate Winslet, Tildę Swinton, Pamelę Anderson i Angelinę Jolie. – Ten film pokazuje jak przetrwać w trudnych czasach – powiedziała odbierając statuetkę, którą zadedykowała swojej 95-letniej dziś mamie, której wzruszającą reakcję na zwycięstwo córki można obejrzeć w sieci. Zapewniamy, że to najpiękniejsza rzecz, jaką dziś zobaczycie.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Obecnie Torres ubiega się o Oscara, co tylko potwierdza jej ikoniczny status w brazylijskim, ale także światowym kinie. Tu historia ponownie zatacza koło, bo Montenegro również walczyła o tę statuetkę w 1999 roku, a także zagrała epizod w „I’m Still Here”, wcielając się w starszą wersję bohaterki Torres. Co więcej, obraz Waltera Sallesa ma też szansę na Oscara za najlepszy film i najlepszy film międzynarodowy. W polskich kinach dramat będzie można oglądać już od 28 lutego, a o wynikach oscarowej gali dowiemy się 3 marca.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

„I’m Still Here”: o czym opowiada nominowany do Oscara dramat?

„I’m Still Here” odniósł ogromny sukces w Brazylii, a także zdobył uznanie krytyków i widzów poza jej granicami. Oparty na faktach dramat przenosi nas do Rio de Janeiro w latach 70., kiedy to brazylijska dyktatura umacniała swoją władzę poprzez zatrzymania i zaginięcia.

Dzieło Waltera Salles’a, reżysera nominowanego do Oscara „Dworca nadziei” oraz nagrodzonych Oscarem „Dzienników Motocyklowych”, skupia się na postaci Eunice Paivy, żonie byłego kongresmena, której przerażające doświadczenia uczyniły z aktywistkę, prawniczkę i bohaterkę. Na początku życie w domu rodziny Paiva biegnie spokojnym rytmem, mimo gróźb kontroli i aresztowań, które wiszą nad każdym ich wyjściem z domu. Wszystko zmienia się, gdy głowa rodziny, były kongresmen zmuszony do życia na wygnaniu już w poprzedniej dekadzie, zostaje wezwany, aby zeznawać przed wojskowymi śledczymi. Niedługo później, oficerowie przychodzą po Eunice, aby nakłonić ją do obciążenia przyjaciół oskarżonych o lewicowe działania. Po 12 dniach spędzonych w więzieniu kobieta postanawia ujawnić nielegalne działania rządu, w tym udział w zaginięciach tysięcy obywateli.

„I’m Still Here” to opowieść o odwadze, oporze w obliczu faszyzmu oraz kobiecie, która staje się nieustraszoną aktywistką. Eunice wróciła na studia prawnicze w wieku 48 lat, stawiała czoła zastraszaniu i uwięzieniu. Najbardziej wstrząsające momenty filmu pokazują przesłuchiwanie jej przez wojsko. Eunice nigdy nie straciła jednak ducha. – Zawsze była spokojna, inteligentna i przekonująca. I zawsze się uśmiechała. Uśmiech był jej bronią, aby powiedzieć dyktaturze, że nie mogą jej złamać – mówi Torres, podkreślając, że chociaż jej bohaterka nie pokazuje emocji, widzowie i tak z łatwością mogą odczytać, co czuje.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

– To film rodzinny, nie tylko w temacie, ale także za kulisami. To wspaniałe, że jest doceniany, ma dobre recenzje i nominację do Oscara – uważa Torres i dodaje: – Młodzi, którzy nie żyli w czasach dyktatorskich rządów, odkrywają historię. Dzięki filmowi dowiadują się, co oznacza dyktatura i zaczynają myśleć: „Nie chcemy mieszkać w takim kraju”.

Czy skandale pogrzebią szanse Fernandy Torres na Oscara?

Chociaż po zdobyciu Złotego Globu Torres stała się główną oscarową faworytką, ostatnio aktorka nie ma jednak dobrej prasy. Najpierw w sieci pojawiły się fragmenty brazylijskiego programu sprzed lat, w którym gwiazda wystąpiła z pomalowaną na czarno twarzą. Torres jednak natychmiast przeprosiła, aby, jak sama mówi, uniknąć dalszego bólu i dezorientacji: „Bardzo za to przepraszam. W tamtym czasie świadomość rasistowskiego zaplecza i symboliki blackfaceu nie dotarła jeszcze do świadomości mainstreamowej publiczności w Brazylii. Dziś, za sprawą lepszego zrozumienia kulturowego, jasne jest, że malowanie twarzy na czarno nigdy nie powinno być akceptowalne. Musimy zapobiec normalizacji rasistowskich praktyk. Jako artystka i obywatelka świata pozostaję uważna i oddana dążeniu do zmian niezbędnych do życia w świecie wolnym od nierówności i rasizmu”.

Następnie jedna z jej konkurentek Torres w oscarowym wyścigu, Karla Sofía Gascón („Emilia Pérez”), powiedziała, że czuje się atakowana przez osoby z otoczenia brazylijskiej aktorki. – W social mediach działa ekipa, która próbuje zdyskredytować moją pracę i mój film. Nigdy nie powiem złego słowa o Fernandzie ani jej filmie, ale z drugiej strony widzę wiele osób związanych z nią, które mówią źle o mnie i „Emilii Pérez”. Moim zdaniem to mówi więcej o nich, niż o mnie – powiedziała aktorka, która jest pierwszą transpłciową osobą nominowaną do Oscara w kategorii aktorskiej. Gdy w sieci wybuchła burza, Gascón postanowiła ponownie zabrać głos. – Jestem fanką Fernandy i wspaniale było ją poznać. Ostatnio odniosłam się do mowy nienawiści, której doświadczam, ale Fernanda jest wspaniałą sojuszniczką i każda bezpośrednio z nią związana osoba jest wyłącznie wsparciem – wyznała.

W odpowiedzi Torres opublikowała w sieci wideo, w którym opowiedziała o swoim pierwszym spotkaniu z Gascón, które miało miejsce podczas imprezy „W Magazine”. – Nigdy w życiu nie widziałam takiego stężenia talentów w jednym miejscu i miałam poczucie, że tam nie pasuję. Nagle Karla wzięła mnie za rękę i wszystkim przedstawiła. Nie mogłam w to uwierzyć. Była dla mnie taka miła i wspierająca. Wyciągnęła mnie z cienia – przyznała.

– Czasami, kierując się emocjami, robimy coś przeciwko sobie. W tym roku wybory Akademii w kwestii nominacji dla aktorek są wyjątkowe i każda rola zasługuje na nagrodę, więc nie traktujmy źle siebie nawzajem i nie twórzmy sytuacji, w których zwracamy się przeciwko sobie. Każdy zasługuje na miłość; nie karmmy nienawiści. Karlo, zawsze będę cię kochać i zapewniam was, że ta hojna, zdolniona kobieta zasługuje na naszą miłość – dodała.

Źródło: „I’m Still Here Star Fernanda Torres on a True-Life Story of Resistance: They Couldn’t Break Her”, hollywoodreporter.com; „With I’m Still Here, Brazilian Icon Fernanda Torres Goes Global”, vanityfair.com [dostęp: 06.02.2025]

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze