Joni Mitchell to najważniejsza śpiewająca autorka XX w. Jej piosenki nie należą jednak do szeroko wykonywanego kanonu, są na to zbyt wymagające.
Na szczęście do nagrania tego albumu zaproszono artystów o najwyższym poziomie i mamy tutaj wykonania natchnione – Prince śpiewający falsetem kapitalną aranżację „A Case of You” czy Emmylou Harris w przejmującej balladzie „The Magdalene Laundries”. Wielkie oryginalności, jak Björk albo Cassandra Wilson, uczyniły z tego materiału swój własny. Atrakcyjnie wypadają odmienne gatunki stylistyczne, m.in. samba (Caetano Veloso) i jazz (Brad Mehldau). Nie zawodzi oryginalność Elvisa Costello w „Edith and the Kingpin”, ale tu nawet te wokalistki, które niebezpiecznie zbliżają się do imitacji oryginału, jak Sarah McLachlan i k.d. lang, wznoszą się na poziom przewyższający ich własne dokonania.
Najbardziej terapeutyczny głos wszech czasów James Taylor zamyka tę piękną płytę utworem „River”. Joni Mitchell doczekała się hołdu, na jaki zasługuje.
Nonesuch