Bywają sztuczne i schematyczne, a humor w nich prezentowany dość prymitywny i niekiedy irytujący. Niewymagająca zaangażowania rozrywka niskich lotów? Być może, jednak nic tak nie poprawia nastroju jak dobry sitcom.
Masz ochotę obejrzeć coś lekkiego, bez większego zaangażowania? Pragniesz odmóżdżenia i relaksu po dniu ciężkiej pracy? Szukasz nieskomplikowanej rozrywki dla całej rodziny? Wybierz sitcom, czyli serial komediowy oparty na humorze sytuacyjnym, zabawnych gagach i nieoczekiwanych zbiegach okoliczności. Podpowiadamy, które sitcomy w znaczący sposób zapisały się na kartach historii gatunku oraz które są warte uwagi.
Pierwszym sitcomem na świecie wyprodukowanym na potrzeby telewizji był mający swoją premierę w USA na początku lat 50. serial „Kocham Lucy” opowiadający o losach zwariowanej gospodyni domowej. Produkcja ta ukształtowała drogę swoim następcom, ustalając główne zasady gatunku. Sporą popularnością w tamtym okresie cieszył się również serial „The Honeymooners”, pierwowzór takich hitów jak „The Flintstones” czy „Miodowe lata”.
„Kocham Lucy” (Fot. BEW Photo)
Szczyt popularności sitcomów przypada na lata 80. i 90. Większość z nich przedstawiało życie typowej amerykańskiej rodziny lub losy grupy przyjaciół. Najlepszym tego przykładem jest „Świat według Bundych”. Serial przez wiele lat budził liczne kontrowersje, a mimo to, podbił serca widzów, również w Polsce. W każdym odcinku rodzina Bundych doświadcza niezwykłych przeżyć. Dość nietypowy jest też stosunek, z jakim postacie odnoszą się do siebie nawzajem. Zgryźliwości, docinki i obrażanie są tu na porządku dziennym, jednak każdy Bundy wie, że mimo wszystko może liczyć na rodzinę.
Ed O'Neill i Katey Sagal jako Al i Peggy Bundy (Fot. BEW Photo)
Przełomowym serialem, który zapewnił gatunkowi niesamowitą popularność były mało popularne w Polsce, za to uwielbiane przez amerykańską publiczność „Kroniki Seinfelda”, które świetnie ilustrują Amerykę przełomu lat 80. i 90. Był to pierwszy nowojorski serial, który zapoczątkował modę na sitcomy z posiadówkami w knajpach w tle. Z tej koncepcji garściami czerpały później takie produkcje jak m.in. „Przyjaciele”. Serial ukazuje życie komika Jerry'ego Seinfelda, któremu ciągle przytrafiają się niebywałe przygody. Oprócz tego, zawsze otacza go grupka wyjątkowo kolorowych postaci, m.in. ex-dziewczyna Elaine, przyjaciel George oraz sympatyczny, choć nieco stuknięty Cosmo. Jeśli jeszcze nie widzieliście, macie sporo do nadrobienia.
Obsada serialu „Kroniki Seinfelda”: Jason Alexander, Julia Louis-Dreyfus, Jerry Seinfeld, Michael Richards (Fot. BEW Photo)
W połowie lat 90. zadebiutowali „Przyjaciele”, serial, który miał być jedynie kolejną komedią ze średniej półki z ładnymi ludźmi w obsadzie, a stał się prawdziwym fenomenem, i to na skalę globalną. To klasyka gatunku, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. „Przyjaciół” można lubić lub nie, jednak nie można odebrać im nieprawdopodobnej sławy, jaką zdobyli. Twórcy serialu, Marta Kauffman i David Crane oparli scenariusz luźno na swoich doświadczeniach, kiedy po studiach zamieszkali w Nowym Jorku. Ich sitcom był więc skierowany był do tzw. generacji X, czyli młodych singli z dużych miast. Z czasem okazało się jednak, że przygody Rachel, Moniki, Phoebe, Joeya, Chandlera i Rossa, zna i śledzi cały świat – bez względu na płeć, wiek czy pochodzenie.
Obsada serialu „Przyjaciele”: Lisa Kudrow, David Schwimmer, Jennifer Aniston, Matt LeBlanc, Courteney Cox i Matthew Perry (Fot. BEW Photo)
W 2005 roku pałeczkę po „Przyjaciołach” przejęła kolejna produkcja opowiadająca o grupie kumpli z Nowego Jorku. „Jak poznałem waszą matkę” jest praktycznie kopią tego, co stworzyli Kauffman i Crane, z tym że Rachel, Monikę, Phoebe, Joeya, Chandlera i Rossa zastąpili Ted, Barney, Marshall, Lily i Robin, a rolę kawiarnianej kanapy będącej głównym miejscem spotkań głównych bohaterów przejęła barowa loża. Bohaterowie, fabuła, a nawet niektóre żarty wydają się być tu odtworzone 1:1. Niektórzy jednak twierdzą, że „Jak poznałem waszą matkę” bije „Przyjaciół: na głowę. Jest to na pewno całkiem udana produkcja, nawet pomimo budzącego kontrowersje zakończenia serialu.
Wśród amerykańskich sitcomów na uwagę zasługują także:
„Alf” – sitcom familijny zainspirowany filmem „E.T.” Stevena Spielberga. Opowiada o przesympatycznym małym przybyszu z kosmosu imieniem Alf (skrót od „alien life form”), który rozbija się swoim statkiem na Ziemi i trafia pod opiekę rodziny Tannerów z Los Angeles.
„Pełna chata” – produkcja z bliźniaczkami Olsen w roli głównej. Serial przedstawiał losy młodego wdowca, który nie mogąc poradzić sobie z wychowaniem trzech córek, prosi o pomoc szwagra oraz dawnego szkolnego przyjaciela. Sitcom doczekał się nawet całkiem udanej kontynuacji (mowa tu o dostępnej na Netlixie „Pełniejszej Chacie”).
„Bajer z Bel-Air” – przezabawny serial przedstawiający losy nastolatka Willa (w tej roli Will Smith) z zachodniej Filadelfii, który zostaje wysłany do rodziny w Bel-Air. Jego styl życia często powoduje kłótnie i nieporozumienia z rodziną, ale też wiele zabawnych sytuacji.
„On, ona i dzieciaki” – sitcom o przygodach czarnoskórej rodziny Kyle. Popularny aktor i gwiazdor telewizyjny, Damon Wayans, wciela się w rolę Michaela, kochającego męża i nowoczesnego ojca rodziny, który rządzi swoim małym królestwem w unikatowy, zdecydowany sposób.
„Dwóch i pół” – produkcja Chucka Lorre'a i Lee Aronsohna, koncentrująca się wokół postaci Charliego Harpera, przystojniaka cieszącego się dużym powodzeniem u kobiet. Beztroskie życie bohatera zmienia się jednak, gdy zamieszkuje z nim jego brat ze swoim synem.
„Teoria wielkiego podrywu” – kolejna produkcja Chucka Lorre'a, tym razem przedstawiająca losy czwórki fajtłapowatych naukowców, którzy niezbyt dobrze radzą sobie w relacjach damsko-męskich.
Fala popularności sitcomu, jaką zapewnili mu „Przyjaciele”, musiała w końcu zawitać do Polski. Stało się to już w drugiej połowie lat 90., kiedy to na antenie Canal+ zadebiutował „13 posterunek”, pierwszy polski sitcom niebędący adaptacją zagranicznego formatu. Za scenariusz i reżyserię odpowiadał Maciej Ślesicki, a w roli głównej mogliśmy oglądać znajdującego się wówczas u szczytu popularności Cezarego Pazurę. Serial śledził losy nierozgarniętych funkcjonariuszy policji z małego posterunku. Już po pierwszym odcinku dało się zauważyć, że „13 posterunek” znacznie wyróżnia się na tle innych produkcji telewizyjnych. Utrzymany był bowiem w polegającej na pantomimie i błazeńskich popisach aktorów konwencji commedia dell’arte. Ociekał więc abstrakcyjnym humorem, głupawymi dialogami, przerysowanym aktorstwem i absurdalnymi zwrotami akcji. Ponadto fabuła nie wymagała od widza większego zaangażowania, dlatego serial (nie bez przyczyny nadawano go wieczorami) świetnie odprężał i wprawiał widza w dobry nastrój. Obśmiewając codzienne problemy prostych ludzi uczył nas dystansu i tego, że życia nie należy brać do końca serio.
Cezary Pazura na planie „13 posterunku” (Fot. Tomek Pisinski/Studio69/Forum)
Wkrótce w telewizji zaczęły pojawiać się kolejne znakomite sitcomy, np. „Miodowe lata” w reżyserii Macieja Wojtyszki. Serial zadebiutował w 1998 roku i realizowany był na licencji wspomnianego wcześniej sitcomu „The Honeymooners”. Co ciekawe, „Miodowe lata” były nie tylko produkcją telewizyjną, ale również spektaklem teatralnym realizowanym na żywo z udziałem publiczności i wystawianym na specjalnej, obrotowej scenie Teatru Żydowskiego w Warszawie. Początkowe odcinki przygód dwóch małżeństw z warszawskiej Woli twórcy realizowali na podstawie oryginalnych scenariuszy pierwowzoru, które odtwarzano niemalże 1:1. Fabułę osadzono rzecz jasna w polskich realiach – Brooklyn zamieniono na Warszawę, a Ralpha Kramdena, poczciwego kierowcę autobusu, na tramwajarza Karola Krawczyka. Później serial kręcono na podstawie autorskich pomysłów, co znacznie obniżyło jego jakość. Dokonano też istotnej zmiany obsadowej, która nie spodobała się stałym widzom. Niemniej jednak „Miodowe lata” to dla wielu Polaków serial kultowy.
Agnieszka Pilaszwska i Cezary Żak na planie „Miodowych lat” (Fot. Jacek Szymczak/Forum)
Po „Miodowych latach” przyszedł czas na „Świat według Kiepskich”, sitcom luźno zainspirowany „Światem według Bundych”, choć oparty na oryginalnym scenariuszu. Dla jednych niezwykle zabawny i do bólu prawdziwy, dla innych prymitywny i wulgarny. Jego twórca, Okił Khamidow przedstawił w nim Polskę w krzywym zwierciadle. Serial piętnuje rozmaite wady (lenistwo, egoizm, alkoholizm, patologie, apatie, chamstwo) oraz wyśmiewa cechy stereotypowego Polaka posługując się prostym humorem i zabawnym językiem bohaterów. Początkowo „Świat według Kiepskich” był całkiem inteligentną satyrą, dziś jednak niewiele z tego zostało, a cały serial opiera się na niezbyt śmiesznym i prostackim dowcipie.
Niestety, tutaj kończy się era naprawdę dobrego, polskiego sitcomu. Po 2000 roku było już tylko gorzej. Znalazło się oczywiście kilka niezłych produkcji, jednak żadna z nich nie dorównała nigdy tym z końca lat 90. Twórcy zaczęli bowiem chodzić na skróty. Gdy tylko pojawiał się w telewizji jakiś nowy sitcom, prawie zawsze opierał się na on na zagranicznej licencji. Ponadto mnóstwo seriali kończyło emisję po zaledwie jednym sezonie ze względu na niską oglądalność. Do sitcomów wartych uwagi, można jednak zaliczyć takie tytuły jak:
„Graczykowie” – kolejna produkcja o przeciętnej polskiej rodzinie. On pracuje, ona zajmuje się domem. Mają trójkę dzieci i uwielbiają hazard. Serial doczekał się również kontynuacji, której głównym bohaterem był namolny sąsiad Graczyków, Buła.
„Lokatorzy” – sitcom o studentach wynajmujących mieszkanie w Warszawie. Stworzony na podstawie takich produkcji, jak „Man About the House”, „George and Mildred” oraz „Three's Company”. Kontynuacją był serial „Sąsiedzi” przedstawiający perypetie dwóch rodzin: Bogackich i Wiśniewskich.
„Kasia i Tomek” – polska adaptacja kanadyjskiej produkcji „Un gars, une fille” o parze, która boryka się z problemami życia codziennego. Był to pierwszy polski sitcom, w którym specyficznie ograniczone pole widzenia kamery skoncentrowane było wyłącznie na głównych bohaterach.
„Daleko od noszy” – kontynuacja „Szpitala na perypetiach” parodiująca polskie realia szpitalne, w tym relacje w obrębie zespołu medycznego i stosunek pracowników do pacjentów. Sitcom ten wydaje się oddawać społeczną percepcję stanu szpitali w naszym kraju oraz mentalność personelu.
„Camera Cafe” – polska wersja popularnego francuskiego formatu. Akcja toczy się w biurze pewnej firmy przy automacie z kawą. Widz ogląda mniej lub bardziej skomplikowane relacje koleżeńskie pracowników tak, jakby w maszynie była ukryta kamera.
„Niania” – serial zrealizowany na podstawie amerykańskiej produkcji „Pomoc domowa”. Bezrobotna Frania zostaje zatrudniona przez bogatego producenta filmowego jako opiekunka jego dzieci, co rodzi wiele komicznych sytuacji.