Światową premierę miał na festiwalu w Wenecji, gdzie Cate Blanchett (genialna jako tytułowa Tár) została wyróżniona Pucharem Volpiego, czyli nagrodą dla najlepszej aktorki. Doszły do tego inne nagrody, teraz czekamy, ile Oscarów zgarnie film.
Bo to, że je dostanie, jest pewne. Tymczasem zgarnia świetne recenzje, ale ostatnio wywołał też kontrowersje. Dyskusję rozpoczęła Marin Alsop, megagwiazda dyrygentury, osoba, która nie tylko zrobiła oszałamiającą karierę, lecz także od dawna robi wiele, żeby utalentowane młode kobiety mogły konkurować na równi z kolegami. Stoi murem za dyrygentkami i nie podoba jej się choćby to, że pierwszy tak głośny film o kobiecie przewodzącej orkiestrze symfonicznej ukazuje ją w niekorzystnym świetle. Z początku filmową Lydią Tár możemy się co prawda zachwycić, ale z czasem odsłania nam się inny jej obraz. Władza – jak na nas wpływa, jak wpływa na nasz stosunek do świata i innych, o tym przede wszystkim jest ten film.
To, że opowiada o kobiecie (wzorowanej, jak mówi Blanchett, na różnych postaciach ze świata muzyki, literatury i sztuki), pokazuje, jak uniwersalny jest to problem. Niezależny od płci, wieku i zawodu, który wykonujesz.