1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Czy „Perfect Days” zdradza uniwersalny przepis na szczęście? O filmie rozmawiają Grażyna Torbicka i Martyna Harland

Czy „Perfect Days” zdradza uniwersalny przepis na szczęście? O filmie rozmawiają Grażyna Torbicka i Martyna Harland

Grażyna Torbicka: „Wydaje się, że Hirayama nie oczekuje zbyt wiele od świata, nie ma wielkich potrzeb, wystarczą mu cisza i spokój. Dopiero potem zaczynamy się zastanawiać, dlaczego tak jest”. (Fot. materiały prasowe Gutek Film)
Grażyna Torbicka: „Wydaje się, że Hirayama nie oczekuje zbyt wiele od świata, nie ma wielkich potrzeb, wystarczą mu cisza i spokój. Dopiero potem zaczynamy się zastanawiać, dlaczego tak jest”. (Fot. materiały prasowe Gutek Film)
Dosłowne tłumaczenie tytułu filmu „Perfect Days” sugeruje, że dostajemy tu uniwersalny przepis na szczęście. Ale czy codzienność czyściciela toalet w Tokio jest naprawdę warta pozazdroszczenia? Filmolożkę Grażynę Torbicką i samego reżysera Wima Wendersa pyta o to psycholożka Martyna Harland.

Martyna Harland: Najnowsze dzieło Wima Wendersa – w wielkim skrócie – odpowiada na pytanie: „jak dobrze żyć?”. Brzmi banalnie, jednak ten film taki nie jest!
Grażyna Torbicka: Wim Wenders to dla mnie filozof kina. Nie należy do moich ulubionych reżyserów, ale „Perfect Days” mają w sobie coś, co sprawiło, że polubiłam ten film. Już sam pomysł na to, żeby głównym bohaterem uczynić czyściciela szaletów miejskich, jest intrygujący. Wenders na konferencji podczas festiwalu filmowego w Cannes opowiadał, że wszystko zaczęło się od zaproszenia do zrealizowania „The Tokyo Toilet Art Project”, projektu poświęconego niezwykłym toaletom, autorstwa wybitnych architektów. Zostały wybudowane w dzielnicy Shibuya w związku z planowanymi na 2020 rok igrzyskami olimpijskimi w Tokio.

„Perfect Days” (Fot. materiały prasowe Gutek Film) „Perfect Days” (Fot. materiały prasowe Gutek Film)

To one są miejscem pracy głównego bohatera, Hirayamy.
Wciela się w niego bardzo dobry japoński aktor Kôji Yakusho, nagrodzony za tę rolę Złotą Palmą w Cannes. Przez cały film przyglądamy się jego codziennym rytuałom, które świadczą o tym, że mężczyzna jest niebywale pedantyczny – kluczyki zawsze kładzie w tym samym miejscu, ma ten rytm każdego poranka i wieczora. Wydaje się, że nie oczekuje zbyt wiele od świata, nie ma wielkich potrzeb, wystarczą mu cisza i spokój. Dopiero potem zaczynamy się zastanawiać, dlaczego tak jest. Czy to jego wybór, a może ucieczka przed czymś?

Według mnie wybór.
A ja odebrałam to jako ucieczkę. To samotnik, w pewnym sensie z wyboru. W jego życiu wydarzyło się coś, co spowodowało, że zobaczył w samotności najlepsze dla siebie rozwiązanie. Zastanawiam się tylko, czy jest szczęśliwy…

Ja po tym filmie zostałam z pytaniem, czy naprawdę zawsze potrzebujemy do szczęścia relacji z innymi ludźmi, jak twierdzą psychologowie. Może wystarczą nam dobre relacje ze światem, z naturą i sztuką?
To są indywidualne potrzeby, wybory i decyzje, wynikające z różnych doświadczeń, temperamentu czy charakteru. Ten film bardzo dobrze to pokazuje.

Sądzisz, że aby się życia „naumieć”, trzeba przeżyć coś mocnego lub trudnego? Dojść do jakiegoś punktu zwrotnego, który pozwoli zmienić perspektywę?
Często tak jest, bo decyzje o zmianach podejmujemy zwykle w momencie, kiedy życie zaczyna nas boleć. Tymczasem gdy jest dobrze, to właściwie – nie dokonując drastycznych wolt – możemy iść tą samą ścieżką przez całe życie. I być szczęśliwym. Ale o tym filmów się nie kręci.

„Perfect Days” (Fot. materiały prasowe Gutek Film) „Perfect Days” (Fot. materiały prasowe Gutek Film)

Szczęśliwym, ale czy samoświadomym? Pamiętasz, rozmawiałyśmy w naszej „Filmoterapii z SENSem”, że gdyby główna bohaterka „Hourii” w reż. Mounii Meddour nie doświadczyła upadku, nadal żyłaby na powierzchni swojego życia i nie zajrzała w siebie głębiej.
Ale czy to znaczy, że powinniśmy w życiu doznać jakiejś krzywdy lub powinno nas spotkać nieszczęście, żebyśmy potrafili zajrzeć w siebie głębiej? Przecież istnieje cała masa innych sposobów na to, żeby to zrobić!

Jednak inaczej niewielu z nas chce się to zrobić, szczególnie gdy płyniemy w życiu na fali… Myślę, że rozwój i samoświadomość są bardzo ważne, żeby potem na starość nie stać się karykaturami samych siebie.
Skąd pewność, że jeśli kogoś spotka nieszczęście, to spojrzy wgłąb siebie? Może obrazi się na świat i na innych? Uczyni ich winnymi swojego nieszczęścia i będzie tak żył w poczuciu krzywdy do końca swoich dni.

No właśnie, głównemu bohaterowi tego filmu udaje się w tym nie utonąć. Moim zdaniem to może być filmoterapia dla wielu z nas, bo pokazuje mężczyznę, który jest otwarty na świat, mimo że wiele w życiu przeszedł. Lubi to, co robi, i nie myśli o tym, jak to odbierane jest przez innych – czy czyszczenie toalet oznacza osiągnięcie sukcesu. Rozmawiałam o tym z Wimem Wendersem podczas festiwalu w Cannes.
Owszem, ale myślę, że mamy tu szczególnego bohatera i trudno porównywać go do innych, których spotkało w życiu coś trudnego. Poza tym skoro to taki pedant, to można zadać pytanie, czy on był do wytrzymania dla innych, na przykład dla swojej rodziny?

567509

„Perfect Days” (Fot. materiały prasowe Gutek Film) „Perfect Days” (Fot. materiały prasowe Gutek Film)

A może głębokie relacje są dla niego za trudne, dlatego woli bardziej powierzchowne kontakty? Poza tym Hirayama odnalazł zajęcie zgodne ze sobą i swoim charakterem, pedantyzm może realizować w pracy czyściciela, a to wpływa na jego poczucie spełnienia.
To prawda. Poczucie spełnienia jest ogromnie ważne, szukajmy więc takich sposobów na życie, które dają nam szansę na to spełnienie. Ja polecam ten film samotnikom i samotniczkom oraz tym, którzy na siłę chcą im dotrzymywać towarzystwa. Może niepotrzebnie.

Grażyna Torbicka, dziennikarka, krytyk filmowy, dyrektor artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki „Dwa Brzegi” w Kazimierzu Dolnym, w latach 1996–2016 autorka cyklu „Kocham kino” TVP 2.

Martyna Harland, autorka projektu Filmoterapia.pl, psycholożka, wykładowczyni Uniwersytetu SWPS, dziennikarka. Razem z Grażyną Torbicką współtworzyła program „Kocham kino” TVP 2.

Spytajmy reżysera rozmowa z Wimem Wendersem

To jak to jest z twoim bohaterem? Samotne życie to jego świadomy wybór czy ucieczka?
Hirayama to właściwie moje alter ego. Wprawdzie nie mówi zbyt wiele o sobie, możemy jednak odczuć, że ma za sobą trudną przeszłość rodzinną. Jego siostra, którą poznajemy w jednej ze scen, nie akceptuje tego, jaki naprawdę jest, ani jego wyborów życiowych. W moim poczuciu on próbuje nawiązać kontakt z innymi, wysyła do nich energię i uśmiech, ale ludzie pozostają na to zamknięci. Widać to w jednej ze scen, gdy siedzi w parku na ławce obok kobiety, która je kanapkę i nie odwzajemnia jego uśmiechu.

Pokazujesz, że można się cieszyć i zachwycać życiem, niezależnie od tego, kim jesteśmy i co robimy w życiu. Główny bohater sprząta codziennie toalety, ale przede wszystkim umie zauważać codzienne, małe rzeczy i zachwyca się nimi. Otwiera się, ale nie na drugiego człowieka, tylko na piękno tego świata, nawiązując relacje z wiatrem, drzewem.
Moją ulubioną sceną filmu jest ta, w której siostra pyta go: „Czy ty naprawdę codziennie sprzątasz toalety?!”. Na co on odpowiada z niezwykle szczerym, pełnym spokoju i harmonii uśmiechem: „Tak!”. Ma wtedy pełne życia oczy. Cały jest żywym człowiekiem, nie tylko w tym momencie, ale w całym filmie.

A skoro natura otwiera na Hirayamę swoje ramiona, czy nie jest to równie ważna relacja w naszym życiu? Przecież tworzą ją nie tylko bliskie relacje z drugim człowiekiem, lecz w ogóle otwarcie się, tak jak mówisz, na drzewo, wiatr, piękno, sztukę.

Bo co jeśli ludzie nas ciągle tylko zawodzą i nie możemy być przy nich naprawdę sobą? Mamy prawo być szczęśliwi w pojedynkę, co wcale nie oznacza, że wtedy chowamy się do twardej skorupy i zamykamy na życie.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze