Za trzy dni koniec roku, nie mogę się więc powstrzymać od podsumowań i postanowień noworocznych.
Ten rok upłynął mi na nieustającej pracy artystycznej. To ten typ pracy, który daje satysfakcję i żałośnie małe wynagrodzenia, dlatego równocześnie przez cały rok wykonywałam mnóstwo działań zarobkowych, dzięki którym stać mnie było na zupę i regularne spłacanie kredytu, zaciągniętego w banku na mieszkanie.
Bywało bardzo ciężko. Przez prawie cały rok budziłam się i zasypiałam przy pracy, nie mając czasu na odpoczynek i prywatne życie. Myślę, że mogę bez wielkiej przesady powiedzieć, że to był rok szaleńczej walki o to, by móc zajmować się sztuką.
Mimo wszystko zamykam ten rok z satysfakcją, bo wszystkie moje projekty zakończyłam tak, jak planowałam. Ale kończę go też nieziemsko zmęczona, z mocnym postanowieniem, że w 2013 roku będę od czasu do czasu odpoczywała.
Z okazji nadchodzącego nowego roku życzę sobie i innym artystom rozwiniętych systemów stypendialnych i podwyżki honorariów w galeriach. Nim to się stanie - cierpliwości i wiary w to, że to, co robimy mam sens. Życzę też, oczywiście, miłego sylwestra. Osobiście spędzę go bez szaleństw. Ponieważ mnie i moich najbliższych nie stać na udział w najgorętszym sylwestrze w mieście – w Muzeum Sztuki Nowoczesnej - ostatni wieczór roku planujemy w żoliborskich Faworach - mojej ulubionej warszawskiej knajpce. Będę tam z przyjaciółmi piła wino i ładowała baterie na kolejny pracowity rok.