Czy historia miłosna może zapisać się w dziejach telewizji równie mocno jak brutalna opowieść o ambicji, władzy i moralnym upadku Waltera White’a? Jeszcze niedawno brzmiałoby to jak przesada. A jednak właśnie tego dokonał nowy serial HBO Max. Ten niepozorny, queerowy romans sportowy niespodziewanie stanął ramię w ramię z legendarnym „Breaking Bad”.
Piąty odcinek pierwszego sezonu „Heated Rivalry”, zatytułowany „I’ll Believe in Anything”, otrzymał idealną ocenę 10/10 w serwisie IMDb. To wynik niemal nieosiągalny. Przez 12 lat jedynym odcinkiem z taką notą pozostawał „Ozymandiasz” z piątego sezonu kultowego serialu „Breaking Bad”. Warto podkreślić, że nie jest to jednorazowy wybuch popularności. „Heated Rivalry” konsekwentnie budowało swoją widownię już od listopadowej premiery. Każdy kolejny odcinek zbierał coraz wyższe oceny, a żaden nie spadł poniżej 9,3/10 na IMDb.
Co więcej, serial od wielu tygodni utrzymuje się w Top 10 HBO Max w Stanach Zjednoczonych, a w Kanadzie stał się najchętniej oglądaną oryginalną produkcją platformy Crave, notując blisko 400-procentowy wzrost oglądalności w pierwszym tygodniu emisji. Popularność „Heated Rivalry” w Ameryce jest tak duża, że gejowskie bary w Los Angeles organizują nawet wspólne oglądanie premierowych odcinków.
„Heated Rivalry” opowiada losy dwóch zawodowych hokeistów, Shane’a Hollandera (w tej roli Hudson Williams) i Ilyi Rozanowa (Connor Storrie). Na lodzie są zaciekłymi rywalami, poza nim stopniowo wchodzą w relację, która przez lata musi pozostać tajemnicą. Serial powstał na podstawie popularnych powieści Rachel Reid z cyklu „Game Changers”.
Connor Storrie i Hudson Williams w serialu „Heated Rivalry”. (Fot. mat. prasowe Bell Media/HBO Max)
W mediach społecznościowych sporo szumu wywołały odważne sceny intymne, które już od pierwszego odcinka przyciągnęły uwagę widzów. Zarówno krytycy, jak i publiczność zgodnie podkreślają jednak, że największą siłą produkcji jest jej emocjonalna prawda. Sceny erotyczne są bezpośrednie, lecz nigdy nie stają się celem samym w sobie. Mają sens, wynikają z relacji i potrzeby bliskości. To właśnie dzięki temu serial unika taniej prowokacji i zyskuje wiarygodność.
Dlaczego sukces „Heated Rivalry” to taki przełom?
W przypadku produkcji z wątkami LGBTQ+ wysokie oceny w serwisach takich jak IMDb wciąż nie są oczywistością. Internet bywa wobec nich surowy, a czasem wręcz wrogi. Nie jest jest bowiem tajemnicą, że filmy i seriale tego typu często padają bowiem ofiarą tzw. review bombingu, czyli masowego zaniżania średnich ocen. Tym bardziej znaczące jest to, że „Heated Rivalry” nie tylko uniknęło fali negatywnych reakcji, ale zostało niemal jednogłośnie uznane za ważne, popkulturowe wydarzenie.
Serial „Heated Rivalry” zapisuje się w historii telewizji. (Fot. mat. prasowe Bell Media/HBO Max)
Na ten moment widzowie w Polsce muszą uzbroić się w cierpliwość. Jak poinformowało HBO Max Polska w odpowiedzi na pytania użytkowników, serial „Heated Rivalry” nie jest obecnie planowany do dystrybucji w naszym kraju. Platforma zaznaczyła jednak, że będzie informować o ewentualnych zmianach.
Źródła: collider.com; forbes.com; screenrant.com; instagram.com/hbomaxpl