W czasie kampanii wyborczej Green Peace domagał się od rządzących wspierania odnawialnych źródeł energii. Tymczasem na świecie trend jest niestety odwrotny. Jeśli oszczędzać, to na tym, mówią politycy.
W rezultacie energetyka odnawialna nie ma się, mówiąc delikatnie, najlepiej. W czasie kryzysu rządy wielu krajów – i w Europie, i w USA – na tym właśnie polu szukają oszczędności. Duńska firma Vestas, jedna z największych na świecie produkujących turbiny wiatrowe, właśnie oznajmiła, że zaczynają się zwolnienia. I to nie byle jakie. Pracę ma stracić ponad trzy tysiące osób.
Produkcja energii odnawialnej jest bowiem droga. Jeśli rządy wycofują czy choćby ograniczają dotacje, zaczynają się porządne kłopoty. Zresztą tak samo sytuacja wygląda w wielu europejskich krajach: w Niemczech, Czechach i Francji. Efekt: bankructwa. Doszło do nich także w Stanach Zjednoczonych. Bez wsparcia rządu padły produkujące panele słoneczne Solyndra i Evergreen. Obcięcie dotacji na energetykę odnawialna zapowiadają też Hiszpania i Holandia.
W USA podobno bardziej sprzyjający klimat panuje dla energii ze słońca. Choć ekolodzy nie popierają jej wcale z bezkrytycznym entuzjazmem. Boją się, że ogromne instalacje na pustyniach mogą zbyt mocno ingerować w ekosystem. A z kolei wiatraki są śmiertelnie niebezpieczne dla ptaków... Na razie jeszcze systemu idealnego (i taniego) nie wymyślono.