Ciuchy spod znaku zielonego listka to już nie tylko bawełna czy len. Właśnie wkraczają nowe technologie. Na pierwszy rzut oka... trochę nietypowe.
Ekologiczne ubrania to problem skomplikowany. Bo niby eko jest tylko to, co naturalne. Na przykład bawełna. Tylko że do produkcji bawełny, zwłaszcza tej najwyższej jakości, potrzebna jest woda. Dużo wody. Co w dzisiejszym świecie już całkiem eko nie jest, woda bowiem to jeden z najbardziej deficytowych produktów.
Projektanci szukają więc nowych pomysłów na eko-ubrania. Anke Domaske, Niemka z Hanoweru, absolwentka biologii, wpadła na pomysł wytwarzania tkaniny z mleka. Skwaśniałego, takiego, jakie często wylewamy, bo nie mamy już na nie ochoty. W skomplikowany sposób odparowuje z mleka płyny, przetwarza białko i uzyskuje włókna. Podobno miękkie są jak jedwab, nie mają przykrego zapachu, czego po takiej „spożywczej” tkaninie można by się spodziewać, są trwałe, można je prać bez problemu, a jednocześnie koszt wytworzenia takiego materiału nie jest wysoki. Cena mlecznych ubrań na razie jeszcze ciągle jest spora – może ze względu na nowatorską technologię. Ale jeśli pomysł się przyjmie, będzie taniej. W końcu mleczne przetwory drogie nie są