Tradycyjne polskie pisanki zachwycają bogatym wzornictwem oraz precyzją wykonania. Ich zdobienie stało się jednym z elementów sztuki ludowej. Polskie pisanki tworzy się od pokoleń. Wymagają mistrzowskiej dokładności, dużych pokładów cierpliwości i skupienia.
Zdobienie pisanek to nadal żywa tradycja w całej Polsce. Powstają często na uboczu wielkich miast, z dala od social mediów, w zaciszu wiejskich domów.
– To nieodłączny element polskiej sztuki ludowej. Połączenie wiedzy i umiejętności przekazywanych od pokoleń oraz pasji – mówi Ewa Skowysz-Mucha.
W jej podlaskiej rodzinie, w Lipsku nad Biebrzą, pisanki wykonuje się od ponad 200 lat. To dlatego zainicjowała powstanie Muzeum Lipskiej Pisanki i Tradycji. W drewnianym budynku, przed którym stoi trzymetrowa pisanka, pani Ewa gromadzi polskie pisanki z całej Polski. Przechadza się między szklanymi gablotami wypełnionymi setkami kolorowych i pięknie zdobionych pisanek i z dumą o nich opowiada.
– Powstają w każdym regionie Polski. Co region, to inny wzór i metoda zdobienia pisanek. Kaszubskie, łowickie, opolskie, lipskie, kurpiowskie i wiele innych. Ażurowe, oklejanki albo zdobione pszczelim woskiem czy drapane. Barwione w łupinach cebuli, korze dębu czy płatkach chabrów. Chociaż obecnie często używa się farb przemysłowych – mówi Ewa Skowysz-Mucha.
W rodzinie pani Ewy Skowysz-Muchy, w Lipsku nad Biebrzą, pisanki wykonuje się od ponad 200 lat. Dla tego wzoru charakterystyczna jest rozciągnięta łezka, którą w różnych konfiguracjach kwiatuszków, gwiazdek czy pajęczynek nanosi się na wydmuszkę. (Fot. Karolina Jonderko)
W Lipsku, ale często też w innych częściach Podlasia, pisanki wykonuje się przy użyciu pszczelego wosku, metodą batiku szpilkowego. Różnią się wzorami. Dla Lipska charakterystyczna jest rozciągnięta łezka, którą w różnych konfiguracjach nanosi się na wydmuszkę. Powstają gwiazdki, słoneczka, kwiatuszki czy pajęczynki. Pani Ewa milknie, kiedy siada do zdobienia. Pracuje w pełnym skupieniu, z okularami zsuniętymi na nos. Jedno zamoczenie w wosku, jedno pociągnięcie na wydmuszce. Po naniesieniu wzoru zanurza się ją w barwnikach od najjaśniejszego do najciemniejszego.
– Wzory czerpiemy z przyrody, bo żyjemy w otulinie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Na ozdobienie jednej pisanki trzeba poświęcić kilka godzin. Oczywiście ten czas zależy też od wielkości jajka. Pisanki tworzone są na jajach gęsich, kaczych, kurzych, a nawet strusich – opowiada.
Pisanki z Lipska nad Biebrzą. (Fot. Karolina Jonderko)
Na kolejną wielką pisankę trafiłam w słynnym Gogolinie, do którego poszła Karolinka. Kilkanaście kilometrów dalej, w miejscowości Walce, powstają podobne, tylko mniejsze. To kroszonki, tradycyjne pisanki ze Śląska Opolskiego.
– W innych częściach regionu też występują pod tą nazwą, ale są też kraszanki, które różnią się trochę wyglądem – wyjaśnia Maria Żmija-Glombik, przewodnicząca Związku Śląskich Kobiet Wiejskich.
Kroszenia, czyli zdobienia pisanek, nauczyła się od swojej babci. Dodaje, że ta metoda to cała logistyka. Najpierw jajko trzeba umyć, aby nie było na nim tłuszczu i barwniki dobrze się przyjęły. Następnie trzeba gotować przynajmniej dwie godziny, wtedy unika się brzydkiego zapachu. Dziesięć minut przed końcem gotowania dolewa się octu. Potem w zimnej wodzie jajko przecierane jest gąbką. Barwi się je w łupinach cebuli, farbkami do tkanin albo tuszem.
Kroszonki to pisanki robione na Śląsku Opolskim. Jednokolorowe z wydrapanymi śląskimi wzorami, na przykład: kwiatkami, listkami czy gałązkami albo kratkami i szlaczkami. (Fot.Karolina Jonderko)
– Nożykiem do tapet lub brzytwą wydrapujemy śląskie wzory: kwiatki, listki czy gałązki lub kółka, kratki i szlaczki. Kolory też mają swoje znaczenie. Na przykład czerwony oznacza miłość, zielony – nadzieję.
Maria Żmija-Glombik opowiada, że w jej rodzinie kroszonki robi już czwarte pokolenie. Jako animatorka kultury stara się też podtrzymywać tradycję, organizując warsztaty kroszonkarskie dla dzieci i młodzieży. Pani Jadwiga Niedźwiedzka z Kadzidła na Kurpiach batik ma po babci. Wąski patyczek z metalowym łepkiem wbitym na końcu trzyma pewnie. Mówi, że umiejętność zdobienia pisanek jest tutaj na porządku dziennym i uczą się jej już dzieci. Na Kurpiach do tradycji przykłada się szczególną wagę. Pisanki z tego regionu są oszczędne, najczęściej dwukolorowe. Na jednolitym tle: czerwonym, czarnym, niebieskim lub zielonym, znajduje się biały wzór. Pani Jadwiga nakłada go z mistrzowską precyzją. – W końcu jestem nauczycielem matematyki – śmieje się. Swoje umiejętności przekazała córce, zdobić pisanki nauczyła też wnuczkę.
Pisanki kurpiowskie autorstwa pani Jadwigi Niedźwiedzkiej. Przed zabarwieniem nanosi się na nie wzory gorącym woskiem pszczelim. (Fot.Karolina Jonderko)
I wreszcie klasyk wśród pisanek, bo te motywy są rozpoznawalne jak mało które. Łowickie wzory podbiły świat i swoje odzwierciedlenie znalazły też na pisankach, nazywanych tutaj oklejankami (na zdjęciu głównym). Pani Stefania Borkowska z Boczek Chełmońskich tworzy wycinanki od 1972 roku. Uczyła się sama. – Kobiety z sąsiedniej wioski takie robiły. Pamiętam kartki z kolorowymi kogucikami, które bardzo mi się podobały. I sama zaczęłam powoli takie robić, a później doszły oklejanki.
Bardzo długo zajmowałam się tym zawodowo w spółdzielni rękodzieła Sztuka Łowicka. Jej pisanki to mistrzostwo świata. Dokładnie, po kolei naklejane na wydmuszkę warstwy kolorowego papieru układają się w łowickie motywy: sceny rodzajowe, koguty czy pawie. Dzisiaj pani Stefania jest na emeryturze i pracuje na swoim gospodarstwie. Lubi, szczególnie zimą, usiąść sobie w fotelu i powycinać. Twierdzi, że zawsze ją to bardzo uspokaja.