Stowarzyszenie Traffic Design zamiast narzekać na wygląd przesyconych nieestetycznymi reklamami i pastelowymi elewacjami polskich miast, wzięło się do pracy. Neonami, malowanymi szyldami, metaloplastyką i muralami odmieniają oblicza naszych ulic i osiedli.
Głównym celem Stowarzyszenia „Traffic Design” było połączenie sztuki zamkniętej w pracowniach artystów z estetyzacją przestrzeni miejskiej. Właśnie mija dziesięć lat od momentu stworzenia przez nich pierwszych artystycznych murali na trasie Szybkiej Kolei Miejskiej w Trójmieście i można powiedzieć, że dopięli swego. Dziś przykłady ich prac znaleźć można nie tylko w Gdyni czy Gdańsku, lecz także w Warszawie, Elblągu, Wrocławiu, Gostyniu czy prowansalskim Saint-Étienne.
Szyld projektu Jacka Wielebskiego, przeniesiony na czas remontu stacji SKM na kładkę przy Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
Traffic Design powstało w 2011 roku. Skupiło wokół siebie ludzi z różnym wykształceniem, ale przede wszystkim o spójnym spojrzeniu na sztukę i design oraz na to, jak można je wykorzystywać w przestrzeni publicznej. Jak przyznaje Monika Domańska, jedna z założycielek grupy, sama idea zrodziła się znacznie wcześniej.
Mural międzygatunkowy autorstwa Małgorzaty Gurowskiej (zawiera 12 budek dla ptaków), Gdynia. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
– Z Jackiem Wielebskim i Michałem Lechem, członkami zarządu, znamy się od 2000 roku. Jeszcze jako uczniowie interesowaliśmy się sztuką uliczną, bliższą ludziom niż ta dostępna w galeriach. Na czas studiów rozjechaliśmy się w różne strony świata. Gdy spotkaliśmy się ponownie w industrialnej przestrzeni gdyńskiego Dalmoru [najstarszego przedsiębiorstwa połowowego w Polsce – przyp. red.], okazało się, że mamy podobną wizję. Chcieliśmy, aby talenty artystów mogły wybrzmieć w przestrzeni miejskiej, aby ze swoimi pracami wyszli do zwykłych odbiorców. Ale chodziło też o poczucie sprawczości: woleliśmy działać niż narzekać – tłumaczy.
Ława w parku Kolibki autorstwa Filipa Kozarskiego, Gdynia. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
Wraz z Natalią Kaczor założyli więc w Gdyni multidyscyplinarny zespół, który zaczął upiększać swoje bliskie sąsiedztwo. A z upływem lat – ulice innych miast.
Neon zespołu projektowego Traffic Design na budynku szpitala miejskiego, Gdynia. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic )
Początkowo działalność Traffic Designu obejmowała głównie murale. – W latach 2011-2014 w ramach Festiwalu Sztuki Miejskiej [od 2018 roku działa jako Biennale Dizajnu i Sztuki Miejskiej – przyp. red.] ozdabialiśmy trójmiejskie budynki rysunkami artystów najpierw lokalnych, potem krajowych i zagranicznych. Przekonaliśmy się wtedy, że krok po kroku naprawdę możemy zmieniać przestrzeń wokół siebie – mówi Monika. Energii dodał im pozytywny odbiór mieszkańców.
Instalacja artystyczna Mariana Misiaka i Oskara Zięty, zdanie prezentuje wszystkie znaki diakrytyczne w języku polskim, Gdynia. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
Postanowili działać z większym rozmachem, ale też z rozsądkiem. – Stwierdziliśmy, że jesteśmy już wystarczająco przebodźcowani nadmiarem reklam i innych komunikatów wizualnych: znaków drogowych, szyldów. Lepiej więc zmieniać elementy już zastane, a nie dokładać kolejne. Wszystko zostało już zaprojektowane, tylko często pod kątem wyłącznie funkcji. A przecież wiele przedmiotów może być zarówno użytecznych, jak i estetycznych – dodaje. Inspiracji szukali w polskiej szkole projektowania neonów i szyldów.
Szyld gdyńskiego baru mlecznego projektu Syfon Studio. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
Tak rozpoczął się trwający do dziś projekt Re:design, w ramach którego przekształcane są takie niepozorne elementy miejskiej przestrzeni, jak: kratki wentylacyjne i ściekowe, płoty, kraty czy numeracje domów. Artystyczną metamorfozę przeszło też ponad 50 szyldów zakładów rzemieślniczych. Wielu z nich, jak lodziarni Kwaśniak z Gdyni czy szewcowi z gdańskiej Żabianki, zmiana i związany z nią rozgłos medialny pozwoliły na utrzymanie się na rynku.
Lampka autorstwa Macieja Połczyńskiego, Gdynia; Szyld serwisu rowerowego projektu Jakuba „Hakobo” Stępnia, ulica Kobielska 64 Warszawa; Artystyczna kratka wentylacyjna autorstwa Mikołaja Sałka i Very King. 6. Fragment neonu AK25 Jacka Wielebskiego, Gdynia. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
Inny projekt stowarzyszenia – Białe Bloki – przywraca estetykę budynkom mieszkalnym z wielkiej płyty. Zamiast pastelowych kolorów, tak popularnych na osiedlach w całej Polsce, projektanci wprowadzają na elewacje klasyczną biel. – PRL-owskie osiedla często wyglądają jak wielokolorowe konfetti – zauważa Monika. Bo nawet jeśli konkretne budynki powstały w podobnym okresie i stanowiły spójną zabudowę, to po termomodernizacji, czyli ich ociepleniu, są malowane na nowo i zazwyczaj każdy na inny kolor. Miało być wesoło, a jest chaotycznie.
Płaskorzeźba „Monumentalcity” twórców Chazme & Mozi (Daniel Kaliński, Ziemowit Liszek), Gdynia. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
– Wierzymy, że dobry przykład, jak nasze Białe Bloki, ma szansę wywołać efekt kuli śniegowej. Już teraz wiemy, że kolejne dwa budynki przy ulicy Lelewela w Gdyni będą w przyszłości korzystać z naszego projektu – cieszy się Monika.
Metaloplastyka Oli Niepsuj na gdyńskim przedszkolu. (Fot. Rafał Kołsut/Traffic Design)
– Nasze działania demokratyzują design. Wprowadzając do przestrzeni miejskiej wartościowe dzieła, upiększamy ją, ale też sprawiamy, że mieszkańcy o każdej porze mogą oglądać, fotografować czy kontemplować sztukę - mówi Monika, I dodaje - Chcemy, aby design i wysoka wartość projektowa były łatwo dostępne i sprawiały, że wymagania ludzi co do wyglądu naszych ulic będą rosnąć. W końcu przestrzeń, w której żyjemy, wpływa na jakość naszego życia – na nasze samopoczucie, kreatywność czy to, jak radzimy sobie z emocjami. Oraz – co też ważne – na kształtowanie się naszego poczucia estetyki.