Nie będą rozmawiały o kobiecości ani o tym, że jakiś zły spektakl może jednak jest dobry... – Dla mnie to sraty-taty
– mówi Olga Bołądź w szczerej rozmowie z Hanką Halek.
– Albo coś jest dobre, albo złe. Nikt nie zabierze mi
niezależnego myślenia
(...) Przyjaciele mówią, że masz w sobie jednocześnie diaboliczny upór i ogromną życzliwość.
Staram się rozwiązywać problemy na drodze przemyśleń i rozmów. Bardzo się staram (śmiech)… Dobrze, jestem jedną wielką skrajnością, choleryczką, romantyczką, i wrogiem samej siebie, bo nigdy nie odpuszczam. Tyle razy w życiu już się wydarłam, że wiem, że to nic nie daje. Więc teraz myślę, zastanawiam się, pracuję nad sobą, uczę się dochodzić do ładu ze swoimi emocjami.
(…)
fot. Rafał Masłow
Wiecej w Sensie 02/2014. Kup teraz!