Umiejętność abstrakcyjnego myślenia otworzyła przed człowiekiem pole do nieograniczonych odkryć. A jednak – jak twierdzi szwedzki socjolog, dr Roland Paulsen – zwykle wykorzystujemy potencjał umysłu, by widzieć nieistniejące niebezpieczeństwa i mnożyć negatywne scenariusze, za którymi niekiedy stoją stany lękowe. Co to takiego? Dlaczego tak się dzieje?
„A co, jeśli?” – jest narzędziem, dzięki któremu myśli radzą sobie z niepewnością. Wyobrażamy sobie rzeczy, które ewentualnie mogłyby się zdarzyć lub mogą się zdarzyć. Szacujemy prawdopodobieństwo, ważymy ryzyko. Kiedy piszę ten tekst, debata publiczna jest niemal całkowicie zdominowana przez „a co, jeśli?” na temat COVID-19. Co, jeśli nie robi się wystarczająco dużo, aby zahamować rozprzestrzenianie się epidemii koronawirusa? A co, jeśli robi się aż za dużo? Co, jeśli te środki doprowadzą do globalnego kryzysu ekonomicznego? Co, jeśli kryzys będzie z kolei oznaczał, że więcej osób umrze na choroby spowodowane bezrobociem i biedą niż na sam COVID-19? Na szczęście mamy mnóstwo informacji, żeby wyrobić sobie stanowisko wobec tych wszystkich „a co, jeśli?”. Odkąd pandemia zdominowała doniesienia medialne, ruch na wielu dużych portalach informacyjnych w Internecie podwoił się. Mamy dostęp do statystyk, raportów naukowych i setek ekspertów, którzy poświęcili swoje życie zawodowe na studiowanie tego typu kwestii epidemicznych.
Kiedy jednostkę postawi się przed takimi pytaniami „a co, jeśli?” w życiu prywatnym, może się to dla niej okazać bardzo skomplikowaną kwestią. Na przestrzeni dziejów ludzi coraz wyraźniej zajmowały kwestie „a co, jeśli?”. Nie dalej jak w latach 70. XX wieku szacowano, że problem natrętnych myśli i stanów lękowych dotyczy od 0,005 do 0,05 procent ludności Stanów Zjednoczonych. Było wówczas mało prawdopodobne, że praktykujący psycholog kiedykolwiek przyjmie w swoim gabinecie pacjenta z nerwicą natręctw. W 1973 roku pewien amerykański naukowiec pisał, że to „bez wątpienia jedna z najrzadziej spotykanych form zaburzeń psychicznych”.
Obecnie Światowa Organizacja Zdrowia umieszcza zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne na liście najczęściej występujących problemów psychicznych. W większości ankiet wychodzi, że od 2 do 3 procent mieszkańców Zachodu kwalifikuje się do postawienia tej diagnozy. Natręctwa są tylko jednym z wielu przejawów tego samego wzorca myślowego co niepokój, który zaczyna się od „a co, jeśli?” i skutkuje analizą ryzyka, co czyha w ukryciu. Przez lata wiele z tych „a co, jeśli?” dorobiło się konkretnych nazw stanów lękowych. „Co, jeśli ból głowy ma związek z zapaleniem opon mózgowych?” to hipochondria. „Co, jeśli zapadająca wokół cisza wynika z tego, że nikt mnie w zasadzie nie lubi?” nazywamy fobią społeczną. „Co, jeśli teraz umrę?” nosi nazwę zespołu lęku napadowego.
Z czasem doszło do rozmnożenia diagnoz, żeby oznaczyć różne wariacje na ten sam temat. Jeśli zebrać wszystkie tak zwane zaburzenia lękowe, gdzie „a co, jeśli?” stanowi wspólny mianownik, to szacunkowo około jednej trzeciej Europejczyków choć raz w życiu ich doświadczyło, a w skali globalnej zaburzenia lękowe stanowią najbardziej rozpowszechnioną formę schorzeń psychicznych.
Jeśli niepokoi mnie „a co, jeśli zapomniałem wyłączyć kuchenkę?”, to myśli się na tym nie zatrzymują. Podczas gdy próbuję to sobie przypomnieć, stany lękowe sprawiają, że zajmują mnie kolejne „a co, jeśli?”, które prowadzą z powrotem do pytania o kuchenkę. A co, jeśli płyta grzewcza tak się rozgrzeje, że zrobi się czerwona? Ale przecież ją wyłączyłem. Chociaż czy na pewno? A czy ma to jakieś znaczenie? Tak, bo co, jeśli zacznie się palić? Ale kuchenka nie musi się od razu zająć ogniem tylko dlatego, że płyta jest włączona? Nie, ale co, jeśli to zrobi? I co, jeśli w domu wybuchnie pożar i któryś z sąsiadów umrze?
W stanach lękowych chodzi o myślenie nierzeczywiste. Oczywiście wszystkie nasze myśli różnią się od rzeczywistości. Myślenie o czymś konkretnym, jak pomarańcza lub drzewo, nigdy nie będzie obejmować wszystkiego, czym jest pomarańcza lub drzewo. Ale myśli nie muszą reprezentować wyłącznie jakichś istniejących obiektów lub właściwości. Możemy też myśleć o rzeczach, które nie istnieją, o takich, które mogłyby istnieć, ale jeszcze nie istnieją, a także o takich, które nigdy nie będą istnieć. „Co, jeśli…?” dotyczy reprezentacji rzeczy, których nie ma, w terminologii kognitywistycznej – myślenia kontrfaktycznego.
Już w 1982 roku kognitywiści Daniel Kahneman i Amos Tversky stwierdzili na przykład, że najpierw wyobrażamy sobie to, co prawdopodobne, a dopiero potem to, co nieprawdopodobne. Będziemy na siebie bardziej źli, jeśli spóźnimy się na samolot o kilka minut i przez to nie wejdziemy na pokład, niż jeśli spóźnimy się o pół godziny. Podobnie chętniej chwytamy się wyjątków niż jakiejś reguły. Jeśli w drodze na lotnisko złapiemy gumę, to bardziej nas to zezłości niż spóźnienie się na samolot z powodu korków. Tak objawia się nasze dążenie do realizmu, gdy myślimy o tym, czego nie ma.
Jakkolwiek myśli kontrfaktyczne bywają nierzeczywiste, mają realne przełożenie na życie. Porównywanie świata faktycznego ze światami kontrfaktycznymi jest podstawą uczuć, takich jak oburzenie, poczucie winy i straty lub, wśród pogodniejszych emocji, ulga, nadzieja i oczekiwanie. Uczucia te mają pewną treść myślową i dlatego świadczą o tym, jak ciężko czasem odróżnić uczucie od myśli.
W stanach lękowych kryje się nie tylko ryzyko, że coś się stanie, lecz także refleksja o nas samych. Co zrobię? Dlaczego o tym myślę? Czy tracę rozum? Wraz z tymi pytaniami mającymi na celu zgłębienie samego siebie budzi się, według Kierkegaarda, „zawrót głowy spowodowany przez wolność”.
W lęku wyraża się brak akceptacji dla przemijalności. Dostrzegamy niebezpieczeństwo i jesteśmy poruszeni swoim poruszeniem – stany lękowe prowadzą do tego, że spirala sama się nakręca, podczas gdy my staramy się znaleźć sposób na zneutralizowanie zagrożenia. W ten sposób wszelki lęk jest krążeniem natrętnych myśli między obsesją (fiksacją na punkcie tego, co nieprzyjemne) i kompulsją (próbą zneutralizowania tego, co nieprzyjemne). Większość naszych myśli, nawet u formalnie „zdrowych” osób, krąży między dostrzeganiem przyszłych problemów a ich neutralizowaniem. W stanach lękowych towarzyszy nam to niczym nieustanne mamrotanie w głowie. Ten szum jest tak silny, że może przesłaniać znaczenie wszelkich zewnętrznych uwarunkowań. Nie liczy się więc, gdzie jesteśmy – czy leżymy na łóżku w miękkiej pościeli i wsłuchujemy się we własny oddech, czy spotykamy się z przyjaciółmi w luźnej atmosferze, czy też obserwujemy wędrówkę zorzy polarnej po niebie.
Nie zawsze zajmowały nas takie pytania jak to, kim „naprawdę” jesteśmy i co może się wydarzyć w przyszłości. Nasz wewnętrzny krytyk i wieczna podejrzliwość wobec samych siebie jawią się – z perspektywy historycznej – jako nowe zjawiska. Podobnie jak zajmowanie się przez nas katastrofami przyszłości. Warto zauważyć, że około dwustu tysięcy lat temu ludzie żyli jako nomadzi. Przez długi, długi czas pokarm trzeba było zbierać codziennie. Bez rozwiniętego rolnictwa – a więc i plonów do przechowywania – nie tylko trudno było coś zaplanować na więcej niż kilka dni do przodu, ale nie miało to również sensu. Żyli chwilą teraźniejszą.
Fragment książki „Co jeśli…?” Rolanda Paulsena (Wydawnictwo Zwierciadło). Wybór, skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji. Książka do kupienia na zwierciadlo.pl/sklep.
Roland Paulsen, dr socjologii, starszy wykładowca na Uniwersytecie w Lund. Autor uznanej książki „Empty Labor” (Pusta praca), w której wyjaśnia, dlaczego jedni pracują mniej, podczas gdy inni cierpią z powodu stresu i nadmiaru obowiązków.
Tanya J. Peterson, edukatorka w zakresie zdrowia psychicznego i autorka książki „Jak żyć bez lęku” (Wydawnictwo Zwierciadło), jako jeden ze sposobów na stany lękowe i uwolnienie się od niepokoju proponuje zracjonalizowanie obaw. Oto poszczególne etapy tego procesu:
Krok 1: Zrób listę swoich najbardziej uporczywych i dokuczliwych myśli w stanach lękowych.
Krok 2: Wybierz jedną z nich.
Krok 3: Określ, na czym dokładnie polega problem, rozdzielając negatywną myśl na mniejsze elementy. Na przykład: obawa przed kompromitacją na spotkaniu towarzyskim to myśl sformułowana zbyt szeroko, aby można było się z nią zmierzyć. Wymień, jakie konkretne rzeczy związane z tą sytuacją są źródłem twojego lęku.
Krok 4: Zastanów się nad każdym punktem z listy. Zadaj sobie m.in. następujące pytania: Jak doszłoby do kompromitacji? Co stałoby się ze mną? Jaki jest najgorszy możliwy scenariusz? Jaki miałby na mnie wpływ?
Krok 5: Przeanalizuj odpowiedzi, spisz swoje opcje. Co możesz zrobić w tej sprawie? Jakie racjonalne kroki możesz podjąć, żeby poradzić sobie z problemami ujawnionymi w odpowiedziach na postawione pytania?
Krok 6: Zdecyduj, jakie kroki musisz podjąć, żeby pójść dalej i poradzić sobie ze stanami lękowymi. Pamiętaj, że to nie muszą być radykalne działania. Po przeanalizowaniu poszczególnych obaw możesz nawet stwierdzić, że na razie nie chcesz nic robić. Ważne jest to, że dokonujesz wyboru w oparciu o czynniki inne niż strach.
Krok 7: Działaj, wierz w siebie. Podjąłeś decyzję; wciel ją w życie i nie martw się, czy jest słuszna. Możesz mieć spokojną głowę, wiedząc, że uważnie przestudiowałeś swoje lęki i podszedłeś do nich w racjonalny sposób.