Zaczyna się niewinnie: kieliszek wina dla odprężenia, albo na dobry sen, kilka drinków na imprezie, piwo w upalny dzień. Wszyscy piją, więc nie ma w tym nic złego. Ani się nie obejrzysz, jak pijesz codziennie, niewiele, ale każdego dnia. Albo raz w tygodniu, za to do oporu.
,,Od rana czekałam na tę chwilę kiedy wreszcie uda mi się położyć dzieci, pozmywać po kolacji, sprzątnąć kuchnię, nastawić pranie… Mąż w tym czasie siedział przed telewizorem, zmęczony po pracy. Wymykałam się po cichu do sypialni, zabierając z barku butelkę wina i kieliszek. Pierwszy kieliszek wypijałam duszkiem, drugi i trzeci bez pośpiechu, delektując się smakiem i chwilą odprężenia, tym momentem, kiedy nic nie musiałam, nikt niczego ode mnie nie chciał, nigdzie nie musiałam się spieszyć. Byłam tylko ja i smak wina. Do dziś czasami czuję go na języku. To była moja przepustka do raju. Dzięki niej mogłam jakoś przeżyć ten dzień i następne…
Bywało, że kiedy mąż wołał mnie z salonu, w pośpiechu kończyłam butelkę prosto z gwinta. Zwykle w spokoju dopijałam swoją butelkę, zawsze tylko jedną, bo rano trzeba było wstać, zrobić śniadanie, zawieźć dzieciaki do szkoły, po drodze zakupy i takie tam kobiece obowiązki. Przez siedemnaście lat alkohol był moim ukojeniem, uspokajaczem, usypiaczem i znieczulaczem, zwłaszcza kiedy… mąż domagał się swoich praw.
Dwa miesiące temu otworzyłam butelkę już wczesnym popołudniem, telefon od teściowej tak mnie zdenerwował, że nie byłam w stanie czekać do wieczora. Potem wsiadłam do samochodu i pojechałam po dzieci. Obudziłam się w szpitalu. Miałam wypadek, niby nic wielkiego, złamanie nogi z przemieszczeniem i drobne otarcia. Policjant, który mnie przesłuchiwał tylko kiwał głową: całe szczęście, że dzieci z panią nie było. Od tamtej pory nie miałam w ustach alkoholu. To już sześćdziesiąty czwarty dzień”.
Tak mniej więcej brzmi fragment piciorysu przeciętnej Polki, która topi w kieliszku smutki. Piciorys to historia picia, rodzaj życiorysu, którą osoby uzależnione piszą na początku swojej terapii. Często to pierwszy moment, kiedy dociera do nich, że mają problem z alkoholem.
Ale bywa i tak: w tygodniu praca po dwanaście godzin na dobę, jeden posiłek dziennie, rano przed pracą siłownia, albo chociaż przebieżka po parku. Przed snem, już w łóżku drobne poprawki do projektu, odpowiedzi na maile, kilka dodatkowych spraw dopisanych do kalendarza. Raz na kilka dni uda się obejrzeć dwa, trzy odcinki modnego serialu na Netflixie. Za to w weekend dzieje się na maksa - tour po topowych klubach w mieście i… mocne trunki, szybkie tempo, na równi z mężczyznami. Tak właśnie odreagowują stres młode, ambitne, niezależne. Przekonanie, że kobiecie nie wypada – dawno odeszło do lamusa.
Współczesna kobieta jest silna, niezależna, samowystarczalna. Potrafi wymienić przepaloną żarówkę, koło w samochodzie, awansować na prezesa banku i mieć ,,pod sobą” zarząd składający się z samych facetów. Daje też sobie prawo, by pić na równi z mężczyznami.
Wolno jej, nawet jeśli nad ranem ocknie się w klubowej toalecie, bez bielizny. Ryzyko zawsze jest wpisane w dobrą zabawę.
Według danych PARPA najwięcej alkoholu piją mieszkanki dużych miast w wieku 18 do 29 lat. Coraz więcej i częściej piją kobiety dobrze wykształcone, z sukcesami zawodowymi na koncie, zadbane, podziwiane. Także (niestety) młode matki.
Tzw. towarzyskie picie kobiet jest bardziej niż kiedykolwiek tolerowane społecznie. Za to pijana kobieta jest gorzej postrzegana niż pijany mężczyzna. Dlatego kobiety dłużej ukrywają swoje picie, później trafiają na leczenie.
Powód do picia zawsze się znajdzie. Kobiety piją, żeby się rozluźnić, odreagować, dla smaku, do obiadu, po kolacji, bo jest smutno, bo jest wesoło, bo nie mogą zasnąć, chcą się pocieszyć. Piją najczęściej w samotności.
Kobiety częściej sięgają po kieliszek z powodów emocjonalnych, w trudnych chwilach, kiedy czują się samotne, porzucone, nierozumiane. A także zmęczone, rozdrażnione, cierpiące, czy będące w sytuacji bez wyjścia, którą muszą wytrzymać.
Alkohol poprawia humor, pozwala więcej wytrzymać, pomaga ukryć uczucia, spełniać czyjeś oczekiwania, porzucić siebie dla dobra innych.
Kobiety częściej piją w domu, bardziej ukrywają swój nałóg. Jedna z moich pacjentek jeździła do monopolowego na obrzeża miasta, bo wszystkie okoliczne sklepy miała już ,,spalone”. Ukrywają uzależnienie ze wstydu i poczucia winy. Także z lęku przed stratą pracy, dzieci, rodziny.
Obecny model picia tzw. inteligentne picie częściej dotyczy właśnie kobiet: wysokogatunkowe trunki, sączenie od rannych godzin przez cały dzień, odmawianie picia w obecności innych ludzi np. na przyjęciu. Tak piją tzw. wysoko funkcjonujący alkoholicy.
Myślisz: kieliszek wina przed snem to nic wielkiego. Ale spróbuj zrezygnować w ogóle z alkoholu na dwa, trzy tygodnie, albo na przyjęciu wypij tylko jednego drinka i koniec. To jeden z objawów uzależnienia; niemożność zrezygnowania z codziennego nawyku, albo zaprzestania picia po jednym kieliszku.
Zdaniem terapeutów uzależnień kobiety uzależniają się później (często dopiero na emeryturze), ale za to łatwiej, szybciej i głębiej, trudniej również im wyjść z nałogu i uzyskać wsparcie. Kiedy pije mężczyzna to 9 na 10 kobiet próbuje mu pomóc wyjść z uzależnienia, kiedy pije kobiet 9 na 10 mężczyzn ją zostawia. Pijący mężczyzna to rozrywkowy gość, pijąca kobieta jest żałosna.
Chociaż kobiety piją zazwyczaj mniej niż mężczyźni, alkohol ma na nie bardziej zgubny wpływ. Jest po prostu toksyczny - organizmy pań dotkliwie odczuwają już jedno piwo. Jeśli np. kobieta i mężczyzna o tej samej wadze wypiją tyle samo alkoholu – organizm kobiety wchłonie go o 40 proc. więcej. Dzieje się tak dlatego, że kobiety mają w organizmie więcej tłuszczu, w zawiązku z czym kieliszek wódki rozpuszcza się w mniejszej ilości płynów. Ponadto ciało kobiety wytwarza estrogen, który przyspiesza wchłanianie alkoholu. W jej żołądku jest mniej enzymów odpowiedzialnych za metabolizowanie alkoholu.
Zgubny wpływ alkoholu na kobiecą skórę widoczny jest już po jednej ostrej balandze: odwodnienie (nerki starają się jak najszybciej zneutralizować toksyny), twarz staje się zaczerwieniona, sucha i nadwrażliwa.
Alkohol wypłukuje m.in. witaminy A, B, kwas foliowy, wapń i cynk. Wzmaga stany zapalne skóry, wpływa na cienie i opuchliznę pod oczami (hamuje hormon zwany wazopresyną w wyniku czego spowalnia się praca nerek).
Jest też bardzo kaloryczny – 1 kieliszek wódki zawiera 55 kcal.
Trunki wpływają też na libido, hormony i nastrój – pod ich wpływem jesteśmy bardziej wrażliwe, skłonne do płaczu, częściej przydarzają się nam stany lekowe i depresyjne.
Alkohol powoduje silniejsze niż u mężczyzn dysfunkcje mózgu - zakłóca bardziej zdolności psychomotoryczne, upośledza funkcje poznawcze.
Opamiętanie przychodzi najczęściej w obliczu dotkliwego kryzysu takiego jak: rozpad związku, strata pracy, choroba kogoś bliskiego, wypadek np. prowadzenie auta pod wpływem i stłuczka z dzieckiem na tylnym siedzeniu…
Ewa Klepacka-Gryz, psycholog, terapeutka, dziennikarka, a także autorka wielu poradników psychologicznych. Współtwórczyni autorskiej metody pracy z symptomami w ciele (bólami, dolegliwościami psychosomatycznymi, dysfunkcjami narządu ruchu). Prowadzi warsztaty dla osób cierpiących na choroby psychosomatyczne, kobiet w trudnych sytuacjach życiowych oraz par w kryzysach.