Wątpliwości, gdy stajesz przed ważnym wyborem, zawsze oznaczają dyskomfort. „Wybierz najlepiej dla siebie” – podpowiadają życzliwi, a ty się wściekasz, bo tego właśnie nie wiesz – co byłoby w tej sytuacji dla ciebie dobre. Choć zdarzają się wybory tragiczne, w których po prostu nie ma dobrego rozwiązania, w większości przypadków możesz sobie pomóc i dzięki sprytnym strategiom nieco ułatwić i usprawnić podejmowanie decyzji, a tym samym – poczuć ulgę.
Być może z zazdrością i zdumieniem obserwujesz w perfumerii kobiety, które wchodzą, wąchają 2–3 zapachy i już po chwili są przy kasie z tym, który wybrały dla siebie. Tobie taki wybór zajmuje tygodnie i oznacza dziesiątki wizyt w sklepie, a koniec końców nawet przy zakupie, gdy już do niego dojdzie po tej gehennie, wcale nie jesteś przekonana, że właśnie ten będzie twoją „drugą skórą”. Restauracyjne menu studiujesz tak długo, jakbyś chciała się z niego doktoryzować, i nadal nie wiesz, na co masz ochotę, podczas gdy znajomi dawno już wybrali i chcieliby wreszcie zacząć jeść?
To oczywiście przykłady dość banalnych sytuacji, w których wybór, jakkolwiek trudny, nie wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Ale jeśli masz tendencję do niezdecydowania w takich okolicznościach, prawdopodobnie w poważniejszych życiowych sytuacjach przeżywasz podobne rozterki – zostać w pracy, która jest nudna, ale dobrze płatna, czy zaryzykować i poszukać czegoś ciekawszego? Walczyć o związek, w którym jest mnóstwo tarć, a kryzys daje się we znaki, czy zwinąć żagle i odejść? Podobnych dylematów każdy przeżywa w życiu setki i – niestety – czasem podejmujemy decyzje, które z perspektywy czasu wydają się nietrafione. Ryzyko, że wybierzesz źle dla siebie, istnieje zawsze, ale trwanie w zawieszeniu nie zawsze je zmniejsza. Jak z tego wybrnąć, by się tak nie męczyć za każdym razem? Jest kilka strategii, które nie tyle gwarantują sukces, ile pomagają znacznie skrócić czas, w którym stoisz w niewygodnym rozkroku.
Oczywiście są ludzie, którzy decyzje podejmują błyskawicznie, ale spora część z nas – według szacunków nawet 20 proc. – jednak ma z tym kłopot. Niezdecydowanie jest cechą równie powszechną, co męczącą. Trudności z rozważeniem dostępnych opcji w skrajnych przypadkach sprawiają, że ktoś w ogóle unika dokonywania wyboru, zdając się na innych – w restauracji po prostu zamówi to co ty, a w czasie głosowania nad ważnym projektem w pracy asekuracyjnie wstrzyma się od głosu. Możliwych przyczyn tej tendencji do wahania czy wręcz unikania wyboru jest wiele.
Raz na jakiś czas waha się każdy, ale przewlekłe niezdecydowanie może wynikać z dysfunkcyjnych wzorców myślenia i skrajnego braku pewności siebie. Te wzorce to może być myślenie typu „zawsze wybieram źle i sobie szkodzę, więc nie ma sensu ryzykować”, ale także tendencja do myślenia dychotomicznego, czyli zero-jedynkowego, w którym wszystko jest albo czarne, albo białe, a szarość nie istnieje. Ktoś, kto postrzega dostępne opcje tylko jako dobre albo złe, zawsze będzie mieć kłopot z podejmowaniem decyzji. Strach przed porażką, którą może oznaczać dokonanie złego wyboru, może paraliżować proces decyzyjny, podobnie jak brak zaufania do siebie albo po prostu niewiedza czy brak dostępu do informacji umożliwiających skuteczny osąd własnego położenia.
Nie bez znaczenia są tu oczywiście cechy osobowości, ale i wychowanie. Jeśli dziecko dorasta w zdrowym środowisku i w procesie wychowawczym jest zachęcane do podejmowania samodzielnych decyzji, choćby dotyczących tego, jakie buty włoży do przedszkola, zaczyna się tego uczyć i ufać sobie, że wybiera dobrze. Jeśli jednak rodzice czy opiekunowie w ogóle nie dają mu wyboru, a jeśli dają, za każdą nietrafną decyzję karcą i krytykują – zacznie tego unikać, co w dorosłości może zamanifestować się właśnie niezdecydowaniem, również w ważnych życiowych sprawach, co jest mechanizmem obronnym, strategią radzenia sobie.
Tendencję do niezdecydowania mają także osobowości typu people pleaser. „Ważne jest to, by inni byli zadowoleni, więc niech ci inni dokonają wyboru – ja się podporządkuję” – rozumują, a że często wychodzą z założenia, że „inni wiedzą lepiej”, „moje zdanie nie ma znaczenia w tej sprawie”, zaniechanie wyboru wydaje się najlepszym z możliwych rozwiązań. Badania naukowe dowodzą związku pomiędzy niezdecydowaniem a neurotycznością. Osoby neurotyczne mają tendencję do rozmyślania o wszystkim, co mogłoby pójść nie tak, do snucia możliwych negatywnych scenariuszy. Opóźnianie lub unikanie podejmowania decyzji jest w tej sytuacji sposobem na uniknięcie lub choćby odroczenie potencjalnych wyimaginowanych zagrożeń czy negatywnych konsekwencji. Oczywiście jest to strategia krótkowzroczna, bo pomaga jedynie odłożyć każdy problem na później, ale na pewno nie go rozwiązać.
Czytaj także: People pleaser, czyli presja zadowalania innych – jak się z nią uporać? Pytamy Katarzynę Miller
Zaskakującą, a podkreślaną przez psychologów możliwą przyczyną problemów z podejmowaniem decyzji jest perfekcjonizm. Dążenie do doskonałości we wszystkim, co się robi, nie jest niczym złym, o ile nie przybiera formy skrajnej fiksacji na byciu idealnym. W takiej sytuacji perfekcjonista nie tylko zdradza tendencję do prokrastynacji – bo nigdy właściwie nie jest wystarczająco gotów, by zrobić coś na takim poziomie, jaki go interesuje, a więc doskonałym, ale także ma ogromny problem z dokonaniem wyboru. Gdy ma wybrać temat prezentacji, jaką przedstawi na ważnym spotkaniu, nie umie zdecydować głównie dlatego, że szuka tematu absolutnie idealnego, który umożliwiłby mu wykazanie się wszystkimi atutami i ocenę celującą. Dobry z plusem zupełnie go nie interesuje, tak jak wybranie wystarczająco dobrego tematu – decyzję więc odkłada i męczy się z wątpliwościami.
Czytaj także: Perfekcjonizm – uzależnienie, które odbiera radość życia
W niektórych sytuacjach, gdy nieumiejętność dokonywania wyborów zaczyna utrudniać albo paraliżować życie, wiąże się z depresją czy nasilonym lękiem, niezbędne są profesjonalne wsparcie i praca z terapeutą. Jednak w wielu sytuacjach można samemu spróbować zastosować kilka metod, by nieco zwiększyć poziom swojego zdecydowania. Warto to zrobić, bo ciągłe wahanie nie tylko jest męczące, ale też nie pozwala na dojrzałe wzięcie odpowiedzialności za swoje życie, a w ślad za tym często prowadzi do obwiniania wszystkich wokół za to, co się w tym życiu wydarza. Chroniczne stanie na rozstaju dróg prowadzi do niepokoju, zamartwiania się, żalu, wstydu i poczucia winy z powodu własnej niezaradności, a to skrócony przepis na brak życiowej satysfakcji.
- Stawiaj sobie realne oczekiwania. Jeśli twoje niezdecydowanie wiąże się z perfekcjonizmem, najpewniej oczekujesz od siebie niemożliwego – tego, że zawsze wybierzesz najlepiej, że w akcie wyboru precyzyjnie rozważysz wszystkie za i przeciw, zważysz to i zmierzysz z chirurgiczną precyzją, a najlepiej – przewidzisz rezultat niczym profeta. To są oczekiwania, których adresatem mógłby być cyborg, a nie żywy człowiek. Spróbuj raczej w dialogu ze sobą przyjąć kurs: „Wybieram najlepiej, jak teraz potrafię”. A jeśli decyzja okaże się jednak niefortunna, zamiast się karcić, dopuść do swojej świadomości fakt, że – jak każdy – masz pewne ograniczenia, ale przecież to właśnie one czynią cię człowiekiem.
- Zastosuj metodę eliminacji. Czasem niezdecydowanie wynika z tego, że opcji do wyboru jest zbyt wiele. Proces eliminacji pomaga zawęzić opcje poprzez ustawienie priorytetów i wyeliminowanie wszystkiego, co nie jest z nimi zgodne. Jeśli więc planujesz przyjęcie weselne i wahasz się, w jakim stylu je wyprawić, najpierw określ, na czym ci zależy: ma być kameralnie czy z rozmachem? Bliższa jest ci prostota czy masz apetyt na iście królewską imprezę? Dopiero po określeniu tego zapoznaj się z ofertami – będzie ich co najmniej o połowę mniej, niż gdybyś po prostu wpisała w wyszukiwarkę hasło „jak urządzić wspaniałe wesele”, bo wówczas o stupor w obliczu mnogości propozycji nietrudno. Przy każdej decyzji określenie priorytetów powinno poprzedzać wybór opcji, spomiędzy których wybierzesz tę ostateczną. Tak jest łatwiej.
- Powiedz to głośno. Czasami sam akt werbalizacji swoich rozterek w obecności zaufanej osoby – partnera albo przyjaciółki – ma ogromną moc. Gdy wyliczysz na głos swoje wątpliwości, plusy i minusy każdego rozwiązania, jest szansa, że choć w pewnym stopniu uporządkujesz chaos, który towarzyszy niezdecydowaniu. To działanie porządkujące – dobrze to zrobić dla samego faktu wypowiedzenia wątpliwości, a niekoniecznie po to, by otrzymać jakąkolwiek radę.
- Nie przesadzaj z doradcami. Gdy masz trudną decyzję do podjęcia, naturalne jest, że szukasz wsparcia – pytasz bliskich i przyjaciół, jak postąpić, próbujesz złapać inną perspektywę niż twoja własna. Kłopot w tym, że te rady mogą się od siebie skrajnie różnić, a to jedynie utrudnia wybór. Zapytanie 15 osób o zdanie na ten sam temat może nie tylko nie pomóc ci w podjęciu decyzji, ale też całkiem zamydlić obraz sytuacji. Z pomocy doradców korzystaj więc, ale z umiarem, a ostateczną decyzję zawsze podejmuj sama, bo ona dotyczy właśnie ciebie.
- Stwórz ramy czasowe dla procesu decyzyjnego. Skoro jest ci trudno i już wiesz, że migiem tego nie przeskoczysz, umów się ze sobą na konkretny czas, jaki poświęcisz na podejmowanie decyzji. Zbieraj nowe dane, spostrzeżenia, materiał do dokonania wyboru, np. dowiaduj się jak najwięcej o potencjalnym nowym pracodawcy, jeśli podejmujesz decyzję o odejściu z dotychczasowej firmy. Niech to będzie np. tydzień. Chodzi o to, byś nie poświęcała zbyt wiele czasu na rozmyślanie nad różnymi opcjami, bo w pewnym momencie staje się to jałowe – nie zbierasz już nowych informacji, nowych danych, które mogą ułatwić ci wybór, a mielisz w kółko te same przesłanki za i przeciw, co jest już nie procesem rozwojowym, a stratą czasu. Taka dyscyplina bywa bardzo pomocna – pilnuj tylko, byś nie wpadła w pułapkę negocjacji sama ze sobą o jeszcze kilka dodatkowych dni, jeśli to nie jest konieczne.
- Rzuć monetą! Ale nie po to, by ta banalna i stara sztuczka podjęła decyzję za ciebie, a po to, by zaobserwować swoją reakcję, bo często właśnie ona będzie najcenniejszą podpowiedzią. Co czujesz, widząc reszkę, której przyporządkowałaś zrezygnowanie z awansu, bo choć kuszący, bardzo cię stresuje? Więcej po takim wyniku masz w sobie ulgi czy rozczarowania i cichego buntu? Nawet reakcje płynące z ciała mogą być w tym momencie cenną informacją. Odetchnęłaś głęboko czy przeciwnie – napięłaś wszystkie mięśnie? Jeśli dobrze przyjrzysz się swoim własnym reakcjom, łatwiej ci będzie podjąć tę ostateczną decyzję.
Nawet po zastosowaniu tych strategii trudno ci wybrać? Profesor ekonomii Steven Levitt z Uniwersytetu w Chicago, który badał ogólny poziom szczęścia ludzi po wprowadzeniu ważnych zmian w życiu, na podstawie wieloletnich obserwacji procesów decyzyjnych ludzi w rozmaitych okolicznościach sformułował taką – dość odważną – sugestię: „Jeśli nie możesz zdecydować, co powinieneś zrobić, wybierz działanie, które reprezentuje zmianę, zamiast kontynuować status quo”. W trudnych sytuacjach warto więc rozważyć tę opcję, która oznacza rozwój, a nie stagnację czy tym bardziej – regres.
Czytaj także: Jak skutecznie podejmować decyzje?
Dobrze pamiętać, że pośpiech przy podejmowaniu decyzji nie zawsze jest wskazany. Mało tego – świeże badania, które przeprowadziły w 2022 r. profesorka psychologii społecznej Iris Schneider i doktorantka Jana-Maria Hohnsbehn z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie sugerują, że niezdecydowanie może mieć też pozytywną stronę i przynosić więcej korzyści niż strat. Chroni nas bowiem przed typowymi błędami poznawczymi, takimi jak błąd potwierdzenia. Wyniki tych badań pokazują, że ambiwalencja – w pierwszym osądzie zwykle uważana raczej za wadę – w pewnym sensie może działać też na naszą korzyść.
Czytaj także: Widzimy i słyszymy to, co chcemy. Błąd potwierdzenia i ułatwia, i komplikuje nam życie
Błąd potwierdzenia jest bowiem jednym z naszych najczęstszych błędów poznawczych, który uniemożliwia nam racjonalną analizę dowodów w bardzo wielu życiowych sytuacjach. Nawet jeśli trwa to dłużej, gdy dana osoba w końcu podejmuje decyzję, zwykle jej wybór jest mądrzejszy niż tych osób, które zbyt szybko wyciągnęły wnioski i wybrały pochopnie. Jest i taki plus, że osoby niezdecydowane częściej wstrzymują się z krzywdzącą oceną innych (przypięcie komuś etykietki też jest wszak decyzją) i szufladkowaniem ich, biorąc pod uwagę tylko jedno konkretne ich zachowanie, a nie cały kontekst, czyli np. życiowe doświadczenia i rozmaite okoliczności determinujące (to tzw. błąd korespondencji – tendencja do wyjaśniania zachowań innych osób w oparciu na ich cechach i predyspozycjach przy równoczesnym minimalizowaniu wpływu środowiska).
Tak naprawdę prawdziwą sztuką jest więc – paradoksalnie – zdecydować, kiedy podjąć decyzję od razu, a kiedy wstrzymać się z wyborem, nawet jeśli trwanie w zawieszeniu oznacza pozornie nierozwojowy bezwład.