Czy to, że coraz mniej ufamy innym, bierze się stąd, że sami nie wydajemy się sobie godni zaufania? Jeśli tak, to czas odwrócić tę tendencję i zacząć uczyć się wzbudzać zaufanie. Jak to zrobić, dowiemy się od analityka zachowań Robina Dreeke’a.
Jak wyglądałoby nasze życie bez poczucia zaufania? Joe Navarro, analityk zachowań i autor bestsellerów dotyczących komunikacji niewerbalnej, uważa, że byłoby piekłem, bo nie moglibyśmy polegać na nikim ani na niczym.
„Jedzenie byłoby ryzykowne, samochody niebezpieczne, strażacy i ratownicy medyczni mogliby nie reagować na nasze wezwania, a doprowadzenie samolotu do celu naszej podróży przez pilotów byłoby jak rzut monetą” – pisze w przedmowie do książki „Moc zaufania”, w której jego młodszy kolega z FBI uczy, jak wzbudzać zaufanie. A – dodaje Navarro – wszyscy pragniemy być godni zaufania i ufać innym.
Wspomniany kolega to Robin Dreeke, były żołnierz piechoty morskiej, agent specjalny, pilot. Lata służby w wojsku, a następnie w Federalnym Biurze Śledczym i praca pilota z jednej strony nauczyły go, że wszystko sprowadza się do relacji międzyludzkich (według definicji Navarra nawet jeśli sprzedajemy sprzęt AGD albo projektujemy ogrody, to zawsze na końcu jest człowiek, który będzie lub nie zadowolony z tego, jak wykonaliśmy swoją pracę), a z drugiej – utwierdziły w przekonaniu, że prawdziwymi liderami mogą być jedynie ci, którzy umieją wzbudzać zaufanie.
Pozytywna informacja jest tak, że tego, jak wzbudzać zaufanie u innych, można się nauczyć. Oto pięć zasad opracowanych przez Robina Dreeke’a, sam nazywa je „kodeksem”.
- Powstrzymaj swoje ego. Do bycia pokornym i otwartym na innych nawołują filozofowie, przewodnicy duchowi, mentorzy, nauczyciele. To postawa, która pozwala rozwijać się być szczęśliwym. Gdy natomiast bezustannie jesteśmy skupieni na odpieraniu faktycznych i domniemanych ataków na nasze ego, spełnione życie staje się niemożliwe. Robin Dreeke również zachęca do oderwania się od swojego przeskalowanego ja. Przyznaje zarazem, że to zachowanie właściwie przeciwne naszej naturze, bo kto nie chce być lepszy… Tymczasem opuszczenie tarczy daje ci olbrzymią moc i długofalowe korzyści, bo nawet jeśli niektórzy wezmą cię za tchórza, to ludzie, na których ci zależy, uznają to za akt odwagi, umiejętność spojrzenia z szerszej perspektywy, poza tym zwykle wzbudzisz tym ich sympatię i chęć współpracy, więc łatwiej będzie ci przekonać ich do swojego głównego celu. „Aby zdobyć zaufanie drugiej osoby, musisz w sposób naturalny, normalny skupić na niej swoją uwagę” – podsumowuje.
- Nie osądzaj. Trudność w zachowaniu drugiej reguła wynika z tego samego co pierwszej, a mianowicie przekonania, że jestem lepszy czy lepsza od ciebie, więc najlepiej wiem, czy robisz dobrze, czy źle. Wiem i ci powiem, bo może sam czy sama nie wiesz... Niektórym osobom powstrzymanie się od oceniania sprawia problem dlatego, że utożsamiają je z akceptacją, na zasadzie „brak sprzeciwu to domniemana zgoda”. To nie tak! – protestuje Dreeke. „Brak osądzania nie oznacza, że oceniasz ludzi pozytywnie. Oznacza to, że ich nie osądzasz w taki czy inny sposób” – wyjaśnia w książce i podkreśla zarazem, że niepotrzebna jest również pozytywna ocena. Może bowiem także wywołać czyjś niepokój, bo co, jeśli nagle ci się odmieni? Lęk przed byciem ocenianym jest paraliżujący dla wielu osób i to w różnych sytuacjach. Na Uniwersytecie Florydy przeprowadzono badanie, w którym grupa dzieci miała wygłosić przemówienie albo rozwiązać trudne zadanie z matematyki. Jedne były same, innym towarzyszyli rodzice, a jeszcze innym – ich psy. I jak się okazało, to właśnie obecność tych ostatnich dała dzieciom największe poczucie pewności, bo zwierzęta po prostu były z nimi i dla nich.
- Potwierdzaj wartość innych ludzi. I znowu: nie chodzi o to, by komuś przytakiwać, pochlebiać czy klepać go po ramieniu w dowód uznania. „Pozostaw pochlebstwa manipulatorom, a dokładniej, nieudolnym manipulatorom, ponieważ pochlebstwa są zazwyczaj oczywiste i wzbudzają nieufność” – podkreśla autor książki „Moc zaufania”. Czym zatem będzie potwierdzenie wartość innego człowieka? Patrzeniem na niego w całości, wraz z jego pragnieniami i lękami, wartościami i błędami, sukcesami i porażkami, z tym wszystkim, co dla niego samego jest ważne. Wtedy poczuje się z tobą bezpiecznie – tak jak dzieci ze swoimi psimi przyjaciółmi.
- Bądź poważny. „Z perspektywy psychologii ewolucyjnej daleko nam jeszcze do pełnej dojrzałości” – czytamy u Robina Dreeke’a. W praktyce oznacza to zachowania, które niestety przydarzają się każdemu z nas. Chodzi o te wszystkie automatyczne, nadmiarowe reakcje, gdy daliśmy się ponieść najbardziej pierwotnej części naszej psychiki, tzw. gadziemu mózgowi. Jest wiele technik wzmacniających kontakt z bardziej racjonalnymi obszarami psychiki, jak medytacja czy ćwiczenia oddechowe, które wraz z praktykowaniem pozwalają wypracować adekwatne reakcje mimo stresującej sytuacji. Autor podpowiada, by przede wszystkim pamiętać o swoim głównym celu. Nie warto oddalać się od niego w imię pokazania, kto ma rację. „Bądź rozważny. W rozwadze jest zawsze przynajmniej odrobina miłości” – puentuje Dreeke.
- Bądź szczodry. Poza wspomnianym już gadzim mózgiem ewolucja dawno temu obdarzyła człowieka również tzw. mózgiem krokodyla. Jego nadrzędnym popędem jest terytorializm, więc nie jest zdolny do kochania, a zatem i do szczodrości wobec innych. Tę umiejętność ludzie jednak w sobie wykształcili i dziś jest w nas jako gatunku głęboko zakorzeniona. Małe dzieci zwykle nie trzymają się kurczowo otrzymanych prezentów, chętnie przekazują je dalej. Niestety, w procesie socjalizacji i odbierania razów od życia ta cecha blaknie, ponieważ dochodzimy do wniosku, że bardziej „opłaca się” być egoistą, bo kto pierwszy, ten lepszy. A jednak w relacjach międzyludzkich to nie działa, twój egoizm nie jest dla innych atrakcyjny, Robin Dreeke przestrzega: „Nie oczekuj, że ktoś obdarzy cię zaufaniem, dopóki sam go nie zaoferujesz. Ludzie nie ufają tym, którzy tworzą jednostronne relacje”.
Dobrze jest wyznaczyć sobie cel, ale jeśli na tym poprzestaniemy, szanse, że ten cel stanie się rzeczywistością, są znikome. Żeby go osiągnąć, potrzebny jest plan. Rozpisany w czterech krokach plan wzbudzania zaufania przygotował dla nas Robin Dreeke. Na czym on polega?
Krok pierwszy, czyli dopasowanie celów, rozłożony jest na kolejne etapy. Są nimi: określenie swojego celu (czyli ostateczna sytuacja, do której dążysz – możesz skorzystać z innych metod pracy z celem i np. zwizualizować ją sobie w szczegółach, co po pierwsze, może podziałać na ciebie motywująco, a po drugie, ograniczy rozpraszanie na celach cząstkowych), znajomość i poszanowanie celów innych oraz znalezienie wspólnych elementów z twoimi celami.
Krok drugi, czyli wpisanie się w kontekst. Nikt nie jest samotną wyspą – czegoś pragnie, w coś wierzy, został w określony sposób wychowany, skończył konkretną szkołę, coś lubi, czegoś nie znosi. Jeśli chcesz, by ktoś ci zaufał, dowiedz się o nim jak najwięcej. Dzięki temu nie tylko unikniesz ewentualnej gafy, ale i uchronisz się od spierania o rzeczy, o które spierać się nie należy.
Wskazówka ta przypomina jedną z zasad nunchi, czyli koreańskiej odsłony inteligencji emocjonalnej, gdzie również bardzo liczy się ogląd sytuacji, zanim twoje pojawienie się zmieni dynamikę. Mistrzowie nunchi mówią obrazowo, żeby przed wejściem do pomieszczenia, w którym jest już grupa ludzi, dobrze stanąć w progu i przyjrzeć się wszystkiemu, bo daje to bardzo dużo informacji.
Krok trzeci, czyli dobre wykorzystanie spotkania. Bezpośredni kontakt oferuje ci możliwości, jakich nigdy nie da rozmowa nawet wideo. Zarazem może zatrzasnąć przed tobą drzwi, jeśli nie będziesz odpowiednio przygotowana czy przygotowany. (Przez ekspertów od organizacji pracy dobrze przygotowane spotkania są zresztą także uważane za najbardziej efektywny sposób komunikacji). Tu wszystko może mieć znaczenie: począwszy od miejsca i godziny, poprzez to, jak się ubierzesz, po pierwsze słowa. Nie bez powodu tak wiele mówi się o istocie pierwszego wrażenia.
Krok czwarty, czyli „mów tym samym językiem, w przenośni i dosłownie. Słowa i to, jakie one cechy charakteru ujawniają, są podstawowym narzędziem budującym zaufanie. Aby tworzyć silne, trwałe relacje, dzięki którym osiągane są zamierzone cele, mów językiem rozsądku, szacunku i wyrozumiałości” – podsumowuje autor „Mocy zaufania”.
Robin Dreeke przywołuje w książce statystyki i dane na temat malejącego od 50 lat zaufania społecznego Amerykanów. Nie inaczej jest w Polsce, bo my też uważamy, że ludziom w zasadzie nie można ufać. Prowadzone od początku XXI wieku badanie CBOS nieodmiennie wskazuje, że zdaniem większości respondentów wobec obcych trzeba być ostrożnym. Ci, którzy są innego zdania, są w zdecydowanej mniejszości... A przecież, jak pisze Joe Navarro, życie bez poczucia zaufania jest posępne. A kto by chciał takiego życia?!