1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Czule i z otwartością. Jak wspierać osoby nieheteronormatywne, aby czuły się bezpiecznie?

Czule i z otwartością. Jak wspierać osoby nieheteronormatywne, aby czuły się bezpiecznie?

„Warto być człowiekiem dla drugiego człowieka bez względu na to, jaką ma orientację, kolor skóry, narodowość” – mówi Andrzej Gryżewski. (Ilustracja: iStock)
„Warto być człowiekiem dla drugiego człowieka bez względu na to, jaką ma orientację, kolor skóry, narodowość” – mówi Andrzej Gryżewski. (Ilustracja: iStock)
Autorzy książki „Jak facet z facetem” rozmawiają m.in. o tym, jak wspierać osoby nieheteronormatywne, by czuły się bezpiecznie w swoim środowisku. „Warto być człowiekiem dla drugiego człowieka bez względu na to, jaką ma orientację, kolor skóry, narodowość” – mówi seksuolog Andrzej Gryżewski w odpowiedzi na pytanie scenarzysty Przemysława Pilarskiego.

Materiał autopromocyjny

Fragment książki „Jak facet z facetem. Rozmowy o seksulaności i związkach gejowskich”. Skrót i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Często spotykam się z pytaniami, jak pomóc osobom LGBT+ w pracy lub w rodzinie. Ciekaw jestem, co ty byś odpowiedział na to pytanie jako psychoterapeuta, seksuolog i sojusznik.
Zacznijmy od wypracowania w sobie pewnej wrażliwości, zwanej inteligencją emocjonalną. Będąc w pracy, nie wiemy, czy pracuje z nami gej, lesbijka, czy z nami nie pracuje. Mając w głowie statystykę, że ponad 10 proc. społeczeństwa to osoby homoseksualne, mimo wszystko załóżmy, że jednak taka osoba jest gdzieś w pobliżu. Już nie mówię o powstrzymywaniu się w związku z tym przed mówieniem homofobicznych dowcipów, bo to chyba oczywiste. Chodzi o podejmowanie prób okiełznania w tej kwestii innych – kolegów, koleżanek, ojca, matki czy kuzyna (kiedy mówimy o rodzinie). Swoje dyskryminujące poglądy niech zostawią dla siebie.

Wrażliwości nie należy oczywiście mylić z podejrzliwością i paranoją. Warto być otwartym i wytwarzać taką atmosferę, żeby ta „potencjalna” osoba LGBT+, która z powodu jakichś zachowań mogłaby poczuć się niekomfortowo, wręcz przeciwnie, zawsze czuła się komfortowo.

To jak z ideą stawiania talerza dla przygodnego gościa w trakcie wigilii. Przyjdzie, nie przyjdzie, ale róbmy tak, żeby w razie czego wiedział, że jest mile widziany.
Jeden z moich pacjentów pracuje w urzędzie. I niestety w jego pokoju ma swoje biurko ortodoksyjny prawicowiec i homofob, który non stop opowiadał dowcipy o gejach, takie już naprawdę hardkorowe, upokarzające, odbierające człowieczeństwo.

No i ten mój pacjent znosił przez osiem lat taką atmosferę w pracy, ale pewnego dnia po prostu nie wytrzymał i wyoutował się przed tamtym po którymś z jego tekstów. Zadziałał syndrom przelewającego się kubka. Najpierw zapytał: „Wiesz co? Znamy się tyle lat. Czy ty mnie lubisz?”. Ten drugi odrzekł, że nawet bardzo. A kiedy usłyszał, że mój pacjent jest gejem, zrobił wielkie oczy i stwierdził, że gdyby wiedział, toby przecież takich dowcipów przy nim nie rzucał, boby nie chciał, żeby temu było z jego powodu przykro. No i po tej rozmowie on radykalnie zmienił nie tylko swoje zachowanie, ale też zdanie o gejach. Ponieważ nagle zobaczył w geju człowieka! Mało tego, swojego ulubionego kolegę z pokoju. I teraz zastanówmy się, ile wiemy o naszych współpracownikach i jak często posługujemy się w myślach, ocenach stereotypami, nie mając pojęcia, że mogą one dotykać, boleć osoby, z którymi jesteśmy blisko.

A tamten urzędnik zmienił nastawienie i – jak rozumiem – przeprosił?
Przeprosił, choć miał też duże pretensje, że mój pacjent ukrywał przed nim przez osiem lat prawdę o swojej orientacji.

Przy takim troglodycie też wolałbym się nie wychylać.
Dla nas to oczywiste, a tamten chyba myślał, że to takie łatwe wychylić głowę z okopu w czasie nieustannego bombardowania. Mój pacjent powiedział mu: „Słuchaj, ani razu nie wspominałem o żonie, dziewczynie. Nie podejmowałem też takich wątków, kiedy ty je podejmowałeś. Mogłeś się domyślić”. Wiem, że „mogłeś się domyślić” brzmi dla niektórych niefajnie, ale pamiętajmy, że mówimy tutaj o sytuacji, kiedy ta osoba czuje zagrożenie, niechęć. Ma świadomość, podejrzenie, że wyjawienie prawdy mogłoby spotkać się z konsekwencjami. Trzeba do tego podchodzić z wrażliwością i empatią, a nie z urażonym ego nastolatka. Ciekawe jest też to, że mój pacjent przez te osiem lat stworzył bardzo dobry grunt do swojego coming outu, może nawet tego nie planując. Pokazał się najpierw jako fajny, sympatyczny facet, a dopiero potem jako gej, przez co ten jego homofobiczny kolega zderzył się ze ścianą, bo nagle okazało się, że nic nie pasuje do jego wynikających z uprzedzeń wyobrażeń na temat gejów.

Odpowiednio przygotowany coming out to naprawdę wielka broń w rękach osób LGBT+. Trzeba przy tym pamiętać, że dla obu stron może być to trudne doświadczenie. Zarówno jedna strona, jak i druga nie jest na to przygotowana, więc lepiej nie robić tego na zasadzie fajerwerku, tylko zastanowić się, jak zrobić, żeby przyniosło efekt. Zwłaszcza kiedy ma się do czynienia z nieprzyjaznym środowiskiem. A osoba, wobec której ktoś się wyoutował, powinna mieć świadomość, jakie to było dla tego kogoś trudne.

Czy masz jakieś wskazówki, które mogłyby przyśpieszyć proces oswajania? Nie mówimy w końcu o niczym nadzwyczajnym, tylko o ludziach pracujących w jednej firmie lub żyjących pod jednym dachem, którzy różnią się jedynie orientacją seksualną.
Można zacząć od powiedzenia temu wyoutowanemu o swojej niezręczności. „Wiesz co, stary, to jest niesamowity akt odwagi, że nam powiedziałeś, natomiast jesteś pierwszym gejem, którego widzę na oczy. Miałem zupełnie inne wyobrażenia i muszę sobie to wszystko teraz w głowie poukładać”.

Szczerość za szczerość. I tak sobie myślę, że będąc na miejscu tego geja, bym ten akt odwagi, bo tak to chyba trzeba określić, docenił. A następnie zastanowiłbym się, jak pomóc. Może podsunąć jakąś ulotkę, książkę, film, serial, podcast, stronę internetową? Potencjalnych pomocy naukowych jest na szczęście wiele.
Warto być człowiekiem dla drugiego człowieka, bez względu na to, jaką ma orientację, kolor skóry, narodowość. Natomiast moja rada dla heteryków pracujących z gejami jest podobna do rady dla gejów: niezależnie od tego, jaki wyznajesz światopogląd, spójrz na to, co ci się opłaca. Dla własnego komfortu warto chyba ułożyć sobie relację z kimś, z kim będzie się spędzało osiem godzin dziennie przez być może nawet kilka lat. Warto zatem podjąć pewien wysiłek i spojrzeć na człowieka z jego problemami, trudnościami, obawami przez pryzmat empatii, ciekawości, a nie stereotypów i uprzedzeń. Na człowieka, a nie na ideologię! Wiem, że to może nie być dla każdego łatwe, ale kierowanie się w tej kwestii własnym interesem może w tym pomóc. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że ta rada niektórym wyda się kontrowersyjna.

Może być też taka sytuacja, że przez przypadek dowiadujesz się, że ktoś jest gejem, ale on się nie wyoutował. Warto pamiętać, że nikt nie życzy sobie outowania wbrew swojej woli. Ktoś może nawet czuć dyskomfort w związku z tym, że ktoś inny się „o tym” dowiedział, nawet jeśli nie przekazuje tego dalej. Wiedzę uzyskaną w ten sposób warto zachować dla siebie. Chcesz wspierać? Możesz to robić bez deklaracji, dyskretnie.
To osoby LGBT+ decydują, kiedy, komu i gdzie ujawnią swoją orientację. Nikt inny nie powinien podejmować takich decyzji za nie. Jeszcze kilkanaście lat temu, gdy ludzie komunikowali się za pomocą listów pisanych ręcznie, zdarzało się, że ktoś z rodziny przejął takie miłosne wyznania czyjegoś chłopaka. Teraz, w dobie Internetu, też jest to możliwe, a może nawet łatwiejsze, z tym że zdobycie takiej wiedzy może się dokonać np. przez przestudiowanie profilu na portalu społecznościowym albo pokątne czytanie SMS-ów lub wiadomości na Messengerze. To ostatnie jest domeną zwłaszcza rodziców i w wypadku osób nastoletnich może prowadzić do rozmaitych tragedii, łącznie z wyrzuceniem z domu.

Jak można przeczytać w raporcie „Sytuacja społeczna osób LGBTA w Polsce”, 20,6 proc. osób straciło kogoś bliskiego ze względu na ujawnienie swojej nieheteronormatywności. Zaakceptowało to tylko 61 proc. matek i 54 proc. ojców.
Niekiedy taki ojciec, gdy dowiaduje się, że syn jest gejem, bije go, krzycząc, że nie ma prawa być „męską dziwką”. Jak oni łączą z automatu bycie gejem z płatnym seksem, nie wiem, ale to wstrząsające!

Bywają reakcje mniej skrajne, a równie nieprzyjemne.
Wielu rodziców czuje się w pierwszym odruchu, z automatu, oszukanych. Wchodzą w rolę agresora. „Dlaczego mi nie powiedziałeś?”. Za moment zaczynają im buzować w głowach stereotypy: umrzesz na AIDS, nikt nie poda ci szklanki wody na starość, no i w ogóle to przerażające, że jesteś homo.

Matka dowiaduje się, że syn ma chłopaka, a bardzo chciała być babcią, miała nadzieję, że on ożeni się, da jej wnuki. I już pretensje! W ogóle nie bierze pod uwagę, że on może nie chcieć być ojcem. Poza tym myśli stereotypowo, bo przecież on ojcem może być, adoptując w przyszłości dziecko ze swoim partnerem.

Przede wszystkim jednak trzeba pamiętać, że rodzice nie są na takie sytuacje przygotowani. Z wielu powodów, lecz głównie dlatego, że nie mieli edukacji seksualnej w szkole, przez co w ogóle nie biorą pod uwagę opcji, że dziecko może być innej orientacji niż hetero.
Ja bym tym rodzicom doradzał wzięcie tygodnia na przetrzymanie, ułożenie w sobie emocji, zdobycie wiedzy, poszukanie jakiegoś wsparcia, choćby w KPH (organizacja pozarządowa: Kampania Przeciw Homofobii – red.). Bo pierwsze godziny, dni po tym, kiedy do kogoś dotarła taka informacja, potrafią zrobić niezły chaos w głowie, pod którego wpływem można powiedzieć albo zrobić rzeczy, których później będziemy żałowali.

Andrzej Gryżewski, psycholog, seksuolog, psychoterapeuta, certyfikowany edukator seksualny, autor i współautor książek, intytutartevita.pl

Przemysław Pilarski, scenarzysta, dramatopisarz, dramaturg, dziennikarz i współautor książek

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Jak facet z facetem
Autopromocja
Jak facet z facetem Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze