Jak wspierać homoseksualne dziecko? Jak nie popełniać błędów, które mogłyby zniechęcić je do rozmowy z nami na temat jego orientacji seksualnej? Rozmawiamy z Janem Świerszczem, psychologiem z wieloletnim doświadczeniem w pracy z osobami LGBT+ i ich rodzinami.
Jakie błędy najczęściej popełniają rodzice, słysząc od syna, że ma chłopaka, lub od córki, że ma dziewczynę? Nie chodzi mi oczywiście o reakcje homofobiczne, tylko o zdania, które matka czy ojciec wypowiadają w dobrej wierze.
Może zacznijmy od tego, co warto zrobić w takiej sytuacji. Przede wszystkim należy się ucieszyć, że dziecko dzieli się z nami tą informacją. W Polsce dla młodych osób ujawnienie swojej nieheteroseksualnej orientacji zawsze wiąże się z jakimś ryzykiem. Ta decyzja często jest poprzedzona lękiem przed odrzuceniem i dyskryminacją. Jeśli więc dziecko nam o tym mówi, to znaczy, że ma do nas zaufanie. Natomiast to, czego na tym etapie nie warto robić, to domagać się deklaracji, pytać: „To ty jesteś gejem?”. Być może dziecko, które jest w związku z osobą tej samej płci, jeszcze się zastanawia nad swoją orientacją. Etykietki nie są tu potrzebne.
Chodzi o to, żeby się nie dziwić: „W zeszłym roku miałeś dziewczynę. To chłopaki też ci się podobają?”.
Jeśli takie wypowiedzi wynikają z tego, że rodzic chce przekonać dziecko, że ono się myli, że mu się wydaje, że jeszcze mu się zmieni – to należy ich unikać. Są sygnałem, że rodzic nie jest gotowy na wysłuchanie syna czy córki. Natomiast czym innym jest zaciekawienie się, dopytywanie: „Jak to u ciebie jest?”, żeby zrozumieć i poznać lepiej swoje dziecko.
Na czym jeszcze się potykamy?
Częstą i popełnianą w dobrej wierze niezręcznością jest także mówienie: „Dla mnie nie ma żadnego znaczenia, czy jesteś heteroseksualny czy homoseksualny. To niczego nie zmienia”, bo dla młodej osoby ma to bardzo duże znaczenie i może wiele zmieniać. Z powodu swojej orientacji niektórzy są narażeni na nękanie w szkole albo nie chcą się ujawnić, bo boją się, że spotka ich z tego powodu jakaś krzywda.
No właśnie, jak wygląda sytuacja w szkole? Dziś o dyskryminacji mówi się częściej w kontekście osób transpłciowych, więc niektórzy rodzice mogą sądzić, że homoseksualność rzadko już jest powodem ostracyzmu.
To zależy od konkretnej szkoły, a czasem nawet klasy czy nauczyciela. W tej samej placówce może uczyć wspierająca osoba, ale i wychowawczyni, która jest bardzo zachowawcza czy wręcz będzie wypowiadać się homofobicznie. Wiele szkół obawia się oficjalnie okazywać poparcie dla osób LGBT+, natomiast jeśli chodzi o młodzież, to sytuacja często wygląda o wiele lepiej. Czasem można wręcz mówić o wyrwie międzypokoleniowej. Widać to dobrze chociażby na przykładzie Tęczowych Piątków. Niewiele szkół oficjalnie je obchodzi, ale uczące się tam nastolatki często podejmują oddolne inicjatywy, by wyrazić poparcie dla rówieśników LGBT+, na przykład ubierając się w te dni na tęczowo. Warto dowiedzieć się, jak to jest u naszego dziecka, zapytać: „Czy w związku z tym ktoś ci dokucza?”, „Czy potrzebujesz mojej pomocy?”, „Czy chcesz o tym jeszcze komuś powiedzieć?”, „Jakie masz obawy w związku z tym?”, „Jak chciałbyś, żeby było?”…
Sama się zestresowałam, słysząc te wszystkie pytania. O tylu rzeczach trzeba zdecydować, nad tyloma się zastanowić.
Jeśli młody człowiek powiedział rodzicom, że jest w związku z osobą tej samej płci, to pewnie już o tych wszystkich rzeczach wcześniej dużo myślał, zastanawiał się nad nimi w samotności. To często rodzic ma więcej do przemyślenia. Może być wyznaniem dziecka zaskoczony czy nawet zaszokowany, może nie wiedzieć, co w związku z tym czuje. Dziś rodzice często już wiedzą, że najlepiej byłoby, gdyby w takiej sytuacji od razu wyrazili akceptację, ale oni przecież też potrzebują czasu, żeby sobie wszystko przemyśleć i poukładać.
Czasem muszą pożegnać się z jakimiś, nawet nieuświadomionymi, wyobrażeniami lub marzeniami dotyczącymi przyszłości córki czy syna, na przykład ślubu w kościele, posiadania tradycyjnej rodziny. Mogą więc powiedzieć: „To dla mnie nowe. Będę musiała się więcej o tym dowiedzieć. Z chęcią o tym poczytam. Jednocześnie jestem gotowa, żeby z tobą o tym rozmawiać. Cieszę się, że mi o tym mówisz, bo dla mnie najważniejsze są twoje szczęście i dobro”.
Bardzo ważne jest, by rodzic nie przelewał swojego lęku na dziecko. Nie należy mówić: „Pewnie będzie ci ciężko w Polsce”, „Nie wszyscy są tak tolerancyjni jak ja”. Rozumiem, że takie słowa mogą wypływać z chęci ochrony dziecka, ale ja bym jednak uważał na to, aby dbanie o bezpieczeństwo dziecka nie sprowadzało się do przekazywania informacji, że dla osób nieheteroseksualnych świat jest jedynie zagrożeniem. Rodzice powinni sami sobie radzić z własnymi lękami i przepracowywać obawy poza relacją z dzieckiem, na przykład rozmawiając o tym z innymi rodzicami chociażby na grupie wsparcia. Jest też stowarzyszenie My, Rodzice oferujące pomoc psychologiczną dla osób, które mają dzieci LGBT+. Nieheteroseksualne nastolatki dostają ze strony otoczenia wystarczająco dużo sygnałów, że coś z nimi jest nie tak.
Kadr z serialu „Heartstopper”, opartym na bestsellerowej powieści graficznej Alice Oseman (Fot. materiały prasowe Netflix)
Czego jeszcze nie robić?
Klasycznym błędem, który zresztą wiąże się z tym, o czym przed chwilą wspominałem, jest zabranianie dziecku mówienia o swojej orientacji innym osobom albo oczekiwanie, że będzie się zachowywało lub ubierało tak, by nikt się niczego nie domyślił, na przykład zrezygnuje z tęczowych symboli albo będzie się nosić w stereotypowo męski czy kobiecy sposób. Czasem rodzice mówią takie pseudopochwały: „Zupełnie nie wyglądasz na lesbijkę”. Co może być zaskakujące, wyjątkowo trudno zaakceptować nieheteronormatywną orientację tym rodzicom, których dziecko jest biseksualne. Oni zwykle najdłużej trzymają się myśli, że syn czy córka wybierze partnera innej płci. Sami mogą nawet nie zdawać sobie z tego sprawy i podświadomie wspierać heteroseksualne wybory dziecka.
Zdarzają się też homofobiczne komunikaty: „Nie mów, bo to będzie wstyd dla całej rodziny”. Czasem nawet rodzice straszą: „Jak babcia się dowie, dostanie zawału”. To może budzić w młodym człowieku poczucie winy. On nie powinien czuć, że jest dla rodziców obciążeniem, martwić się, jak oni sobie poradzą z tym, że mają takie, a nie inne dziecko. To byłoby odwrócenie ról. Jeśli wiemy, że bliscy mogą mieć problem z homoseksualnością lub biseksualnością dziecka, naszym zadaniem jest chronienie dziecka przed ich uprzedzeniami, a nie bliskich przed prawdą.
W jaki sposób mamy to robić?
Zapytać dziecko, czy chce swoją orientację utrzymać w tajemnicy, i tę decyzję uszanować. Jeśli powie, że chce się ujawnić, to warto dowiedzieć się, jak ten coming out miałby wyglądać, czego się w związku z tym obawia i w czym możemy mu pomóc. Jeśli dziecko nie chce informować o niczym dziadka lub babci, trzeba ustalić wersję, którą będziemy przekazywać dalszej rodzinie. Natomiast jeśli podczas spotkań rodzinnych pojawiają się jakieś homofobiczne wypowiedzi, to zadaniem rodzica jest chronić dziecko przed przemocą, czyli stanąć murem pomiędzy nim a krzywdzącymi treściami. Chodzi o to, by wyraźnie protestować przeciwko homofobicznym zdaniom i wypowiadać się wspierająco na temat osób LGBT+. Nie trzeba od razu ujawniać orientacji dziecka, by nie zgadzać się na wypowiadanie dyskryminujących opinii przy świątecznym stole.
Są też rodzice, którzy nie komentują coming outu swojego dziecka. Słyszałam wiele historii dojrzałych już homoseksualnych lub biseksualnych osób, które na jakimś etapie swojego życia zdecydowały się przyjechać do rodziny z partnerem tej samej płci, a rodzice w ogóle się do tego nie odnieśli. „Wydaje mi się, że zawsze wiedzieli” – wspominają dziś te osoby.
To kolejna klasyczna niewspierająca reakcja. Na początku może nawet przynieść ulgę, bo rodzic ich otwarcie nie odrzucił, ale w rzeczywistości taka postawa też jest odrzucająca, chociaż nie bezpośrednio. Brak zainteresowania oraz milczenie to oznaki, że dziecko nie jest akceptowane przez rodziców, że oni nie potrafią rozmawiać na temat jego życia uczuciowego i nic z tą swoją nieumiejętnością nie robią. Tak potraktowani młodzi ludzie czasem po latach stwierdzają, że woleliby nawet, żeby matka czy ojciec wprost powiedzieli, że nie akceptują ich partnera czy partnerki, niż milczeli. Skarżą się, że gdy rodzic do nich dzwoni, nigdy nie zapyta „Co u was słychać?”, chociaż wie, że dziecko od lat jest w związku z osobą tej samej płci.
No dobrze, a co zrobić, gdy jesteśmy niemal pewni, że nastolatek jest w związku z osobą tej samej płci albo podobają mu się osoby tej samej płci, ale on na ten temat milczy?
Najważniejsze to pokazać gotowość do rozmowy na temat różnych opcji związków, w które dziecko może wejść. Nie pytajmy wprost o orientację, tylko stwórzmy atmosferę akceptacji, żeby młoda osoba wiedziała, że jeśli tylko uzna, że jest gotowa na coming out przed rodzicami, będzie mogła liczyć na zrozumienie. Chodzi o nieunikanie tematu LGBT+ w rozmowach i o okazywanie swojej solidarności. Można na przykład pozytywnie komentować różne wydarzenia, jak kampanie społeczne na rzecz osób nieheteroseksualnych. Warto też pamiętać, że czasem dziecko, zanim się ujawni, próbuje na różne sposoby wysondować, jaka może być reakcja rodziców – opowiada o sytuacjach, które rzekomo przytrafiły się jego homoseksualnym znajomym, chociaż tak naprawdę dotyczyły jego samego. Trzeba więc być bardzo uważnym w doborze słów. Czasem jakiś nieistotny dla nas komentarz, w rodzaju: „Znów o LGBT. Ten temat wrzucają już do każdego filmu”, może być informacją dla dziecka, że nie warto nam się zwierzać, bo nic nie zrozumiemy. Szczególnie ostrożni powinniśmy być, rozmawiając z dzieckiem o jego przyszłości. Mówmy: „Jak już się zakochasz…” albo „Jak już będziesz z kimś: chłopakiem czy dziewczyną – w zależności od tego, kogo wybierzesz…” zamiast „Jak będziesz mieć chłopaka…” czy „Jak się ożenisz…”.
Dziecko może być tym zaskoczone, a nawet zareagować negatywnie, twierdząc, że robimy jakieś aluzje pod jego adresem.
Wtedy warto się dowiedzieć, dlaczego tak zareagowało. To naturalne, że nastolatki starają się chronić swoją prywatność przed rodzicami i denerwują się, kiedy dorośli wypytują o ich życie osobiste. Taki bunt jest elementem zdrowego rozwoju. Jednocześnie rodzice mają prawo podejmować takie tematy z dzieckiem, jeśli kieruje nimi troska i zaciekawienie, a nie chęć kontroli. Obronna reakcja dziecka może wynikać też z jego uprzedzeń. Wtedy pojawia się dobra okazja do rozmowy. Rodzic może ją rozpocząć, mówiąc: „Dla mnie nie ma nic złego w byciu osobą nieheteroseksualną, a ty co o tym myślisz?”.
A jeśli reakcja dziecka wynika z tego, że w jego szkole osoby LGBT+ są źle traktowane albo ono samo spotykało się z ostracyzmem?
Po pierwsze chcę podkreślić, że rodzice naprawdę mają różne narzędzia, za pomocą których mogą wpływać na szkołę. Mogą podnosić temat traktowania dzieci LGBT+ na zebraniach rodziców, interweniować w radzie rodziców i u dyrekcji. Nie muszą przy tym ujawniać orientacji swego dziecka, jeśli ono tego nie chce. Mogą natomiast występować jako rodzice, którzy chcą, by szkoła była miejscem tolerancyjnym i wolnym od przemocy. Można protestować przeciwko homofobicznym zachowaniom i wychodzić z propozycjami zorganizowania różnych akcji wspierających młodzież LGBT+. Warto zastanowić się razem z dzieckiem, jakie interwencje podjąć, bo ono najlepiej zna sytuację w szkole. Jeśli nie ma w szkole kolegów ani koleżanek, na których może liczyć, z którymi dobrze się czuje i którzy go rozumieją, to pomóżmy mu znaleźć miejsce, w którym będzie miało takich znajomych. To mogą być koledzy czy koleżanki uczęszczający na te same zajęcia dodatkowe czy nawet znajomi z Internetu.
Czasem jednak najlepiej jest zmienić szkołę. To też jest rozwiązanie i warto je dziecku zaproponować, bo jemu może ono w ogóle nie przyjść do głowy. Kiedy dochodzi do przemocy, zawsze należy zrobić wszystko, aby ją zatrzymać, a jeśli to niemożliwe, odseparować ofiarę od sprawców oraz zapewnić jej opiekę i wsparcie.
Jan Świerszcz, psycholog i psychoterapeuta. Jest autorem publikacji dla nauczycieli i nauczycielek, szkoli specjalistów zdrowia psychicznego w udzielaniu pomocy psychologicznej osobom LGBT+.