Z pilotażowych badań Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW we Wrocławiu wynika, że blisko ⅓ studentów pierwszego roku przechodzi zaostrzony kryzys psychiczny. – Wynika to z faktu, że studentom ciężko się odnaleźć na studiach i w grupie rówieśniczej, trudno im nawiązać bliższe relacje, a w razie kryzysu zostają z nim sami – mówi Anna Piguła, menedżerka kierunku psychologia w biznesie na Uniwersytecie Dolnośląskim. Dodaje również, że często prowadzi to do decyzji o rezygnacji ze studiów. Obniżony nastrój sprawia, że młodzi ludzie często izolują się od grupy, co ta z kolei odbiera jako wykorzystywanie i żerowanie na wiedzy i umiejętnościach jej członków. W ten sposób studenci w kryzysie zostają pozostawieni sami sobie i, nie mogąc sobie poradzić z rzeczywistością, rzucają naukę – odchodzą z uczelni.
– Z roku na rok obserwujemy pogorszenie stanu psychicznego młodzieży, która po maturze trafia na studia. Już przed pandemią było źle – Polska zajmowała miejsce na podium, jeśli chodzi o liczbę przypadków depresji i prób samobójczych w grupie wiekowej 13–18 lat – mówi dr Beata Rajba, psycholożka, wykładowczyni z Uniwersytetu Dolnośląskiego. – Od 2020 r. wzrost jest dramatyczny. W 2017 r. na depresję leczonych było 12,1 tys. osób poniżej 18. roku życia. Po roku pandemii takiej pomocy potrzebowało już 25,3 tys. młodych ludzi. W 2022 r. roku odnotowano rekordową liczbę ponad 2 tys. prób samobójczych dzieci i młodzieży. W 150 przypadkach zakończyły się one śmiercią dziecka. Na podstawie powtarzanych przez pierwsze 2,5 roku pandemii badań możemy śmiało założyć, że blisko połowa studentów ma objawy depresji i zaburzeń lękowych – dodaje.
Pandemia, według badań Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW, jest jednym z najbardziej znaczących czynników w kontekście zdrowia psychicznego współczesnych studentów. Zdalne nauczanie i lockdown przede wszystkim odebrały im możliwość ćwiczenia się w relacjach społecznych, co na tym etapie w życiu jest bardzo ważne. Dr Beata Rajba za przykład daje fakt, że w grupie wiekowej 13-18 lat nawet 70 proc. młodych ludzi ma więcej niż jedną tożsamość w sieci. – W ten sposób wypróbowują się w różnych relacjach społecznych, ćwiczą interakcje, ale jednocześnie robią to, kryjąc się pod maską, wcielając w kolejne tożsamości jak w awatara. Jest to bardzo bezpieczne, bo jeśli coś pójdzie nie tak, po prostu kasują profil. Ale idąc na studia, muszą stanąć przed grupą zupełnie obcych rówieśników, nie mając tej pewności siebie, którą nam dawały sukcesy w interakcjach z naszymi kolegami; to, że ktoś nas polubił, że wygraliśmy jakiś spór, potrafimy się odezwać w grupie i zdobyć pewien szacunek… Studenci w tej chwili mają ograniczony zasób takich doświadczeń, towarzyszy im więc szalona niepewność – mówi dr Rajba.
Kolejnym czynnikiem jest sytuacja w domu. Pandemia, wojna za granicą, inflacja – to wszystko stanowiło ogromne wyzwanie dla zdrowia psychicznego również dorosłych Polaków. – Mamy do czynienia z prawdziwą epidemią zaburzeń depresyjnych i lękowych; awantur w domach było w ciągu ostatnich lat okresowo nawet o 75 proc. więcej niż przed pandemią; po alkohol częściej zaczynają sięgać osoby pozostające w związku… A że dzieci, nawet nastoletnie, są doskonałym barometrem tego, co się dzieje w domach, również reagują pogorszeniem stanu psychicznego. Dorośli często są zbyt uwikłani w swoje problemy, by to zauważyć i wesprzeć nastolatka. Widać to nawet u studentów ostatnich lat, dla których konieczność powrotu do domu rodzinnego na czas zdalnego nauczania oznaczała zahamowanie procesu wchodzenia w dorosłość i konieczność powrotu do rodziny, w której relacje nie zawsze są łatwe – mówi Anna Piguła.
– Wreszcie ostatnim czynnikiem jest lęk przed przyszłością. Ostatnie dwie dekady dały luksus pewnej przewidywalności, poczucia wpływu na nasz los i przyszłość. Wojna w Ukrainie i kryzys gospodarczy zniszczyły tę pewność. Nasze badania wykazały, że kryzys gospodarczy i wojna stanowiły najczęstsze powody niepokoju studentów. Wskazało je aż 43,5 proc. badanych – podkreśla dr Rajba. Tymczasem ci sami młodzi ludzie są poddawani silnej presji otoczenia, by odnieść życiowy sukces, ich nadzieje zostały rozbudzone przez rodziców czy popkulturę, co tylko nasila lęk przed przyszłością. Już na pierwszym roku martwią się, czy dostaną pracę, a badanie poziomu optymizmu wśród studentów wykazuje, że z każdym rokiem jest go mniej.
– Przede wszystkim zacząć o tym mówić! – podkreśla dr Rajba – Przyszedł do mnie ostatnio na konsultacje student cierpiący na bardzo silne ataki paniki. Zaczął się już leczyć, poszedł do psychoterapeuty, ale jednocześnie nie był w stanie sobie poradzić z zaliczeniami i bardzo bał się oceny kolegów oraz wykładowców. Gdy usłyszał, że jest już ósmym studentem z tym problemem w ciągu ostatnich 2 tygodni i że dla nas, wykładowców, takie problemy to chleb powszedni, że są opcje wspierania osób w takiej sytuacji – zeszło z niego całe napięcie. Zaczął rozmawiać z kolegami i wykładowcami o problemie, uzyskał mnóstwo wsparcia i dogodne warunki zaliczenia, przetrwał ten najtrudniejszy semestr. Dziś ma się znacznie lepiej. Innym razem w trakcie zajęć o molestowaniu seksualnym wstała studentka i opowiedziała swoje doświadczenie. Trzęsła się przy tym cała, głos jej drżał, w oczach pojawiły się łzy, ale nagle za nią wstała następna i kolejna, potem student. Wszyscy zaczęli mówić o swoich doświadczeniach bycia molestowanym. Chwilę później cała sala ich ściskała. Dostali i dali sobie tyle wsparcia, tak się ze sobą związali, że do dziś współpracują w jednym gabinecie! W Polsce wciąż funkcjonuje stereotyp, że problemy psychiczne dyskwalifikują towarzysko i zawodowo, ale jednocześnie to doświadczenie spotyka lub spotka prawie ⅓ populacji. Nie ma się czego wstydzić.
Anna Piguła dodaje – …i szukać pomocy. Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, iść do psychologa, do psychiatry, porozmawiać z wykładowcą. Ale izolacja i milczenie niczego nie rozwiązują, bo nikt wówczas nie wie, że potrzebujemy wsparcia.
Źródło: materiały prasowe Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW we Wrocławiu, opracowanie: Dominika Soćko