1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. „Kiedy jesteś matką na skraju wypalenia, łap każdą wolną chwilę” – apeluje terapeutka Aleksandra Sileńska

„Kiedy jesteś matką na skraju wypalenia, łap każdą wolną chwilę” – apeluje terapeutka Aleksandra Sileńska

(Ilustracja: Malte Mueller/Getty Images)
(Ilustracja: Malte Mueller/Getty Images)
Psycholożka i terapeutka Aleksandra Sileńska apeluje, by nie lekceważyć powracającego zmęczenia, bo to sygnał organizmu, że potrzebuje wytchnienia. Jak zadbać o siebie, gdy codzienność zmusza do bycia w trybie stand-by?

Fragment książki „Zaopiekowana mama. Jak odnaleźć się w macierzyństwie”, Aleksandra Sileńska, wyd. RM. Wszystkie skróty i śródtytuły podchodzą od redakcji.

Jestem przekonana, że większość mam umniejsza rolę, jaką zmęczenie fizyczne i psychiczne odgrywa w naszym życiu codziennym. Powodów, dla których to robimy, jest niezliczone mnóstwo, ale ja wskazałabym jeden główny – dramatyczne spowszednienie tematu. Ile razy ostatnio widziałaś memy i śmieszne obrazki z nieśpiącymi matkami? Jak często powtarzasz sobie i swoim bliskim, że jesteś zmęczona, i nie niesie to za sobą żadnego konkretnego działania? Ile razy ty lub ktoś z twojego towarzystwa obracał ten temat w żart albo kwitował zamykającym usta ciągiem zdań w stylu: „W tym okresie tak jest. To minie. Jeszcze za tym zatęsknisz”. Z jednej strony nie ma nic złego w tym, żeby czasem nabierać dystansu do trudnych tematów poprzez śmiech, towarzyską rozmowę czy wyrzucenie tego z siebie w czasie spotkania ze znajomymi. Z drugiej – warto mieć świadomość, że taki sposób mówienia o zmęczeniu szalenie spłyca jego znaczenie i może sprawić, że nie docenimy siły jego wpływu na to, co aktualnie dzieje się w naszym życiu. Dlatego daj sobie prawo do zmęczenia i potraktuj je serio.

Jeśli więc w twojej głowie wybrzmi po raz kolejny myśl: „Jestem zmęczona”, nie zbywaj jej, tylko potraktuj ją jako ważny sygnał, który twój organizm wysyła ci w konkretnym celu – abyś zaopiekowała się sobą.

Czego teraz potrzebuję?

Raz na jakiś czas miewam momenty olśnienia. Pewnie je znasz. To takie piorunująco przyjemne chwile, gdy jakaś przypadkowo nieprzypadkowa myśl sprawia, że wszystko w twojej głowie odnajduje swoje miejsce. Kilka lat temu, w chwili takiego olśnienia, zrodziło się we mnie proste, ale ważne pytanie: czego teraz potrzebuję? Od tej pory to są moje uziemiające trzy magiczne słowa. Wspierają mnie do dzisiejszego dnia w czasie podwyższonego napięcia wywołanego złością, smutkiem lub zmęczeniem.

Kiedy staram się wpoić je innym mamom, zawsze wspominam, że jest to najbardziej banalne i najtrudniejsze pytanie, jakie możemy sobie zadać, zwłaszcza gdy doświadczamy emocjonalnego spięcia. Ta trudność bierze się stąd, że kiedy coś nam nie wychodzi, na ogół nie mamy zwyczaju pochylać się nad sobą, żeby dowiedzieć się, co u nas słychać, jak się teraz mamy i co możemy ze sobą zrobić. Tymczasem to zatrzymanie się i nawiązanie kontaktu ze sobą jest kluczowe, żeby okazać sobie zrozumienie i podjąć konstruktywne działania. Pytając siebie o potrzeby, robisz pierwszy krok ku sobie. Zawsze bardzo trudny, ale też ważny i potrzebny.

Zachęcam cię, żebyś przez najbliższe 14 dni zrobiła taki eksperyment. Napisz na kilku małych karteczkach samoprzylepnych to magiczne pytanie i umieść je w nieoczywistych, ale też często odwiedzanych przez ciebie miejscach. Mogą to być drzwiczki od szafki z kosmetykami, szuflada z przyprawami, etui na okulary czy deska rozdzielcza w samochodzie. Za każdym razem, gdy się na nią natkniesz, zatrzymaj się, żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie. Czasami to, co usłyszysz, może pomóc ci przekierować uwagę na zwyczajne, ale też fundamentalne potrzeby, na przykład: jedzenie, pragnienie, skorzystanie z toalety czy sen. Jednak w toku pytania siebie o potrzeby masz szansę natrafić na głębszą wskazówkę dotyczącą tego, co jest teraz dla ciebie ważne i warte twojej troski. Być może usłyszysz w sobie głos mówiący: „zmień otoczenie”, „rzuć tę pracę”, „zakończ ten związek”, „skontaktuj się z terapeutą”.

Wszystko, co w takich momentach podpowie ci serce, zasługuje na twoje zainteresowanie, bo jest dla ciebie ważną wskazówką.

To, co możesz zmienić

Pamiętaj, że twoje zmęczenie ma swoje źródło w niezaspokojonych potrzebach. Pomyśl tylko! Jeśli nie zjesz śniadania, to w pewnym momencie poczujesz brak energii. Jeśli nie wyśpisz się w nocy, przez cały kolejny dzień twoim głównym zadaniem będzie utrzymanie ciała i umysłu w stanie przytomności. Jeśli przestaniesz czuć się bezpiecznie w swoim związku, nieustannie będziesz walczyć z męczącym napięciem w relacji. Jeśli nie zadbasz o to, co jest dla ciebie ważne, wszystko z czasem wyda ci się pozbawione sensu i celu, a ty zaczniesz żyć w stanie permanentnego przemęczenia swoim życiem. To właśnie dlatego pytanie o potrzeby pełni niezwykle ważną funkcję w radzeniu sobie ze zmęczeniem. A co dalej? Wiele zależy od tego, jaką odpowiedź usłyszysz i co postanowisz z nią zrobić. To moment wyboru – czy podążasz za tym, co woła o twoją uwagę i jest niezbędne, żeby dodać sił, czy odwrócisz się od siebie, odłożysz potrzeby na później, mówiąc do siebie: „Przecież nie mogę sobie na to pozwolić, bo mąż, dzieci, praca, pies, dom, co inni powiedzą…”.

Czasami faktycznie bywa tak, że z jakiegoś powodu nie możemy zaspokoić naszej potrzeby. Pamiętam taki czas, kiedy mój poziom zmęczenia był tak wysoki, że za każdym razem, gdy zadawałam sobie pytanie o potrzeby, przed oczami stawał mi obrazek samotnej mnie na nadmorskiej plaży. Jednak w tamtym czasie nie mogłam wyjechać sama i nie do końca chciałam to zrobić. Karmiłam jeszcze piersią moją Jadzię, Lila przechodziła kolejny burzliwy czas w swoim rozwoju emocjonalnym, a mąż pracował tak dużo, że wracał do domu skonany. Wiedziałam, że nawet jeśli uparłabym się na ten samotny wypad, to wszyscy wsparliby mnie w tym pomyśle, ale ja nie byłabym w pełni spokojna. Dlatego w pierwszej chwili pomyślałam o tym, co ta potrzeba mówi o moim „tu i teraz”. Czego mi brakuje? Czego mam aktualnie w swoim życiu za dużo? Wtedy zrozumiałam, że właściwie cały czas jestem otoczona ludźmi.

Będąc w domu, jestem albo z jedną córką, albo z dwiema, albo z całą ekipą. W pracy zawsze jestem z kimś, i to nie na sto procent, ale na dwieście. Nawet kiedy jadę do sklepu czy spotykam się na spacerze z przyjaciółkami, jestem w czyimś towarzystwie. To było dla mnie bardzo ważne spostrzeżenie, z którego płynął wartościowy wniosek, że tęsknię za sobą i chcę być częściej sama. Ta refleksja zrodziła we mnie kolejne ważne pytanie: Skoro już to wiem, to co najlepszego mogę dla siebie zrobić? I na tym postanowiłam się zakotwiczyć. Nie opłakiwałam swojego niezrealizowanego wyjazdu nad morze, tylko odsunęłam go w czasie. Za to całą swoją uwagę przekierowałam na szukanie sposobów, żeby częściej być tylko ze sobą i każdego dnia dawać sobie namiastkę samotności.

Każda chwila się liczy

Pamiętaj, że twoje zmęczenie jest bardzo ważną informacją. Z jednej strony pokazuje, że robisz dużo. I za to warto sobie dziękować każdego dnia. Z drugiej – może pokazywać, że robisz za dużo. I tu warto się zatrzymać, żeby to przeanalizować. Dlatego zrób to. Wprowadzaj małe wielkie kroki, które pozwolą zatroszczyć się o siebie. To może być jedna wspierająca myśl powtarzana przed snem, jeden nowy nawyk, jedna chwila uważności dla wyjątkowej zmęczonej ciebie. Wspieraj siebie! W każdej nadarzającej się chwili. W ulotnym, ale istniejącym momencie.

Polecamy książkę „Zaopiekowana mama. Jak odnaleźć się w macierzyństwie”, Aleksandra Sileńska, wyd. RM. Polecamy książkę „Zaopiekowana mama. Jak odnaleźć się w macierzyństwie”, Aleksandra Sileńska, wyd. RM.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze