Jak w prosty sposób sprawić, że zaczniemy nienawidzić pracę,
która wcześniej wydawała się rajem? Pozwolić na to, aby inni
wchodzili nam na głowę, i reagować uległością w sytuacjach,
kiedy powinniśmy powiedzieć stanowcze „nie”. Brzmi
znajomo?
– Agnieszko, musisz przejrzeć umowy z tego roku i z dwóch poprzednich lat, bo być może nie wszystkie mają podpisane aneksy, a nize chcemy chyba płacić kar? – powiedziała szefowa, a pod Agnieszką nogi się ugięły. Tyle dodatkowej pracy! Jak ma to zrobić, godząc z bieżącymi obowiązkami?
– Wiesz – próbowała się nieśmiało tłumaczyć – ja jestem taka zapracowana, że naprawdę nie wiem, kiedy bym to miała zrobić. Bardzo się staram pokończyć bieżące projekty, ale w nich też ciągle pojawiają się jakieś dodatkowe sprawy, które wymagają czasu i uwagi, a terminy gonią. Bardzo bym chciała zająć się tymi umowami, ale zupełnie nie wiem, skąd mam na to wziąć czas…
– Aga, kto jak kto, ale ty na pewno sobie poradzisz. Jakoś to ogarniesz, nie takich rzeczy dokonałaś. Wierzę w ciebie – usłyszała w odpowiedzi.
Agnieszka od roku pracuje w nowej firmie – wydawała jej się upragnionym miejscem po poprzedniej, gdzie nawał pracy powodował, że bardzo często musiała zostawać po godzinach bez żadnej dodatkowej gratyfikacji. Początkowo rzeczywiście było lepiej, ale po niespełna roku zaczęła odnosić wrażenie, że ma pracowe déjà vu. – Co ja robię nie tak, że wszyscy ciągle „liczą” na mnie, a ja już nie daję rady?” – pytała samą siebie.
Agnieszka jest przykładem osoby, która w trudnych sytuacjach zaprzecza własnej frustracji, bierze odpowiedzialność za wszystkie problemy i żywi nadzieję, że jakoś się ze wszystkim upora, a kiedyś będzie lepiej. Niestety, życie nie potwierdza jej nadziei, a ona coraz bardziej umacnia się w przekonaniu, że zawodzi wszystkich wokół, jest więc oszustką, która tylko udaje kogoś innego. Kogoś, kto rzeczywiście potrafi podołać wyzwaniom, jakie niesie życie. Kiedy nie radzi sobie z trudną sytuacją – zaczyna się tłumaczyć, jakby to ona zawiodła. A że, jak wiadomo, tłumaczą się winni – otoczenie „kupuje” pomysł, że coś jest z nią „nie tak”, więc nie okazuje jej współczucia, i koło się zamyka. Jak wyrwać się z tego zaklętego kręgu? Po pierwsze: przestać się tłumaczyć. Dzięki temu zastopujemy proces rozprzestrzeniania wokół sugestii, że wina leży po naszej stronie
Aktywna i uległa
Dwa podstawowe niezdrowe sposoby komunikowania się z otoczeniem to doszukiwanie się winy w innych i upatrywanie jej w sobie. Oba prowadzą do destrukcji. Ten drugi, bliski Agnieszce – do autodestrukcji. Jeśli jest bliski także tobie, powinnaś pamiętać o kilku rzeczach. Przede wszystkim zaprzeczanie własnym frustracjom i zaprzestanie poszukiwania sposobów rozwiązania problemów uwzględniających własne potrzeby jest zachowaniem, które prowadzi do wypalenia w każdej sferze życia. Chyba że zmienisz styl komunikowania się i – co się z tym wiąże – wchodzenia w określony rodzaj relacji, oparty na uległości. Jego głównym przejawem jest bierność oparta na przekonaniu, że to inni kierują twoim życiem, impulsy wpływające na twoje zachowania przychodzą z zewnątrz, a ty możesz tylko się do nich dostosowywać.
Tym, co może bardzo utrudniać rozpoznanie tendencji do uległości, jest stereotyp związany z przekonaniem, że osoba uległa jest wycofana i siedzi cicho jak mysz pod miotłą. Czasami tak bywa, ale równie często osoby reprezentujące w relacjach z otoczeniem bierny styl zachowania są wręcz bardziej aktywne niż inni: miotają się, pracują dwa razy ciężej, tłumaczą się ze swoich czynów, rozpaczliwie szukają uznania w oczach pracodawców, współpracowników, rodziny, usiłując jednocześnie rozwiązywać problemy wszystkich wokół. Co nimi kieruje, kiedy tak się zachowują? Szkodliwe przekonania: „Powinnam to zrobić”, „Muszę to zrobić”, „Nie mam wpływu na swoje życie”. Emocje wspierające postawę uległą: lęk przed odrzuceniem (wynikający z obawy, że sama sobie w życiu nie poradzę); poczucie bezradności (wynikające z braku kontroli nad własnym życiem); niezadowolenie z powodu oczekiwań otoczenia (będące skutkiem wygórowanych oczekiwań, do których wcześniej to otoczenie zachęciło cię swoją postawą).
Jak chomik w kołowrotku
Żeby zaprzestać poruszania się w tym błędnym kole, trzeba się zatrzymać, przyjrzeć sytuacji chłodnym okiem, zdecydować, czy i jakiego rodzaju zmiany pragniesz, i zacząć tę zmianę wdrażać. Zatrzymanie się pozwala zrobić przestrzeń na własne potrzeby i możliwość ich zaspokojenia. Nawet jeżeli początkowo nie wiesz, jak to zrobić, samo uświadomienie konieczności zmiany stawia cię w lepszej sytuacji: z miejsca „nie wiem, że nie wiem” przenosisz się w miejsce „wiem, że nie wiem”. Czyli: „wiem, co chcę zmienić, i teraz skupiam się nad tym, jak mogłabym to zrobić”. Jest takie powiedzenie: Jeżeli wiesz „co”, „jak” samo przyjdzie. I jest to mądrość poparta doświadczeniem, bo rzeczywiście zazwyczaj tak się dzieje, jeżeli podejmujemy świadomą pracę nad zmianą.
Jak więc uległy sposób komunikowania się z otoczeniem zastąpić asertywnością? Jak budować komunikat w trakcie trudnej rozmowy, żeby znowu nie wrócić na drogę uległości, gdzie tłumaczenie się jest twoją stałą mantrą?
Spróbuj to zobaczyć na przykładzie „przekodowania” rozmowy Agnieszki z szefową.
Rozpoznaj przeszkody
Pierwszy krok to dostrzec sformułowania przekierowujące cię na ścieżkę uległości – najlepiej jeszcze, zanim z przyzwyczajenia wypowiesz je na głos:
Wiesz, ja jestem taka zapracowana, że naprawdę nie wiem, kiedy bym to miała zrobić. [Kiedy mówisz, że jesteś zapracowana, to generujesz obraz siebie jako „jakiejś”, co zachęca innych do patrzenia na ciebie przez pryzmat oceny i dokręcania filmu na twój temat – zapracowana, bo nie umie efektywnie pracować; zapracowana – chyba musi to lubić; wszyscy mówią, że są zapracowani, jak chcą się od czegoś wymigać – pewnie chce się wykręcić od tego zadania i udaje głupią].
Bardzo bym chciała zająć się tymi umowami najmu, ale zupełnie nie wiem, skąd mam na to wziąć czas… [„Bardzo się staram, ale”; „bardzo bym chciała, ale” – to struktury, które wskazują, że jeśli chodzi o ciebie, to ty chcesz to zrobić, masz tylko problem z „ogarnięciem” okoliczności; a jeśli tylko o to chodzi, to twoje otoczenie wie, że zawsze dotąd jakoś sobie z zewnętrznymi przeszkodami radziłaś, więc czemu tym razem ma być inaczej. Nie wzbudzisz w ten sposób współczucia i chęci odciążenia cię. Dodatkowo stosowanie struktury „nie wiem jak” zachęca rozmówcę do wejścia w rolę tego, który powie: „Nie wiesz jak? Zostań po godzinach” – banalnie proste].
Zmień styl
Drugi krok to „przekodowanie” komunikatu.
1. Przestań postrzegać swój stan jako ułomność i zacznij widzieć siebie i swoją aktywność jako element procesu, w którym uczestniczysz wraz z innymi osobami: Chciałabyś, żebym zajęła się teraz dodatkową pracą?
2. Przestań się tłumaczyć, odnosząc problem do siebie, a zacznij wyjaśniać sprawy, odnosząc problem do faktów, z którymi masz do czynienia: W tej chwili kończę sprawozdanie i równolegle domykam projekt konkursu, który startuje za czterydni. Te działania wypełnią mój czas do końca tygodnia.
3. Nie wyskakuj przed szereg i nie deklaruj większej chęci do działania niż ta, którą rzeczywiście masz w danym momencie.
4. Skłaniaj rozmówcę do przyjęcia stylu komunikacji uwzględniającego potrzeby obu stron, zamiast ulegać rozwiązaniom jednostronnie korzystnym. Czyli na słowa: „Kto jak kto, ale ty na pewno sobie poradzisz”, nie reaguj pogodzeniem się z sytuacją, tylko wyraź asertywny sprzeciw: Nie chcę podejmować się czegoś, czego nie jestem w stanie zrobić. Jeżeli zadecydujesz, co mam odłożyć na później lub zrobić w innym terminie, żeby teraz zająć się aneksami, to ja dostosuję się do twojej decyzji.
5. Daj sobie prawo do błędów, pomyłek i nieporozumień. Zamiast pracy nad zagłuszaniem lęku wynikającego z obawy przed odrzuceniem (bo nie spełniłaś czyichś oczekiwań), zacznij pracować nad umacnianiem postawy „Jeżeli coś mi nie wyjdzie, będę pracować nad poprawą sytuacji”.
I na koniec, pamiętaj – gdyby pracodawcy wyrzucali każdego pracownika, który powie „nie” nie mieliby czasu prowadzić firmy, bo ciągle zajmowaliby się rekrutacją. Asertywne „nie” oznacza zawsze „tak” dla innego rozwiązania, którego trzeba wspólnie poszukać.