1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

„Nie dołuję się, tylko działam”. Jak uporać się z poczuciem winy?

(Fot. iStock)
(Fot. iStock)
Rodzi się z daleka od oczu i uszu innych, w naszym wnętrzu. Czasem wyimaginowane, częściej uzasadnione, zawsze – nieprzyjemne. Ma dobre i złe strony. Może prowadzić do samooczyszczenia albo do samodestrukcji. Poczucie winy – częściej wróg niż przyjaciel.

Anna, lat 49, lekarka, od 24 lat mieszka i pracuje w Paryżu, choć planowała – w rodzinnym Poznaniu, tuż obok rodziców, w domu, który dla niej wybudowali. Ale na wakacjach po czwartym roku studiów poznała Jeana. Zakochali się, wzięli ślub i zdecydowali, że zamieszkają w Paryżu.

– Nie mieliśmy właściwie wyboru – mówi. – Jean nie zna polskiego, ja mam międzynarodową maturę z francuskiego. On kieruje w Paryżu dużą francuską firmą, ja lekarzem mogę być wszędzie. Rodzice w końcu jakoś pogodzili się z tym, że wyjechałam, tylko mnie cały czas gryzie sumienie. Złapałam się na tym, że przedstawiając się, mówię: „Pochodzę z Poznania, gdzie zostawiłam rodziców”. Właśnie tak: „Zostawiłam”. Jestem ich ukochaną jedynaczką, moja starsza siostra zmarła tuż po urodzeniu. Całe życie chuchali na mnie i dmuchali, ale też przemycali myśl, że muszę im zastąpić starszą córkę. Dlatego mam potworne wyrzuty sumienia, że nie mogę się nimi opiekować. Nic nie przynosi mi ulgi – ani codzienne rozmowy z rodzicami na Skypie, ani fakt, że wynajęłam im pomoc domową. Najgorsze, że nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Bo rodzice nie chcą słyszeć o wyjeździe z Polski, a ja przecież tam nie wrócę.

Wszyscy czasem to przeżywamy – wyrzuty sumienia z jakiegoś powodu, żal o coś do siebie samego, samooskarżanie. Czyli wewnętrzny dyskomfort spowodowany jakimś naszym zachowaniem, czynem, czymś, co chcemy ukryć, czego się wstydzimy. Irena Obuchowska w książce „Jak sobie radzić z niechcianymi uczuciami” nazywa poczucie winy „doświadczaniem siebie poprzez siebie”. Autorzy „Psychologii emocji” Michael Lewis i Jeannette M. Haviland-Jones definiują je jako stan emocjonalny powstający wtedy, kiedy ludzie uznają swoje zachowanie za porażkę i koncentrują się na określonych cechach lub działaniach, które do tej porażki doprowadziły (inaczej niż w przypadku wstydu, gdy koncentrują się na całym „ja”).

Psycholog Jolanta Przybyszewska wyjaśnia: – Rozróżnia się winę obiektywną i subiektywną. Obiektywna dotyczy przekroczenia przez człowieka prawa lub norm społecznych i jest niezależna od osobistego poczucia winy, stanowi winę niezależnie od tego, czy sprawca tak uważa, czy też nie. Wina subiektywna powstaje natomiast wtedy, gdy człowiek przekracza własne normy. Ale może być i tak, że czyn jest zgodny z normami czyniącego, ale niezgodny z normami oceniającego. Na przykład córka nie widzi nic złego w tym, że przed ślubem idzie do łóżka z chłopakiem, a matka uważa jej zachowanie za grzeszne. W tym przypadku można mówić także o winie teologicznej, która funkcjonuje podobnie jak moralna. Z tą różnicą, że winę teologiczną niejako „orzeka” Bóg, a moralną – społeczeństwo ustalające normy.

Między dobrem a złem

Wszystkie te rodzaje winy można przypisać Yves’owi Goulais, francuskiemu reżyserowi, który w 1991 roku na parkingu przed krakowskim Teatrem Stu zastrzelił swoją żonę Zuzannę Leśniak i znanego piosenkarza Andrzeja Zauchę. Motywem zbrodni była zazdrość. Goulais został skazany na 15 lat więzienia i społecznie potępiony. Przez długi czas mówił, że chce odsiedzieć cały wyrok. Jego matka dwukrotnie prosiła prezydenta RP o ułaskawienie syna, ale on sam jej wnioski wycofywał. W więzieniu skończył polonistykę, kręcił filmy ze skazanymi w rolach głównych, za które zresztą dostał kilka nagród na filmowych festiwalach. Pamiętam, że zaciekawił mnie ten niekonwencjonalny sposób resocjalizacji siebie i współwięźniów, ale zastanawiałam się nad jego autentycznością. Czy w ten sposób Goulais chce odkupić swoją winę, czy tylko zwrócić uwagę mediów? W 1999 roku przeprowadziłam z nim wywiad. Zobaczyłam rozbitego, autentycznie przeżywającego swoją winę człowieka. Podkreślał, że od poczucia winy nigdy się nie uwolni, bo nie przywróci życia swoim ofiarom, ale chce zrobić coś dobrego dla innych. Po latach dowiedziałam się, że jednak wystąpił o wcześniejsze zwolnienie i wyszedł z więzienia 10 miesięcy przed upływem kary. Czy wyzbył się poczucia winy? Nie udało mi się tego dowiedzieć.

Przykład Gulais pokazuje, że poczucie winy może odegrać pozytywną rolę. Może sprowokować do refleksji nad tym, co złego zrobiliśmy, i uświadomić, co zrobić powinniśmy, czyli motywować do natychmiastowej zmiany. – Człowiekowi trudno żyć w poczuciu winy – mówi Jolanta Przybyszewska. – Jest ono bowiem wynikiem błędnego rozwiązania dysonansu poznawczego, który pojawia się, gdy musimy dokonać wyboru między zrobieniem czegoś, co jest złe, ale przynosi jakieś korzyści, a powstrzymaniem się od tego. Gdy rozwiązując ten dysonans, wybieramy zrobienie czegoś złego, powstaje poczucie winy, które możemy zlikwidować tylko poprzez naprawienie skutków czynu i poddanie się karze.

Zawaliłem, więc ponoszę konsekwencje

Barbara, lat 51, nauczycielka polskiego, cieszy się powszechnym poważaniem. Lubiana przez uczniów, ceniona przez przełożonych, udziela się w życiu szkoły i w akcjach charytatywnych. Znana z tego, że dla każdego znajdzie czas, że nikomu nie odmawia pomocy. Uchodzi za spełnioną także w życiu prywatnym – dwoje zdolnych, ułożonych dzieci, znany w lokalnej społeczności mąż. Jedyną skazą na tym publicznym wizerunku jest to, że nie ma poczucia humoru, nie potrafi się bawić. Odmawia nawet udziału w studniówce swoich uczniów. Dwa lata temu, po ciężkiej chorobie, wyjechała do sanatorium.

– Byłam wtedy w totalnej depresji. Ale zatrzymanie się, oddalenie od rodziny pozwoliło mi zobaczyć, że przyczyną depresji nie jest wcale choroba, tylko najboleśniejsze zdarzenie mojego życia. Gdy miałam niespełna rok, rodzice oddali mnie na wychowanie babci, u której mieszkałam aż do siódmego roku życia. Odwiedzali mnie, zabierali na wakacje i święta, ale czułam, że im przeszkadzam, że jestem dla nich ciężarem. A kiedy już z nimi zamieszkałam, wynajmowali opiekunki, bo ciągle byli zajęci. Do dziś dźwięczą mi w uszach zasłyszane słowa mamy: „Gdyby nie dziecko, wyjechałabym do Stanów”. Przez całe życie czułam się z tego powodu winna. Uciekałam a to w naukę, a to w pracę na 200 procent, a to w działalność charytatywną. Nadal nie znajduję w niczym radości.

Najgroźniejsze w skutkach poczucie winy jest to nieuświadomione. Alexander Lowen, uznany psychiatra, autor książek poświęconych problemom wynikającym z braku harmonii ciała i duszy, w książce „Przyjemność” wylicza, co zdradza człowieka z nieuświadomionym poczuciem winy: obniżona zdolność do doznawania przyjemności, nadmierny nacisk na produktywność i osiągnięcia, ale także – pogoń za rozrywkami.

– Głównym lękiem kryjącym się za poczuciem winy jest lęk przed odrzuceniem, przede wszystkim w dzieciństwie – mówi Jolanta Przybyszewska. – W ogóle jednym z najczęstszych źródeł poczucia winy są błędy w wychowaniu dzieci. Zdarza się, że rodzice narzucają im reguły, których one nie są w stanie zrozumieć, a mimo to za ich złamanie zostają surowo ukarane. Dzieci starają się więc przestrzegać tych reguł nie ze względu na ich poszanowanie, ale w celu uniknięcia kary. Często jednak właśnie z powodu niezrozumienia tych reguł nieświadomie je przekraczają. Jeśli w takiej sytuacji zostają ukarane, a jednocześnie nikt im nie wytłumaczy dlaczego, nabierają przekonania, że to ich wina. Powtarzanie tego doświadczenia może ukształtować w dziecku nieustanne poczucie winy, zaniżyć samoocenę.

Dlatego powinniśmy upewnić się, czy dziecko rozumie narzucane przez nas zasady i wie, jakie zachowanie jest karane, a jakie nagradzane. Nawet jeśli wtedy postąpi wbrew normom, nauczy się doświadczania w sposób właściwy subiektywnego poczucia winy: Zrobiłem coś złego, muszę ponieść tego konsekwencje i to naprawić. Wiele ludzi wykorzystuje poczucie winy jako formę manipulacji. Rodzice często mówią dzieciom: „Jak mogłeś tak postąpić? Nie wstyd ci?”. Nie mówimy wprost, jak się czujemy i czego chcemy, ale wygłaszamy kazania: „Nie posprzątałeś. Muszę wszystko robić sama, chyba oszaleję!”. Dzieci czują się winne, a co gorsza, uczą się manipulacji, by potem wypróbować ją na innych, także na własnych dzieciach.

Irena Obuchowska w książce „Jak sobie radzić z niechcianymi uczuciami” pisze, że za poczucie winy u dzieci odpowiedzialna jest atmosfera w domu, a także depresyjne nastroje matek, które zaszczepiają w dzieciach odpowiedzialność za ich stan psychiczny.

Nauczyć się przyjemności

Karol, 35 lat, menedżer w dużej korporacji, mąż z 10-letnim stażem, ojciec 11-letniej córki i 3-letniego syna. Autor poruszającego listu, jaki otrzymałam po moim artykule z cyklu „Bliskie związki”. Pisze w nim, że zazdrości moim bohaterom (małżeństwu), których trudności (chora córka, wypadek męża) jeszcze bardziej do siebie zbliżyły. On nie dał sobie rady z depresją żony po urodzeniu syna – zdradził ją na firmowym wyjeździe. Z jednej strony zasmakował w tym dreszczu emocji, jaki towarzyszy przeżywaniu nowego romansu, a z drugiej – nie chce odejść od żony, choć ich związek go nie satysfakcjonuje (brak w nim spontaniczności, dobrego seksu). Czuje się jak oszust i ma świadomość, że byłby też tak oceniony, gdyby sprawa wyszła na jaw. Dlatego swoje skoki w bok ukrywa. Na szczęście nie prosił mnie o radę, tylko o kontakt z dobrym psychologiem.

Lowen pisze, że każda emocja może stać się źródłem poczucia winy, jeśli przypiszemy jej negatywną ocenę moralną. Na ogół takimi ocenami obarcza się uczucia przyjemności, pożądania seksualnego oraz złości, co – zdaniem psychiatry – wynika z postaw rodziców. Dziecku wpaja się bowiem, że ma być posłuszne, a nie dążyć do przyjemności, że ma wyzbywać się popędów, a nie interesować się seksualnością, być opanowane, a nie wyrażać negatywne emocje.

Długotrwałe subiektywne poczucie winy jest wyniszczające. Tłumi nasz potencjał twórczy, nie pozwala nam dostrzec swoich zalet i talentów. Powoduje obniżanie się poczucia własnej wartości, kształtuje bezradność, prowadzi do zaburzeń rozwoju osobowości. Podkopuje zdolność do kontrolowania własnych zachowań w najlepiej pojętym naszym interesie (i interesie innych). Wystawia nas na manipulację i kontrolę. Skłania do działań destrukcyjnych, sabotowania chwil szczęścia, samokarania się, odmawiania sobie przyjemności albo wprost przeciwnie: do zatracenia się w uciechach. Mówi się, że wina jest gorzka, że bywa jak cierń wbijający się w skórę, że może przenikać aż do kości. I nie ma w tych określeniach przesady – poczucie winy rzeczywiście rzutuje na nasze zdrowie psychiczne (obniża nastrój, powoduje depresje) i fizyczne (rodzi permanentny stres, co zmniejsza odporność). Ujawnia się w postawie i gestach – człowiek winny załamuje ręce, zwiesza głowę, unika kontaktu wzrokowego.

Irena Obuchowska zwraca uwagę także na inne negatywne skutki tego stanu u dzieci. Radzą sobie one w ten sposób, że stosują mechanizmy obronne takie jak zaprzeczanie złym czynom, wypieranie ich albo przerzucanie odpowiedzialności na innych.

Czy możliwe jest skuteczne rozprawienie się z poczuciem winy? Psychoterapeuci zapewniają, że tak. Gdy wina jest obiektywna – można poddać się karze i zadośćuczynić ofiarom własnych działań. Gdy subiektywna – trzeba zacząć od uświadomienia sobie jej źródła. I gdy na przykład zobaczymy, że przyczyną naszego poczucia winy jest szef, który nieustannie nas krytykuje, zastanowimy się nad zasadnością jego krytyki. Dobrze jest ocenić, czy przyczyną naszego poczucia winy nie są zbyt wygórowane oczekiwania innych. Ważna jest też refleksja nad własnym systemem wartości: czy odczuwane poczucie winy jest proporcjonalne do tego systemu, czy nieadekwatne (za małe, nadmierne)? Bardzo pomocna w przezwyciężeniu wyrzutów sumienia jest samoakceptacja: owszem, popełniliśmy błąd, ale się z nim nie utożsamiamy. Potępiamy winę, ale nie potępiamy siebie jako sprawcy. Działamy, a nie dołujemy się. Nawet tak trudną emocję jak poczucie winy można wykorzystać do własnego rozwoju.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze