Czy osobowość wpływa na naszą zdolność do myślenia intuicyjnego? Tak, ale to nie jest prosty związek przyczynowo-skutkowy – mówi psycholożka dr Angelika Olszewska-Kapusta w rozmowie o tych często subtelnych zależnościach.
Tekst pochodzi z magazynu „Sens” 1/2025
Intuicja to nie jest coś, co się ma albo nie – ma ją każdy, ale nie wszyscy korzystamy z niej w jednakowym zakresie. Jakie czynniki mają na to wpływ?
Na pewno do miejskich legend można zaliczyć „kobiecą intuicję”, bo badania pokazują jasno, że coś takiego nie istnieje. Niezależnie od tego, czy intuicję rozumiemy jako styl poznawczy, czy raczej jako zdolność podobną do inteligencji, bo to dwa możliwe i nieco inne podejścia teoretyczne – różnic między kobietami a mężczyznami prawie nie ma. Płeć nie ma większego znaczenia.
Każdy dysponuje intuicją, ale niektórzy w dokonywaniu wyborów kierują się nią częściej. Rodzimy się z pewną zdolnością do nieświadomego przetwarzania informacji, ale mózg niektórych ludzi ma do tego silniejszą tendencję niż innych, co manifestuje się jako charakterystyczny, intuicyjny styl myślenia.
Zapytała pani, co na to wpływa. Od razu zaznaczę, że mówiąc o indywidualnych cechach osobowości w kontekście intuicji, wolałabym unikać słowa „wpływ”, bo to słowo sugeruje zależność przyczynowo-skutkową, tymczasem w badaniach nie da się orzec takiej zależności – udowodnić, że jakaś konkretna cecha jest przyczyną, zaś skutkiem tendencja do kierowania się intuicją. Mówimy raczej o współwystępowaniu pewnych cech osobowości ze skłonnością do korzystania z intuicji.
Jakie to są cechy?
Oceniając to, najczęściej bierze się pod uwagę pięć wymiarów osobowości, tak zwaną wielką piątkę, do której zaliczamy:
- ekstrawersję,
- ugodowość,
- sumienność,
- neurotyczność
- i otwartość na doświadczenie.
W badaniach nie zaobserwowano, żeby tendencja do przeżywania „negatywnych” stanów emocjonalnych lub sumienność miały związek z myśleniem intuicyjnym. Niewielkie znaczenie ma także ugodowość, choć raczej taka postawa nie sprzyja intuicyjnym sądom. Osoby ugodowe są bardziej nakierowane na zewnątrz, a nie słuchają głosu intuicji.
Ciekawe badania przeprowadziła kilka lat temu dr hab. Agata Sobków, profesor Uniwersytetu SWPS – ich celem było poznanie struktury mechanizmów intuicyjnych oraz sprawdzenie, jaką rolę w intuicyjnym przetwarzaniu informacji odgrywają indywidualne zdolności jednostki. Wyniki pokazały, że najistotniejsza jest otwartość na doświadczenie, rozumiana jako pozytywny stosunek do nowych idei, pomysłów, gotowość czerpania z nowych doświadczeń, takich jak podróże i poznawanie odmiennych kultur i zwyczajów czy próbowanie nowych potraw. Ale też otwartość na własne wyobrażenia, czyli kreatywność. Kreatywność to oryginalność, przełamywanie schematów, a te cechy sprzyjają myśleniu intuicyjnemu.
Chodzi też o otwartość na uczucia i doświadczenia estetyczne, a więc poczucie piękna, które sprawia, że ktoś aktywnie doznań estetycznych poszukuje. Wszystko jest skorelowane ze skłonnością do korzystania z intuicji, ale nie jest to zależność silna. Nie można z absolutną pewnością powiedzieć, że podróżnik z bogatą wyobraźnią, chłonący każde nowe doświadczenie, na pewno będzie miał mocno rozwiniętą intuicję.
Eksperci podkreślają, że zaufanie do intuicji, która nie sprowadza na manowce, a pozwala podejmować trafne decyzje, mają przede wszystkim ludzie, którzy w danym obszarze dysponują dużym doświadczeniem. To chyba łączy się ze wspomnianą przez panią otwartością, bo trzeba ją mieć, by doświadczenia zdobywać. Im więcej tego materiału poznawczego gromadzimy, tym lepszą wykształcamy intuicję?
To jest dobre wyjaśnienie tego, jak ten mechanizm działa. Warto jeszcze wspomnieć, że podstawą intuicji jest nieświadome nabywanie nowych wzorców, struktur, schematów oraz ich późniejsze wykorzystywanie, obrabianie i rozpoznawanie w sytuacjach niepewności. I faktycznie, tak jak pani powiedziała, żeby mieć tych schematów sporo, to trzeba się „nadoświadczać”. Musimy się wystawić na wiele sytuacji, żeby móc szeroko nabywać nowe informacje, nowy materiał w procesie poznawczym.
Ważne jest w tym kontekście właśnie nieświadome uczenie się – w sposób nieświadomy kodujemy częstość występowania jakichś zdarzeń i im więcej mamy ich na koncie w przeszłości, tym nasz intuicyjny kompas jest lepszy.
Skoro lepiej wykorzystują intuicję te osoby, które są bardziej otwarte na doświadczenia, czy odwracając sytuację – gorzej będą z niej korzystać te, które myślą w sposób schematyczny, dogmatyczny, trzymają się utartych, twardych przekonań?
Tak, bo w myśleniu intuicyjnym ważna jest elastyczność poznawcza. Osoby, które mają dużą ciekawość poznawczą, skłonność do eksplorowania nieznanych przestrzeni, do czytania na ten temat, zgłębiania nowych zagadnień, zdobywają po prostu więcej informacji, a więc zwiększają swoje zasoby niezbędne do tego, by z intuicji korzystać. Faktycznie tacy ludzie w dużo większym stopniu deklarują tendencję do częstszego kierowania się w życiu intuicyjnymi sądami.
A czy istnieje związek pomiędzy inteligencją a intuicją?
Istnieje, ale nie jest to prosta zależność, w której osoby o wyższym IQ posługują się intuicją lepiej, a te o mniejszym nie mają tej zdolności. To tak nie działa. Inteligencję i intuicję traktuje się jako dwa komplementarne konstrukty, które wzajemnie się uzupełniają.
Intuicja wspomaga naszą inteligencję poprzez przyspieszenie procesu myślenia; jest trochę jak narzędzie, które odciąża komputer obciążony przetwarzaniem wielu informacji w tym samym momencie. Z drugiej strony mamy inteligencję, która dzięki analitycznej korekcie może zwiększać efektywność naszego myślenia. Ten związek nie jest liniowy, czyli to nie jest tak, że im więcej jednego, tym więcej drugiego. Co ciekawe, gdy analizuje się trafność decyzji intuicyjnych, wyniki obrazuje krzywa w kształcie litery U, pokazująca, że sądy intuicyjne są trafne, kiedy jesteśmy absolutnymi laikami, nie mamy żadnej wiedzy w danym zakresie i po prostu zdarza nam się trafić; albo wtedy, gdy jesteśmy ekspertami. Stan „pomiędzy” dobrym decyzjom intuicyjnym już nie sprzyja.
Czymś, co im sprzyja, może być świadomość swoich emocji? Jeśli potrafię zidentyfikować i nazwać swoje uczucia, po prostu wiem, co czuję, także na poziomie ciała, łatwiej będzie mi myśleć intuicyjnie?
Umiejętność identyfikowania własnych emocji może być pomocna, bo są one ważnym czynnikiem w procesie podejmowania decyzji. Trzeba jednak pamiętać, że emocje są informacją dodatkową, ale nie niezbędną. Nie potrzebujemy ich, żeby nieświadomie się uczyć. Chociaż rzeczywiście mogą stanowić kluczowy element przetwarzania intuicyjnego, jeśli występowały w procesie nieświadomego nabywania informacji. Faktycznie więc dostęp do swoich stanów emocjonalnych i umiejętność korzystania z niego może mieć znaczenie, a pisał o tym już Antonio Damasio w „Błędzie Kartezjusza”, zarzucając mu błędne oddzielanie umysłu od ciała, a w konsekwencji także rozumu od emocji. Damasio przeprowadził nawet badanie, w którym sprawdzał, jak przebiega podejmowanie decyzji ryzykownych. Okazało się, że pobudzenie galwaniczne skóry, a także pobudzenie emocjonalne następowało jeszcze przed podjęciem przez człowieka błędnej decyzji.
Można więc powiedzieć, że emocje są cenne, bo stanowią pierwsze źródło informacji do wykorzystania, zanim do świadomości dojdzie to, że zamierzamy podjąć bardzo ryzykowną czy nawet błędną decyzję.
A racjonalne podejście do życia – czy ono się wyklucza z intuicją? Czasem ulegamy takiemu czarno-białemu myśleniu, w którym z jednej strony jest to Mickiewiczowskie „szkiełko i oko”, a z drugiej – „czucie i wiara”. Po jednej stronie stawiamy rozum, a po drugiej serce, a więc i intuicję.
Tego nie można rozgraniczać. Faktycznie istnieją klasyczne koncepcje, które stawiają „szkiełko i oko” w opozycji do intuicji – po dwóch stronach jednego kontinuum. To choćby teoria Daniela Kahnemana, według której są dwa procesy – pierwszy jest automatyczny, szybki, intuicyjny, bezwysiłkowy; drugi zaś, który wynika z obserwacji i nakazuje nam coś przemyśleć, jest powolny, refleksyjny, logiczny i rozważny, a także związany z wysiłkiem.
Sporo było badań, które próbowały ten konflikt jakoś rozwiązać i odpowiedzieć na pytanie, czy to jest rzeczywiście jedno kontinuum i czy faktycznie racjonalność, nasz umysł i intuicja, stoją do siebie w opozycji. Okazuje się, że tak nie jest, bo to dwa różne procesy, które sobie wzajemnie nie przeszkadzają.
Koncepcja Kahnemana, przynajmniej w odniesieniu do intuicji, jest niepełna, więc można byłoby pokusić się o uzupełnienie wniosków, że zarówno nasze racjonalne, jak i intuicyjne sądy mogą być słuszne. Wszystko zależy od tematów, co do których mamy podejmować decyzje i naszego w ich obszarze doświadczenia. Jak dowiódł Gerd Gigerenzer, niemiecki psycholog poznawczy, jeżeli mamy wiedzę ekspercką i doświadczenie, dużo łatwiej jest nam podejmować decyzje intuicyjne, heurystyczne i są one trafniejsze, szybsze i bardziej efektywne.
Ciekawych wniosków dostarcza metaanaliza z 2017 roku, w której naukowcy, bazując na wynikach z 80 badań, zaobserwowali, że racjonalność i intuicja to dwa odrębne procesy, które nie są ze sobą związane, czyli nie są też we wzajemnej opozycji. Wyniki tej metaanalizy pokazały też, że otwartość na doświadczenie, o której rozmawiałyśmy, faktycznie jest związana z intuicją, ale słabiej niż z racjonalnym stylem myślenia. Więc to wcale nie jest tak, że osoby otwarte na doświadczenia są totalnymi intuicjonistami, którzy nie mają nic wspólnego z racjonalnością. Badania pokazały natomiast, że ekstrawertycy znacznie częściej kierują się intuicyjnymi sądami niż na przykład racjonalnością.
To trochę zaskakujące, bo wydawać by się mogło, że intuicja to raczej domena introwertyków, którzy mają większą skłonność do introspekcji, wsłuchiwania się w siebie, w swój wewnętrzny głos, a tak często rozumiemy intuicję.
Ta tendencja u ekstrawertyków jest powiązana z otwartością na doświadczanie, która w naszej rozmowie będzie powracać jak bumerang, bo wydaje się najistotniejsza ze wszystkich cech osobowości współistniejących ze skłonnością do posługiwania się intuicją. Ekstrawerycy to zwykle osoby bardzo aktywne, nastawione na działanie, lubiące nowe wyzwania, ale też z dużą wrażliwością emocjonalną na pozytywne wątki.
Ekstrawertycy odczuwają dużo tak zwanych pozytywnych emocji, są wrażliwi na doznania, które takie pozytywne uczucia powodują, poszukują ich. Przyjemne emocje zaś, trochę nieprecyzyjnie właśnie nazywane pozytywnymi, sprzyjają myśleniu heurystycznemu, twórczym poszukiwaniom, a więc także myśleniu intuicyjnemu. Badania pokazują też, że gdy jesteśmy w dobrym nastroju, mamy większą tendencję do kierowania się heurystycznymi sądami. Gdy więc połączyć wszystkie te kropki, ta zależność między ekstrawersją a intuicją przestaje dziwić.
A czy pewność siebie albo przynajmniej jakiś rodzaj zaufania do siebie ma znaczenie dla podejmowania decyzji intuicyjnych?
Nie znam badań, które potwierdzałyby taką tezę, ale podejrzewam, że nie da się wykazać takiej zależności. Proszę pamiętać o tym, że sądy intuicyjne nie opierają się na introspekcji – my coś wiemy, ale nie wiemy skąd. Wiemy jedynie, że wiemy. Uzyskany tą drogą osąd wiąże się z wysoką pewnością co do tego, że on jest słuszny.
Prowadziłam badania w kontekście wglądu, który jest momentem przejścia od nieświadomości do świadomości, czyli od nieświadomego rozwiązywania problemów do uświadomienia sobie rozwiązania. Wynika z nich jasno, że sądy intuicyjne wiążą się z bardzo wysoką pewnością, że są słuszne.
Inne badania wykazują, że mamy wysoką pewność, nawet kiedy nasze intuicyjne sądy są błędne. Jeśli pójdę na pierwszą randkę i ta osoba mi się nie spodoba, poczuję, że nie jest dla mnie, to mogę nie wiedzieć, skąd to wiem, ale na drugą czy trzecią randkę już się z nią nie wybiorę. Idę za tym głosem, ale tego nie analizuję, nie mam czasu w tym momencie zastanawiać się, czy ja sobie ufam, czy nie, nie podważam zaufania do samej siebie.
Tu warto zaznaczyć, że intuicja to nigdy nie jest jeden głos – można ją raczej rozbić na wiele głosów, które działają w tym samym momencie. To jest cały system rozproszonego przetwarzania informacji w tej samej chwili.
Odbieramy bodźce, kodujemy, wyciągamy coś z pamięci i dopiero gdy nam się to wszystko złoży w pełną strukturę „ufaj” albo „nie ufaj”, ona wskakuje do świadomości, do pamięci roboczej jako jedna informacja. Dobrze obrazują to badania na strażakach, którzy ze względu na dość duże doświadczenie w pracy przy pożarach, w sytuacji niebezpiecznej, nie analizują tego, czy teraz trzeba uciekać, a nie przebywać nadal w płonącym domu, tylko po prostu wychodzą – i to najczęściej tuż przed zawaleniem się budynku. Osądu, że trzeba się ewakuować, nie poddają już drugiemu i trzeciemu sprawdzeniu.
Zastanawiam się, czy intuicja może mieć związek z systemem wartości. Jeśli jest on ukształtowany, a ja jestem do niego mocno przywiązana, może to ograniczyć moją skłonność do myślenia intuicyjnego czy raczej ją wzmocnić?
Bezpośredni związek chyba trudno byłoby wykazać, ale myślę, że wiele zależy nie tyle od systemu, ile od konkretnych wartości, jakie się wyznaje. Ktoś może mieć silny system wartości, ale oparty na tym, że trzeba z życia brać tyle, ile się da. Wtedy jest bardziej otwarty na to, żeby doświadczać, a więc ma tę podstawową cechę niezbędną dla rozwijania myślenia intuicyjnego, czyli więcej przestrzeni na nieświadome uczenie się.
Jeśli jednak mówimy o wysokiej potrzebie tak zwanego domknięcia poznawczego – która charakteryzuje się częstszym wyborem dogmatycznego sposobu bycia i myślenia, niepozostawiającego zbyt wiele miejsca na weryfikację, co często oznacza, że informacje, które nabywamy nieświadomie, nie mają szansy się przebić do świadomości z powodu zafiksowania na jednym konkretnym podejściu – to takie podejście może faktycznie myślenie intuicyjne blokować albo przynajmniej utrudniać. Właściwie można te rozważania sprowadzić do pojęcia elastyczności – największe znaczenie w kontekście intuicji ma to, jak bardzo jesteśmy elastyczni lub usztywnieni w obliczu nowych informacji, które do nas przychodzą.
A duchowość czy może raczej instynkt duchowości, skłonność do refleksji metafizycznej, którą jedni mają, a inni jakby mniej, może wspierać myślenie intuicyjne?
Uduchowienie możemy rozumieć w różny sposób. Bardziej dogmatycznie lub też w sposób otwarty. Osoby otwarte na doświadczenia, a tę cechę po raz kolejny podkreślę jako najistotniejszą dla myślenia intuicyjnego, częściej interesują się duchowością Wschodu, która nie jest w naszej szerokości geograficznej narzucona kulturowo, nie jest czymś, w czym wyrośliśmy i czym przesiąknęliśmy. Żeby zacząć zgłębiać jej tajniki, uprawiać jogę, medytować, interesować się różnymi innymi jej aspektami, trzeba szukać. Gotowość do takich poszukiwań i otwarty umysł na pewno sprzyjają elastyczności, a więc także korzystaniu z intuicji.
Dobrze przy tym jednak pamiętać, że intuicja wcale nie jest jakąś nadprzyrodzoną zdolnością. Jest pewnym narzędziem, kompetencją, którą można rozwijać, a nie darem dostępnym tylko dla nielicznych. Nawet jeśli są pewne związki pomiędzy indywidualnymi cechami osobowości a myśleniem intuicyjnym, to nie oznacza, że nie ma tu miejsca na rozwój. Owszem, rodzimy się z zestawem cech temperamentu, ale to jest tylko baza do rozwoju naszej osobowości, która, choć ma elementy względnie stałe, z wiekiem także się zmienia. Na swoją skłonność do myślenia intuicyjnego możemy mieć zatem wpływ i rozwijać ją poprzez pielęgnowanie w sobie ciekawości, rozwijanie zainteresowań poznawczych, estetycznych, podróżowanie, bywanie, a więc po prostu gromadzenie doświadczeń.
Angelika Olszewska-Kapusta dr psychologii, adiunkt w Zakładzie Psychologii Poznawczej i Różnic Indywidualnych na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu. Specjalizuje się w badaniach nad procesami wglądu – nagłym uświadomieniem sobie rozwiązania problemu, często postrzeganym jako efekt intuicji. Jej zainteresowania naukowe obejmują również wpływ mediów społecznościowych na procesy poznawcze, takie jak uwaga i pamięć.