1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. 8 zdań, które zdradzają, że twoje wewnętrzne dziecko cierpi

8 zdań, które zdradzają, że twoje wewnętrzne dziecko cierpi

(Fot. Elena Medvedeva/Getty Images)
(Fot. Elena Medvedeva/Getty Images)
Wewnętrzne dziecko nie znika, gdy dorastamy. Wciąż nam towarzyszy – w naszych reakcjach, lękach i unikach. Gdy cierpi, przemawia przez nas, choć często tego nie zauważamy. Jak je rozpoznać i nauczyć się naprawdę go słuchać?

Spis treści:

  1. Co mówi zranione wewnętrzne dziecko?
  2. Jak pomóc swojemu wewnętrznemu dziecku?

Każdy z nas nosi w sobie wewnętrzne dziecko – tę kruchą, emocjonalną część psychiki, która ukształtowała się w dzieciństwie i nadal wpływa na nasze decyzje, uczucia i sposób budowania relacji. To dziecko nie znika, gdy dorastamy. Może ukrywać się pod maską kompetentnego dorosłego, ale jego głos nadal wybrzmiewa, szczególnie w chwilach stresu, samotności czy kryzysu. Czasem przemawia nie przez łzy, ale przez słowa. Z pozoru niewinne zdania mogą być echem starych ran, znakiem, że ta część nas wciąż cierpi i czeka na uzdrowienie. Oto osiem typowych zdań, które mogą świadczyć o zranionym wewnętrznym dziecku – i co się za nimi kryje.

Co mówi zranione wewnętrzne dziecko?

1. „Nie jestem dość dobry”.

To jedno z najbardziej destrukcyjnych przekonań, głęboko zakorzenionych w dzieciństwie, w którym dominowały krytyka, wysokie wymagania lub brak akceptacji. Dziecko, które nie słyszało „dobrze ci poszło” albo które porównywano do innych („dlaczego nie jesteś jak siostra?”), uczy się, że samo w sobie nie wystarcza. W dorosłości objawia się to jako perfekcjonizm, chroniczne niezadowolenie z siebie, a nawet lęk przed podejmowaniem wyzwań. Przykład? Osoba, która rezygnuje z aplikowania na lepsze stanowisko, bo „i tak mnie nie wezmą”. Choć obiektywnie spełnia wymagania, w środku wciąż wierzy, że nie jest dość dobra. To nie lenistwo – to echo dziecięcego przekonania, że na miłość i uznanie trzeba sobie zasłużyć.

2. „To moja wina, przepraszam”.

Jeśli często bierzesz na siebie odpowiedzialność za emocje innych – ich złość, smutek, rozczarowanie – może to być wynik dzieciństwa, w którym nie miałeś prawa do własnych emocji, a za wszystko byłeś obwiniany. Dziecko, które nie rozumie sytuacji rodzinnej, np. depresji matki czy agresji ojca, bierze winę na siebie – bo to jedyny sposób, by zachować iluzję kontroli. W dorosłości przejawia się to nieumiejętnością stawiania granic, nadmierną potrzebą „łagodzenia” konfliktów, a także chronicznym poczuciem winy. Możesz przepraszać za rzeczy, których nie zrobiłeś – bo w środku nadal jesteś tym dzieckiem, które chciało, by mama przestała płakać.

3. „Nie chcę sprawiać kłopotu”.

To zdanie to sygnał, że kiedyś nauczono cię, że twoje potrzeby są problemem. Może słyszałeś: „przestań dramatyzować”, „inni mają gorzej”, „nie przesadzaj”. Takie komunikaty uczą dziecko tłumienia emocji, co w dorosłości skutkuje trudnością w proszeniu o pomoc i w okazywaniu złości. Psycholog Jeffrey Bernstein zauważa, że dzieci zranione emocjonalnie często wycofują się w momentach kryzysu. Mówią „nic się nie stało”, choć serce im pęka. W dorosłym życiu może to oznaczać tłumienie emocji aż do punktu wyczerpania psychicznego – lub wybuchy złości, które pojawiają się niespodziewanie, po długim czasie milczenia.

4. „Nie umiem sobie z tym poradzić”.

Za tym zdaniem stoi wewnętrzne dziecko, które zostało pozostawione same sobie. Często dotyczy to osób, które musiały szybko dorosnąć – np. opiekować się rodzeństwem, martwić się o finanse rodziny, czy znosić emocjonalną niedostępność rodziców.
W dorosłości skutkuje to uczuciem bezradności, zwłaszcza w sytuacjach emocjonalnych. Czasem objawia się jako lęk, czasem jako ucieczka w pracę, alkohol lub inne mechanizmy radzenia sobie. Mężczyzna, który mówi: „Nie ogarniam tego, po prostu chcę się schować” – często nie jest słaby. On po prostu nigdy nie nauczył się, że ma prawo prosić o wsparcie.

5. „Wszystko ze mną nie tak”.

To głos dziecka, które czuło się inne, niekochane, niedopasowane. Może słyszało, że „jest trudne”, „za wrażliwe”, „za głośne”, „za ciche”. W środowisku, gdzie nie ma bezwarunkowej akceptacji, dziecko szybko zaczyna wierzyć, że problem tkwi w nim. W dorosłości przejawia się to jako wewnętrzny krytyk, który nie daje spokoju. Ten głos sabotuje relacje, sukcesy, a nawet radość. Osoby z takim schematem często cierpią na depresję i nie wiedzą, skąd bierze się ich stałe poczucie wstydu.

6. „Po co próbować, i tak się nie uda”.

Za tym przekonaniem stoi zawiedzione zaufanie. Dziecko, które próbowało, ale było ignorowane, karane lub wyśmiewane, uczy się, że lepiej nie marzyć – bo to boli. W dorosłości skutkuje to unikaniem ryzyka, porzucaniem projektów w połowie drogi, niską motywacją. Psychologowie mówią o zjawisku wyuczonej bezradności – kiedy człowiek przestaje wierzyć, że jego działania mogą coś zmienić. Takie osoby mogą mieć potencjał, ale go nie wykorzystują, bo zbyt mocno wierzą w swoją „bezwartościowość”. Często stoją w miejscu, bo „i tak się nie opłaca”.

7. „Nikt mnie nie rozumie”.

To zdanie wyraża jedną z najbardziej podstawowych potrzeb emocjonalnych – bycia widzianym i akceptowanym takim, jakim się jest. Dzieci, których emocje były ignorowane („weź się w garść”), często dorastają z poczuciem głębokiej samotności. W dorosłym życiu objawia się to jako trudność w nawiązywaniu bliskich relacji, unikanie szczerości z obawy przed odrzuceniem lub emocjonalne zamknięcie. Osoby te często czują, że „nie pasują”, mimo że bardzo pragną bliskości.

8. „Lepiej nie czuć nic”.

To ostatnie zdanie to mechanizm przetrwania – zamrożenie emocjonalne. Dzieci wychowujące się w domach pełnych przemocy, uzależnień lub chaosu uczą się wyłączać emocje, by przetrwać. W dorosłości często są to osoby, które „nic nie czują” – ani radości, ani smutku. Pojawia się pustka, wypalenie, czasem uzależnienia od bodźców (media, jedzenie, substancje), by wypełnić tę lukę. To nie jest wybór – to wyuczony sposób ochrony siebie.

Jak pomóc swojemu wewnętrznemu dziecku?

1. Zauważ je.

Kiedy w twojej głowie pojawiają się powyższe zdania – zatrzymaj się. Zamiast je ignorować, zapytaj: „Kto to mówi?” Może to nie dorosły, racjonalny ty, ale twoja młodsza, zraniona część, która boi się, że znów zostanie zignorowana.

2. Rozmawiaj z nim.

Napisz list do siebie z przeszłości. Albo zacznij codzienny rytuał sprawdzania, co czuje twoje wewnętrzne dziecko. Możesz stanąć przed lustrem i powiedzieć: „Widzę cię. Słyszę cię. Czego dziś potrzebujesz?” Ta praktyka uczy samowspółczucia i buduje kontakt z emocjami.

3. Okaż czułość.

Zamień wewnętrznego krytyka na wewnętrznego opiekuna. To, jak do siebie mówisz, ma moc leczenia. Zamiast: „Znowu dałem ciała”, powiedz: „Zrobiłeś, co mogłeś. To wystarczy”. Ucz się mówić do siebie tak, jak chciałbyś, by mówiono do ciebie w dzieciństwie.

4. Skorzystaj z pomocy terapeuty.

Nie musisz przechodzić tej drogi sam. Psychoterapia – szczególnie schematów, psychodynamiczna, EMDR czy arteterapia – może pomóc w dotarciu do źródła bólu i jego przekształceniu. John Bradshaw, autor znanej książki „Powrót do swojego wewnętrznego domu”, pisał: „Nasze dzieciństwo staje się filtrem, przez który przepuszczane są wszystkie nowe doświadczenia”.

Twoje wewnętrzne dziecko nie krzyczy, ale szepcze. W zdaniu: „Nie chcę sprawiać kłopotu”. W nadmiarowych przeprosinach. W tym, że znowu zrezygnowałeś z siebie. Wsłuchaj się w ten szept. Bo kiedy ty zaczniesz go słuchać z czułością – ono przestanie mówić przez ból, a zacznie przez radość.

Źródła: Jeffrey Bernstein, „7 Phrases That Quietly Reveal Your Adult Child Is Hurting”, psychologytoday.com; „Do you have a wounded inner child? Here are 7 key signs”, lumohealth.care

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze