Praktyczny, ponadczasowy i atrakcyjny wizualnie styl marynistyczny od lat kojarzony jest z modą nadmorskich kurortów. Do teraz, bo projektanci właśnie wprowadzają go na ulice wielkich miast. Nie musisz mieć własnej łodzi, aby nosić żeglarskie buty, bretońskie bluzki czy rybackie kapelusze.
Artykuł pochodzi z miesięcznika „Zwierciadło” 5/2025
Pewnego niedzielnego popołudnia, tuż przed zachodem słońca, podczas nowojorskiego tygodnia mody na wiosnę-lato 2025 roku bywalcy pokazów zasiedli na pokładzie wycofanego ze służby promu Staten Island, aby obejrzeć najnowszą kolekcję Tommy’ego Hilfigera. Zgodnie z przypuszczeniami publiczności wybór lokalizacji był ściśle związany z główną inspiracją stojącą za projektami, które za chwilę mieli zobaczyć jako pierwsi. „Odświeżamy inspiracje żeglarskie i morskie, które definiowały nasz styl od 1985 roku. Dziś jest on zaktualizowany i zremiksowany na rok 2025: sylwetki charakteryzuje swoboda letniego stylu, ale z odrobiną pewności siebie, która sprawia, że czujesz się gotowy, aby zejść z promu i wrócić do miasta” – powiedział po pokazie Hilfiger. W kolekcji znalazły się m.in. bluzki i koszule w kultowe bretońskie pasy, archiwalne kurtki regatowe i praktyczne nylonowe spodnie z żeglarskiego płótna i pogniecionej bawełny.
W tym sezonie morskie inspiracje pojawiają się wielokrotnie, m.in. u Ralpha Laurena, Sacai, Louis Vuitton, Prady, Miu Miu, Moschino i Marni. Oznacza to, że marynistyczny styl, zgodnie z tym, co powiedział Hilfiger, przestał być domeną wyłącznie wakacyjnych kolekcji Resort, a stał się podstawą mniej lub bardziej formalnych miejskich stylizacji. Możemy wybierać pomiędzy eleganckimi zestawami nawiązującymi do oficjalnych strojów marynarki wojennej, swobodną garderobą francuskich marynarzy a nonszalanckim stylem skandynawskich rybaków.
Fot. Gehrke Peter/BE&W
Historia trendu nazywanego m.in. żeglarskim szykiem i jego wpływu na twórczość projektantów XX i XXI wieku jest o wiele dłuższa i bardziej zaskakująca, niż mogłoby się wydawać. Dziesięć lat temu jako pierwsza obszernie opisała ją brytyjska historyczka mody i pisarka Amber Jane Butchart w książce „Nautical Chic”.
Pierwsze wzmianki o stylu marynistycznym dotyczą marynarzy XVI-wiecznej Europy, których wtedy potocznie nazywano Jack Tars. Nosili charakterystyczne luźne spodnie slops o długości trzy czwarte, które zostały zaprojektowane w taki sposób, aby ułatwiały poruszanie się na statkach.
Slops miały zwykle kolor czerwony, beżowy lub miały wzór w poziome pasy. Jack Tar nosił do nich tunikę z płótna lub grubego lnu, apaszkę i dzianinową czapkę. Podczas sztormu marynarze zakładali na spodnie brezent – halkę z grubej tkaniny wykonanej z włókien naturalnych, sięgającą do pasa skórzaną kurtkę i kapelusz, które w celu impregnacji pokrywano smołą.
Sabrina Carpenter podczas pokazu „Vogue World” w 2024 roku. (Fot. Victor Boyko/Getty Images)
W połowie XVIII wieku powstał oficjalny mundur angielskiej marynarki wojennej. Od tego momentu połączenie koloru niebieskiego i białego było zarezerowane wyłącznie dla uniformów zawodowych marynarzy. Uzupełnieniem oficjalnego munduru był zapinany na charakterystyczne złote guziki dwurzędowy granatowy płaszcz pea coat. Nazywany potocznie „bosmanką”, dziś jest zaliczany do najbardziej klasycznych i eleganckich przykładów odzieży wierzchniej.
Skąd decyzja, aby mundury miały kolor granatowy z białymi wyłogami? Jak można przeczytać na stronie Marynarki Wojennej RP, niebieskie „mundury” obowiązywały już w czasach rzymskich. Ówczesne załogi szybkich łodzi żaglowych, aby podczas działań wojennych na morzu pozostać jak najdłużej niezauważonymi, nie tylko nosiły granatowe stroje, ale również farbowały na niebiesko żagle.
Ciekawą historię posiada również bluza marynarska, której współczesną wersję w tym sezonie można zobaczyć w ofercie m.in. Prady, Tommy’ego Hil gera, Ralpha Laurena i większości popularnych sieciówek. Autorzy artykułu na stronie Marynarki Wojennej RP piszą tak: „Pierwotnie bluza była bezkształtna, workowata, uszyta z płótna żaglowego z otworami na głowę i ręce, ale co najważniejsze – nieprzemakalna. Jedna z wersji powstania bluzy mówi o tym, że bosmani okrętowi uciekali się do porywania ludzi z lądu w celu uzupełnienia załogi. Najpierw upijano znalezionego kandydata, wyciągano go z tawerny, zakładano mu worek na głowę, który wiązano mocno wokół pasa. Po dostarczeniu na okręt, wycinano w worku otwór na głowę i ręce, aby pojmany mógł wykonywać prace pokładowe. W ten sposób powstał rodzaj bluzy marynarskiej”. Charakterystyczny kwadratowy kołnierz marynarski powstał, aby chronić górną część bluzy przed zabrudzeniami. Pod koniec XVII wieku marynarze nosili długie włosy, o których czystość niespecjalnie dbali. Z czasem mężczyźni zaczęli zaplatać włosy w warkocz i nakładać na niego grubą warstwę tak zwanej smoły sztokholmskiej. Utrwalona na sztywno fryzura miała osłaniać kark przed uderzeniami.
Cara Delevingne w projekcie Jeana Paula Gaultiera przed pokazem „Vogue World” (2024). (Fot. Phil Burchman/Getty Images)
Popularyzację stylu marynistycznego w pierwszej kolejności zawdzięczamy kobietom. W 1846 roku królowa Wiktoria zamówiła dziecięcy garnitur marynarski dla swojego syna, księcia Alberta Edwarda. Portret czteroletniego następcy tronu ubranego w granatowy mundurek został wystawiony na widok publiczny w Pałacu św. Jakuba, gdzie obejrzało go ponad 100 tysięcy osób. W późniejszym okresie portret był rozpowszechniany w miniaturze m.in. w formie nadruku na obrazkach i fotografiach, co sprawiło, że marynarski garnitur dla dzieci zyskał jeszcze większą sławę.
W podobnych stylizacjach na przestrzeni XX i XXI wieku publicznie pojawiali się kolejni mali członkowie rodziny królewskiej, m.in. książę William i jego syn Louis. „Styl marynarski w brytyjskiej modzie był używany do wywoływania poczucia dumy narodowej i solidarności z Royal Navy w czasie wojny, w szczególności podczas pierwszej i drugiej wojny światowej” – powiedziała w wywiadzie dla CNN w 2022 roku Hannah Lyons, ówczesna asystentka kuratora sztuki w londyńskim National Maritime Museum.
Fot. Gehrke Peter/BE&W
Drugim najbardziej charakterystycznym elementem żeglarskiego szyku są bretońskie pasy. Ich historia zaczyna się w 1858 roku, kiedy to francuska marynarka wojenna, do standardowego munduru wprowadza pasiasty tricot rayé nazywany również marinière lub po prostu bretońskim topem. Przedstawiciele francuskiej marki Saint James, która od końca XIX wieku sprzedaje bluzki bretońskie, twierdzą, że bluzki marynarki wojennej miały mieć 21 białych pasków i 20-21 pasków w kolorze indygo. Liczba 21 miała rzekomo odpowiadać ilości zwycięstw napoleońskich. Z kolei inna teoria głosi, że w momencie wypadnięcia za burtę marynarz w ubraniu o tak skomponowanym wzorze był bardzo dobrze widoczny.
Od oficerów marynarki wojennej bluzkę w charakterystyczne pasy przejmują najpierw rybacy żeglujący po wodach Normandii i Bretanii, a później urlopowicze przybywający na Riwierę Francuską. Bluzka, która staje się symbolem nadmorskiej bohemy, zdobywa międzynarodową popularność dzięki Sarze i Geraldowi Murphym – amerykańskiemu małżeństwu, które odwiedzając w 1922 roku na Lazurowym Wybrzeżu znajomego kompozytora Cole’a Portera, kupują trykotowe pasiaste bluzki dla siebie i w prezencie dla swoich sławnych znajomych: Ernesta Hemingwaya, Francisa Scotta i Zeldy Fitzgerald.
Zelda i F. Scott Fitzgerald (1926). (Fot. BE&W)
Do świata wielkiej mody bretońską bluzkę wprowadza Coco Chanel. To dzięki niej top nabiera romantycznego charakteru i staje się jednym z najbardziej ponadczasowych elementów w kobiecej garderobie. Od tej pory projektanci wielokrotnie będą sięgali po marynistyczne pasy. W 1966 roku zrobi to Yves Saint Laurent, ozdabiając nimi połyskujące cekinowe długie suknie. Marinière stanie się znakiem rozpoznawczym estetyki Jeana Paula Gaultiera. Francuski projektant, który sam w młodości nosił bretońskie topy, pokazuje je po raz pierwszy w kolekcji „Boy Toy” z 1984 roku. W kolejnych dekadach na wybiegu u JPG będą się one pojawiać wielokrotnie. Ostatni raz w kolekcji Pre-Spring 2025.
Sara i Gerald Murphy (1923). (Fot. East News)
Jednak styl marynistyczny nie bazuje wyłącznie na elementach wywodzących się z mody wojskowej. Odnajdziemy tu również inspiracje romantyczną wizją piratów, którzy dzięki „Wyspie skarbów”, wydanej w 1883 roku powieści przygodowej autorstwa szkockiego pisarza Roberta Louisa Stevensona, widziani są dzisiaj przede wszystkim jako wolne duchy i anarchiści. Tak pokazali ich m.in. Vivienne Westwood i Malcolm McLaren w pierwszej wspólnej wybiegowej kolekcji zatytułowanej „Pirate” z 1981 roku. Kolekcja uważana jest za jedną z najważniejszych w twórczości brytyjskiej projektantki, nie dziwi więc, że zarówno sama Westwood, jak i współpracujący z nią projektanci nawiązywali do niej jeszcze kilkakrotnie.
Audrey Hepburn (1955). (Fot. Dave Benett/Getty Images)
We współczesnej modzie widać również wyraźne odniesienia do żeglarstwa wyczynowego i rekreacyjnego. Elementom garderoby, które wypada nosić podczas rejsów wypoczynkowych, najbliżej do stylu preppy, łączącego w sobie elegancję z nutą sportowej swobody, tyle że ograniczonego do trzech kolorów: granatu, czerwieni i bieli. Dziś dwurzędową klubową marynarkę ze złotymi guzikami, żeglarskie mokasyny, białe dżinsy (koniecznie z podwiniętymi nogawkami) czy dodatki ozdobione elementami przypominającymi żeglarskie liny widać równie często na ulicach Mediolanu i Warszawy, co w nadmorskich klubach jachtowych.
Fot. Gehrke Peter/BE&W
Na tym nie koniec. Według popularnego serwisu Pinterest jednym z kluczowych trendów w modzie w 2025 roku ma być estetyka inspirowana ubraniami rybaków z północnego Atlantyku. Do modnych elementów charakterystycznych dla marynistycznego stylu należy więc dodać żółty sztormiak, kalosze, wełniany sweter o warkoczowym splocie, torbę na ramię przypominającą rybackie sieci i dzianinową czapkę beanie.
Czytaj także: Pinterest zapowiada trendy na 2025 rok. Tych haseł będziemy szukać najczęściej
Tak duża różnorodność mody marynistycznej może przyprawić o zawrót głowy, dlatego zamiast płynąć z prądem, lepiej jest zaufać intuicji i wybierać tylko te rzeczy, które są zgodne z naszym osobistym stylem.