Podczas gdy w mediach przetacza się dyskusja o czterodniowym tygodniu pracy, nowy raport Microsoftu pokazuje, że dla przeciętnego pracownika biurowego nawet standardowe czterdzieści godzin to czysta fikcja. Jeden z największych dostawców usług cyfrowych przebadał zwyczaje 31 tysięcy użytkowników z całego świata i doszedł do niepokojących wniosków – wielu z nich zmaga się z „niekończącym się dniem pracy”.
Ostatnio o końcu ery 9–17 mówiło się głównie w pozytywnym kontekście. Dzięki krótszemu wymiarowi pracy mieliśmy zyskać więcej czasu na odpoczynek, co pomogłoby rozwiązać coraz powszechniejszy problem wypalenia zawodowego. Politycy wciąż się spierają, ekonomiści liczą, a konkretnych ustaw na horyzoncie brak. Tymczasem twarde dane pokazały to, czego niejeden pracownik sam się już dawno domyślał – w rzeczywistości pracujemy więcej i w innych godzinach, niż mamy to zapisane w umowach. Wygląda na to, że sami pożegnaliśmy się ze sztywnym schematem od 9 do 17, ale szala przechyliła się w drugą stronę.
Czytaj także: Jak szukać pracy, kiedy nie sprzyja nam metryka? 10 rad rekruterki i mentorki kariery
Spotkania i maile od rana do nocy – oto „niekończący się dzień pracy”
W okresie od połowy stycznia do połowy lutego tego roku Microsoft przeanalizował aktywność w programach biurowych takich jak Outlook czy PowerPoint wchodzących w skład pakietu 365. Okazało się, że liczba spotkań zaplanowanych po 20:00 wzrosła aż o 16% w porównaniu do poprzedniego roku. Problemem były również piętrzące się w skrzynce odbiorczej e-maile i powiadomienia na czacie, które rozpraszały użytkowników średnio co dwie minuty. Nietrudno jest się domyślić, że nadmiar otrzymywanych komunikatów uniemożliwiał głębokie skupienie i tym samym źle wpływał na produktywność. Zadania, których nie udało się skończyć w ciągu dnia, nadganiane były po godzinach lub w weekendy.
„Zbyt wiele energii zużywa się na opanowywanie chaosu, zanim zacznie się właściwa praca” – podkreślają eksperci firmy.
Autorzy raportu „2025 Work Trend Index Annual Report” ocenili, że zapchany od bladego świtu do zmroku kalendarz był w dużej mierzej efektem dużego rozproszenia geograficznego współpracujących ze sobą zespołów i bardziej elastycznego podejścia do planowania pracy. W teorii chronoworking miał korzystnie wpłynąć na dobrostan zatrudnionych, umożliwiając zarówno skowronkom, jak i sowom wywiązywanie się z obowiązków w zgodzie z indywidualnym dobowym rytmem. W praktyce sprawił, że prawie nie odchodzili oni od komputera i nie wypuszczali z rąk telefonów. W przeciągu miesiąca typowy pracownik wysłał lub dostał 58 wiadomości poza godzinami pracy, co stanowi wzrost o 15% rok do roku. Aż 40% osób było online i przeglądało pocztę już o 6:00 rano, a 29% objętych badaniem pracowników zaglądało na pocztę po 22:00.
Zmęczeni, rozproszeni, zawsze pod telefonem – pracownicy w 2025 roku
„Niekończący się dzień pracy zaczyna się wcześnie, głównie od czytania e-maili, a potem szybko zamienia się w wyczerpujący ciąg wiadomości, spotkań i przerw w skupieniu” – czytamy. „Nie ma wyraźnego początku ani końca. Wymagania i oczekiwania rosną, dlatego czas, który kiedyś przeznaczylibyśmy na regenerację, dziś bywa poświęcany na nadrabianie zaległości czy przygotowania do następnego dnia pracy”.
W raporcie nie zabrakło również wypowiedzi samych pracowników. Ci uznali, że w ostatnich pięciu latach tempo pracy stało się wręcz „niemożliwe do ogarnięcia”. Zgodnie ocenili, że choć pojedyncze spotkania, e-maile oraz powiadomienia mogą wydawać się jedynie drobnym zakłóceniem, gdy dochodzi do ich kumulacji, nie sposób jest wyrobić się ze wszystkimi obowiązkami. Jeśli więc czasem miewasz wrażenie, że zaczynasz pracować, zanim na dobre otworzysz oczy, i gonisz deadline’y aż do momentu pójścia spać – nie jesteś sama.