1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. O wszystkim musisz pamiętać, bo twój partner „nie ogarnia”? To mental load – praca, której nie widać, a wykańcza każdą kobietę

O wszystkim musisz pamiętać, bo twój partner „nie ogarnia”? To mental load – praca, której nie widać, a wykańcza każdą kobietę

(Fot. Zwierciadło.pl)
(Fot. Zwierciadło.pl)
„Ja nie chcę robić wszystkiego sama. Ale jeśli nie przypomnę, nie zaplanuję, nie przygotuję, to po prostu się nie wydarzy” – mówią kobiety, które wylądowały w roli organizatorek życia całej rodziny. Codziennie wykonują niewidzialną pracę, której nie doceniają ani ich partnerzy, ani społeczeństwo. Bo przecież planowanie zakupów, pamiętanie o wizycie lekarskiej dziecka, ogarnięcie kuchni po obiedzie – to żadna praca. To „robi się samo”, odbywa się gdzieś w tle. Partner nie pomaga? „Trzeba było powiedzieć, to bym ci pomógł” – słyszą. O tym, czym jest obciążenie mentalne, które wypala nas emocjonalnie i niszczy nasze związki, rozmawiamy z psycholożką Marią Kmieciak.

Spis treści:

  1. Czym jest mental load – obciążenie mentalne?
  2. Mental load wykańcza bardziej niż praca fizyczna
  3. Mental load, czyli specjalność Matki Polki
  4. Jak mental load wpływa na związek? „Matkowanie” partnerowi ma swoje konsekwencje
  5. Jak wytłumaczyć partnerowi, że jesteśmy przeciążone i potrzebujemy większego wsparcia?

Zaczyna się już rano. Dzwoni budzik i automatycznie wchodzisz w tryb zadaniowy, układając sobie w głowie cały plan dnia. Po kolei odhaczasz obowiązki: zrobić dzieciom kanapki, zawieźć do szkoły, potem praca, po południu mają trening – kto je podwiezie? Trzeba też skoczyć do apteki wykupić receptę. Ach, i co zrobić na obiad? Musisz pamiętać o liście zakupów. W lodówce jest jeszcze brokuł, szkoda żeby się zmarnował... Nie ma mleka, proszek do kolorów się kończy... aaa no i prezent dla rodziców męża na rocznicę ślubu, trzeba im coś kupić. Ale co? Wieczorem poszukasz czegoś w internecie. Zaraz, jutro przecież wpada na noc koleżanka córki, a ona ma w pokoju istny bajzel. Trzeba będzie posprzątać. Z kolei syn ma zieloną szkołę i żadnych czystych ubrań, a przecież sam prania nie zrobi...

Ten scenariusz wydaje ci się znajomy? Masz poczucie, że musisz myśleć o wszystkim za wszystkich? Witaj w klubie. Mental load dotyczy większości kobiet. Wysysa z nas energię, generuje konflikty, sprawia, że przestajemy mieć ochotę na seks, a nawet przyczynia się do rozpadu związku. Jak rozłożyć po równo mentalny ciężar, który dźwigamy każdego dnia, zanim wywoła kryzys w relacji?

Czym jest mental load – obciążenie mentalne?

Tak zjawisko to definiuje Maria Kmieciak, psycholożka i terapeutka par, która regularnie spotyka się z problemem mental load w swoim gabinecie.

– Wyobraź sobie, że jesteś dyrektorem operacyjnym w firmie pod nazwą „Rodzina”. Nikt nie widzi, że to ty ustalasz grafik, planujesz wizytę u ortodonty, zamawiasz prezent na urodziny koleżanki dziecka, kontrolujesz stan lodówki, planujesz posiłki i jeszcze dbasz o to, żeby wszyscy mieli czyste skarpetki. A potem słyszysz: „Ale przecież wystarczy, że mi powiesz, to pomogę!”. I to właśnie jest mental load, czyli obciążenie psychiczne, znane też jako „niewidzialna praca umysłowa” – tłumaczy ekspertka.

Gdybyśmy chcieli zobrazować, na czym polega mental load w praktyce, można by się posłużyć popularną sceną z filmu „Sztuka zrywania”. Grający parę Jennifer Aniston i Vince Vaughn spierają się o to, kto ma sprzątać po skończonej właśnie imprezie. Ich dialog jest jak zapis realnej rozmowy, którą regularnie można usłyszeć w niejednym polskim domu...

– No dobrze, pomogę ci pozmywać!

– Ale mi nie chodzi o to.

– Przecież powiedziałaś, że chcesz, abym ci pomógł w zmywaniu.

– Chciałabym, abyś to ty chciał mi pomóc w zmywaniu.

– Jeśli dobrze rozumiem, to mówisz mi, że jesteś zła, bo nie mam wielkiej ochoty na to, aby zmywać?

– Nie, jestem zła, bo nie masz ochoty na to, żeby zaoferować mi w tym pomoc. (...) Byłoby mi milej, gdybyś robił pewne rzeczy bez konieczności proszenia cię o to.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Wypowiedź bohaterki granej przez Aniston idealnie trafia w sedno problemu. Bo w mental load chodzi nie tyle o zmęczenie pracą fizyczną, lecz konieczność ciągłego procesowania w głowie, jak tę pracę zaplanować i wykonać. Mężczyźni zdają się tego wysiłku zupełnie nie zauważać i rzadko wychodzą z inicjatywą pomocy. W istocie większość z nich tylko czeka na gotowe instrukcje – stąd narastająca w nas frustracja, która sprawia, że czasem wybuchamy.

Mental load wykańcza bardziej niż praca fizyczna

– Mental load to nie tylko fizyczne wykonywanie obowiązków domowych, ale cały ukryty proces poznawczy, który dzieje się przed nimi: przewidywanie, planowanie, organizowanie, kontrolowanie, czyli trzymanie wszystkiego w głowie przez cały czas, często bez chwili przerwy – zwraca uwagę Maria Kmieciak.

Ekspertka, powołując się na pracę socjolożki Allison Daminger „The Cognitive Dimension of Household Labor”, przytacza 4 etapy „pracy mentalnej” (ang. cognitive labor):

  1. Przewidywanie (anticipating) – np. zauważenie, że zaraz skończy się papier toaletowy,
  1. Rozpoznawanie zadania (identifying) – czyli co trzeba zrobić („kupić papier”),
  1. Podejmowanie decyzji (deciding) – kto to zrobi, kiedy i gdzie,
  1. Monitorowanie (monitoring) – sprawdzanie, czy zadanie zostało wykonane i czy trzeba je powtórzyć.

W praktyce wygląda to tak, że jedna osoba nie tylko pamięta o zaplanowaniu wizyty u dentysty, ale też np. sprawdza, czy dziecko nie ma wtedy zajęć dodatkowych, organizuje transport, uzgadnia godzinę z partnerem, a finalnie przypomina wszystkim o tej wizycie rano, w biegu między śniadaniem a wiązaniem sznurówek – mówi Maria Kmieciak.

Mental load, czyli specjalność Matki Polki

Szukając przyczyn tego zjawiska trudno nie wpaść na refleksję, że obciążenie mentalne jest niejako wpisane w listę oczekiwań, które społeczeństwo ma wobec kobiet, a zwłaszcza partnerek i matek. Badania przeprowadzone niedawno w ramach akcji społecznej „Matka Polka wychodzi z domu” pokazują jasno, że większość z nas odczuwa presję bycia idealną matką i żoną, która bezgranicznie poświęca się rodzinie – nawet za cenę własnych dążeń, aspiracji i komfortu psychicznego.

„Funkcjonują przekonania o tym, że zajmowanie się wszystkim związanym z zarządzaniem życiem członków rodziny, dbaniem o dom, wyżywienie, leczenie, porządek, naprawy, formalności, zadowolenie jest z domysłu rolą kobiety i powinno dziać się «w tle»” – stwierdziła jedna z ankietowanych.

Jedną z głównych przyczyn występowania mental load u kobiet jest to, że zostałyśmy społecznie i kulturowo ukształtowane do roli osób, które zarządzają rodziną jako całością zauważa Maria Kmieciak. Uczymy się tego od najmłodszych lat obserwując nasze matki, które „trzymają wszystko w ryzach”, słysząc komunikaty typu „dziewczynki są odpowiedzialne” albo „zapytaj mamy” czy „mama wie, co trzeba zabrać”. W dorosłym życiu te przekonania zostają zinternalizowane tak głęboko, że wiele kobiet nawet nie zauważa, że przejęło rolę domowego „mózgu operacyjnego”.

Amerykańska socjolożka Cecilia Ridgeway zjawisko obciążania kobiet pracą mentalną tłumaczy tzw. ramowaniem płciowym (gender framing). Jest to sposób, w jaki społeczeństwo przypisuje kobiecie rolę odpowiedzialnej, przewidującej, emocjonalnie czujnej opiekunki, a mężczyźnie roztargnionego, ale dobrotliwego wykonawcy poleceń. Gdy te kulturowe ramy pozostają nieuświadomione, trudniej jest je zakwestionować i rozłożyć obowiązki w sposób naprawdę partnerski.

Wzorzec matki-ogarniaczki wszystkiego, która posprząta, upierze, zaplanuje obiad, zrobi listę zakupów i rozdzieli każdemu zadania jest głęboko wdrukowany także w umysły mężczyzn. Niestety, często pozostaje odporny na współczesny trend dzielenia się obowiązkami. Bo ostatecznie i tak to kobieta musi ten podział zaplanować i wskazać palcem, co kto ma robić.

– Nawet jeśli mężczyźni wykonują konkretne zadania: robią zakupy, odbierają dzieci, sprzątają, to kobiety nadal często zarządzają tą logistyką. W gabinecie słyszę: „Ja nie chcę robić wszystkiego sama. Ale jeśli nie przypomnę, nie zaplanuję, nie przygotuję to po prostu się nie wydarzy” – mówi Maria Kmieciak.

– Taki stan rzeczy niekoniecznie wynika z braku dobrej woli partnerów. Często to efekt społecznych wzorców, według których mężczyźni są „od wykonywania poleceń”, a kobiety „od organizowania rzeczywistości”. Problem polega na tym, że kobiety czują się odpowiedzialne nie tylko za zrobienie, ale też za przypilnowanie, żeby wszystko zadziałało, niezależnie od ustaleń. W relacjach partnerskich powstaje wtedy niewidzialna asymetria: jedno wykonuje zadania, a drugie nieustannie o nich myśli. I choć partnerzy mogą sądzić, że wszystko jest „po równo”, to ta nierówność mentalna prowadzi do przeciążenia, frustracji i braku przestrzeni dla siebie, szczególnie po stronie kobiet – stwierdza terapeutka.

Jak mental load wpływa na związek? „Matkowanie” partnerowi ma swoje konsekwencje

Myślenie o wszystkim za partnera szkodzi nie tylko naszej psychice – odbija się również na kondycji związku. Żartobliwe scenki, w których kobieta musi tłumaczyć mężczyźnie, gdzie położył klucze od swojego samochodu, mogą nas bawić jako kabaretowy skecz – ale gdy zdarzają się w życiu sprawiają, że zaczynamy czuć się jak czyjaś matka, a nie partnerka. To dla związku bardzo niebezpieczne i niesie ze sobą szereg konsekwencji.

Kiedy jedna osoba nieustannie planuje, pamięta, koordynuje i czuwa nad codziennym funkcjonowaniem całej rodziny, z czasem zaczyna odczuwać przemęczenie, frustrację i osamotnienie w odpowiedzialności. Partner, który nie dostrzega tej ukrytej pracy, często nie rozumie źródła napięcia bo widzi tylko wykonane zadania, a nie cały proces, który do nich doprowadził. W gabinecie bardzo często słyszę: „Mam wrażenie, że jestem jego matką, a nie partnerką” albo „On mi pomaga, ale to ja muszę pamiętać, co trzeba zrobić. A ja już nie mam siły myśleć za dwoje” – mówi Maria Kmieciak. – Kobieta wchodzi w rolę osoby zarządzającej, odpowiedzialnej za cały domowy system, a partner, często nieświadomie staje się biernym wykonawcą. Taki układ nie sprzyja partnerstwu.

Wśród najważniejszych konsekwencji mental load dla związku terapeutka wymienia:

  • zanik poczucia wzajemności i narastające napięcie: kobieta przestaje postrzegać partnera jako równego sobie dorosłego. Z kolei on może czuć się odsuwany lub oceniany, nawet jeśli nie rozumie, dlaczego.
  • pogorszenie się jakości relacji intymnej: w sytuacji, w której jedna osoba psychicznie „matkuje”, trudno o spontaniczność, bliskość i pożądanie. Związki zaczynają przypominać współpracę rodzica z nastolatkiem, a nie relację dwojga dorosłych.
  • zmęczenie relacją: kiedy wszystko opiera się na jednej stronie, brakuje przestrzeni na odpoczynek, radość, bliskość i życie poza zarządzaniem codziennością.

Ekspertka zwraca też uwagę na to, że mental load odbija się na naszej pracy zawodowej. W raporcie Gallupa (2020) „Women in the Workplace” aż 51% pracujących kobiet deklarowało silny stres w ciągu dnia (w porównaniu do 39% mężczyzn), a 42% odczuwało negatywny wpływ obowiązków rodzinnych na zdrowie psychiczne. Co więcej, kobiety, które łączą obowiązki domowe z pracą zawodową w czasie pracy (np. telefon do pediatry, koordynowanie opieki), są ponad dwukrotnie bardziej narażone na wypalenie zawodowe. Raport wskazuje też, że kobiety z dziećmi znacznie częściej niż mężczyźni rozważają ograniczenie etatu lub odejście z pracy, właśnie z powodu chronicznego przeciążenia.

Jak wytłumaczyć partnerowi, że jesteśmy przeciążone i potrzebujemy większego wsparcia?

Wiele z nas „okrzepło” w roli organizatorki codziennego życia i straciło wiarę w realnie sprawiedliwy podział obowiązków. Jedne kobiety, tak jak ich matki, są z tym całkowicie pogodzone, inne, po wielu próbach zmiany sytuacji, cierpią w milczeniu. Nie powinnyśmy jednak pozwolić, aby kulturowe stereotypy rządziły naszymi relacjami i godziły w nasz dobrostan psychiczny. Mamy prawo do tego, by oczekiwać od partnerów równego zaangażowania w logistykę codziennych obowiązków. Odpowiednio poprowadzona rozmowa może uświadomić mężczyźnie, że dyrygując życiem całej rodziny też wykonujemy pracę – i zasługujemy na to, aby być za to docenioną, a ciężar naszych obowiązków był dzielony na dwa.

– Z doświadczenia zawodowego oraz prywatnego wiem, że takie rozmowy nie są łatwe. A jeśli od samego początku zabrzmią jak oskarżenie („ty nic nie robisz”), bardzo łatwo mogą wywołać reakcję obronną. Dlatego dobrze jest rozmawiać z pozycji partnerstwa – doradza Maria Kmieciak.

Terapeutka par podsuwa kilka praktycznych wskazówek na to, jak spokojnie, a zarazem przekonująco zakomunikować partnerowi, że oczekujemy zwiększenia jego udziału w codziennej organizacji życia rodzinnego.

Po pierwsze, zacznij od mówienia o swoich uczuciach, nie o winie. Zamiast: „Ciągle wszystko robię sama!” powiedz: „Czuję się przeciążona, bo mam w głowie zbyt wiele spraw naraz i bardzo potrzebuję, żebyśmy to ogarniali razem”.

Następnie zaproś do współodpowiedzialności, a nie do „pomocy”. Dlaczego? Bo słowo „pomoc” sugeruje, że to ty jesteś główną osobą odpowiedzialną, a partner tylko się „przyłącza” bądź „robi ci przysługę”. Lepiej powiedzieć: „Chciałabym, żebyśmy wspólnie zarządzali domem, to dla mnie ważne, żebyśmy byli zespołem również w tym obszarze naszego życia.”

Kolejny ważny aspekt to mówienie o konkrecie, a nie o ogóle. Nie chodzi o to, by partner „robił więcej”, tylko by przejął odpowiedzialność za konkretne obszary, np. organizację przedszkola, gotowanie w tygodniu czy kontakt z lekarzami. Wspólny kalendarz, lista zadań, aplikacja do zarządzania planem tygodnia to najprostsze narzędzia, które można w tym celu wdrożyć.

Pozwól też sobie na zastosowanie zasady: „Zrób to od początku do końca”. Faktem jest, że całkowite powierzenie partnerowi jakiegoś zadania może być dla niektórych trudne. A to dlatego, że musimy porzucić kontrolę, nasz perfekcjonizm i tkwiące w nas przekonanie „ja zrobię to najlepiej”, a także same wykonać pracę związaną z bardzo trudną sztuką odpuszczania. Chodzi o to, by partner nie tylko fizycznie wykonał zadanie, ale także zaplanował je, wykonał i domknął bez proszenia i przypominania. W przeciwnym razie kobieta nadal dźwiga mental load, tylko cichszy.

I ostatnia wskazówka: nazywaj to, co dla partnera może być niewidzialne. Mężczyźni często naprawdę nie wiedzą, co dzieje się „w tle”. Tymczasem wystarczy opisać im cały proces, np. mówiąc: „Wiesz, zanim zaprosiłam znajomych na kolację, sprawdziłam kalendarz, ustaliłam menu, zrobiłam zakupy, przygotowałam stół i jeszcze przełożyłam twoje spotkanie. Chciałabym, żebyśmy przy takich okazjach dzielili się tym wszystkim”.

Przede wszystkim więc rozmawiajmy z naszymi partnerami i nie liczmy na to, że pewnego dnia sami wszystkiego się domyślą. Bądźmy asertywne, tłumaczmy i nie ukrywajmy naszych prawdziwych odczuć, takich jak frustracja, zmęczenie, zniechęcenie. W głowach ludzi zakorzenione są kulturowe stereotypy, których nikt nie wypleni za nas – a już na pewno nie sami mężczyźni, którym wygodnie w roli biernych wykonawców narzuconych im zadań.

Bierzmy jednocześnie pod uwagę, że niektórzy mężczyźni także noszą swój mental load – może on objawiać się pod postacią presji na osiągnięcie sukcesu zawodowego czy finansowego. Nasi partnerzy nierzadko też dźwigają na sobie ciężar wielu problemów i zmartwień, którymi nie chcą się dzielić, ponieważ w kulturze patriarchatu nie jest dobrze widziane, aby mężczyzna okazywał słabość. Oczekując więc wsparcia i docenienia – same również pamiętajmy o wysiłkach naszych partnerów. Zapewniajmy ich o naszej obecności i o tym, że nie muszą mierzyć się ze swoimi trudnościami w pojedynkę. Ostatecznie wszyscy jesteśmy zakładnikami tej samej opowieści o kobietach-strażniczkach domowego ogniska, które wszystko zorganizują i mężczyznach-twardzielach, którzy ze wszystkim sobie poradzą. Oba te wzorce są dla nas szkodliwe i utrudniają harmonijne funkcjonowanie w związku. W interesie obu płci leży to, by je zakwestionować i na nowo ułożyć wzajemne relacje – bez ulegania zewnętrznej presji, bez oceniania, za to z empatią i realną troską o ukochaną osobę.

Maria Kmieciak jest psycholożką, seksuolożką, trenerką umiejętności wychowawczych oraz terapeutką par metodą Gottmana (w trakcie certyfikacji). Od ponad 13 lat wspiera pary w budowaniu bliskości, zaufania i rozwijaniu skutecznej komunikacji. W swojej pracy łączy empatię z podejściem opartym na badaniach naukowych – korzystając z jednej z najlepiej przebadanych metod terapii par na świecie, jaką jest metoda Gottmanów. W ostatnim czasie szczególnym obszarem jej pracy i zainteresowań stał się mental load – niewidzialne obciążenie związane z zarządzaniem codziennością, które często bywa źródłem frustracji i napięć w związku. Terapeutka pomaga wydobyć ten temat na powierzchnię i wspólnie szukać rozwiązań, które realnie odciążają obie strony relacji.

(Fot. archiwum prywatne) (Fot. archiwum prywatne)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze