Maia Kealoha ma zaledwie osiem lat, ale już zachwyca autentycznością i pewnością siebie, której mogłoby jej pozazdrościć wielu dorosłych aktorów. Odtwórczyni tytułowej roli w aktorskiej wersji „Lilo & Stitch” na czerwonym dywanie czuje się jak ryba w wodzie, a jej dziecięca radość, talent i poczucie humoru sprawiają, że trudno oderwać od niej wzrok. Czy właśnie narodziła się nowa gwiazda kina?
Jeszcze kilka lat temu z zapałem ćwiczyła taniec hula w rodzinnej miejscowości na hawajskiej wyspie Hawaiʻi. Dziś ośmioletnia Maia Kealoha stoi na czerwonym dywanie w towarzystwie największych nazwisk Hollywood, zbierając owacje za rolę, którą pokochały miliony widzów. Disney powierzył jej postać Lilo w aktorskiej wersji kultowej animacji „Lilo & Stitch”. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę.
Maia miała zaledwie pięć lat, gdy natknęła się na ogłoszenie o otwartym castingu do nowej wersji „Lilo & Stitch”. Nie trzeba jej było długo przekonywać. Sama powiedziała rodzicom, że chce spróbować. Jak wspomina reżyser Dean Fleischer Camp, zwróciła uwagę twórców już po pierwszym nagraniu.
– Maia była jedną z niewielu, które nie były ciągnięte przez rodziców. To ona ciągnęła ich. Już wtedy było jasne, że mamy do czynienia z kimś wyjątkowym – mówił w rozmowie z „USA Today”.
Spośród ponad 200 dzieci to właśnie ona została wybrana do głównej roli. Kiedy zadzwoniła z tą wiadomością do swojego taty, nie kryła emocji. – Krzyczałam: „Zrobiłam to! Jestem Lilo! Jestem Lilo!” – opowiadała z entuzjazmem w rozmowie z „People”. To właśnie ta dziecięca radość i autentyczność sprawiły, że tak szybko pokochał ją świat.
W nowej wersji „Lilo & Stitch” Maia wcieliła się w postać małej dziewczynki z Hawajów, która zaprzyjaźnia się z psotnym kosmitą. Ale dla niej ta rola to coś więcej niż przygoda na planie filmowym. To było dla niej spotkanie z postacią, którą doskonale rozumie. – Mamy ze sobą wiele wspólnego – mówiła w wywiadzie dla „People”. – Obie jesteśmy z Hawajów, obie jesteśmy kreatywne. Lilo ma mnóstwo zabawek, ja wolę tworzyć coś sama. Jestem taką „crafty girl” – wyznała.
Autentyczność Maii widać w każdej scenie i to nie tylko dzięki jej energii czy urokowi, ale także dzięki głębokiemu zakorzenieniu w hawajskiej kulturze. Wychowana na Hawaiʻi, czyli największej wyspie archipelagu, z dumą pielęgnuje swoje dziedzictwo. Tańczy hula, pokazuje życie na wyspie w mediach społecznościowych, spędza czas z rodziną nad oceanem. To wszystko sprawia, że jej Lilo jest nie tylko wiarygodna – ona po prostu jest Lilo.
Choć film obfituje w emocjonalne sceny, to za kulisami nie brakowało śmiechu. Maia wspominała, że jej ulubiona scena to moment, w którym Lilo odkrywa, że może używać Sticha jako głośnika. – To było takie śmieszne i dziwne – mówiła z błyskiem w oku. Ale największym wyzwaniem okazała się scena z pistoletem na wodę. – Musiałam to zrobić za pierwszym razem, bo jak się zamoczysz, to trzeba wszystko suszyć – tłumaczyła.
Z kolei na planie zasłynęła też z psot. Jej ulubionym żartem było przyklejanie reżyserowi do spodni samoprzylepnych ruchomych oczu. – Mówiłam: „Mogę cię przytulić?” i wtedy mu je przyklejałam na pupę – śmiała się Maia. – Czasem zauważał to dopiero wieczorem, jak jego żona pytała: „Co ty masz na tyłku?” – dodaje jej ekranowa siostra Sydney Agudong.
Choć dopiero rozpoczyna karierę, Maia zdążyła już zadebiutować na prestiżowej gali Gold Gala, czyli wydarzeniu celebrującym sukcesy azjatyckiej i hawajskiej społeczności w kulturze, sztuce i biznesie. Miała wtedy siedem lat i była najmłodszą prezenterką wieczoru.
W pięknej sukni projektu hawajskiego projektanta Kini Zamory (znanego z programu „Project Runway”) wręczała nagrodę za społeczne zaangażowanie strażakom walczącym z pożarami na Maui. Towarzyszyły jej między innymi Auli’i Cravalho, odtwórczyni głosu Vaiany, oraz Krystal Ka’ai z administracji prezydenckiej USA. Po części oficjalnej Maia była pierwszą osobą na parkiecie. Nie tylko zagrała główną rolę, ale też potrafiła skraść całe wydarzenie.
(Fot. Araya Doheny/Getty Images for Gold House)
Maia wie, że chce iść dalej. I ma już listę swoich marzeń. Chciałaby zagrać z Jenną Ortegą, Adamem Sandlerem, Olivią Rodrigo czy Dwayne’em Johnsonem. – Uwielbiam „Farciarza Gilmore'a”! Naprawdę chciałabym zagrać z Sandlerem – mówiła w „USA Today”. Jej marzenia nie są wcale odległe. Wystąpiła już w filmie „The Wrecking Crew” u boku Jasona Momoy, Moreny Baccarin i Dave’a Bautisty. Premiera tego filmu ma się odbyć jeszcze w tym roku. Wydaje się, że kolejne propozycje są tylko kwestią czasu.
Maia Kealoha to bez wątpienia jedna z najciekawszych młodych twarzy, jakie pojawiły się w ostatnich latach w amerykańskim kinie. Łączy w sobie dziecięcą szczerość, profesjonalizm, energię i głęboki szacunek do własnych korzeni. Ale przede wszystkim wnosi coś, czego nie da się wyćwiczyć ani wyreżyserować – prawdziwe emocje.
Źródła: apnews.com; economictimes.com; imdb.com; people.com; starsunfolded.com; usatoday.com