Francja zadała dotkliwy cios gigantom fast fashion. Tamtejszy senat niemal jednogłośnie przegłosował ustawę, która nakłada na Shein i Temu podatek ekologiczny. Wprowadzono także całkowity zakaz ich reklamowania. Influencerzy, którzy zdecydują się wejść we współpracę z chińskimi markami, będą płacić kary.
Model biznesowy platform takich jak Shein i Temu nazywany jest już nie fast, ale ultra fast fashion. Wszystko dlatego, że tempo ich cyklu produkcyjnego bije na głowę marki, które dotąd uznawano za wzorcowy przykład szybkiej mody: H&M, Zarę czy Mango. Skutkuje to jeszcze większymi emisjami dwutlenku węgla, skażeniem wód i gleby toksycznymi substancjami, a także tonami plastikowych ubrań, które po paru założeniach gniją na wysypiskach.
Shein potrafi zaprojektować i wyprodukować nowy egzemplarz ubrania w zaledwie 3 dni. Dziennie dodaje na swoją platformę od 6 000 do 10 000 nowych produktów. Według statystyk przeciętny klient Shein zakłada kupioną rzecz od 3 do 10 razy.
Francja postanowiła postawić tamę skrajnie nieetycznym, szkodzącym środowisku działaniom chińskich marek.
Od 2025 roku każda rzecz sprzedawana na platformach Shein i Temu będzie opodatkowana – na początku w kwocie 5 euro, a docelowo 10 euro od sztuki (z zastrzeżeniem, że podatek nie może przekroczyć połowy ceny detalicznej towaru). Podatek ekologiczny ma zniechęcać konsumentów do zakupu produktów chińskich marek.
Ale to nie wszystko. Żeby maksymalnie ograniczyć zasięgi dwóch wspomnianych platform, francuski senat wprowadził też kary za ich reklamowanie. Oznacza to, że z tamtejszej prasy, telewizji i stron internetowych znikną kampanie reklamowe Shein i Temu. Jeśli wydawcy nie dostosują się do przepisów, będą musieli ponieść sankcje finansowe. Podobny zakaz francuscy urzędnicy nałożyli na influencerów. Lokowanie produktów chińskich marek w social mediach będzie nielegalne, a za złamanie tego przepisu także przewidziano kary.
Rozwiązania wprowadzone we Francji spotkały się z ostrą krytyką organizacji ekologicznych. Choć nowe prawo ogranicza zasięgi Shein i Temu, to europejskie marki fast fashion – takie jak wymienione już Zara i H&M – unikną sankcji. Ten fakt budzi wątpliwości co do rzeczywistych pobudek urzędników. Pierre Condamine z organizacji Friends of the Earth France sugeruje, że wprowadzone ustawodawstwo wcale nie ma na celu zmniejszenie szkodliwego wpływu fast fashion na środowisko, lecz ochronę interesów europejskich marek z tej branży.
– Mamy tekst [ustawy], który będzie skierowany do dwóch marek, a zatem pominie to, co stanowi co najmniej 90% produkcji i odzieży sprzedawanej we Francji. To stracona szansa. Moglibyśmy mieć prawdziwe ambicje środowiskowe. Jesteśmy bardzo rozczarowani, ponieważ ostatecznie widzimy, że to ochrona ekonomiczna stała się główną siłą napędową tego projektu ustawy – oznajmił Condamine w rozmowie z Euronews.
Nowe przepisy mają wejść w życie jeszcze w 2025 roku.