Kristen Stewart długo kojarzona była głównie z rolą Belli ze „Zmierzchu”, ale od tamtej pory przeszła ogromną metamorfozę. Dziś to odważna aktorka, reżyserka i ikona społeczności LGBTQ+, która wybiera własne ścieżki i udowadnia, że w Hollywood można działać na własnych zasadach.
Jeszcze niedawno dla większości była po prostu Bellą Swan – cichą, bladą nastolatką zakochaną w wampirze. Dziś Kristen Stewart to bezkompromisowa artystka, która z równą swobodą porusza się między kinem niezależnym a czerwonymi dywanami. Ikona queeru, laureatka prestiżowej francuskiej nagrody Cezara, nominowana do Oscara, a ostatnio także reżyserka debiutująca na festiwalu filmowym w Cannes. Kariera Stewart to opowieść o odwadze bycia sobą i o świadomym przejmowaniu kontroli nad własną narracją.
Kristen Jaymes Stewart urodziła się 9 kwietnia 1990 roku w Los Angeles, w rodzinie mocno związanej z branżą filmową. Jej ojciec, John Stewart, był producentem telewizyjnym i kierownikiem planu, a matka, Jules Mann-Stewart, pracowała jako scenarzystka i reżyserka. Stewart niemal od dziecka przebywała na planach filmowych, obserwując ich kulisy i ucząc się branży od środka. W wieku ośmiu lat została zauważona przez łowcę talentów podczas szkolnego przedstawienia, co doprowadziło do jej debiutu w produkcji Disneya „Metamorfoza” (1999).
Prawdziwy przełom nastąpił w 2002 roku, kiedy David Fincher obsadził ją u boku Jodie Foster w thrillerze „Azyl”. Młoda aktorka wcieliła się w rolę chorej na cukrzycę dziewczynki i od razu przyciągnęła uwagę recenzentów. Jej gra była dojrzała i wyważona, co nie umknęło krytyce ani widzom. Film odniósł sukces finansowy, a Stewart, mająca wtedy zaledwie 12 lat, została okrzyknięta obiecującą twarzą młodego pokolenia.
W 2008 roku Stewart przyjęła rolę Belli Swan w ekranizacji powieści „Zmierzch” Stephenie Meyer. Film odniósł ogromny sukces, stając się początkiem serii, która zarobiła łącznie ponad 3 miliardy dolarów i uczyniła z niej na moment najlepiej opłacaną aktorkę na świecie. Kristen, razem z Robertem Pattinsonem, stała się częścią jednego z największych zjawisk popkulturowych dekady.
Kristen Stewart i Robert Pattinson (Fot. Christopher Polk/Getty Images)
Jednak popularność przyniosła też mniej przyjemne konsekwencje. Stewart od początku unikała show-biznesowego blichtru. Była introwertyczna, nie przepadała za czerwonym dywanem, nie chciała grać w medialną grę. Gdy świat zainteresował się jej prywatnym życiem, a związek z Pattinsonem stał się jednym z najczęściej komentowanych tematów w mediach, Stewart zaczęła jeszcze bardziej chronić swoją prywatność.
Dodatkowo w 2012 roku pojawiły się doniesienia o jej romansie z żonatym reżyserem „Królewny Śnieżki i Łowcy”, Rupertem Sandersem. Wydarzenie to wywołało ogromną medialną burzę. Aktorka przeprosiła publicznie, ale fala krytyki i plotek mocno ją dotknęła. W tym samym roku zakończyła się zarówno seria „Zmierzch”, jak i jej relacja z Pattinsonem.
– Sława to najgorsza rzecz na świecie. Zwłaszcza jeśli jest bezcelowa. Kiedy ludzie mówią: „Chcę być sławny”, zastanawiam się: po co? Przecież nic nie robisz – wyznała przed laty w wywiadzie dla brytyjskiego „Harper's Bazaar”.
Po zakończeniu „Zmierzchu” Stewart zaczęła świadomie wybierać role, które pozwalały jej rozwinąć się artystycznie. Jednym z pierwszych kroków w tym kierunku był film „Sils Maria” Oliviera Assayasa, gdzie zagrała asystentkę słynnej aktorki, graną przez Juliette Binoche. Stewart stworzyła tam bardzo subtelną, wewnętrznie intensywną postać, a jej występ został nagrodzony francuskim Cezarem. To było historyczne osiągnięcie, bowiem Stewart została pierwszą amerykańską aktorką uhonorowaną tą nagrodą.
Później zagrała m.in. w dramacie „Motyl Still Alice” u boku Julianne Moore, w „Personal Shopper”, również u Assayasa, czy w „Lizzie”, opowiadającej o tajemniczym zabójstwie z końca XIX wieku. W każdej z tych ról udowadniała, że potrafi wcielić się w postacie złożone, niejednoznaczne, dalekie od schematów. Jak zauważyła Manohla Dargis z „New York Timesa”, Stewart to aktorka, która „potrafi sprawić, że dobre filmy stają się jeszcze lepsze”, a jej obecność na ekranie „zawsze trzyma w napięciu”.
W 2017 roku, podczas monologu otwierającego program „Saturday Night Live”, Stewart otwarcie powiedziała, że jest osobą nieheteronormatywną. Dla niej nie był to wyreżyserowany coming out, lecz naturalny etap w jej życiu. Od tamtej pory coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność jako aktorka reprezentująca społeczność LGBTQ+. Co ważne, robi to zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Zagrała m.in. w komedii „Świąteczny szok” (2020), w której wcieliła się w dziewczynę ukrywającą swój związek przed konserwatywną rodziną. W 2024 roku pojawiła się w filmie „Love Lies Bleeding”, wcielając się w właścicielkę siłowni zakochaną w kulturystce, graną przez Katy O’Brian. Film był odważny, sensualny i daleki od stereotypów. Pokazywał queerowość nie jako dodatek, ale jako coś integralnego i pełnoprawnego.
Czytaj także: Nie tylko ona i on: niebinarne postaci w filmach i serialach
W życiu prywatnym Kristen Stewart od kilku lat jest związana z Dylan Meyer, scenarzystką i córką nominowanego do Oscara Nicholasa Meyera. W 2021 roku para się zaręczyła. Jak wspominała Stewart, oświadczyny były spontaniczne i pozbawione patosu, czyli dokładnie takie, jakich pragnęła. W kwietniu 2025 roku sformalizowały swój związek. Kameralna i wyjątkowo skromna, jak na hollywoodzkie standardy, ceremonia ślubna odbyła się w ich ulubionej meksykańskiej restauracji w Los Angeles.
Kristen Stewart od lat deklarowała chęć pracy za kamerą. W 2023 roku, wspólnie z Dylan Meyer i Maggie McLean, założyła własne studio produkcyjne, Nevermind Pictures. Jej pierwszym dużym projektem jako reżyserki był film „The Chronology of Water”, oparty na autobiografii Lidii Yuknavitch. Opowiada on historię kobiety, która przez sport i sztukę próbuje uwolnić się od traumy przemocy domowej. Premiera filmu odbyła się podczas festiwalu w Cannes w maju 2025 roku. Stewart opisała ten moment jako bardzo emocjonalny. – Jestem z tego filmu naprawdę dumna. Czuję się, jakbym po raz pierwszy posłała dziecko do szkoły – powiedziała w rozmowie z „Reutersem”.
Film spotkał się z pozytywnym odbiorem, chwalono m.in. jego surowość i autentyczność. W głównej roli wystąpiła Imogen Poots, a media podkreślały, że był to nie tylko odważny debiut, ale też zapowiedź kolejnych, równie osobistych projektów.
Kristen Stewart na Festiwalu Filmowym w Cannes (Fot. Lionel Hahn/Getty Images)
Kristen Stewart konsekwentnie tworzy swoją drogę poza utartymi szlakami. Nie zależy jej na tym, by zadowolić wszystkich. Woli filmy mniejsze, ale bardziej znaczące. Reprezentuje tych, którzy przez lata nie mieli swojej przestrzeni w kinie, zarówno jako kobieta, osoba queerowa, jak i twórczyni, która nie chce być wtłaczana w żadną formę. Być może dlatego właśnie jest dziś jedną z najciekawszych aktorek i reżyserek swojego pokolenia. Nie dlatego, że zagrała w hitach, ale dlatego, że potrafi mówić o tym, co dla niej ważne, bez presji, bez kalkulacji. Po swojemu.
W nadchodzących latach zobaczymy ją jako Susan Sontag w niekonwencjonalnej biografii amerykańskiej intelektualistki, a także, być może, w kolejnych projektach reżyserskich. Jeśli Stewart czegoś nas nauczyła, to tego, że najciekawsze historie powstają wtedy, gdy ktoś nie boi się iść pod prąd.
Źródła: biography.com; britannica.com; goodmorningamerica.com; onet.pl; timepath.org; people.com; reuters.com.