Nie wszyscy mieszczą się w sztywnych ramach „ona” lub „on” – i coraz częściej widać to na ekranie. Niebinarne postaci w filmach i serialach przestają być ciekawostką. Zyskują głos, własne historie i miejsce w centrum opowieści. Bez sensacji, bez stereotypów. Po prostu jako ludzie. Tacy bohaterowie pokazują, że tożsamość może wyglądać różnie i pomagają lepiej zrozumieć, jak to jest być poza utartym podziałem na kobiety i mężczyzn.
Przez długie lata popkultura zdawała się ignorować fakt, że nie wszyscy mieszczą się w ciasnych ramach tradycyjnego podziału na kobiety i mężczyzn. Dominowały postaci, które jasno wpisywały się w binarny porządek płci. Tymczasem rzeczywistość była i jest o wiele bogatsza, a potrzeba reprezentacji osób, które nie identyfikują się wyłącznie jako kobieta lub mężczyzna, stawała się coraz bardziej paląca. Dziś, choć do pełnej równowagi jeszcze daleko, możemy już zauważyć, że niebinarność coraz odważniej zaznacza swoją obecność na ekranie.
Nie chodzi tylko o samą widoczność, ale o jakość przedstawienia. Chodzi o to, by niebinarne postaci nie były wyłącznie dodatkiem do fabuły, nie były pokazane jako sensacja ani nie funkcjonowały w roli stereotypowego tła. Ważne jest, by miały własne historie, motywacje, uczucia i relacje – jak każda inna postać.
Dobrym przykładem tego kierunku jest Cal Bowman z hitowego serialu Netflixa „Sex Education”, postać grana przez Dua Saleh, czyli osobę niebinarną także w prawdziwym życiu. Cal nie zgadza się na przypisywanie jej ściśle określonej płci i otwarcie mówi o trudnościach związanych z funkcjonowaniem w środowisku, które nie uznaje niuansów płciowej tożsamości. W serialu obserwujemy ich [w języku polskim zaimków „oni/ich” stosuje się do opisywania osób niebinarnych, analogicznie do angielskiego „they/them” – przyp. red.] codzienne zmagania z systemem edukacji i szkolnymi zasadami, jak np. regulamin stroju, który zmusza uczniów do podporządkowania się binarnemu podziałowi.
(Fot. materiały prasowe Netflix)
Równie istotnym przykładem reprezentacji jest postać dr Kai Bartley w „Chirurgach”, grana przez E.R. Fightmaster. Serial, znany z wprowadzania przełomowych tematów do mainstreamu, uczynił z Kai pierwszą niebinarną postać w swojej historii. Twórcy kultowego serialu postanowili nie czynić z tożsamości płciowej Kai osi całej narracji. Zamiast tego skupiono się na kompetencjach zawodowych postaci, jej relacjach i uczuciach. Fightmaster, będący osobą niebinarną także poza ekranem, przyznają, że mieli realny wpływ na kształtowanie tej roli, co pozwoliło uniknąć uproszczeń i stereotypów.
Kolejną inspirującą postacią jest Jim z przygodowego serialu platformy Max „Nasza bandera znaczy śmierć”, grany przez Vico Ortiza. Jim to pirat, który początkowo ukrywa swoją niebinarną tożsamość pod przebraniem i sztuczną brodą, ale z czasem odsłania swoje prawdziwe ja. Co istotne, serial nie robi z tego sensacji – dla załogi statku Jim pozostaje Jimem, niezależnie od wyglądu czy używanych zaimków. W ten sposób przedstawiona zostaje nie tylko akceptacja, ale też naturalność różnorodności.
(Fot. materiały prasowe Max)
W uniwersum „Star Treka” przełomem była postać Adiry Tal, grana przez Blu del Barrio. Aktorzy i aktorki wcielający się w role niebinarne często podkreślają, że to nie tylko gra aktorska, ale też osobista droga. Dla del Barrio rola Adiry była momentem odwagi – to wtedy postanowiłx otwarcie powiedzieć najbliższym, że jest osobą niebinarną. Serial, tak jak inne produkcje z tej franczyzy, pokazuje świat, w którym różnorodność nie jest problemem, a elementem społecznego bogactwa.
Nie można pominąć również postaci Mae z „Feel Good”, gdzie niebinarna gwiazda stand-upu Mae Martin gra fikcyjną wersję siebie. W drugim sezonie serialu mówi otwarcie: „Chyba jestem trans, niebinarna, czy jak to się tam nazywa”. Serial jest intymną opowieścią o dojrzewaniu, miłości i odkrywaniu tożsamości. Co ważne, nie robi z tego wielkiej ideologii i nie epatuje edukacyjnym tonem. Pokazuje po prostu, jak wygląda życie, w którym pytanie o płeć nie jest najważniejszą kwestią, ale jednym z wielu aspektów istnienia.
Na szczególną uwagę zasługują także animacje, które coraz częściej sięgają po wątki niebinarności. W „She-Ra i księżniczkach mocy” pojawia się Double Trouble – niebinarny zmiennokształtny najemnik, których dubbinguje Jacob Tobia. W serialu „Moon Girl i Diabelski Dinozaur” z kolei poznajemy Tai, przyjaciela głównej bohaterki, granego przez transpłciowego Iana Alexandra. To głos nie tylko różnorodności, ale też symbol zmiany, która zachodzi w produkcjach skierowanych do młodszych widzów.
(Fot. materiały prasowe Marvel)
Komedia „Steven Universe” była jednym z pierwszych seriali animowanych, który tak otwarcie podszedł do kwestii niebinarności. Stevonnie – fuzja dwóch bohaterów, Stevena i Connie – to postać, której nie da się zaklasyfikować w żaden tradycyjny sposób. To metafora relacji, której płeć nie definiuje, i zarazem manifest twórczyni serialu Rebeki Sugar, która sama identyfikuje się jako osoba niebinarna.
(Fot. materiały prasowe Cartoon Network)
W polskim kontekście najgłośniejszym przykładem jest film „Fanfik” Marty Karwowskiej. Opowiada on historię Tośka, transpłciowego nastolatka, który odnajduje siebie dzięki wsparciu przyjaciół i ucieczce w świat literackich fantazji. W rolę Tośka wcielił się niebinarny aktor Alin Szewczyk, dla którego ta rola była czymś więcej niż tylko zadaniem zawodowym. Była formą osobistego opowiedzenia swojej historii. – Tosiek i ja mamy wiele wspólnego. Dlatego podszedłem do filmu tak personalnie – mówił w jednym z wywiadów.
Warto też wspomnieć inne wyraziste postaci: Taylor Mason z „Billions”, Desire z „Sandmana”, Syd z „One Day at a Time”, Milo z „Draka i Jajek” czy Raine Whispers z „Sowiego Domu”. Każda z nich przyczynia się do budowania nowego obrazu kultury, w której tożsamość nie jest ani tabu, ani etykietą, ale częścią złożonego ludzkiego istnienia.
Dlaczego to wszystko jest ważne? Bo kiedy widzimy siebie na ekranie, łatwiej nam uwierzyć, że mamy prawo być tacy, jacy jesteśmy. Dla wielu osób niebinarnych taka reprezentacja to pierwszy krok do samoakceptacji. Dla osób cispłciowych jest to możliwość lepszego zrozumienia innych. – Moja tożsamość płciowa mnie nie definiuje. Dlatego takie filmy jak „Fanfik” są tak ważne. Tosiek i inne postacie, choć reprezentują różne tożsamości, zmagają się z tymi samymi codziennymi wyzwaniami, jak szkoła, relacje z rodzicami czy pierwsze miłości – zaznacza Szewczyk.
I dlatego właśnie takie postaci jak Tosiek, Cal, Jim, Mae, Adira czy Double Trouble mają znaczenie. Bo pokazują, że różnorodność nie jest zagrożeniem. Jest bogactwem, które warto celebrować.
Źródła: bowiecreators.com; out.com; thepinknews.com; voicemag.uk; vogue.pl