Mowa o „Rezerwacie”, duńskim thrillerze kryminalnym, który już w ciągu doby od premiery stał się numerem jeden w Polsce. O czym opowiada i dlaczego jest jednym z najchętniej oglądanych seriali ostatnich dni?
Nie od dziś wiadomo, że skandynawskie produkcje cieszą się w naszym kraju dużą popularnością. Nic dziwnego więc, że już po 24 godzinach od premiery (która miała miejsce 15 maja) „Rezerwat” stał się najchętniej oglądanym serialem Netflixa w Polsce i do tej pory utrzymuje się na zaszczytnym pierwszym miejscu. Czego dotyczy fabuła i dlaczego sześcioodcinkowa miniprodukcja jest chwalona zarówno przez widzów, jak i krytyków?
Czytaj także: Skandynawskie seriale kryminalne Netflixa, które zmrożą krew w żyłach nie tylko w lutowe wieczory
„Rezerwat” (oryg. „Reservatet”) otwiera przed nami świat najzamożniejszych osiedli północnej Kopenhagi. To właśnie tu dochodzi do tajemniczego zaginięcia młodej au pair, Ruby, która pracuje dla Rasmusa i Katariny. Małżeństwo początkowo jest niewzruszone zniknięciem dziewczyny, ale ich sąsiadka Cecilie jest pewna, że coś jej się stało. Zwłaszcza że pojawia się coraz więcej przesłanek wskazujących na przestępstwo. Z pomocą świeżo upieczonej śledczej Aichy i swojej własnej au pair, Angel, Cecilie rozpoczyna prywatne śledztwo, które prowadzi do odkrycia mrocznych sekretów. Zostaje przy tym wystawiona na wielką próbę, kiedy okazuje się, że tropy prowadzą do… jej własnej rodziny.
Choć fabuła koncentruje się głównie na intrydze kryminalnej, jest ona także punktem wyjścia do głębszych tematów. „Rezerwat” porusza kwestie nierówności społecznych, rasizmu i klasizmu, pokazując, jak łatwo w świecie pełnym przywilejów znikają nie tylko ludzie, lecz także odpowiedzialność. Twórcy ukazują mechanizmy wykluczania i stereotypy, z jakimi mierzą się imigrantki pracujące jako opiekunki w domach zamożnych rodzin. To także portret zamkniętego środowiska elit – ich hipokryzji, wzajemnych układów i nadużyć władzy. W tle zaś przewijają się wątki samotności, potrzeby przynależności i poszukiwania własnej tożsamości.
Kadr z serialu „Rezerwat” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Twórczynią szeroko komentowanego miniserialu Netflixa jest Ingeborg Topsøe („Uwodziciel”, „Hanna”), a za kamerą stanął uznany duński reżyser Per Flya, który ma na koncie m.in. film z Marcinem Dorocińskim „Kobieta, która pragnęła mężczyzny”. Scenariusz to z kolei efekt współpracy trzech doświadczonych twórców: Topsøe, Iny Bruhn oraz Madsa Tafdrupa.
Jednym z atutów „Rezerwatu” jest jego obsada, która nadaje tej historii emocjonalny ciężar. Na pierwszy plan wysuwają się kobiece bohaterki: Marie Bach Hansen (Cecilie), Danica Ćurčić (Katarina), Excel Busano (Angel), Sara Fanta Traore (Aicha) i Donna Levkovski (Ruby). Na ekranie towarzyszą m.in. Simon Sears (Mike) i Lars Ranthe (Rasmus).
Kadr z serialu „Rezerwat” (Fot. materiały prasowe Netflix)
Na osobne wyróżnienie zasługują młodzi aktorzy – Lukas Zuperka i Frode Bilde Rønsholt – którzy jako Viggo i Oscar wnoszą do historii autentyczność i poruszający realizm, doskonale oddając zagubienie młodych ludzi w świecie dorosłych intryg.
Czytaj także: 6 wciągających seriali skandynawskich, które znajdziesz na Netflixie. Te tytuły wypełnią pustkę w sercu po „Moście nad Sundem”
„Wciągający” to jeden z najczęściej używanych przymiotników w kontekście najnowszego hitu Netflixa. I trudno się temu dziwić – to jeden z tych seriali, które ogląda się jednym ciągiem (szczególnie że ma tylko sześć odcinków). Poza tym jest niesamowicie klimatyczny – oferuje atmosferę typową dla najlepszych skandynawskich kryminałów.
Kadr z serialu „Rezerwat” (Fot. materiały prasowe Netflix)
A chociaż dość szybko można się domyślić rozwiązania zagadki (przynajmniej częściowo), nie odbiera to przyjemności z seansu. Przeciwnie – napięcie rośnie z każdym odcinkiem, a kolejne warstwy tajemnicy odkrywamy z rosnącą fascynacją. Bez wątpienia to pozycja, której warto poświęcić wieczór.