To ironiczne, że surowy dress code narzucany jest w kraju, dla którego słynna „Liberté!” jest jedną z podstawowych wartości, na festiwalu, który powstał jako wyraz sprzeciwu wobec artystycznej cenzury. W tym roku władze Cannes oficjalnie zakazały na czerwonym dywanie nagości, obszernych sukien oraz długich trenów tłumacząc się „przyzwoitością”. Niepisane zasady dotyczące stroju istniały jednak dużo wcześniej. Jeśli ktoś nie doczytał między wierszami, mógł nie zostać wpuszczony. Jednak tam, gdzie są restrykcje, zawsze pojawi się kobieta chętna, by je złamać. Nie dotyczy to tylko strojów wieczorowych. W historii Cannes zapisały się buntowniczki, które głośno mówiły o nierówności płci, molestowaniu oraz konfliktach zbrojnych.
W 2016 roku Julia Roberts weszła boso na canneńskie schody. Pomijając brak butów jej długa czarna suknia Armani Privé oraz naszyjnik Chopard idealnie wpisywały się w dress code festiwalu. Zainteresowanie wzbudziło to, czego brakowało.
2016 rok: Julia Roberts na znak protestu przychodzi na jedną z premier boso. (Fot. Andreas Rentz/Getty Images)
Rok wcześniej magazyn Screen Daily nagłośnił historię o kilku kobietach, które nie zostały wpuszczone na premierę feministycznego (kolejna ironia) filmu „Carol” z powodu butów na płaskim obcasie. Anonimowe źródło podało, że miały po pięćdziesiąt lat i eleganckie baleriny z kryształkami. Niektóre z nich cierpiały na problemy zdrowotne. Ponoć obsługa poleciła im pójść do sklepu i kupić szpilki. W rozmowie z magazynem festiwal nie skomentował tego konkretnego zdarzenia, ale potwierdził, że kobiety zobowiązane są założyć buty na wysokich obcasach na pokazy galowe.
Niedługo po artykule oraz krytycznych wypowiedziach gwiazd takich jak Emily Blunt organizatorzy stwierdzili, że było to nieporozumienie spowodowane brakiem komunikacji między kierownictwem, ochroną i personelem. W oficjalnym oświadczeniu napisali: „Jeśli chodzi o dress code na pokazach na czerwonym dywanie, zasady nie zmieniły się na przestrzeni lat (smoking, formalny strój na pokazy galowe) i nie ma żadnej konkretnej wzmianki o wysokości obcasów kobiet, jak i mężczyzn”. Dyrektor festiwalu, Thierry Fremaux, stwierdził, że „plotki” o nakazie noszenia obcasów są „bezpodstawne”. Informacja na stronie festiwalu także wskazywała, że szpilki nie były koniecznością. Czy jednak przy imprezie tego kalibru możliwa jest tak ogromna pomyłka?
„Szczerze mówiąc, wszyscy powinni nosić płaskie buty. Nie powinniśmy nosić wysokich obcasów” – powiedziała po wybuchu skandalu Emily Blunt. Podczas następnego festiwalu Julia Roberts postanowiła udowodnić, że jeśli nie mamy ochoty, nie musimy wcale zakładać butów. W jaki sposób ominęła czujną obsługę czerwonego dywanu? Z pewnością pomogło jej nazwisko, jej twarz na plakacie premierowego filmu „Zakładnik z Wall Street” oraz to, że buty zdjęła już na dywanie. Nie dało się jej wyprosić.
W ślady aktorki jeszcze w tym samym roku poszła Sasha Lane. Gwiazda filmu „American Honey”, debiutująca w branży filmowej, przyszła bez obuwia na oficjalną sesję zdjęciową. Patent ze zdjęciem butów „odgapiła” też Kristen Stewart na premierze filmu „Czarne bractwo. BlacKkKlansman". Przy krótkiej, obcisłej sukience Chanel Couture i szpilkach Louboutin gest był jeszcze bardziej spektakularny. Niektórzy powiedzą: „to tylko buty”, ale stawka toczy się tutaj o możliwość wyboru, o którą kobiety długo walczyły i najwyraźniej wciąż muszą. „Jeśli nie prosisz facetów, żeby nosili obcasy i sukienki, to mnie też nie możesz prosić” – powiedziała na konferencji prasowej Kristen Stewart.
W tym roku wyraźne zakazy dotyczące stroju pojawiły się na oficjalnej stronie festiwalu. Zaledwie na dzień przed jego startem. Nie tylko ograniczające, ale też kłopotliwe. Na przykład dla członkini jury Halle Berry, która na ceremonię otwarcia przygotowała obszerną suknię Gaurav Gupta. Ostatecznie zrezygnowała z niej na rzecz skromniejszej, od Jacquemusa. „Oczywiście będę przestrzegać zasad.” – zapewniała aktorka. Niedługo potem pojawiła się na dywanie w sukni projektu Celii Kritharioti z bufiastym dołem i trenem. Dress code złamała też Heidi Klum w różowej, lekko prześwitującej sukni Elie Saab z długaśnym ogonem, Pom Klementieff w sukni Loewe z bardzo głębokim dekoltem, a Wan QianHui w projekcie od Wang Feng zajmowała na dywanie z pewnością więcej miejsca, niż było to dozwolone w regulaminie. Nie zawiodła też Bella Hadid, stała bywalczyni Cannes, która w odważnych stylizacjach pokazuje się niezmiennie od swojego festiwalowego debiutu w 2016 roku. Wtedy wystąpiła w czerwonej sukni Alexandre’a Vauthiera, w 2024 w naked dress od Saint Laurent z czekoladowej organzy. W tym roku znów wybrała kreację francuskiego domu mody. Czarną, jedwabną, bardzo mocno wyciętą. Wyraźnie kpiącą z nowych zasad gry.
Chińska aktorka Wan QianHui była w tym roku jedną z pierwszych gwiazd, które złamały zakaz przychodzenia na premiery w sukniach utrudniających poruszanie się. (Fot. Samir Hussein/WireImage/Getty Images)
Ciężko udawać, że Cannes nie czerpie korzyści z rozgłosu, jaki daje mu czerwony dywan. Tym bardziej, że festiwal sam odcina kupony od aktów nieposłuszeństwa swoich gości. Na jego stronie można zobaczyć galerię osób, które ubierały się na przekór obyczajom. Madonnę, która w 1991 roku na premierę filmu „W łóżku z Madonną” założyła stożkowaty stanik i bieliźniane spodenki od Jean-Paula Gautiera oraz Victorię Abril, która w 1997 pojawiła się w dwóch skandalicznych strojach: marynarce całkowicie rozciętej z tyłu oraz zupełnie przezroczystej, krótkiej sukience. Wśród najbardziej rozebranych w historii festiwalu warto też wspomnieć gwiazdę porno, polityczkę Cicciolinę i jej kreację z 1988 roku oraz aktorkę Millę Jovovich w sukience Johna Galliano w 1997 roku. Festiwal po ogłoszeniu najnowszego dress codu bronił się francuskim prawem. W takim razie, gdzie w poprzednich latach była policja?
Jeśli chodzi o ubrania cofamy się w czasie, ale politycznie być może idziemy trochę do przodu. W jury tegorocznego Cannes zasiada więcej kobiet niż mężczyzn. Przewodnicząca, Juliette Binoche, przejęła pałeczkę od Grety Gerwig, która stała na czele jury w zeszłym roku. Po raz drugi w historii festiwalu rok po roku przewodniczącą Konkursu Głównego jest kobieta. Został też powtórzony rekord ustanowiony dwa lata temu – siedem filmów wyreżyserowanych przez kobiety walczy o Złotą Palmę. Choć to wciąż niecała jedna trzecia składu konkursowego i tak jest postęp. Przed 2023 rokiem maksymalna liczba reżyserek w Konkursie Głównym wynosiła pięć, w 2012 roku, żadna kobieta nie dostała się do sekcji. Widać walka o równość płci na festiwalu powoli przynosi efekty. Dużą rolę odegrała tutaj Cate Blanchett. W 2018 roku ramię w ramię z Agnès Vardą stanęła na czele osiemdziesięciu dwóch kobiet z branży – dokładnie tyle filmów wyreżyserowanych przez kobiety pokazano w całej historii konkursu do tamtego momentu – by zaprotestować przed Pałacem Festiwalowym. Wskazując na schody powiedziała: „Panie, wspinajmy się!”.
Filmowczynie klaszczą na schodach pałacu festiwalowego po tym, jak przewodnicząca jury, Cate Blanchett, odczytała protest przeciwko brakowi kobiet-filmowców uhonorowanych w całej historii festiwalu. Od początku istnienia Festiwalu Filmowego w Cannes do 2018 roku tylko 82 filmy biorące udział w konkursie oficjalnej selekcji zostały wyreżyserowane przez kobiety, podczas gdy 1645 filmów w ciągu 71 lat zostało wyreżyserowanych przez mężczyzn. (Fot. Venturelli/WireImag / Getty Images)
W tym samym roku Asia Argento w przemówieniu na zakończenie festiwalu publicznie oskarżyła Harveya Weinsteina o gwałt, którego dopuścił się na festiwalu kilkadziesiąt lat wcześniej. Aktorka zwróciła się też do anonimowych mężczyzn na sali: „I nawet dziś wieczorem, siedząc pośród was, są tacy, którzy nadal muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swoje zachowanie wobec kobiet, za zachowanie, które nie pasuje do tej branży, nie pasuje do żadnej branży ani miejsca pracy”. Choć Cannes umożliwiło w końcu wypowiedź kobietom walczącym o swoje prawa, organizatorzy nie zawsze opowiadali się po stronie ofiar. Pomimo oskarżeń na festiwal zaproszono między innymi Abdellatifa Kechiche’a, Woody’ego Allena czy Romana Polańskiego.
Buntowniczki miejsce na czerwonym dywanie i możliwość protestu musiały sobie wywalczyć. W 2022 roku premierę zakłóciła grupa dwunastu aktywistek z organizacji Les Colleuses. Feministki trzymały transparent z imionami stu dwudziestu dziewięciu kobiet zamordowanych we Francji od czasu ostatniego festiwalu. Demonstracja odbyła się przed premierą filmu „Holy Spider”, opartego na historii mężczyzny, który zabił co najmniej 16 pracownic seksualnych w Iranie. W tym samym roku inna aktywistka protestowała przeciwko przemocy seksualnej ze strony sił rosyjskich w Ukrainie. Kobieta należąca do grupy Scum po wejściu na dywan zdjęła sukienkę. Na brzuchu miała napis „przestańcie nas gwałcić” na tle ukraińskiej flagi. Dolne partie jej ciała były pokryte czerwonymi odciskami dłoni.
Przed pokazem filmu „Holy Spider” w 2022 roku - członkinie ruchu feministycznego „Les Colleuses” trzymają transparent, na którym widnieją nazwiska 129 kobiet, które zmarły w wyniku przemocy domowej. (Fot. John Phillips/Getty Images)
„W tym roku postanowiliśmy zorganizować festiwal bez polemik, aby upewnić się, że głównym interesem dla nas wszystkich jest kino, więc jeśli pojawią się inne polemiki, to nas to nie obchodzi” – zapowiedział Thierry Frémaux na konferencji prasowej na dzień przed uroczystością otwarcia festiwalu w 2024 roku. Organizatorzy obawiali się wówczas licznych demonstracji przeciwko wojnie w Strefie Gazy oraz w Ukrainie. Pytanie tylko, czy impreza prezentująca nacechowane politycznie kino niezależne, nie powinna być stałą platformą dla tego typu wypowiedzi. Pierwotna intencja festiwalu – który powstał jako odpowiedź na faszystowską cenzurę i miał być świętem wolności artystycznej – do czegoś zobowiązuje.
„Przyzwoite stroje” również miały pomóc skoncentrować się na tym, co na festiwalu filmowym powinno liczyć się najbardziej – na filmach. Efekt był jednak dokładnie odwrotny od zamierzonego. W wyniku decyzji organizatorów festiwalu uwaga całego świata tym bardziej skupiła się na kreacjach kobiet. Nie tylko tych, które zaprezentowały, ale także tych, których nie mogły zaprezentować. Obecnie o „słoniu w pokoju” ciężko nie rozmawiać.