Myślisz, że to tylko drobiazgi? Te codzienne, niepozorne nawyki mogą powoli niszczyć twój związek. Psychoterapeutka Jourdan Travers, która pracowała z ponad setką par, ujawnia 5 zachowań, które najczęściej prowadzą do emocjonalnego dystansu i rozstań.
Nawet najbardziej udane i harmonijne związki mogą z czasem zacząć się psuć przez drobne, z pozoru niewinne nawyki. Jeśli pozostaną niezauważone i nieprzepracowane, stopniowo przeradzają się w poważne problemy – aż w końcu przychodzi moment, w którym „kropla przelewa czarę goryczy”. Jourdan Travers, doświadczona psychoterapeutka, na łamach CNBC wskazała pięć zachowań, które najczęściej prowadzą do narastającej frustracji, emocjonalnego dystansu, a w rezultacie – do rozpadu relacji.
1. Zakładanie, że partner „się domyśli”
Zamiast jasno wyrażać potrzeby, wiele osób oczekuje, że partner „sam się domyśli”. Niestety, to prosta droga do rozczarowania i frustracji. „Psychologowie nazywają to iluzją przejrzystości – błędem poznawczym, polegającym na przekonaniu, że nasze emocje i potrzeby są dla innych oczywiste, choć w rzeczywistości wcale takie nie są” – tłumaczy Travers. Zamiast więc wysyłać sygnały i czekać, aż zostaną odczytane, lepiej po prostu powiedzieć wprost, co myślimy i czego potrzebujemy. To nie słabość – to dojrzałość.
Zamiast budować relację na zaufaniu i wzajemnym wsparciu, niektóre pary zaczynają liczyć, kto ile dał, a ile dostał. „Badania pokazują, że śledzenie, kto ile zrobił w związku – czy chodzi o obowiązki domowe, przysługi czy wyrzeczenia – niemal zawsze prowadzi do poczucia, że jesteśmy coś sobie winni. A to z kolei może osłabiać poczucie wdzięczności” – zauważa Travers. W zdrowym związku dajemy z serca, nie z kalkulacji.
Milczenie, chłód, kąśliwe uwagi zamiast szczerej rozmowy – brzmi znajomo? To częsta forma wyrażania niezadowolenia, która jednak niczego nie rozwiązuje. „Tego typu zachowania ranią i dezorientują. Bez otwartej rozmowy na temat problemu nie ma szans, by rozwiązać go w konstruktywny sposób” – przestrzega terapeutka. Szczerość bywa trudna, ale to jedyna droga do prawdziwego porozumienia.
Czytaj także: Razem, ale osobno. O samotności w związku
Dobre rady są w porządku, ale tylko wtedy, gdy ktoś o nie poprosi. Ciągłe poprawianie, sugerowanie, jak partner ma żyć, pracować czy z kim się spotykać, może być odebrane jako próba kontroli. „Relacja szybko zamienia się w układ rodzic–dziecko. To odbiera poczucie partnerstwa i obniża satysfakcję z bycia razem” – ostrzega Travers. Warto czasem po prostu wspierać, zamiast analizować i oceniać.
Zdarza się, że słuchamy, ale tak naprawdę tylko po to, by mieć gotową ripostę lub radę. A przecież w relacji chodzi o coś więcej. „To jeden z najbardziej zaniedbujących gestów w relacji. Najszczęśliwsze pary słuchają, by zrozumieć – nie tylko po to, by się wypowiedzieć” – podkreśla terapeutka. Czasem wystarczy być obecnym i dać drugiej osobie przestrzeń, by poczuła się naprawdę wysłuchana.
Jeśli któryś z tych punktów brzmi znajomo, spokojnie – to nie znaczy, że Wasz związek się kończy. Wręcz przeciwnie – zauważenie problemu to pierwszy krok do zmiany. „Większość związków nie rozpada się przez sam nawyk, ale przez brak gotowości, by go zmienić” – podsumowuje Travers. Związek to nie perfekcja, a codzienna praca, czasem trudna, ale warta wysiłku.
Źródło: Jourdan Travers, „I’m a therapist who’s worked with over 100 couples — the 5 most annoying habits I see in relationships”, cnbc.com