Świat przypomniał sobie o niej wraz z ogromną falą popularności serialu „Stranger Things”, w którym zagrała jedną z głównych ról. Z okazji urodzin Winony Ryder – intrygującej, od zawsze trochę tajemniczej – przypominamy krótką sylwetkę aktorki autorstwa Artura Zaborskiego.
Winona Ryder gwiazdą była już przed maturą. Za rolę w „Śmiertelnym zauroczeniu” sypnęły się pierwsze nominacje do filmowych nagród, za „Edwarda Nożycorękiego” – następne. W tamtym czasie Winonę Ryder chciał mieć na okładce każdy kolorowy magazyn, a fakt, że jej chłopakiem był Johnny Depp, budził i zawiść, i fascynację. Grała z najlepszymi i u najlepszych. Choćby w „Wieku niewinności” (Martina Scorsesego) z Michelle Pfeiffer czy u Woody’ego Allena w „Celebrity”. Za rolę w „Małych kobietkach” dostała nominację do Oscara. Ale to filmy takie jak „Orbitowanie bez cukru” i „Przerwana lekcja muzyki” zrobiły z niej „twarz pokolenia X”.
Trudno uwierzyć, że zaledwie parę lat wcześniej dzieciaki w szkole średniej wołały na nią „czarownica”. I to właśnie wtedy, kiedy miała nadzieję, że rola w „Soku z żuka” Tima Burtona przysporzy jej sympatii wiecznie gnębiących ją rówieśników. Ale właśnie dlatego, że była mało popularnym wśród kolegów i koleżanek kujonem, rodzice pozwalali jej na pracę i castingi. Tylko pod warunkiem, że utrzyma dobrą średnią. Wiadomo było też, że pochodzi z „dziwnej” rodziny. Państwo Horowitz (tak brzmi prawdziwe nazwisko aktorki) przyjaźnili się z elitami literackimi i artystyczną bohemą. W ich domu bywali poeta Allen Ginsberg, pisarz Philip K. Dick, a ojcem chrzestnym Winony był uznawany za jednego z inicjatorów powstania ruchu hipisowskiego Timothy Leary. Horowitzowie wierzyli, że dla dzieci najważniejsze są poznawanie świata, kultura i natura. Dlatego przenieśli się na farmę w Mendocino, gdzie mieszkali z kilkoma innymi rodzinami. Rodzice uważali, że telewizor to zbędny mebel. Dzieciaki, zamiast siedzieć przed ekranem, budowały szałasy i szukały skarbów w pełnym sekwoi lesie lub czytały książki.
„Żyliśmy nie w sekcie czy komunie, tylko we wspólnocie sąsiedzkiej” – wielokrotnie podkreślała Ryder. Na próżno, łatka „dziecka hipisowskiej komuny” przylgnęła do niej na lata. O wiele bardziej krzywdząca była jednak inna etykietka, którą zyskała krótko po tym, jak odbierała własną gwiazdę na hollywoodzkim deptaku sławy przed Dolby Theatre. To właśnie wtedy Ryder przyłapano na próbie kradzieży ubrań wartych ponad pięć tysięcy dolarów. Tabloidy miały o czym pisać. Została skazana na karę więzienia w zawieszeniu i grzywnę. Donoszono, że choruje na depresję i że jest uzależniona od leków. Z aktorskiego olimpu spadła w niebyt.
Skutki skandalu były dalekosiężne. Producenci marzący o pracy z nią nie mogli ubezpieczyć filmu z Ryder w obsadzie. A ona? Grała w niezależnych produkcjach i trzymała się z dala od czerwonych dywanów. Dopiero dzięki serialowi „Stranger Things” i roli matki zaginionego chłopca (do tej pory premierę miały już cztery sezony, a wkrótce oglądać będzie można piąty) wróciła do Hollywood z podniesioną głową. Potem wystąpiła w innej serialowej produkcji – w „Spisku przeciwko Ameryce” według powieści Philipa Rotha. Po drodze obiecała sobie, że nigdy nie zaloguje się do mediów społecznościowych, i dotrzymała słowa. Jest wierna maksymie: „Rób swoje i chroń swoją prywatność, a dramat zostaw tam, gdzie jego miejsce, na ekranie”.
Winona Ryder, rocznik 1971. Rozgłos zyskała jako muza Tima Burtona, zagrała w jego „Soku z żuka” i „Edwardzie Nożycorękim”. W latach 90. uchodziła za nową twarz Hollywood. Dzięki roli u Martina Scorsesego w „Wieku niewinności” walczyła o Oscara i zdobyła Złoty Glob, a kreacja w „Małych kobietkach” przyniosła jej drugą nominację do nagrody Akademii, zanim o aktorce zrobiło się ciszej. Prywatnie od 2011 roku Winona Ryder jest związana z projektantem Scottem Mackinlayem Hahnem.