1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Millie Bobby Brown dorastała na naszych oczach. Co dziś dzieje się z gwiazdą „Stranger Things”?

Millie Bobby Brown dorastała na naszych oczach. Co dziś dzieje się z gwiazdą „Stranger Things”?

(Fot. JB Lacroix/ FilmMagic/ Getty Images)
(Fot. JB Lacroix/ FilmMagic/ Getty Images)
Millie Bobby Brown zmaterializowała się przed naszymi oczami w 2016 roku jako na wpół przerażona, a na wpół przerażająca dziewczynka z telekinetycznymi zdolnościami. Była zagubiona niczym Matylda z „Leona Zawodowca” i ogolona na łyso jak Evey z „V jak vendetty”. Wszystkim lubującym się w grze w skojarzenia wniosek nasunął się sam – oto przed nami mrożonymi goframi zajada się nowa Natalie Portman. Czy dziewięć lat po przełomowej roli w „Stranger Things” gwiazda Netflixa dotarła już na sam szczyt? I co czeka ją po premierze finałowych odcinków?

W serialu braci Dufferów jest oszczędna w słowach. Ze względu na ograniczone słownictwo i brak obycia Jedenastkę zwykło się nawet porównywać do nieporadnie obracającego się wśród ziemian E.T. Sama Millie Bobby Brown szybko okazała się zupełnym przeciwieństwem swojej bohaterki. Gdy „Stranger Things” znalazło się na językach, a kampania promocyjna ruszyła pełną parą, dała się poznać jako rozgadana i pewna siebie. Zwyczajne wywiady na czerwonym dywanie to pikuś. Stawiająca pierwsze kroki w show-biznesie nastolatka wolała zarapować w programie Jimmy’ego Fallona i zaśpiewać „Uptown Funk” przed galą Emmy. Na scenę weszła wraz z Gatenem Matarazzo i Calebem McLaughlinem. O ile jej serialowi koledzy mieli już za sobą pierwsze doświadczenia na deskach teatru, o tyle ona zdawała się polegać wyłącznie na wrodzonej przebojowości.

Powoli zapełniająca się znanymi twarzami widownia zupełnie jej nie krępowała. Zresztą, dlaczego miałaby oblewać się rumieńcem wśród hollywoodzkich sław? Każdy ją tam uwielbiał. Nie wystarczyło im – tak jak milionom fanów – nosić jej wizerunek na koszulkach i breloczkach. Liczne grono osób ze świecznika chciało poznać ją osobiście. I nie chodziło wyłącznie o zdjęcia robione na oficjalnych wydarzeniach. Aaron Paul, znany szerzej jako Jesse Pinkman z „Breaking Bad”, żartował, że wraz z żoną „adoptowali” 12-letnią wówczas aktorkę. Niedługo później wypłynęły jej SMS-owe rozmowy z Drakiem, które, choć z pozoru niewinne, przez wielu zostały uznane za niestosowne.

Obawiano się, że Millie Bobby Brown podzieli smutny los tabunów dziecięcych gwiazd, których życie przybrało zły obrót. 21-letnia dziś aktorka miała jednak inne plany. Jaką drogę przeszła od premiery „Stranger Things”? I w jakim miejscu znajduje się obecnie, tuż przed wielkim finałem serialowego hitu, który przyniósł jej sławę?

Narodziny gwiazdy

Dzieciństwo Millie Bobby Brown należało do dość chaotycznych. Na świat przyszła 19 lutego 2004 roku w Marbelli jako trzecie z czworga dzieci Kelly i Roberta Brownów. Jej mama była wówczas gospodynią domową, a tata pracował jako agent nieruchomości. Do Hiszpanii wyjechali, aby przebywać bliżej dziadków ze strony ojca, którzy pomieszkiwali właśnie na Costa del Sol. Rodzina spędziła na śródziemnomorskim wybrzeżu cztery lata, zanim w poszukiwaniu lepszych możliwości zarobkowych, zdecydowała się na powrót do Bournemouth w rodzimej Anglii. W ojczyźnie również nie zagrzali długo miejsca. Po kolejnych czterech latach przenieśli się do Orlando na Florydzie, gdzie otworzyli biznes zajmujący się wybielaniem zębów, a następnie osiedli w Los Angeles. Decyzja była podyktowana aktorskimi ambicjami młodszej córki, którą początkowo zafascynowały musicale. Choć Millie urodziła się z poważnym niedosłuchem w jednym uchu, nie baczyła na przeszkody i marzyła o zostaniu kolejną... Hannah Montaną.

– Moje pozostałe dzieci oglądały kreskówki, a Millie wolała „Chicago”, „Moulin Rouge”, „Annie” i „Bugsy Malone”. Śpiewała na całe gardło. Występowała od pierwszego dnia – wspominał jej ojciec w rozmowie z „Daily Mail”.

Przeprowadzkę do Hollywood zasugerowała im agentka poznana na weekendowych warsztatach aktorskich. Jak opowiadała sama Brown, jej żywiołowy temperament czasem działał rodzicom na nerwy, dlatego postanowili znaleźć jej dodatkowe zajęcie. – To były cztery godziny grania, tańczenia i śpiewania w każdą sobotę. Podczas jednego z pokazów znalazła się osoba, która chciała mnie reprezentować – mówiła gwiazda. Podobno dostrzegła w młodej adeptce sztuki aktorskiej „instynkt, którego nie da się nauczyć”.

Kolejna zmiana miejsca zamieszkania wiązała się z dużymi kosztami. Rodzina ledwo wiązała koniec z końcem i w krytycznych momentach musiała pożyczać pieniądze od menadżerki Millie, Melanie Greene. – To było bardzo trudne. Po drodze wylaliśmy mnóstwo łez – przyznała aktorka. Na małym ekranie zadebiutowała w 2013 roku. Był to epizodyczny występ w roli młodej Alicji w dwóch odcinkach serialu „Once Upon a Time in Wonderland”. Rok później można było ją oglądać w brytyjskim serialu „Intruders”, gdzie wcieliła się w lepiej eksponowaną postać Madison O’Donnell. Potem zagrała jeszcze gościnnie w „Chirurgach”, „Współczesnej rodzinie” czy „Agentach NCIS”. Gaże nie wystarczyły jednak na opłaty rachunków. Brownowie w końcu musieli pogodzić się z porażką. Spakowali walizki i wrócili do Anglii. W tym miejscu można by postawić kropkę, gdyby nie jeden telefon od Netflixa.

Ulubiona maskotka Hollywood

Rok 2016 okazał się dla Millie Bobby Brown przełomowy. „Stranger Things” stało się jedną z najchętniej oglądanych produkcji Netflixa. Dużo mówiło się zarówno o doskonale oddanym klimacie lat 80., sentymentalnych nawiązaniach do filmów Stevena Spielberga i wielkim powrocie Winony Ryder, jak i o młodej, obiecującej obsadzie. Nastoletni odtwórcy głównych ról szybko stali się częstymi gośćmi w programach typu talk-show, na popkulturowych konwentach i uroczystych galach wręczenia branżowych nagród. Nie sposób było nie zauważyć, że Brown czuła się przed kamerami jak ryba w wodzie. Niestety nie wszyscy odebrali jej dziecięcy entuzjazm pozytywnie. Internauci zarzucali jej, że za mocno rozpycha się łokciami na czerwonych dywanach, jest zbyt głośna i nieustannie wcina się w słowo kolegom z serialu. Dziś jej medialne występy są zdecydowanie bardziej stonowane. I nie jest to jedynie kwestia nabytej z wiekiem dojrzałości. Brown wzięła sobie bowiem krytykę do serca i zaczęła doświadczać silnych ataków paniki.

– Trudno słyszy się takie rzeczy, mając trzynaście lat. Myślisz sobie wtedy: „Nigdy więcej nie chcę się odzywać, nie chcę być najgłośniejszą osobą w pokoju”. Gdy udzielałam wywiadów, z tyłu głowy cały czas miałam te komentarze. Milczałam więc i odzywałam się tylko, kiedy ktoś zwracał się bezpośrednio do mnie, mimo że bardzo chciałam włączyć się do rozmowy. Czułam jednak, że to nie moja kolej – wspominała na łamach „Glamour”.

Millie Bobby Brown wraz z obsadą „Stranger Things” z nagrodami Gildii Aktorów Ekranowych w 2017 roku (Fot. Alberto E. Rodriguez/Getty Images) Millie Bobby Brown wraz z obsadą „Stranger Things” z nagrodami Gildii Aktorów Ekranowych w 2017 roku (Fot. Alberto E. Rodriguez/Getty Images)

Po drugiej stronie barykady stali ci, którzy widzieli w energicznej Brytyjce nadzieję Hollywood. Jej twarz pojawiła się na niezliczonej ilości gadżetów, które rozchodziły się na pniu. Choć oczywiście kto mógł, ten pokazywał się u boku prawdziwej Millie. Nastolatka chętnie wymieniała uprzejmości online i pozowała do zdjęć m.in. z siostrami Kardashian. Najwięcej mówiło się jednak o jej znajomości z siedemnaście lat starszym Drakiem. – Uwielbiam go. Poznałam go w Australii i szczerze mówiąc, jest fantastycznym przyjacielem i wzorem do naśladowania – mówiła Millie. – Piszmy do siebie. Dopiero co napisał do mnie: „Tęsknie za tobą tak bardzo”, a ja na to: „Ja tęsknię bardziej” – dodała, wspominając, że raper udzielał jej również rad dotyczących relacji z płcią przeciwną. Duże grono komentatorów uznało wówczas, że 31-letni muzyk nie jest najlepszym materiałem na powiernika dla 14-latki.

Dorastanie wśród dorosłych odbiło się na dalszym życiu aktorki. – Z powodu tego, kim jestem, nie mam zbyt wielu przyjaciół. Nie chodziłam do szkoły, więc nie rozwinęłam wystarczających umiejętności społecznych, jeśli chodzi o kontakty z rówieśnikami i przyjaźnie. To dla mnie trudne. Mnóstwo rzeczy mnie ominęło, ale teraz staram się to nadrobić – zwierzała się po latach w rozmowie z „Vanity Fair”.

Noah Schnapp i Millie Bobby Brown na premierze 3. sezonu „Stranger Things” (Fot. Amy Sussman/Getty Images) Noah Schnapp i Millie Bobby Brown na premierze 3. sezonu „Stranger Things” (Fot. Amy Sussman/Getty Images)

Wielu fanów wini rodziców aktorki, twierdząc, że nie zostawili jej wystarczająco dużo przestrzeni na bycie dzieckiem. Oskarżenia dotyczą m.in. przyzwolenia na „niezdrowy” związek ich córki z tiktokerem Hunterem Ecimovicem. Millie miała wówczas 16 lat, a internetowy twórca – 20. Już po rozstaniu mężczyzna ujawnił swoim obserwatorom, że jako para mieszkali pod jednym dachem, a ich relację można opisać jako „grooming”. Gwiazda „Stranger Things” przyznała, że gdy szczegóły jej życia prywatnego wyszły jaw, czuła się „bardzo bezbronna”. – Kiedy ktoś upokorzy cię publicznie w ten sposób, dopada cię bezsilność, poczucie braku kontroli – mówiła w rozmowie z „Allure”.

Jednocześnie Millie zapewnia, że zawsze mogła liczyć na wsparcie swoich najbliższych krewnych i wciąż żyje z nimi na wyjątkowo dobrej stopie. Nadal mieszka w sąsiedztwie swoich rodziców i regularnie współpracuje na planie z siostrą Paige i bratem Charlim. Mimo młodego wieku i natłoku zawodowych obowiązków zdążyła też założyć własną rodzinę. Od 2021 roku jest w szczęśliwym związku z Jake'em Bongiovi – synem Jona Bon Joviego. Zakochani są już po ślubie, a w tym roku zdecydowali się na adopcję córeczki.

Jake Bongiovi I Millie Bobby Brown na rozdaniu nagród BAFTA w 2022 roku (Fot. Jeff Spicer/Getty Images) Jake Bongiovi I Millie Bobby Brown na rozdaniu nagród BAFTA w 2022 roku (Fot. Jeff Spicer/Getty Images)

Młoda dama z głową na karku

Millie Bobby Brown od początku dbała o to, aby zróżnicować swoje źródła dochodu. Od czasu sukcesu „Stranger Things” pojawiła się w dwóch częściach filmu „Enola Holmes”, „Dama”, „Godzilla vs. Kong” czy „The Electric State” – najdroższym filmie Netflixa w historii. Założyła też własną firmę produkcyjną PCMA (nazwa pochodzi od pierwszych liter imion rodzeństwa Brownów). Mało? Zaledwie 21-letnia gwiazda jest również współwłaścicielką marki kosmetycznej Florence by Mills i... pisarką, choć uczciwie przyznaje, że przy pisaniu debiutanckiej powieści „19 stopni” pomogła jej doświadczona autorka Kathleen McGurl.

Nie zapomina też o działalności charytatywnej. Już w 2018 roku została najmłodszą Ambasadorką Dobrej Woli UNICEF. Aby lepiej wywiązywać się ze swoich obowiązków, zapisała się nawet na internetowe studia na Uniwersytecie Purdue z zakresu pracy socjalnej. Aktywnie pomaga także zwierzętom, m.in. we współpracy z organizacją Joey’s Friends promującą adopcje czworonogów. W wywiadzie dla BBC opowiedziała o swojej fermie w Georgii, która stała się domem dla 62 zwierząt, w tym przygarniętych z ulicy psów i kotów, osła, kucyka, świni i królika. Chcąc zapewnić im jak najlepsze warunki, zaczęła studiować weterynarię. – Potrafię opatrzyć rany, zmierzyć puls, ciśnienie. Sama prowadzę dokumentację medyczną. Teraz muszę jeszcze odbyć praktyki przy stole operacyjnym – wyznała na łamach „Glamour”.

Niestety jako dorosła kobieta nadal musi mierzyć się z internetowymi hejterami i medialną nagonką. W ostatnich miesiącach niepochlebne komentarze dotyczyły głównie jej modowych i urodowych wyborów. Brown, na co dzień stroniąca od mediów społecznościowych, tym razem postanowiła zabrać głos i podkreślić znaczenie zdrowia psychicznego. – Chcę poruszyć kwestię, która dotyczy nie tylko mnie, lecz każdej młodej kobiety wchodzącej w dorosłość w blasku fleszy. Uważam, że muszę o tym głośno powiedzieć. Zaczęłam karierę w tej branży w wieku 10 lat. Dorastałam na oczach całego świata, ale z jakiegoś powodu ludzie nie potrafią dorosnąć razem ze mną. Zamiast tego oczekują, że zatrzymam się w czasie, że będę wiecznie wyglądać tak jak w pierwszym sezonie „Stranger Things”. A ponieważ tak się nie stało, zostałam celem ataków – mówiła na swoim profilu.

– Tyle mówi się o wspieraniu i dodawaniu otuchy młodym kobietom, ale kiedy przychodzi co do czego, łatwiej jest nas poniżać dla kliknięć. Rozczarowani ludzie nie potrafią znieść widoku dziewczyny, która staje się kobietą na własnych warunkach, a nie zgodnie z ich oczekiwaniami. Nie będę przepraszać za to, że dorosłam. Nie będę się umniejszać, aby sprostać nierealnym żądaniom ludzi, którzy nie potrafią znieść widoku dziewczyny, która staje się kobietą. Nie będę się wstydzić za to, jak wyglądam, jak się ubieram i jak się prezentuję. Staliśmy się społeczeństwem, w którym łatwiej jest krytykować niż chwalić. Dlaczego odruchowo mówimy coś okropnego, zamiast powiedzieć coś miłego? Jeśli macie z tym problem, zastanówcie się – co tak naprawdę was niepokoi? Postarajmy się bardziej. Nie tylko dla mnie, ale dla każdej młodej dziewczyny, która zasługuje na to, by dorastać bez obawy, że zostanie zmiażdżona za samo istnienie – zaapelowała.

Co czeka Millie Bobby Brown po „Stranger Things”?

Premiera finałowego sezonu „Stranger Things” zbliża się wielkimi krokami, ale wydaje się, że Millie Bobby Brown jest gotowa na nowy początek. W wywiadach mówi, że zamierza dzielić swój czas między działalność na rzecz zwierząt a spełnianie kolejnych marzeń. Na liście ma nagranie albumu muzycznego i występ na Broadwayu. Z pomocą męża chciałaby też zająć się produkcją filmów, które „dadzą głos pomijanym historiom”. – Chcę, żeby widzowie po moich filmach czuli się wzmocnieni, aby wiedzieli, że ktoś im kibicuje – tłumaczy. Nie porzuca jednak aktorstwa. Aktualnie pracuje na planie komedii romantycznej „Just Picture It” od reżysera „Wieku Adaline”. Niebawem wcieli się też w olimpijską gimnastyczkę Kerri Strug u Gii Coppoli. A po ostatnim klapsie zapewne znów zaszyje się na swojej farmie. Dla nas brzmi jak plan idealny.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE