Ten temat od lat budzi duże kontrowersje: czy dla dorosłego człowieka mleko jest rzeczywiście niezdrowe i powinniśmy je odstawić? Wątpliwości rozwiewa dietetyk Agnieszka Piskała w rozmowie z Martą Sadkowską.
Co powoduje nietolerancję laktozy?
Nietolerancja genetyczna dotyczy prawie 30 proc. Polaków i związana jest z tym, że w różnym okresie naszego życia spada zdolność organizmu do trawienia laktozy. Wrodzona nietolerancja może pojawić się, kiedy mamy lat 5, 55 i 85, dlatego warto obserwować organizm i jeśli po określonych posiłkach mamy bóle brzucha czy wzdęcia, to może to być sygnał ostrzegawczy.
A na czym polega nabyta nietolerancja laktozy?
Otóż każdy z nas może ją sobie „wyhodować”, zaprzestając spożywania produktów mlecznych. Jeśli z jakiegoś powodu całkowicie odstawimy mleko i nabiał, to organizm przestaje wytwarzać laktazę, niezbędną do ich trawienia. Owszem, można czasami odwrócić ten proces, ale jest to trudne i długotrwałe. Zaczynamy na nowo wprowadzać do organizmu produkty z laktozą i uczyć go jej trawienia, ale od aptekarskich wręcz ilości, czyli jednej kropelki mleka przez kilka dni, potem dwóch, łyżeczki itd.
Czyli – jako dorośli – nie powinniśmy unikać laktozy?
Zdania są podzielone, ale bardziej w kontekście picia mleka, niż zawartej w nim laktozy, której ono jest najbogatszym źródłem. Często mówi się, że osoby dorosłe nie powinny pić mleka. Mam w tym temacie inne zdanie. Jeśli ograniczymy produkty mleczne i mleko w codziennej diecie, nie mając wrodzonych predyspozycji do nietolerancji laktozy, możemy sprawić, że się jej nabawimy. Jestem zwolenniczką teorii, że wszystko jest dla wszystkich, ale w odpowiedniej ilości. Jeśli nasz organizm dobrze radzi sobie z produktami mlecznymi, to po co z nich rezygnować? Mleko to najlepsze źródło wapnia, dodatkowo zawiera CLA (krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe), które mają udowodniony wpływ na zapobieganie nowotworom piersi u kobiet.
Jednak wiele osób, które nie mają nietolerancji, odczuwa po wypiciu mleka wzdęcia i inne nieprzyjemne dolegliwości.
No i w tym tkwi problem, aby prawidłowo się zdiagnozować. Nietolerancja i alergia to są dwie zupełnie inne rzeczy. Alergię można mieć na białko, które występuje w mleku i produktach mlecznych. Alergia nigdy nie znika i czy zjemy ser żółty, czy wypijemy maślankę lub kefir, to organizm wystawi nam za to dość nieprzyjemny rachunek. Jeśli chodzi o nietolerancję, to jest to reakcja organizmu na cukier mleczny, występujący w większości, ale też nie we wszystkich przetworach mlecznych. Produkty fermentowane, takie jak: jogurt, kefir, mleko zsiadłe, mleko acidofilne, nie powinny zawierać laktozy, a więc są bezpieczniejsze dla osób z nietolerancją laktozy.
Jednak jogurty nie cieszą się raczej dobrą sławą...
Prawdziwy jogurt, który powstaje w wyniku fermentacji mlekowej (dzięki bakteriom), to mało apetyczny, z punktu widzenia polskiego konsumenta, mleczny skrzep, który pływa w serwatce, np. jogurt typu greckiego czy tradycyjne mleko zsiadłe. Wolimy jogurty, kefiry i maślanki, które mają gładką, jedwabistą konsystencję, w związku z tym wielu producentów po uzyskaniu prawdziwego jogurtu dodaje do niego stabilizatory, substancje wypełniające, emulgatory, w tym również mleko w proszku, które jest źródłem laktozy. Na szczęście są już mleczarnie oferujące jogurty dla osób z nietolerancją laktozy, czyli bez mleka.
Coraz częściej mleko krowie zastępuje się sojowym. Słusznie?
Jeśli ktoś ma alergię na białko mleka krowiego, to jest trochę skazany na mleko roślinne: sojowe, migdałowe, kokosowe, owsiane, ryżowe. A jeżeli u kogoś występuje nietolerancja laktozy, również powinien skorzystać z takiej opcji. Ale jest tu pewien haczyk – mleko sojowe w większości przypadków jest produkowane z nasion GMO, czasem ta informacja jest na opakowaniu, a czasem nie. Ponadto nie jest dobre dla wszystkich, bo zawiera fitohormony podobne do żeńskich hormonów płciowych, które spożywane w nadmiarze przez mężczyzn powodują nasilenie trądziku i… wzrost piersi.
A czym możemy zastąpić mleko w diecie, aby nie mieć niedoborów wapnia?
Mleko i produkty mleczne kojarzone są z dwoma dobroczynnymi składnikami odżywczymi: wapniem i witaminą D, którą w 98 proc. wytwarza nasza skóra pod wpływem promieni słonecznych. Najlepszym źródłem wapnia pozamlecznego są zielone warzywa: kapusta, sałata, jarmuż, rukola czy roszponka. Dobrym rozwiązaniem są również sardynki i szprotki (nawet z puszki), zjadane w całości lub w formie past kanapkowych razem z ośćmi i kręgosłupem bogatymi w wapń.
Agnieszka Piskała dietetyk, diet coach/DF Medica, www.dfmedica.eu