Co robimy, kiedy stajemy przed poważnym wyzwaniem? Zaciskamy zęby i działamy, to naturalna reakcja obronna. Problem zaczyna się, kiedy niewinny odruch staje się nawykiem, a my zgrzytamy coraz częściej, szczególnie nocą. Czy to już bruksizm?
Bruksizm, czyli zaciskanie szczęki i zgrzytanie, pojawia się najczęściej w nocy, kiedy śpimy. Nie mając nad tym żadnej kontroli, pocieramy jednymi zębami o drugie. Efekt? Wiele osób latami nie wie, że we śnie ich szczęki prowadzą drugie życie. Czasem zgrzytanie zgłasza budzony regularnie dziwnymi dźwiękami partner. Czasem „zgrzytacz” po wizytach u internisty – bo ciągłe zmęczenie i migreny, czy ortopedy – bo bóle karku czy kręgosłupa, otrzymuje prawidłową diagnozę. Te symptomy mogą świadczyć o bruksizmie. Najczęściej jednak nieprawidłowości dostrzega stomatolog nawet na zwykłej kontrolnej wizycie.
– Pierwszą rzeczą, na którą patrzę, zanim nawet jeszcze pacjent otworzy usta, jest wygląd twarzy i postawa ciała – opowiada dr Anna Lewczuk-Wesołowska, stomatolożka ortodontka z Medicover Stomatologia Inflancka. – Jeśli mamy problem z bruksizmem, bardzo mocno przyrastają żwacze, czyli mięśnie unoszące żuchwę i przyciskające do siebie zęby szczęk. Silnie pracują, więc powiększają się również mięśnie skroniowe. Twarz staje się kwadratowa, z charakterystycznie zarysowaną żuchwą – tłumaczy specjalistka. – Pacjenci są często zaskoczeni, że pytam ich o bóle kręgosłupa. Tymczasem nadmierne napięcia mięśni żwaczowych mogą być przekazywane niżej, do obręczy barkowej, mięśni przykręgosłupowych.
Kiedy pacjent z bruksizmem otwiera usta, widać, że zęby stają się krótkie, ze startymi koronami i popękanym szkliwem. Czasem zauważalnym objawem są poprzygryzane wewnętrzne strony policzków. Często sam chory zgłasza, że siekacze czy trzonowce „jakoś zaczęły się ruszać”. I tak właśnie się dzieje. Zęby się chwieją, bo są przeciążone. Siły, jakie wywierają na siebie podczas nocnego zgrzytania, są nawet dziesięć razy większe niż podczas normalnego gryzienia czy żucia kanapki. I to wszystko widać – po badaniu jamy ustnej większość „zgrzytaczy” jest już właściwie zdiagnozowana. Niekiedy włącza się dodatkowe badania, takie jak rezonans magnetyczny, pokazujące, co dokładnie dzieje się w stawach szczęki, i dające wiedzę, nad którymi z nich trzeba popracować. – Niemal zawsze potrzebne są modele i odciski szczęki pokazujące, gdzie żuchwa powinna się znajdować, aby mięśnie były jak najbardziej zrelaksowane – opowiada dr Anna Lewczuk-Wesołowska. Potem zaczyna się leczenie, które zależy… od przyczyny problemu.
Przyczyn bruksizmu jest wiele. Niektórzy badacze wskazują, że można być do niego predysponowanym genetycznie. Wpływają na niego wady zgryzu, budowa szczęki, źle wykonane wypełnienia czy protezy. To przyczyny fizyczne czy fizjologiczne. Jednak dowiedziono również, że bruksizm wiąże się z silnie stresującym trybem życia. Znane powiedzenie: „Zaciśnij zęby i wytrzymaj” mówi właśnie o reakcji na sytuację pełną napięcia. U niektórych nerwowe historie z całego dnia kumulują się właśnie w mięśniach szczęki, a zgrzytanie staje się swego rodzaju formą odreagowania.
– Problem bruksizmu narasta. Jeszcze kilka lat temu najczęściej ordynowano pacjentom jedynie nakładki, dziś stosujemy podejście holistyczne, do działania wkracza zespół: ortodonta, protetyk, fizjoterapeuta, stomatolog zachowawczy i estetyczny – wymienia dr Lewczuk-Wesołowska.
Jednym ze sposobów pomocy pacjentowi jest przygotowanie tzw. szyny relaksacyjnej. To silikonowa nasadka na górny łuk zębowy, zakładana na noc. – Wtedy nie ma możliwości silnego zaciskania i ścierania zębów. Noszenie nakładki nie jest jednak leczeniem, a ochranianiem zębów nocą i zapobieganiem zniszczeniom – mówi stomatolożka. Jeśli źródło problemu tkwi w stresie, szyna może wystarczyć. W takiej sytuacji napięcie mięśni zmniejszają też zastrzyki z botoksu. Działają przez około pół roku i dodatkowo łagodzą rysy twarzy.
Jeśli jednak mamy wady zgryzu czy ustawienia szczęki, szyna stosowana jest tylko jako pierwszy etap działania. Potem do gry wchodzą aparaty ortodontyczne i specjalistyczne zabiegi korygujące ustawienie zębów i stawów, tak by mięśniom było wygodnie.
Dobrze, jeśli rozluźni się nacisk także psychiczny. Joga, mindfulness, rozmowa z bliskimi czy aktywność fizyczna złagodzą skutki stresu. Psychoterapia pomoże, kiedy źródło problemu tkwi głębiej. Warto spróbować.