Pomysłów na to, jak zadbać o siebie, jest wiele. Kosmetyki redukujące to, czego za dużo, powiększające to, czego za mało. Ubrania wyszczuplające, bezszwowe i bezmateriałowe, które rozmasują ciało i ukryją niedoskonałości. siłownie z cudownym sprzętem… Można tak bez końca. Natomiast ja, skromna dietetyczka, powiem inaczej. Zadbaj o siebie dietą. Nie o partnera, nie o dzieci, nie o babcię. O siebie.
Ciało różne rzeczy nam komunikuje, o różne prosi. Być może uciszane latami szepce teraz nieśmiało, ale, zachęcone, otworzy się i chętniej coś wskaże. Na początku warto filtrować te zachcianki przez sito wiedzy. Jeżeli po każdym spacerze jest szczęśliwe, ale leżąc do południa w weekend, mówi ci: „Aaaj, takie jestem zmęczone, nie ma co wychodzić na pluchę” – a ty wiesz, że zawsze tak kokietuje, a potem dziękuje ci za wyjście i aktywność – nałóż na to sito. Gdy jednak mówi: „Wiem, że seler jest zdrowy, ale zawsze po nim swędzi mnie gardło, niedobrze mi na samą myśl” – to uwierz w to, bo nie ma czego tu negocjować.
Często również wiemy, co jest dla nas dobre, czego nam trzeba, ale domownicy tego nie jadają. Trudno. Zadbaj o siebie. Wiem, że dla większości to ogromne wyzwanie i coś, co budzi poczucie winy, ale
ja będę nad twoim uchem szeptać: „Zrób to”. Jeżeli nikt w twoim domu nie lubi zup, a ty je uwielbiasz, to pozwól sobie na ten wstrętny egoizm i ugotuj ją, a następnie jedz z uśmiechem a nawet delikatnym mlaśnięciem. Kto wie, może z czasem ktoś jeszcze przekona się do tej porcji warzyw na ciepło? Ileż to razy pacjentka pytana o to, jakie pieczywo jada, odpowiadała, że dzieci tylko białe, pszenne. A pani?
Ja dojadam po nich. Jedzenie ma moc, ono nas buduje, leczy, ale i truje… Karmmy się, dbajmy o siebie i o to, co jemy. Wskazówką jest dla nas piramida żywienia: warzywa, warzywa, warzywa, owoce, pełne ziarna zbóż, rośliny strączkowe, trochę nabiału, ryby, odrobina mięsa, oleje i orzechy. Proszę o przygotowanie wielu karteczek – samoprzylepnych, kolorowych, notesików i kajetów. Nie dlatego, że zarzuciłam ideały ekologiczne lub pracuję dla firmy papierniczej. Uważam, że zapisanie pomaga. Zapisz więc sobie, że codziennie powinnaś wypić 6–8 szklanek wody. Może być gazowana, niegazowana, z cytryną, z imbirem, z miętą albo przegotowana z ziołami. I odhaczaj, gdy wypijesz. Lub zrywaj karteczkę ze ściany z każdą wypitą porcją. Miej karteczki przypominające o konieczności picia przyklejone na lustrze w łazience, na monitorze i w każdym miejscu, w którym bywasz częściej. W podobny sposób zaznaczaj zjedzone porcje warzyw. Ale by je mieć, trzeba się w nie zaopatrzyć. Znajdź więc kilka interesujących przepisów, wynotuj wszystkie składniki i idź z tą listą na targ. Zaplanuj warzywne posiłki, bo gdy dopadnie cię głód, możesz zapomnieć o tym, co dla ciebie dobre, i wybrać to, co najłatwiejsze lub do czego jesteś przyzwyczajona. Pij koktajle i wyciskaj soki – to świetny sposób na dodanie warzyw do jadłospisu. Pamiętaj też o dwóch porcjach owoców. Może do owsianki? Albo do koktajlu? Twarde jabłko w aucie, które poratuje w chwili głodu? Wersja dowolna. To nie tak, że owoce są tylko dla dzieci. Wybieraj pełnoziarniste pieczywo, pytaj w piekarni o skład chleba. Miej w domu kasze, brązowy ryż, pełnoziarnisty makaron, orzechy, pestki, kiszonki, mrożonki warzywne – wzbogacaj nimi dietę. A jeżeli nadal uważasz, że twoje ciało nie zasługuje wystarczająco na taką troskę, zrób to dla bliskich – silniejsza ty lepiej ich będziesz wspierać.
Katarzyna Błażejewska-Stuhr, dietetyczka kliniczna, psychodietetyczka. Autorka bloga kachblazejewska.pl, współautorka książki „Kobiety bez diety. Rozmowy bez retuszu”, Burda Media Polska.